• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spamalot: W sam raz na niepogodę

Łukasz Rudziński
3 października 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Nie byłoby komedii bez happy endu. Historia "Świętego Graala" według Monty Pythona kończy się więc naprawdę bajkowo. Nie byłoby komedii bez happy endu. Historia "Świętego Graala" według Monty Pythona kończy się więc naprawdę bajkowo.

Trwa dobra passa Teatru Muzycznego. Po rewelacyjnej "Lalce" na deski teatru trafił kolejny tytuł, który powinien na dłużej zagościć w repertuarze. "SPAMALOT, czyli Monty Python i święty Graal" udowadnia, że Polacy lubią angielski humor i potrafią się przy nim dobrze bawić.



Tajemnicą sukcesu tego tytułu na całym świecie jest finezyjny, bardzo efektowny scenariusz stworzony przez komików grupy Monty Pythona. Jeśli dodać do tego świetnie napisany tekst, charakterystyczny "montypythonowski" absurd, czy humor sytuacyjny i przede wszystkim niezwykle chłonną konwencję musicalu parodiującego musical (wręcz pożądane są tu wpadki i improwizacje), będziemy mieć prawie gotowy przebój.

Wracający po 30 latach do Teatru Muzycznego Jerzy Jeszke z powodzeniem wciela się w poszukiwacza świętego Graala. Króla Artura będzie grać wymiennie z Bernardem Szycem. Wracający po 30 latach do Teatru Muzycznego Jerzy Jeszke z powodzeniem wciela się w poszukiwacza świętego Graala. Króla Artura będzie grać wymiennie z Bernardem Szycem.
W celu sforsowania murów pewnego zamku bohaterowie wybudują drewnianego królika i nie zawahają się go użyć... W celu sforsowania murów pewnego zamku bohaterowie wybudują drewnianego królika i nie zawahają się go użyć...
W gdyńskiej inscenizacji obejrzymy wiele efektownych sztuczek, z których większość, w trosce o widzów, objęta jest tajemnicą. W gdyńskiej inscenizacji obejrzymy wiele efektownych sztuczek, z których większość, w trosce o widzów, objęta jest tajemnicą.
Prawie, bo "Spamalot" wbrew pozorom nie jest samograjem. Właściwie brakuje tu dobrych, wpadających w ucho piosenek, z chlubnym wyjątkiem - "Always Look On The Bright Side Of Life" z filmowego "Żywotu Briana" Monty Pathona. Prawdziwym wyzwaniem jest utrzymanie temperatury i zwariowanego tempa spektaklu. No i kluczowi dla powodzenia całego przedsięwzięcia są wykonawcy, którzy muszą być wystarczająco wyraziści, by przyciągać uwagę podczas kolejnych gagów i skeczy, ale nie na tyle przerysowani, by stłamsić parodystyczny wymiar samego spektaklu.

Wraz z rycerzami Króla Artura wybieramy się w szaloną podróż po świętego Graala, bardziej niż efekt ich poszukiwać interesują nas jednak kolejne przygody, w których dzielni rycerze mogą się wykazać. Będą musieli udowodnić męstwo w pojedynkach, rozwiązywać trudne zadania rycerzy Ni, poradzić sobie z krwiożerczymi lub spadającymi zwierzętami, wreszcie stawić czoła niespodziewanym namiętnościom i sercowym dylematom. A wszystko to pod płaszczykiem typowo angielskiego humoru.

Maciejowi Korwinowi, reżyserowi gdyńskiego przedstawienia, udało się przenieść Monty Pythona na polski grunt. Pomaga w tym niewątpliwie bardzo dobre tłumaczenie Bartosza Wierzbięty, ale też atrakcyjna inscenizacja typu "non replica" (bez wiernego odwzorowania scenografii i kostiumów wersji broadwayowskiej), która niekiedy wymusza inne rozwiązania sceniczne niż na Broadwayu. W pewnym momencie pojawia się zresztą postać z napisem "Roma. Non replica production" - aluzja do warszawskiego Teatru Muzycznego Roma, specjalizującego się w tego typu widowiskach.

