• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sieroty kapitalizmu. O "Śmierci komiwojażera" Teatru Wybrzeże

Łukasz Rudziński
3 marca 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
"Śmierć komiwojażera" traktuje o tych, którzy nie potrafią odnaleźć się w kapitalizmie. Najlepszym przykładem jest Willy (Mirosław Baka), na zdjęciu z żoną Lindą (Anna Kociarz). "Śmierć komiwojażera" traktuje o tych, którzy nie potrafią odnaleźć się w kapitalizmie. Najlepszym przykładem jest Willy (Mirosław Baka), na zdjęciu z żoną Lindą (Anna Kociarz).

Chociaż sztuka Arthura Millera "Śmierć komiwojażera" ma już 70 lat, w interpretacji Radka Stępnia zaprezentowanej w Teatrze Wybrzeże pozostaje na wskroś aktualna. Takich Willy'ch Lomanów, którzy wpadli w pułapkę własnych ambicji i niespełnionych oczekiwań, chodzi po ulicach bardzo wielu. Gorzki i niełatwy w odbiorze spektakl jest również okazją, by zobaczyć na scenie Mirosława Bakę w najwyższej formie.



Scenariusz jest ten sam niezależnie od szerokości i długości geograficznej. Karmieni propagandą sukcesu nie wyobrażamy sobie, by nie stał się on naszym udziałem. Musimy mieć określony status społeczny, odpowiednią pozycję zawodową i szczęśliwe, spełnione życie rodzinne. I pieniądze, rzecz jasna, bo to one są wyznacznikiem naszej wartości, to nimi mierzy się sukces.

Rozmowa z Mirosławem Baką o "Śmierci komiwojażera"


"Śmierć komiwojażera" poświęcona jest tym, którzy tego sukcesu nie osiągnęli. Rodzina Lomanów to ludzie pozbawieni siły przebicia, niepotrafiący podbić rynku pracy, ani nawet zaistnieć w świadomości innych. Ledwo wiążą koniec z końcem, głównie dzięki pożyczkom od przyjaciela domu Charleya, bo Willy, głowa rodziny i jej żywiciel, nie jest rekinem marketingu. Nigdy mu się nie przelewało, ale teraz, przed emeryturą, już nie jest w stanie zarabiać jako komiwojażer. W firmie, której poświęcił całe życie, musi znosić kolejne upokorzenia ze strony nowego właściciela, syna dawnego szefa, który zatrudnia go już tylko na umowę-zlecenie. A wydatków przybywa - kolejna rata za pralkę, ubezpieczenie, naprawa lodówki...

Twórcy spektaklu chętnie korzystają z multimediów. W najlepszej z tego typu scen, oglądamy nagrania z dzieciństwa Biffa i Happy'ego. Twórcy spektaklu chętnie korzystają z multimediów. W najlepszej z tego typu scen, oglądamy nagrania z dzieciństwa Biffa i Happy'ego.
Happy, syn Willy'ego, co zarobi wydaje na zabawę i prostytutki. Cała nadzieja w Biffie, złotym chłopcu, który zdaniem ojca stworzony jest do osiągnięcia wielkich rzeczy. Willy wie, że Biff to materiał na kierownika, może nawet na dyrektora - świat stoi przed nim otworem. Jednak dziwnym trafem chłopak nigdzie nie może się zahaczyć na dłużej. "Jestem wart dolara za godzinę, wiesz? Próbowałem w siedmiu stanach i nigdzie nie udało mi się podbić tej stawki" - w końcu wykrzyczy ojcu w twarz. Niespełnione ambicje, którymi Willy od dziecka obarczał synów, utrudniają im nie tylko sukcesy zawodowe, ale też rozkładają życie rodzinne Lomanów.

