• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Śmierć i co potem? O "Cho-Hon" w Teatrze Szekspirowskim

Łukasz Rudziński
8 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Spektakl "Cho-Hon" zaczyna się od sceny, w której główna bohaterka przedstawienia siedzi nieruchomo, a w tle widzimy dziesiątki twarzy starszych kobiet - "seksualnych niewolnic" japońskich wojsk podczas II wojny światowej. Spektakl "Cho-Hon" zaczyna się od sceny, w której główna bohaterka przedstawienia siedzi nieruchomo, a w tle widzimy dziesiątki twarzy starszych kobiet - "seksualnych niewolnic" japońskich wojsk podczas II wojny światowej.

Zagrany w Teatrze Szekspirowskim koreański spektakl "Cho-Hon" w swojej ojczyźnie doczekał się legendy i wywarł wpływ na współczesną sztukę Korei Południowej. Obrzędowy, zanurzony w rytuałach proces przygotowania zmarłej do "ostatniej drogi" jest prawdziwym hołdem wobec koreańskich kobiet - ofiar japońskiej armii w czasie II wojny światowej.



Asceza połączona z misteryjną wręcz kontemplacją towarzyszy bohaterom "Cho-Hon" (w polskim tłumaczeniu "Przyzywania duchów zmarłych") właściwie od początku. W pierwszej scenie oglądamy Koreankę na tle dziesiątek zdjęć starszych kobiet. Możemy się domyślać, że to prawdziwe ocalałe z wojny "pocieszycielki", kobiety, którym poświęcono spektakl "Cho-Hon". Tym mianem nazywano kobiety, które zmuszano w czasie II wojny światowej do prostytucji na rzecz japońskiej armii.

Najbardziej efektowną sceną spektaklu jest złowieszcze nadejście Japończyków, zbudowane m.in. za pomocą teatru cieni i wykorzystujące tradycyjne tańce japońskie. Najbardziej efektowną sceną spektaklu jest złowieszcze nadejście Japończyków, zbudowane m.in. za pomocą teatru cieni i wykorzystujące tradycyjne tańce japońskie.
Szacuje się, że w wojskowych japońskich burdelach wykorzystano seksualnie w czasie wojny ponad 200 tysięcy kobiet. Ich los i uznanie ich jako ofiar wojny przez lata był kością niezgody pomiędzy Koreą Południową, a bagatelizującymi sprawę i podważającymi istnienie takich praktyk rządami Japonii. W latach 90-tych "pocieszycielki" stały się w Korei symbolem ucisku i agresji wobec narodu koreańskiego ze strony Japończyków (Korea do końca II wojny światowej przez niemal pół wieku znajdowała się pod japońską okupacją). Dopiero kilka lat temu Japonia oficjalnie przyjęła za to odpowiedzialność.

Właśnie niewolnicom seksualnym z Korei poświęcone jest przedstawienie Sam-New Theater z Seulu. W pierwszych scenach obserwujemy kilka kobiet w tradycyjnych koreańskich strojach - biało-czarnych szatach hanbok (oba te kolory są w Korei kolorami żałoby), uciekających przed nadciągającym oddziałem Japończyków. Widzimy efektowną grę cieni męskich sylwetek zbliżających się do siedzącej na scenie nieruchomo bohaterki, Kim.

Los "pocieszycielek", czyli kobiet zmuszonych do prostytucji na rzecz japońskiej armii, był przesądzony. Koszarowano je w burdelach, gdzie były gwałcone przez całą wojnę. Jeszcze do niedawna Japonia nie chciała wziąć odpowiedzialności za te praktyki. Los "pocieszycielek", czyli kobiet zmuszonych do prostytucji na rzecz japońskiej armii, był przesądzony. Koszarowano je w burdelach, gdzie były gwałcone przez całą wojnę. Jeszcze do niedawna Japonia nie chciała wziąć odpowiedzialności za te praktyki.
Po chwili stara się ona uciekać jak pozostałe kobiety przed zdegenerowanymi, bezlitosnymi półnagimi żołnierzami. Niestety, nie udaje jej się to (przejmujące scena próby ucieczki do góry po pociętej na pionowej pasy kurtynie, przytrzymywanej przez bawiących się z ofiarą oprawców). Żołnierze w końcu łapią i wynoszą dziewczynę ze sceny (domyślamy się po ich reakcjach, że zostaje przez nich wielokrotnie zgwałcona).