Aktorsko najlepiej wypadają Jerzy Jeszke, który Królowi Arturowi nadaje romantycznej donkiszoterii oraz Marek Kaliszuk w postaci zniewieściałego Herberta (równie dobry jak jego broadwayowski pierwowzór grany przez Christiana Borle). Prześmieszny jest Sasza Reznikow jako Historyk i Francuz, a Marek Richter bardzo konsekwentnie buduje nieco zagubioną, poczciwą postać Lancelota. Niestety, poza brawurową, imponującą składanką przebojów na zamku Camelot, niewidoczna jest Marta Smuk jako Pani Jeziora. Rola ta jest o tyle niewdzięczna, że składa się niemal z samych piosenek (Sarze Ramírez, świetnej broadwayowskiej Pani, przyniosła ona prestiżową Tony Awards).

Nawias, w jaki twórcy "Spamalotu" ujęli swój spektakl, obejmuje również parodie innych musicalów - bez trudu wypatrzymy słynny taniec z butelkami ze "Skrzypka na dachu". Bardziej uważni widzowie wychwycą nawiązania do "Lalki" i "Francesco", rozpoznają Upiora z "Upiora w operze" (który zachowuje "maskę", ale za to ile odkrywa!), czy aluzje do niegranego w Polsce musicalowego "Robin Hooda".

I choć miejscami spada tempo spektaklu (początek II aktu), a choreografia układów tanecznych pozostawia sporo do życzenia, powstał bardzo sprawny spektakl, któremu śmiało można wróżyć kilkuletnie powodzenie. Bo o tym, że angielski humor po polsku w wydaniu zespołu Teatru Muzycznego (kolejny raz świetnie dysponowana orkiestra Dariusza Różankiewicza) jest śmieszny, przekona się każdy, kto wybierze się na Monty Pythona po gdyńsku.

Spektakl

8.7
276 ocen

SPAMALOT, czyli Monty Python i święty Graal

musical

Miejsca

Opinie (56) 5 zablokowanych

  • Głupota goni głupotę...wybitnie...jak zawsze teatr muzyczny w Gdyni jest moim nr.1 :):):)

    • 0 0

  • obciach!

    Na oficjalnym plakacie do spektaklu wystąpił poważny błąd.
    Jak można się tak pomylić na plakacie? Jak można przez tyle czasu go nie poprawić? Jak to możliwe ze na oficjalnej stronie teatru również tyle czasu figuruje TAKI błąd? Jak można nie odpowiedzieć jak ktoś (ja) grzecznie piszę do sekretariatu teatru zwracając uwagę na taki ośmieszający error?

    • 1 1

  • Zawiedziony jestem

    Poszedłem, zachęcony fragmentami które widziałem na Koncercie Noworocznym i bardzo się rozczarowałem. Umiem docenić dobry żart, różne odniesienia były dla mnie zrozumiałe, ale i tak nie bawiły. Skoro nie dla żartów to można to zobaczyć dla gry aktorskiej i również się dobrze bawić no ale ze wzgledu na sceneariusz z tym też średnio. Stroje i Pani Marta Smuk to jedyne pozytywne elementy.

    • 1 0

  • super!!!

    byłam i szczerze polecam, choć nie jestem fanką angielskiego humoru i nigdy nie oglądałam Monty Pythona to naśmiałam się aż mi łzy leciały
    świetny, lekki, odstresowujący jeden z lepszych spektakli jakie widziałam w muzycznym
    wyszłam bardzo zadowolona i roześmiana.

    • 0 0

  • bez endu bez endu (1)

    gdyby nie pani która siedziała obok mnie i zaciesz miała z każdego słowa (z jakiegoś klubu przyjaciół teatru) to był bym bardzo zadowolony z wizyty, a tak to tylko fajnie było. Czekam na Żywot Briana to dopiero będzie ubaw :)

    • 1 0

    • Brian

      niestety "not the messiah" - oratorium na podstawie Żywota Briana nie prezentuje się już tak przebojowo, ale kto wie może trafi kiedyś na polskie sceny

      • 0 0

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • Super zabawa

    Świetne tłumaczenie, bawiłam się lepiej niż na "oryginale".
    Teatr Muzyczny to nadal najjaśniejszy punkt na kulturalnej mapie Trójmiasta.

    • 1 0

  • do zatrudniających Pana Autora (7)

    Autor tego tekstu zdaje się średnio znać na sztuce aktorskiej, zwłaszcza tak specyficznej.... Jerzy Jeszke był koszmarny!!!!!!!!!!! Jeżeli ten szczegół umknął jego uwadze, to wytyk, że Marta Smuk była niewidoczna ( a tak naprawdę błyszczała na scenie) jest kompletnie nieuprawniony. I widzowie (ci bez zacięcia do wykonywania odpowiedzialnego zawodu krytyka) to doskonale widzą....