Bohaterów poznajemy w momencie powrotu Biffa do domu, co uruchamia kolejną lawinę wzajemnych pretensji, żalów i frustracji. Na pierwszy rzut oka widać, że rodzina Lomanów jest dysfunkcyjna. Ojciec coraz bardziej zamyka się w sobie, rozmawia z nieżyjącym bratem, marzy o sukcesach, których nigdy nie było i kurczowo trzyma się nadziei na odmianę losu rodziny dzięki Biffowi, jak dotąd zawodzącego go na całej linii. Biff miota się niczym ranne zwierzę, jest przewrażliwionym egocentrykiem i każde zachowanie ojca interpretuje negatywnie. Happy bez walki wszedł w buty ojca - to nieudolny komiwojażer, okłamujący samego siebie, by zachować twarz przed sobą i bliskimi. Do kompletu mamy Lindę - krzątającą się po domu matkę, utrzymującą dom w jako takim ładzie.

Bracia Happy (Piotr Chys, po lewej) i Biff (Piotr Biedroń, po prawej) chętnie snują plany wspólnego biznesu z milionowymi zyskami. Jednak od słów do czynów daleka droga... dla nich za daleka. Bracia Happy (Piotr Chys, po lewej) i Biff (Piotr Biedroń, po prawej) chętnie snują plany wspólnego biznesu z milionowymi zyskami. Jednak od słów do czynów daleka droga... dla nich za daleka.
Reżyser Radek Stępień wraz z dramaturgiem Konradem Hetlem skupiają się na problematyce sztuki Millera, sięgając niekiedy po irytującą, niełatwą w odbiorze formę. Zdarza się, że aktorzy wypowiadają swoje kwestie równocześnie w dwóch różnych punktach sceny, co mocno utrudnia ich percepcję. Przejścia od sceny do sceny (zaznaczone wyraźną zmianą światła) przypominają filmowy wręcz montaż. Niektóre z nich (jak rozmowa Willy'ego z Bernardem, kumplem Biffa ze szkoły czy spotkanie Willy'ego ze swoim szefem) mocno kontrastują z pozostałymi, co oczywiście nie jest przypadkowe.

Zdarzają się też pewne niekonsekwencje - obserwujemy nagranie wideo Willy'ego z synami z czasów dzieciństwa, jakie popularne były w latach 80. i 90., a podczas rozmowy o podwyżce Howard z dumą prezentuje Willy'emu swoją nową zabawkę - cud techniki, gigantyczny magnetofon szpulowy, co sugerowałoby czasy bliższe autorowi sztuki. Twórcy czasem zbyt chętnie sięgają po multimedia - na przykład napis "intermission" pojawiający się co jakiś czas w projekcji na ścianie, wydaje się zupełnie zbędny.

Spektakl jest aktorskim popisem Mirosława Baki, który w roli Willy'ego odmalowuje całą paletę emocji i stanów sfrustrowanego, niespełnionego człowieka, który staje się ofiarą własnych oczekiwań. Spektakl jest aktorskim popisem Mirosława Baki, który w roli Willy'ego odmalowuje całą paletę emocji i stanów sfrustrowanego, niespełnionego człowieka, który staje się ofiarą własnych oczekiwań.
Jednak "Śmierć komiwojażera" poświęcona jest przede wszystkim dramatowi jednostek, które nie potrafią odnaleźć się w kapitalizmie. Reżyser wraz z dramaturgiem tworzą gęstą atmosferę psychologicznego dramatu, którego najważniejszym elementem jest dramat Willy'ego, dobitnie przedstawiony przez Mirosława Bakę. Od pierwszej chwili mamy do czynienia z aktorskim popisem. Aktor stany emocjonalne Wily'ego oddaje na pełnym skupieniu, misternie kreśląc jego portret psychologiczny - człowieka wyplutego przez system, pomiętego, życiowego rozbitka, naznaczonego brakiem sukcesu. Rojenia o sukcesach Biffa i poczucie odpowiedzialności za ich brak stają się obsesją Lomana seniora, człowieka głęboko nieszczęśliwego. Baka nie ma na scenie konkurencji. To wokół niego orbitują pozostali.