Tu następuje wyraźny czasowy przeskok. W kolejnej scenie do ciała Kim podchodzą ubrani współcześnie, reprezentujący różne profesje ludzie i opłakują ją. Rozpoczyna się proces długich żałobnych śpiewów i lamentacji na bazie słowa "aiko" (powstałego z połączenia rdzennego "eh" - oznaczającego smutek - oraz "ko", czyli "przekazać coś komuś"). Chór żałobników przywdziewa jednolite koreańskie stroje i rozpoczyna proces przygotowania ciała Kim do ostatniej drogi. Oczywiście zrytualizowane obrzędy pogrzebowe (obmycie ciała, ubranie go, "wypicie" przez niego herbaty i obucie go) mają znacznie symboliczne i są formą zadośćuczynienia prawdziwym ofiarom, pozwalając im w pokoju przejść do świata umarłych.

Zrytualizowane przygotowywanie ciała "pocieszycielki" do "ostatniej drogi" jest formą symbolicznego hołdu i umożliwienia przejścia do świata umarłych. Zrytualizowane przygotowywanie ciała "pocieszycielki" do "ostatniej drogi" jest formą symbolicznego hołdu i umożliwienia przejścia do świata umarłych.
Zespół Sam-New Theater z Seulu składa się z 11 wszechstronnych aktorów. Dziesięcioro z nich gra żałobników, odtwarza rozpacz, smutek czy żal, poza tym tańczy (zwłaszcza piątka mężczyzn z scenach z udziałem japońskiego wojska) i śpiewa. Jedenastą bohaterką spektaklu, jedyną zindywidualizowaną, jest generująca największą uwagę, nieruchoma niczym lalka, "pocieszycielka" Kim. Właśnie chóralnie wykonywane pieśni i wokalizy stanowią podstawowy element ekspresji w spektaklu "Cho-Hon". Oprócz aktorów podziwiamy również wykonywaną na żywo przez koreańską artystkę Hye Won Park muzykę z syntezatorów.

Spektakl wyreżyserowany przez Ji Wook Kima jest prowadzony bardzo konsekwentnie i niesie za sobą silny przekaz edukacyjny. Kolejne obrzędy obserwujemy w długich, niespiesznych scenach, w tempie bardzo odmiennym od europejskiego teatru. Siłą spektaklu jest jego uniwersalny, zrozumiały dla innych kultur przekaz. Symboliczne opłakanie i pożegnanie ofiar wojny kończy się sukcesem - pojawiają się w tle dziesiątki koreańskich nekrologów. Jednak żałoba wciąż trwa. Podobnie jak i pamięć po "pocieszycielkach", pięknie i majestatycznie uhonorowanych ciekawym, choć nieco patetycznym spektaklem.

Miejsca

Opinie (7) 1 zablokowana

  • Polecam.

    Mi się podobało. Przejmujący. Ciekawy.

    • 8 0

  • Sprzedać Teatr Sekspirowski (1)

    Anglikom

    • 1 8

    • Masz jakiś problem? Do psychologa!

      • 0 0

  • Kim jest recenzent? (2)

    To wspaniały spektakl, ale publikując recenzje na tak niskim poziomie ośmieszacie własny portal. Zastanawiam się czy to faktycznie dorosły mężczyzna pisał ten artykuł czy może jego dziecko, które jest w gimnazjum i dostało na lekcji polskiego zadanie opisania spektaklu? Radzę redaktorowi poczytać jakieś sensowne źródła i zobaczyć jak na poziomie wprowadza się problematykę i sam opis sztuki, bo tekst zaprezentowany tutaj jest na żenująco niskim poziomie. Opisuje pan KULTURĘ, a nie mecze piłki nożnej. Trochę umiejętności w ładnym pisaniu, a nie tylko poprawnym, by się przydało. Dziennikarstwo ma inspirować, zmuszać do myślenia, pomagać tworzyć opinie. Tutaj jest miałko. Kompletnie przezroczyta recenzja. Smutek.

    • 6 8

    • Ale czy portal internetowy, który świadczy informacje o wszystkim jest miejscem w którym szuka się wyszukanych recencji ładnie napisanych? W celu znalezienia takich recencji, szukam wyspecjalizowanych witryn, zajmujących się takim tematem. Nie znajdę tego (przeważnie) w portalach, gdzie redaktorzy (nic im nie ujmując) są zmuszani do tworzenia artykułów na czas i ilość a nie na jakość treści.

      • 4 0

    • Do Nat

      Radzę trochę krytycyzmu w stosunku do własnych sloganów ("opisuje (...) kulturę", "ładnym pisaniu" itp.), jeśli innym stawia podobne zarzuty. Wówczas samemu trzeba pisać przynajmniej poprawną polszczyzną, z uwzględnieniem obowiązującej interpunkcji. Cóż, smutek...

      • 2 0

  • Jak to co potem

    Smierc smiercia ale do roboty trzeba zapie alac

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy odbył się w Gdańsku premierowy pokaz filmu "Popiół i diament"?

 

Najczęściej czytane