• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szkolny bryk z Bułhakowa. O "Mistrzu i Małgorzacie" w Teatrze Miejskim w Gdyni

Łukasz Rudziński
26 marca 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Relacja Mistrza (Grzegorz Wolf) i Małgorzaty (Agnieszka Bała) w spektaklu Teatru Miejskiego w Gdyni prowadzona jest w konwencji romantycznej miłości. Relacja Mistrza (Grzegorz Wolf) i Małgorzaty (Agnieszka Bała) w spektaklu Teatru Miejskiego w Gdyni prowadzona jest w konwencji romantycznej miłości.

Arcydzieło Michaiła Bułhakowa w inscenizacji Teatru Miejskiego w Gdyni odczytano "lekturowo", streszczając wszystkie najważniejsze wątki powieści. Niestety, obok bardzo ciekawych pomysłów na niektóre sceny, reżyser Jacek Bała skapitulował przy innych, inscenizując spektakl bardzo infantylnie i kurczowo trzymając się groteski jako jedynej deski ratunku.



Losy Mistrza i Małgorzaty, ale też Iwana Bezdomnego, Michaiła Berlioza, Stiepana Lichodiejewa czy Joszuy Ha-Nocri i Piłata stanowią ogromne źródło inspiracji i rozpalają wyobraźnię licznego grona wielbicieli "Mistrza i Małgorzaty". Powieść Michaiła Bułhakowa była kilkukrotnie przerabiana przez autora, który przez kilkanaście lat nie odnalazł satysfakcjonującej go formy i nawet na łożu śmierci dyktował żonie ostatnie poprawki. Bogactwo i poziom komplikacji najważniejszego dzieła Bułhakowa są bardzo duże, bowiem powieść łączy wątki z różnych porządków, miejsca akcji tak odległe jak współczesna autorowi Moskwa w Rosji okresu międzywojnia i początek naszej ery w wątku jerozolimskim, elementy magiczne z gorzką krytyką stalinizmu czy terroru wobec jednostek ośmielających się myśleć inaczej, niż wymaga tego aparat państwowy.

Ten niejednorodny, finezyjny literacki pejzaż niezmiennie od lat prowokuje wielu teatralnych twórców, sprawiając przy okazji mnóstwo kłopotów jego realizatorom. Pewnie dlatego dotąd żaden profesjonalny teatr w Trójmieście nie zdecydował się na wystawienie "Mistrza i Małgorzaty", który w Polsce, oprócz Teatru Polskiego Radia, z powodzeniem realizowano w całości sporadycznie. Ostatnio autorem takiej inscenizacji był Wojciech Kościelniak, który przygotował autorski musical na bazie tej powieści na otwarcie Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu po remoncie w 2013 roku. Dlatego inscenizacji Jacka Bały, który podjął się reżyserii "Mistrza i Małgorzaty" w Teatrze Miejskim w Gdyni, towarzyszyło duże zainteresowanie.

Jednak to sceny "szpitalne" z Iwanem Bezdomnym w wykonaniu Rafała Kowala (na dole), najlepszego aktora spektaklu, podczas rozmów m.in. z Mistrzem (Grzegorz Wolf, u góry) są najlepszym wątkiem przedstawienia. Jednak to sceny "szpitalne" z Iwanem Bezdomnym w wykonaniu Rafała Kowala (na dole), najlepszego aktora spektaklu, podczas rozmów m.in. z Mistrzem (Grzegorz Wolf, u góry) są najlepszym wątkiem przedstawienia.
Pierwsze sceny wypadają obiecująco. Filmowy montaż spotkania Wolanda-narratora z Michaiłem Berliozem i Iwanem Bezdomnym oraz ich dyskurs na temat wiary prowadzony jest w dobrym rytmie, z rozmysłem, a przy tym dobrze zagrany przez trio Dariusz Szymaniak (Berlioz), Rafał Kowal (Iwan Bezdomny) i Mariusz Żarnecki (Woland). Również finał sceny - ucięcie głowy przez tramwaj - wykorzystuje możliwości teatru w sposób niebanalny.