Biff Piotra Biedronia nosi w sobie pewną tajemnicę. Z jednej strony jest porywczy, niemal furiacki, z drugiej czuje się przegranym i jako jedyny ma odwagę się do tego przyznać. W odróżnieniu od Happy'ego, w interpretacji Piotra Chysa zakompleksionego lekkoducha. Z kolei subtelnie postarzona na potrzeby roli Anna Kociarz ich matkę Lindę kreuje na nieszczęśliwą, pokorną cierpiętnicę, bez słowa sprzeciwu znoszącą swoją dolę i usługującą ukochanym mężczyznom. Ciekawe epizody tworzą Marcin Miodek jako ekscentryczny szef Willy'ego, jeżdżący na rowerku dla dzieci oraz Justyna Bartoszewicz w roli wulgarnej prostytutki.

Interesujący epizod odsłaniający motywację bohaterów buduje Justyna Bartoszewicz w roli Dziewczyny. Interesujący epizod odsłaniający motywację bohaterów buduje Justyna Bartoszewicz w roli Dziewczyny.
Dramat niemocy Lomanów rozgrywa się w nadgryzionym zębem czasu, skromnym mieszkaniu - ze zniszczonym krzesłem za stołem czy odrapaną lodówką. Muzyka Michała Górczyńskiego w dowcipny sposób korzysta z popkulturowych odniesień, oparta jest jednak na pogłosie "zza ściany", jaki daje upadająca piłeczka golfowa - potraktowana jako synonim sukcesu. W drugiej części spektaklu scenografia Elizy Gałki zredukowana zostaje do gołych ścian i kilku rekwizytów. Rzecz dzieje się więc wszędzie i nigdzie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że tak kreując przestrzeń gry twórcy, poszli na skróty, zasłaniając się umownością.

Repertuar Starej Apteki Teatru Wybrzeże


Spektakl Teatru Wybrzeże nie jest gładką, wymuskaną rozprawą. Wiele w nim różnych smaczków, wiele też scenicznego "brudu", korespondującego z poplątanymi jak przewody umieszczone nad sceną losami bohaterów. Z jednej strony to teatr psychologiczny wysokiej próby z aktorskim popisem Mirosława Baki, z drugiej podszyty gorzką refleksją, trudny w odbiorze spektakl, który z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu.

Spektakl

7.8
33 oceny

Śmierć komiwojażera

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (42) 1 zablokowana

  • Byłam na tym spektaklu i do tej pory jest to mój ulubiony. Cudowna historia, wzruszający konflikt, niesamowici aktorzy

    • 0 0

  • Muzyka (3)

    Czy ktoś zna tytuł utworu będącego niejako motywem przewodnim spektaklu?

    • 2 0

    • też szukam (1)

      • 0 0

      • Ja znalazłem

        • 0 0

    • Mik

      Ja również szukam

      • 0 0

  • Wspaniały spektakl (i poszukiwania utworu)

    Gra aktorska na bardzo wysokim poziomie, ogromne wrażenie zrobiły na mnie także elementy dźwiękowe i wizualne tła (spadająca piłeczka, narastający szum telewizora podczas kłótni, nagłe gaszenie światła). Pojawiająca się miejscami abstrakcja fantastycznie oddawała stan psychiczny głównego bohatera. Wspaniałe, robiące wrażenie, wstrząsające.

    Szukam też intensywnie utworu, który został puszczony na początku i w paru innych miejscach podczas spektaklu (w rytmie reggae, tekst był ledwie słyszalny, ale mam zapisany fragment "Może powinniśmy coś zrobić, coś zrobić, ale teraz się nie da" - niestety internet nie daje rady wyszukać) - jeśli ktoś wie, co to za utwór, proszę o podpowiedź!