    • 3 4

    • (2)

      Czyli wszyscy ubierający stroje bogate w cekiny błyszczą na scenie? Ciekawa teoria. Nie wiem czy jest pani/panu znane pojęcie recenzji spektaklu..ale z tego co mi wiadomo to jets ona wyrazem subiektywnych odczuć jej autora.. A więc zarzucanie, że dany pogląd jest "Kompletnie Nieuprawniony" nie ma racji bytu. Każdy ma prawo do własnej opinii na temat spektaklu, jego wartości artystycznej, kreacji aktorskich czy ogólnego poziomu artystycznego.

      • 0 0

      • recenzja (1)

        Recenzja to refleksja krytyczna (badanie struktury dzieła, odnoszenie dzieła do prądów i procesów artystycznych, do filozofii, do wcześniejszego dorobku autora, do innych zjawisk – w tym społecznych i politycznych)

        Aby oceniać obligatoryjna jest elementarna wiedza, a nie mówienie "bo takie mam zdanie".

        • 0 0

        • Niestety nie zgodzę się.. Publikator recenzji może sugerować nam, że dany autor ma specjalistyczną wiedzę z zakresu określonej dziedziny sztuki.. I tak na przykład po recenzji zamieszczonej w miesięczniku Teatr możemy spodziewać się, że będzie napisana przez osobę wykształconą w zakresie teatrologii. Natomiast Trójmiasto.pl, jako portal zajmujący się wieloma kwestiami nie jest zobligowany do wysyłania na spektakle specjalistów. I przedstawiciel portalu, który pojawił się na spetaklu, ma prawo po jego obejrzeniu napisać, że ma takie zdanie a nie inne.

          • 0 0

    • Do szanownego Pana Jurka Jeszke (1)

      Panie Jerzy Jeszke prosze wybaczyc tej miernocie intlektualnej, za ktora sie wstydze. widac, ze osoba piszaca ten text nie moze sie pogodzic z sukcesem innych, a sam zyje w koszmarze swojego szarego bezsensownego zycia.
      wsolczuje ci autorze postu poprzedniego najwidoczniej cierpisz na koszmarna swoja rzeczywistosc z ktorej nie mozesz sie wydostac.
      wstyd mi jako Polce. szkoda bylo krztalcenia takiego czlowieka, moze lepiej bedzie jak zaczniesz zbierac grudy blota z bagien twojego intelektu.... jak Galahad
      gratuluje sukcesu Panie Jurku

      • 1 1

      • Pan Jeszke

        Jerzy Jeszke jest dla polskiego musicalu tym czym Roman Polański dla polskiego kina. Każdy z nich w swoim fachu osiągnął mistrzostwo i rozsławił Polskę na świecie. Brawo panie Jeszke!! Kolejny sukces!! Ciesze się ze wreszcie występuje pan przez Polska publicznością!!

        • 0 0

    • jeszke

      przybył, opanował rolę, zagrał i podbił publiczność
      kropka

      • 2 0

    • koszmarny?

      krol artur od samego początku zjednał sobie publiczność, a to świadczy ze byl rewelacyjny

      • 5 1

  • do autora (2)

    szkoda tylko, że podczas owacji na stojąco autor tego tekstu był jedyną osobą na widowni, która siedziała. widać uważa się za lepszego i ma brak szacunku do artystów. przykre i żenujące. pozdrawiam

    • 14 4

    • Niestety z tymi owacjami na stojąco jest trochę tak jak z muchami..
      "jedzmy gó** miliony much nie mogą się mylić".
      Nie każde przedstawienie zasługuje na owację na stojąco..wystarczą brawa i bynajmniej nie jest to przykry i żenujący brak szacunku dla artystów. Niestety niektórzy za bardzo przyzwyczaili się do owacji, oczekując ich po każdym przedstawieniu.

      • 4 0

    • ha, ha

      Czyli stadne "standing ovation" jest dla Ciebie "przejawem szacunku wobec artystów"? A w innych sytuacjach też tak jest? Zawsze "należy" razem ze wszystkimi? :)

      • 4 1

  • Marta Smuk super! (1)

    Marta Smuk jako Pani Jeziora jest rewelacyjna! Szczególnie przy scenie z Camelotem (mix muzyczny :) POlecam!

    • 2 0

    • Widziałam ją na pokazach przedpremierowych i była w niedyspozycji głosowej..mam nadzieję, że na premierze poszło lepiej.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto występuje w tradycyjnym teatrze japońskim Kabuki ?

 

Najczęściej czytane