Także każdorazowe cofnięcie się do czasów śmierci Chrystusa jest wiarygodne dzięki prostemu i udanemu zabiegowi inscenizacyjnemu - zmienia się oświetlenie, gdy Piłat wychodzi przez potężne wrota umieszczone w centralnej części sceny. Symbolicznie podróżujemy więc w czasie, o czym przekonuje bardzo silna charakteryzacja Piłata, który przypomina ożywiony posąg (co bardzo dobrze koresponduje z majestatycznym stylem grania Piotra Michalskiego). Dysputy Piłata z Joszuą Ha-Nocri (Grzegorz Wolf) mają dzięki temu odpowiednią atmosferę i stanowią jeden z lepszych wątków spektaklu.

Kłopoty zaczynają się, gdy na scenie pojawia się świta Wolanda, na którą w ogromnej większości reżyser po prostu nie ma pomysłu. Zarówno Behemot (Maciej Sykała), jak i  Korowiew (Maciej Wizner), może z wyłączeniem rozmowy telefonicznej Korowiewa z Warionuchą (Olga Barbara Długońska), to w niemal każdej scenie bohaterowie są papierowi, nieciekawi i mało wiarygodni. Sytuacji nie poprawia obecność Helli (Beata Buczek-Żarnecka) ani Azazella (Leon Krzycki), choć ten drugi wypada zabawnie, gdy zaprasza Małgorzatę na bal u Wolanda.

Wśród scen zbiorowych wyróżnia się wizyta Iwana Bezdomnego w Domu Gribojedowa (na zdjęciu). Wśród scen zbiorowych wyróżnia się wizyta Iwana Bezdomnego w Domu Gribojedowa (na zdjęciu).
Wątek tytułowej pary, Mistrza (Grzegorz Wolf) i Małgorzaty (Agnieszka Bała), prowadzony jest w konwencji romantycznej i na tle bardzo infantylnych psot diabelskich, wypada bardzo dobrze. Miłość tej dwójki oczywiście nie jest usłana różami, a dramatyzm poszczególnych scen odpowiednio podkoloryzowano. W spektaklu Miejskiego pozostaje on jednak w cieniu szpitalnych rozmów Iwana Bezdomnego z Doktor Strawinsky (Beata Buczek-Żarnecka) oraz - przede wszystkim - z Mistrzem. Właśnie te fragmenty, gdy na scenie pojawia się Iwan Bezdomny wraz ze swoim miniśledztwem na temat tego, co tak naprawdę się wydarzyło na skwerze Patriarsze Prudy i jego konwersacja z towarzyszem niedoli, to teatralne perełki, niestety odosobnione w przedstawieniu Miejskiego.

Pozornie chaotyczna, ale bardzo dobrze wymyślona scenografia autorstwa Ewy Woźniak pozwala bohaterom współistnieć na scenie bez zmian dekoracji. W tle jawi nam się przestrzeń antyczna, naznaczona poza monumentalnymi wrotami także przez "marmurowe" schody, niewielkie kolumienki i postać rzymskiego Herosa. Po prawej stronie piętrowe łóżko szpitalne i zakratowane okno jednoznacznie przywodzą na myśl szpital psychiatryczny, w którym spotykają się Mistrz i Iwan Bezdomny. Nieco bliżej widowni znajduje się niewielki kominek i rysunek na ścianie - fragment skromnej sutereny Mistrza, w której czekał on na ukochaną. Po lewej stronie widzimy z kolei fragment salonu - siedziby Wolanda i jego świty, zaś do sceny na Patriarszych Prudach przydaje się ławka znajdująca się pośrodku. Dzięki temu niektóre wątki przerywać można filmową "stopklatką" i kontynuować po wypowiedzi innych bohaterów.

