- 1 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (68 opinii)
- 2 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 3 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (28 opinii)
- 4 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (7 opinii)
- 5 Przed nami święto poezji i literatury (30 opinii)
- 6 Ten spektakl nie jest atakiem na kościół (61 opinii)
Siła spokoju, siła muzyki. Po koncercie Garricka Ohlssona w Filharmonii Bałtyckiej.
Za nami główna część obchodów 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina. Chociaż to wciąż dopiero początek roku jubileuszowego i czeka nas jeszcze wiele znakomitych koncertów, to nie da się nie zauważyć, że ostatnie dwa tygodnie były czasem wyjątkowym - ze względu zarówno na poziom wydarzeń, jak i ich liczbę.
Wśród koncertów skupionych na jednym instrumencie - fortepianie - ciężko mówić o zróżnicowaniu, a jednak program obchodów został tak skonstruowany, żeby nikt nie poczuł się znużony. Były koncerty zarówno artystów młodych (Georgy Voylochnikov), jak i doświadczonych (Kevin Kenner), był znakomity koncert Chopina na instrumentach z epoki, były wystawy i czytanie poezji. Twórczemu kolorytowi przysłużyły się nawet różnice w klasie poszczególnych wykonań - rozpoczęło się od niespecjalnie udanego recitalu Dmitrija Gordina, wspaniałym zakończeniem urodzin Chopina był zaś koncert Garricka Ohlssona.
Pierwszą, pozamuzyczną jeszcze radość, przyniosła decyzja organizatorów, by przenieść recital z Sali Kameralnej do Sali Koncertowej i fakt, że publiczność po raz kolejny wypełniła prawie całe audytorium. Jeśli ilość słuchaczy zaczyna decydować o zmianie miejsca występu na większy, to znak, że zaczynają zachodzić przełomowe dla trójmiejskiego życia muzycznego zmiany, dodatkowo zaś słuchacze ci, przychodząc tłumnie na solowy recital (i to w środku tygodnia) udowodniają, że znają się na rzeczy.
Garrick Ohlsson bowiem, choć jego występ anonsowany był tak jak każdy inny, jest artystą z najwyższej światowej półki i o ile w przypadku innych występujących tu (również znakomitych!) solistów, koncerty w prestiżowych salach czy ze znanymi orkiestrami są pojedynczymi i bardzo eksponowanymi wyróżnieniami, o tyle dla Amerykanina przez przeszło 40 lat kariery były chlebem powszednim.
Artysta ma w swoim repertuarze wszystkie (!) dzieła Chopina, na gdańskim koncercie zaprezentował zaś Impromptu Fis-dur op. 36, Balladę As-dur op. 47, Fantazję f-moll op. 49, Nokturny z op. 27 i 9, Scherzo cis-moll op. 39 oraz Sonatę b-moll op. 35.
Jego interpretacje były zniewalające - pełne liryzmu, ale dalekie od egzaltacji; często ekstrawaganckie, ale nigdy nie pretensjonalne. Ohlsson należy do zanikającego już powoli gatunku starych mistrzów, w których grze odczuwa się pogardę dla emocjonalnego ekshibicjonizmu - to nie on ma się wzruszać, śmiać się, czy bać. On siedząc na scenie jest władcą emocji publiczności, to publiczność właśnie ma najsilniej przeżywać jego interpretacje i tak też było na Ołowiance.
Każdy zabieg stylistyczny zrealizowany przez niemal nieporuszonego przy fortepianie Amerykanina, każda fraza, każde rubato, każda pauza, a nawet przestrzenie pomiędzy utworami, były kreacjami, które, wraz z upływem recitalu, coraz silniej pochłaniały słuchaczy. Koncert zakończył się oczywiście owacją na stojąco i czterema bisami, a publiczność wyraźnie posłuchałaby ich jeszcze wiele, ale Ohlsson zamknął swój recital spokojnym Preludium A-dur op. 28, dając do zrozumienia, że pora wracać do domu. Publiczność to uszanowała i myślę, że podobnie jak ja, wszyscy wyszli z Filharmonii z miłym uczuciem słodkiego niedosytu.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (3)
-
2010-03-06 09:23
Dzięki za recenzję , gdyż trzeba je pisać
Jeden z krytyków muzycznych ( nieżyjący już ) napisał kiedyś recenzję w "Życiu Warszawy" z koncertu w Filharmonii Narodowej , który się nie odbył. Ale do rzeczy.
Myślę że Garrick Olhsson nie należy do zanikającego gatunku starych mistrzów , który czymkolwiek gardzi. Po prostu jest świetnym pianistą i gra muzykę którą kocha . Recitale fortepianowe często poprzez odpowiedni dobór i ułożenie utworów dają publiczności to "coś" co pozostawia niezapomniane wrażenia. Świetna oczywiście była sonata ,ale i nokturny pięknie poprowadzone w górę i lekko opadające.
Publiczność świetna , gdyż Trójmiasto ma świetną i wrażliwą publiczność i jak jest coś dobrego to publiczność dopisuje. Dziwi mnie tylko , że w planach FB była początkowo Sala Kameralna i brak odpowiedniej reklamy ( może dlatego, że recital był sponsorowany przez Ministra Kultury ) a po Romanie Peruckim Niezwyciężonym nic się nie spodziewam .
Teraz czekam na recenzję z premiery "Czarodziejskiego Fletu ". Łączę pozdrowienia.- 2 0
-
2010-03-06 12:28
:)
to był przepiękny koncert. cieszę się, że mogłam tam być i na ten czas zapomnieć o całym świecie. dużo było w tej muzyce liryzmu, harmonii, niezwykłej wrażliwości i spokoju. balsam w tonacji lata i słońca na udręczoną duszę w środku tej przedłużającej się zimy :)
- 0 0
-
2010-03-08 15:09
Dziękuję za koncert , który dostarczył tyle wspaniałych emocji , wzruszeń,który pieścił ucho i duszę.To była najprawdziwsza uczta. Sam mistrz doskonale bawił się wrażliwością publiczności z którą robił co tylko chciał a która była Mu poddana jak Jego instrument.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.