    • 0 0

  • Świetny spektakl, jeden z najleszych w Wybrzeżu w ostatnich latach (4)

    Baka bardzo dobry, ale moim zdaniem Piotr Biedroń jeszcze lepszy. Ogólnie wszyscy fajnie zagrali. Naprawdę wartościowa sztuka, w porządnym wykonaniu.

    Ale nie obejdzie się bez "ale" ;) Panie dyrektorze, niech pan da trochę kasy na porządną scenografię, bo ile można udawać, że się lubi surowość, zamiast przyznać, że na coś lepszego nie starczyło forsy ;) No i chciałbym dożyć dnia, w którym w Wybrzeżu powstanie spektakl bez gołych cycków. Lubię goły cycki, nawet uwielbiam, ale koniecznie muszą być na scenie? Rozumiem, że reżyser bardzo młody, więc pewnie też lubi, ale bez przesady ;)

    • 29 3

    • (1)

      Michał, chyba nie zrozumiałeś tego spektaklu... Skoro opowiada on o ludziach, którzy są po prostu biedni, bez przerwy pożyczają kasę, a w ostatniej scenie główny bohater popełnia samobójstwo, aby w ten sposób dostarczyć rodzinie pieniędzy z ubezpieczenia, to jak można byłoby tu tworzyć scenografię inną niż surową? Wyobrażasz sobie dom przepełniony gadżetami, z nowymi meblami itd. i tego typu dylematy? Chyba byłoby to nielogiczne.

      • 3 2

      • dzięki za spoila

        • 1 0

    • przyznaje racje. też uwielbiam cycki ale w teatrze nie potrzeba takiej nagości

      • 0 0

    • Moim zdaniem niepewny siebie reżyser "podpiera się" gołymi cyckami albo gołą d.... Sądzi, że ludzie chętniej kupią bilety ? Nie ! Dobry teatr takiej "podpórki" nie potrzebuje! Ci co potrzebują tego typu "atrakcji" znajdą ją gdzie indziej... Teatr niech szuka i pokazuje człowieka z jego prawdziwymi problemami, niech sięga ducha i duszy człowieka !

      • 1 0

  • Dramat

    Chyba byłem na innej sztuce niż poprzedni komentujący. Baka po raz kolejny gra z krzyża zdjętego męża. Czy on dostaje w ogóle inne role? W Kto się boi Virginii Woolf i Czarownicach z Salem grał identycznie jak w Śmierci Komiwojażera. Ile można?

    Sztuka porażająco słaba. Dawno się tak nie wynudziłem. Z obecnego repertuaru Wybrzeża byłem już na kilkunastu sztukach i ten spektakl był zdecydowanie najsłabszy. Z przykrością nie polecam.

    • 0 10

  • Mistrz Baka

    Rewelacyjna rola Mirosława Baki. Kreacja, która wywołuje wzruszenie, łzy i niesamowite emocje.

    • 6 2

  • recenzent

    Szkoda, że zamiast rzeczowej recenzji kolejne streszczenie.
    Pan Rudziński ani na muzyce ani na teatrze się nie zna.
    Dobrze, że ten artykuł przeczytałam już po spektaklu ...

    • 2 4

  • BRAWO !

    Nareszcie ... Wybrzeże stanęło na poziomie, który może zadowolić największych przeciwników tego teatru.
    Rewelacyjny spektakl. Wszyscy aktorzy zagrali bardzo dobrze a Pan Baka wprost mistrzowsko.
    Obiór sztuki w Starej Aptece wypadł znakomicie.
    Polecam wszystkim.

    • 11 1

  • Świetna, ale ciężka sztuka

    Po spektaklu pozostaje niewygodne pytanie: co nam z tego wszystkiego na koniec zostanie?

    • 12 1

  • Jaki procent z nas zostanie "Lomanem' na starosc?

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z trójmiejskich statków-muzeów otrzymał Złoty Krzyż Orderu Virtuti Militari?

 

Najczęściej czytane