Grą w "Mistrzu i Małgorzacie" (m.in. w roli przewodniczącego Sanhedrynu, Kajfasza, na zdjęciu) Eugeniusz Krzysztof Kujawski świętuje jubileusz 60-lecia pracy artystycznej. Grą w "Mistrzu i Małgorzacie" (m.in. w roli przewodniczącego Sanhedrynu, Kajfasza, na zdjęciu) Eugeniusz Krzysztof Kujawski świętuje jubileusz 60-lecia pracy artystycznej.
Niestety, wraz z czasem trwania spektaklu kurczą się trafione pomysły reżyserskie, a pozostawieni sami sobie aktorzy muszą mierzyć się z niełatwym często zadaniem, by w tak licznej obsadzie jakoś zaistnieć i uprawdopodobnić swoich bohaterów, mając ku temu niezbyt wiele możliwości. Zwłaszcza że reżyser bardzo chętnie korzysta z groteski jako głównego środka scenicznej ekspresji. Dobrze się ona sprawdza w wypadku Listonoszki (świetny epizod Elżbiety Mrozińskiej), czy w trakcie wizyty u literatów w Domu Gribojedowa (udana scena zbiorowa), znacznie gorzej jako sposób poruszania się bohaterów, szczególnie podczas balu u Wolanda, jednej z najsłabszych scen, uzupełnionych dziwacznym "danse macabre" (ruch sceniczny całego spektaklu przygotował Michał Pietrzak).

Większość magicznych sztuczek, diabelskich psot czy czarów przypomina pamiętane z najsłabszych spektakli za czasów poprzednika obecnego dyrektora, Ingmara Villqista, momentami wręcz żenujące udawanie aury tajemniczości, osiągane dzięki dziwnym krokom, piskom, skowytom czy groteskowym gestom. Podczas niezbyt udanego pokazu czarnej magii w teatrze Variétés dwoi się i troi Bogdan Smagacki w roli konferansjera Bengalskiego (z jego osobą wiążę się jedyna udana, zabawna sztuczka podczas pokazu), jednak nawet on nie jest w stanie uratować diabelskiej konwencji "teatru w teatrze".

Pozornie chaotyczna scenografia Ewy Woźniak pozwala bohaterom współistnieć na scenie bez zmian dekoracji. Pozornie chaotyczna scenografia Ewy Woźniak pozwala bohaterom współistnieć na scenie bez zmian dekoracji.
Aktorzy wypadają bardzo nierówno. Część epizodów (m.in. zabawny Lichodiejew w wykonaniu Szymona Sędrowskiego, wspomniani Listonoszka Elżbiety Mrozińskiej, Bengalski Bogdana Smagackiego czy Warionucha Olgi Barbary Długońskiej) mają wiele wdzięku dzięki energii aktorów. Wśród postaci pierwszego planu zdecydowane wybija się Rafał Kowal, który buduje najciekawszą, pełnokrwistą postać Iwana Bezdomnego. Za pomocą tajemniczości i pewnej dozy surowości zgrabnie postać Wolanda kreuje Mariusz Żarnecki. Posągowy dosłownie i w przenośni, dobrze wkomponowany pomiędzy wątki współczesne jest Piłat Piotra Michalskiego. Ciekawszy jako Joszua Ha-Nocri, ale niezły również w roli Mistrza okazuje się Grzegorz Wolf.

Do najsłabszych bohaterek spektaklu należy, niestety, Małgorzata grana przez Agnieszkę Bałę. Jej tytułowa bohaterka (choć świetnie ubrana przez Ewę Woźniak) zupełnie bez potrzeby piszczy, wpada w spazmy i biega bez celu po scenie. W każdym momencie wyciszenia tej postaci, na przykład w wątku miłosnym z Mistrzem, Agnieszka Bała wypada znacznie lepiej. Aktorom nie pomaga reżyser, prowadzący spektakl w kierunku coraz większego nieprawdopodobieństwa. Nie chodzi nawet o psychologizm postaci, którego starczyło na Mistrza i Iwana Bezdomnego. Aktorzy zmuszeni grać grubą groteską mają problem ze zniuansowaniem swoich bohaterów i ich uwiarygodnieniem.

