Stwierdzenie, że współczesny człowiek zanurzony jest po uszy w reklamowych sloganach i bełkotliwej, marketingowej nowomowie specjalnie odkrywcze nie jest, jednak artyści wciąż lubią je wykorzystywać. Podobnie postępuje Wawrzyniec Tokarski, którego prace można od 18 czerwca oglądać w Gdańskiej Galerii Miejskiej.
Wawrzyniec Tokarski to jeden z tych twórców, którzy dużo lepiej znani są za granicami swojego ojczystego kraju. Mimo, że urodził się w Gdańsku, od lat mieszka w Berlinie, a jego prace można było oglądać na indywidualnych wystawach w
Niemczech, Luksemburgu, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Teraz dzieła Tokarskiego będą mogli obejrzeć również mieszkańcy Trójmiasta.
A zapoznać się z nimi warto, bo artysta wyróżnia się oryginalnym stylem, w którym aż roi się od
odniesień do popkultury i języka mediów. Prace Wawrzyńca Tokarskiego często opierają się na zestawieniach obrazu i tekstu, w efekcie serwując odbiorcy dość krytyczne przesłanie na temat współczesnych mechanizmów manipulujących społeczeństwem. Nie są to jednak cytaty dosłowne, a przetworzone przez artystę i zyskujące dodatkowe znaczenia bądź zachęcające do własnych, osobistych interpretacji.
Nie warto też dać się zwieść tytułowi wystawy w
Gdańskiej Galerii Miejskiej: obrazy Tokarskiego nie są bowiem "szaro-brązowe", wręcz przeciwnie, epatują mocnymi barwami, stanowiącymi odniesienie do krzykliwych haseł zaczerpniętych z codziennych gazet.
W ramach gdańskiej prezentacji zobaczymy sześć prac artysty. Jak zapewniają organizatorzy, "
niektóre z nich zawierają osobiste czy autobiograficzne referencje, inne stanowią same w sobie zamknięte obwody odniesień lub odnoszą się do siebie nawzajem." Estetyka, jaką proponuje Tokarski, jest bliska
estetyce plakatu - często dość oszczędna, ale zawsze trafnie określająca nasze uzależnienie od popkulturowych schematów. Jak więc komunikować się w wyjałowionej przez nie rzeczywistości? Wystawa Wawrzyńca Tokarskiego raczej nie dostarczy odpowiedzi na to pytanie, ale może stać się źródłem wartościowych refleksji.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy