• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spektakl przyprószony siwizną

Łukasz Rudziński
9 lutego 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Meg (Małgorzata Talarczyk) i Stanley (Piotr Michalski) - najważniejsze postaci "Urodzin Stanleya". Meg (Małgorzata Talarczyk) i Stanley (Piotr Michalski) - najważniejsze postaci "Urodzin Stanleya".

Wyczekiwana od początku sezonu pierwsza premiera Teatru Miejskiego pod wodzą dyrektora Ingmara Villqista rozczarowuje. "Urodziny Stanleya" w reżyserii Barbary Sass to wspomnienie teatru sprzed kilkudziesięciu lat.



Barbara Sass postanowiła przybliżyć za jednym zamachem aż dwóch wielkich twórców - Harolda Pintera oraz Antona Czechowa. Pierwszy jest autorem wystawianych na gdyńskiej scenie "Urodzin Stanleya". Obecność drugiego zaskakuje i daje się wytłumaczyć chyba tylko sympatią, jaką Barbara Sass darzy teatr rosyjski. Połączenie dwóch odmiennych stylów i filozofii teatru w jednej realizacji w przypadku tego spektaklu zupełnie się nie sprawdza.

"Urodziny Stanleya" są jednym z pierwszych dramatów angielskiego noblisty. Tytułowy Stanley, jak i inne postaci dramatu, to człowiek znikąd. Nie wiemy kim jest, ani dlaczego przebywa w domu-pensjonacie państwa Boles. Wszyscy bohaterowie mają jakąś skazę, w pewnych okolicznościach zachowują się nienormalnie. Momentami wręcz autystyczny spokój domowników ulatnia się z chwilą przybycia dwóch podejrzanych osobników - Goldberga i McCanna.

Reżyserka atmosferę domu zapożyczyła z dramatów Czechowa. Izolacja bohaterów i ich zawieszenie w czasie przypomina klimatem "Trzy siostry", czy "Wiśniowy sad". Jednak próba wkomponowania w senną akcję Czechowowskich dramatów nietypowego, interwałowego stylu Harolda Pintera (płynne przejścia z pozornie nic nie znaczącego zdarzenia do pełnej napięcia i grozy sytuacji) okazuje się pomyłką. Na scenie Czechow dominuje nad Pinterem tak dobitnie, że próby przyspieszenia akcji i stworzenia napięcia w relacjach między bohaterami nie dają efektu. Pozbawiony energii spektakl przez cały pierwszy akt zwyczajnie nudzi.

Niewiele pomaga fakt, iż scenografia Pawła Dobrzyckiego przenosi rozgrywającą się w angielskim salonie sztukę na taras urokliwego drewnianego domku. Rytm spektaklu wyznaczać ma miarowy szum morskich fal puszczany z offu. Przez półtorej godziny realizatorzy koncentrują się na odtwarzaniu dramatu Pintera, nie proponując choćby cienia własnej interpretacji. Absolutna wierność literze tekstu i didaskaliom oraz całkowity marazm inscenizacyjny czynią z pierwszej części spektaklu nikomu niepotrzebną laurkę teatru sprzed kilkudziesięciu lat.

Jednak w drugiej części przedstawienia widzów czeka nagroda. Barbara Sass rezygnuje z restrykcyjnego trzymania się didaskaliów i porzuca Czechowa, słusznie oddając pole Pinterowi. Absurdalne zwroty akcji wreszcie nabierają jakiegoś wyrazu, momenty zawieszenia w końcu prowadzą do kulminacji, a najważniejsza scena dramatu - wyprowadzenie Stanleya poprzedzone przerażająco-groteskową wyliczanką atrybutów nowego, odrodzonego człowieka - stanowi wreszcie wyrazistą i zdecydowaną wypowiedź reżyserki. Stanley (Piotr Michalski) stworzony jest na nowo. Nim powstanie nowy Stanley, widzowie poznają tego starego w najdrobniejszych szczegółach, gdy stoi przed nimi zupełnie nagi, bezwolny, upokorzony swoją nagością.

Anachronizm spektaklu drażni tym bardziej, że w ciągu ostatnich 30 minut przedstawienia reżyserka udowadnia, że jednak można było pokusić się o wydobycie sensów z wielowymiarowego tekstu jednego z najwybitniejszych dramatopisarzy XX wieku.

Przedstawieniu nie pomaga bardzo przeciętna i nierówna gra aktorów, z których najlepiej wypada Małgorzata Talarczyk w roli Meg. Wykonawcom brakuje przede wszystkim konsekwencji w kreowaniu swoich postaci. Stanley Michalskiego początkowo wygląda na introwertycznego, zmanierowanego artystę, zamykającego się celowo lub mimochodem w czterech ścianach. Postępujące szaleństwo swojego bohatera aktor manifestuje już tylko gestem i nienaturalną postawą - więcej w nim znerwicowanego schizofrenika, niż introwertyka. Przemiana nosi znamiona filmowego skrótu.

Otwarcie nowego sezonu artystycznego w Teatrze Miejskim nie wypadło okazale. Na pierwszy sukces musimy jeszcze poczekać. Pytanie tylko jak długo.

Miejsca

Spektakle

Opinie (23) 4 zablokowane

  • kadzisz pan!

    Ale Pan napisal kadzac B.Sass i calemu srodowisku kultury z Tatru Miejskiego w Gdyni. To wielka pomylka, a moze Pan nie chce sie narazac? To nie jest tak jak jest tu napisane. Pani Talarczyk nie potrafia przekazac tej roli i wypadla bardzo amatorsko lub jak z tatrzyku prowincjalnego... Co wiecej pisac!

    • 1 0

  • Szybko zmienić dyrektora (3)

    Marazm inscenizacyjny....
    Anachronizm spektaklu....
    Fatalna gra aktorów....
    Na sukces pod wodzą Świerszcza nigdy się w tym teatrze nie doczekamy. Lepiej zawczasu pomyśleć o zmianie dyrektora.

    • 10 5

    • to może nikodem dyzma był lepszy (1)

      to może nikodem dyzma był lepszy, bo jednak wybierając sztuki wolę urodziny stanleja.

      • 3 2

      • Nie przypuszczałam ze kiedys to napisze...

        ale wobec Urodzin Stanleya ....Dyzma byl lepszy...;(((

        • 2 1

    • .

      zrob lepiej ...

      • 3 2

  • Cenzura

    Oj, oj, niebezpiecznie, wprowadzono cenzurę.

    • 2 2

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • (2)

    brawo brawo brawo dla aktorów i dla autora poniższej opini bo siedza tu takie pierdoły i zajmuja się pierdołami,teatr jest świetny i kropka!

    • 3 3

    • Klaka i klapa (1)

      No i znowu aktorzy z miejskiego uruchomili swoją klakę.Przedstawienie jest bardzo słabe, kiepsko grane i udaje pseudointelektualne głębie. To martwy teatr, dlatego nudzi. Recenzja Wyborczej: "Na premierze wiało nudą". Rozumiem, że ludzie z teatru muszą się jakoś bronić,ale chyba lepiej powiedzieć sobie prawdę.Klapa. Może następnym razem się uda, czego życzę.

      • 1 1

      • hmmm co to jest "klaka"?

        • 1 0

  • ratunku..

    wierzyć się nie chce,że takie bzdury tu się wypisuje....
    może warto skupic sie na sztuce...a nie na pierdołach...
    wstyd-
    spektakl jest dobry....
    życzę powodzenia całemu zespołowi artystycznemu tego teatru..

    • 3 2

  • Opcja zerowa

    To znaczy odwołać Świerszcza!!!

    • 3 3

  • moze

    trzeba od Nowego ladu Swiata zaczac

    • 1 2

  • inne wyjście

    Żeby pogodzić przeciwników Miejskiego, przeciwnikow Wybrzeża, zwolenników Miejskiego i zwolenników Wybrzeża, a przedewszystkim, żeby żeby obejrzeć dobry spektakl wybrałam się wczoraj do Teatru w Blokowisku, który działa od jesieni w Klubie Plama na Zaspie i nie załuję. Widziałam dobrą sztukę, z młodymi aktorkami i muzykami. Zatem od dzisiaj przestaję chadzać do scen zawodowych łącznie z pseudoalternatywnym SOPOTEM i będę gościc w Plamie

    • 0 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który gdyński teatr wystawia spektakle na Scenie Letniej w Gdyni Orłowie?

 

Najczęściej czytane