Pewnie dlatego spektakl Teatru Miejskiego obok bardzo dobrych momentów miewa i takie, na które najlepiej spuścić miłosierną zasłonę milczenia. Warto podkreślić niewątpliwie udaną pracę adaptacyjną Jacka Bały, który skutecznie streszcza wszystkie kluczowe wątki bardzo obszernej przecież powieści Bułhakowa. Szkoda, że braki reżyserskie osłabiają wymowę tekstu i nie dają specjalnie dużo przestrzeni do najistotniejszych tutaj rozważań na temat istoty dobra i zła, bo wszystko tu zostaje podane na tacy, w niezbyt atrakcyjnej, niestety, formie.

Spektakl

7.1
59 ocen

Mistrz i Małgorzata

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (29) 4 zablokowane

  • De gustibus...

    Chociaż o gustach się nie dyskutuje, to szkoda, że pan recenzent tak się po sztuce przejechał. Byłam, widziałam i jestem pod wrażeniem wielu elementów tego spektaklu. Tak zarzucana reżyserowi groteska to przecież estetyka bardzo bliska Bułhakowowi. Aktorzy grali równo, od emocji aż się skrzyło, śmiech zamierał w gardle, przechodząc w głęboką zadumę nad ludzkimsyczns losem. Scenografia minimalistyczna, a przy tym dająca dużo oprowadzenia ruchu scenicznego.

    • 26 8

  • Moim zdaniem, jeden z lepszych spektakli w tym teatrze. Świadomie poprowadzone role, Bardzo dobra to seria. Dziękuję za wzruszenia. A, że Polacy krytykują... standard;)

    • 17 6

  • Niewątpliwie jest to trudne dzieło zarówno dla reżysera jak i odbiorcy. Na co ja zwróciłam uwagę, przeciętny widz, to cudowna scenografia oraz doskonałe sceny z psychiatryka, uważam je za najlepsze. Dziękuję wszystkim za swoistą ucztę duchową

    • 20 1

  • Mistrz i Małgorzata w Gdyni

    Wyjątkowo prawie zgadzam się z recenzją Redaktora. Na wielkie brawa zasługuje Pan Wolf, przerasta pozostałych aktorów i aktorki co najmniej o głowę!

    • 5 1

  • zalamka brak biletow!

    i co ja teraz zrobie nie mna biletow na Mistrza i Malgorzate :(

    • 0 1

  • Polecam

    A jednak można zrobić dobre przedstawienie bez golizny. Brawa dla realizatorów i aktorów!!!!!!

    • 17 1

  • Warto zobaczyć!!! (3)

    Recenzja krzywdząca i niesprawiedliwa. Przedstawienia ciekawe i zagrane z polotem, choć temat trudny, bo adaptacja tak wielowątkowej powieści musiała być trudna. Ale widowisko w ostatecznym wyrazie - czarujące i baśniowe. Świetna scenografia Ewy Wożniak, podkreślane światłem zmiany przestrzeni scenicznej. Na dwie godziny przeniosłam się w inne światy. Doskonale zagrana postać Małgorzaty przez Ewę Wożniak, a sceny miłosne z Mistrzem (Grzegorz Wolf) zagrane w sposób przejmujący, sceny w szpitalu (rozmowa Iwana Bezdomnego z Mistrzem czy rozmowa Doktor Strawinsky z Iwanem) należą do najlepszych w spektaklu. Monumentalna postać Piłata grana przez Eugeniusz Kujawę również robi wrażenie. Dwie godziny świetnego spektaklu. Dramatyczny jeszcze raz pokazał, że ma jeszcze coś do pokazania widzom. A recenzent wyraźnie stronniczy i nie rozumiejący, czym jest teatr.
    Dorota

    • 10 5

    • Recenzent tradycyjnie musi się przejechać po spektaklu Teatru Miejskiego...Cóż

      • 0 0

    • Dorota!
      Wszystko Ci się pozajączkowało

      • 0 0

    • Małgorzata

      Małgorzatę gra pani Bała

      • 0 0

  • Dorota!
    Wszystko Ci się pozajączkowało

    • 7 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czy istnieje specjalna osobna nagroda przyznawana tłumaczom zagranicznych dzieł?

 

Najczęściej czytane