- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (15 opinii)
- 2 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (27 opinii)
- 3 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 4 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (69 opinii)
- 5 "Spektakl o ciemności, lęku, manipulacji" (29 opinii)
Szekspir ma się (bardzo) dobrze. Podsumowanie XV Festiwalu Szekspirowskiego
Jubileuszowy, piętnasty festiwal poświęcony jednemu z najwybitniejszych dramatopisarzy wszechczasów zamknąć można dość zaskakującą myślą - udało się zorganizować jedną z najlepszych edycji tej imprezy przy najskromniejszym od lat budżecie.
Anonsowany jako główna gwiazda festiwalu - spektakl "Miranda" Teatru Oskarasa Koršunovasa - w dużej mierze spełnił oczekiwania. Koršunovas we własnej adaptacji "Burzy" zainteresował się relacją pomiędzy Prosperem i jego córką Mirandą. Akcję dramatu przeniósł do zagraconego pokoju. Prospero wraz ze swoją cierpiącą na porażenie mózgowe córką odgrywają psychodramę na podstawie sztuki Szekspira - ona wciela się także w rolę Ariela, on odgrywa kwestie Kalibana i Ferdynanda. Przemiana z postaci w postać wygląda banalnie: Prospero nagle się wygina, z grymasem na twarzy zaczyna pluć oraz drapać po całym ciele i już staje się obleśnym, pożądającym Mirandy Kalibanem. Zaś jako lowelas Ferdynand zawadiacko paraduje w różowej koszuli i okularach przeciwsłonecznych. Z kolei jąkająca się i wylękniona Miranda jako Ariel nabiera mocy: znikają jej dolegliwości, momentami dominuje nawet nad swoim panem - Prosperem.
Reżyser całą sytuację sytuuje gdzieś na granicy ponurego snu, fabuły "Burzy" i pijackiego delirium Prospera. Ten sprawia wrażenie osamotnionego, zdegradowanego intelektualisty, który dowartościowuje się kosztem córki. Jego pijacki "spektakl" wyraźnie podszyty kazirodczą więzią z niepełnosprawną córką, nabiera wstrząsającego uniwersalnego znaczenia - podobne przedstawienia rozgrywają się w wielu domach za zamkniętymi drzwiami.
Spektakl jest jednak bardzo nierówny, momentami kiczowaty, czerpiący z banalnych, wielokrotnie ogranych u Koršunovasa środków. Jednak broni go bardzo dobre aktorstwo Povilasa Budrysa i Airidy Gintautaite.
Chóralny "Makbet" Romeo & Julia Kören ciekawy okazał się tylko w warstwie muzycznej. Niestety śpiew stanowić miał istotne, ale tylko tło dla patetycznej, koturnowej i na dłuższą metę nieznośnej gry aktorów spektaklu Benoîta Malberga. Dobrze za to sprawdziło się Centrum św. Jana jako miejsce na monumentalne propozycje teatralne. Szkoda, że aktorzy ze Szwecji tego nie wykorzystali.
Wyróżniona w konkursie o "Złotego Yoricka" produkcja Teatru im. S. Żeromskiego w Kielcach - "Hamlet" - przypominała nieco ubiegłoroczne wyróżnienie, czyli "Co chcecie albo Wieczór Trzech Króli" z Opola, podobnie chaotyczne i przesycone odniesieniami teatralnymi. Reżyser, Radosław Rychcik, radykalnie uwspółcześnił swojego "Hamleta" - głównemu bohaterowi dał do ręki pistolet, którym ten zabija Poloniusza, a w finale spektaklu także Klaudiusza. Tytułowy bohater trochę się zgrywa, trochę bawi, jest rozkapryszonym, niedojrzałym chłopcem, który ma coś do powiedzenia. Stara się to wykrzyczeć, zamanifestować swój sprzeciw wobec świata. Jest marginalizowany, lekceważony, bagatelizowany. Nikt nie traktuje go poważnie.
Reszta wątków ulega skróceniu, a zakończenie w ogóle Rychcika nie ciekawi i spełnia tu funkcję teatralnego rekwizytu. Dlatego bohaterowie umierają szybko i to nad grobem Ofelii, by intryga po prostu się dokonała. Hamlet naszych czasów to niezrozumiany, "upupiany" przez wszystkich młody człowiek, którego zdanie nikogo nie interesuje. Wyrośnięty chłopiec, ale nie mężczyzna. Diagnoza niezbyt odkrywcza, jednak z pewnością aktualna.
Wśród wielu wartościowych propozycji festiwalowych brakowało jeszcze tylko dzieła wybitnego. Takie właśnie organizatorzy piętnastego Festiwalu Szekspirowskiego zostawili na koniec. "Makbeta" wrocławskiego Teatru Pieśń Kozła nie da się opisać w kilku zdaniach - jest niezwykłym połączeniem zespołowości, ruchu i śpiewu, dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach. To tragedia opowiedziana emocjami, zawarta w przejmującym rytualnym śpiewie, wykrzyczana przez bohaterów, opisana za pomocą prostej choreografii i umownej, ledwo nakreślonej scenografii. Aktorzy ze strzępów kwestii tworzą swoich bohaterów tylko na chwilę, by wycofać się we wspólnotowy śpiew i taniec.
Grzegorz Bral, reżyser spektaklu, nie pominął żadnego istotnego wątku ani fragmentu "Makbeta" chociaż całość zamknął w 61 minutach. Nie ma tu słabych punktów - zadziwia niewiarygodna precyzja aktorów, świetnie współpracujących na scenie. Nie dziwi, że Pieśń Kozła częściej pokazuje "Makbeta" za granicą niż w Polsce. To spektakl klasy światowej, w odróżnieniu od poprzednich bardzo dobrych produkcji wrocławskiego teatru - "Kronik - obyczaju lamentacyjnego" i "Lacrimosy" - ma dużo bardziej klarowny przekaz. Zbliżająca się katastrofa jest wyczuwalna od pierwszych chwil. Świat "Makbeta" rozpada się na naszych oczach. Zachwyca i przeraża. To świetna puenta dla bardzo udanego festiwalu, godnego swojego jubileuszu.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (15) 3 zablokowane
-
2011-08-08 17:24
Pieśń Kozła
coś wspaniałego - "Makbet" był nieziemski! Bardzo fajny też Kolada, niezły Korsunovas. Ogólnie festiwal bardzo na plus.
- 10 5
-
2011-08-08 17:50
jak się chce
to można
- 7 4
-
2011-08-08 19:31
---pieniadze---
...na ogół-tam gdzie nie graja one głownej roli a aktorzy maja talent i robia to dla sztuki...i dla ludzi od ludzi....wowczas zdarzja sie takie akcje ze wydazrenie jest zwawsze niz zplanowane z wiekszym zamachem czu buzdzetem. Wtedy dziwo bierze----mozna....tylko te ........ pieniadze.....nigdy ich nie ma, a jak sa to na ogół na .......cos tam.....dlatego tak niełatwo jest sie wybic mlodym i wogole rezyserom.....ale dzis juz mozna wiecej -technika- i to sie przkłada od kilku lat na poszczegolne ciekawe filmy,dok.,spektakle.......- mozna nie od dzis zauwazyc znaczny "ruch oddolny"--i dobrze.....to wszsytko porusza, uswiadamia , wyzwala jakkolwiek.......wtedy bynajmniej jest jasne po ktorej stronie czy jak stoisz.....a nie ze kazdy pochowany i cisnie swoje a nikt nic nie wie i wieczna konspiracja "zaprzyjaznionych".....bleee
- 0 2
-
2011-08-08 20:23
Do "Hamleta" Rychcika
Panie Łukaszu, chyba nie zrozumiał Pan aluzji reżysera do spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego, stąd tak niepochlebna i spłycona interpretacja.Poza tym sformułowanie "prosta choreografia" nie jest adekwatne do tego, co widzieliśmy na scenie. Uczestnicy rozmowy pospektaklowej wiedzą o czym mówię. Teatr Pieśń Kozła irytuje sformułowanie "choreografia", o czym nie omieszkali nie wspomnieć. Pozdrawiam i do zobaczenia na widowni :)
- 3 5
-
2011-08-08 22:14
mało widziałem
ale załapałem się na Pieśń Kozła i nie żałuję. "Hamlet" Rychcika przekombinowany, dość miałki - chaos, chaos, chaos, choć pomysł na spektakl miał nie głupi, ale jeszcze mu daleko nawet do wspomianego w tekście Borczucha. Nieudany faktycznie ten szwedzki "Makbet" w Centrum św. Jana - śpiew ok, ale reszta niezbyt.
- 2 2
-
2011-08-08 22:54
SZKODA KASY NA TO G...O (1)
- 5 9
-
2011-08-09 08:24
zawsze możesz iść na
ogień i pokazy cyrkowe w Gdyni, albo jakąś Dodę, zlot fanów M jak mdłości pod egidą Słońca bulwaru. Także zostaw Szekspira innym.
- 4 3
-
2011-08-09 01:52
jestem dumna
że mamy taką imprezę jak Festiwal Szekspirowski w Gdańsku (cała Polska nam zazdrości), a wkrótce będzie też nowoczesny teatr. Świetnie. :)
- 2 1
-
2011-08-09 09:19
Makbet szwedzki
Nie zgadzam się z opinią pana Rudzińskiego dotyczącą chóralnego Makbeta. Spektakl miał niesamowity nastrój, choreografię ale przede wszystkim śpiew. Zaśpiewali na takim poziomie i to utwory naprawdę trudne, co jest praktycznie niespotykane w Polsce. Ich muzyka brzmiała mi w uszach długo po spektaklu. Podobały mi się zmiany w postaciach, wmieszanie wątków z innych sztuk. Jedyne co mi przeszkadzało to łamany angielski, tym bardziej że to w końcu szekspirowski język.
- 5 2
-
2011-08-09 10:27
Filadelfia-boska
dla mnie najlepszym spektaklem był KRól Lear grupy Finlandzkiej- bardzo dużo daje do myślenia o umieraniu i starości. Od dzisiaj się boję być stara. Niesamowity spektakl.
- 2 0
-
2011-08-09 11:11
Z tego wniosek ze im mniej kasy tum lepsze przedstawienia bo trzeba sie wykazac. W tej gazecie Trojmiasto brakuje teatrologa, nie wszyscy dziennikarze znaja sie na muzyce i teatrze....
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.