• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Showman uratował Orkiestrę

Małgorzata Czech
16 kwietnia 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
Małgorzata Oracz, Jarosław Tyrański, Maciej Szemiel i Krzysztof Matuszewski - włóczędzy "Orkiestry Titanic". Małgorzata Oracz, Jarosław Tyrański, Maciej Szemiel i Krzysztof Matuszewski - włóczędzy "Orkiestry Titanic".
Zatrzymać pociąg i odjechać - mieszkańcy starego peronu mają jedno marzenie. Zatrzymać pociąg i odjechać - mieszkańcy starego peronu mają jedno marzenie.
Czego może chcieć człowiek żyjący na dworcu? Jakie ma marzenia oprócz tego, by znaleźć coś do jedzenia i picia (może w odwrotnej kolejności)? Bohater z "Orkiestry Titanic" pragnie jednego: zatrzymać pociąg, wsiąść do niego i odjechać. Dokąd, z kim i po co - tego nie wie. Zresztą marzenie ma niewielkie szanse na realizację...

Dlaczego Christo Bojczew na miejsce swojej sztuki wybrał stare zapomniane perony? Takie, które pamiętamy z wycieczek za miasto - śmierdzące, z drewnianą ławką i mnóstwem śmieci. Jeden z bohaterów mówi, że cały świat opleciony jest liniami kolejowymi, że wszyscy gdzieś jeżdżą. Wszyscy oprócz tych, którzy nie poradzili sobie w społeczeństwie wolnorynkowym. Bezdomni siedzą w jednym miejscu - na peronie. A pociąg jest dla nich dobrem nieosiągalnym i upragnionym - szansą na poprawę życia, ucieczką od samotności, powrotem do społeczeństwa (ten idealny jest pełen pasażerów, pusty się nie liczy).

O czym jest Orkiestra Titanic? O bezdomnych, których już nikt nie zauważa. O manipulacji, której w chwilach bezradności chętnie się poddajemy i o iluzji, która niebezpiecznie zakrada się w życie. Ciekawy jest w sztuce podział na dwa światy i dwa nastroje. Jeden - realny, beznadziejny, bez szans na poprawę. Drugi - to świat, w którym pojawia się magik (przekonujący Grzegorz Gzyl), a wraz z nim wiara w to, że będzie lepiej. Iluzjonista ma poprawić los bohaterów, spełnić ich marzenia. Jak? Opowiedzieć krzepiącą historię, zatrzymać pociąg, nakarmić obietnicami.

Magik na stary peron wnosi nadzieję, a do sztuki - humor. Pięknie tłumaczy dlaczego nazywa się showmanem i kiedy jego występy są charytatywne (nie mylić z darmowymi). Jest postacią intrygującą, zabawną i wiarygodną (chwilami celowo zestawianą z politykiem). Ten człowiek mógłby pociągnąć za sobą tłumy. Dlatego z taką łatwością tworzy "Orkiestrę Titanic" (skojarzenie ze słynnym liniowcem - nieprzypadkowe).

Nawiasem mówiąc wymownie wypada występ orkiestry włóczęgów w rytm IX symfonii Bethovena. Takich absurdalnych smaczków jest więcej. Choćby błyskotliwe pytanie (na miarę mieszkańca peronu): dlaczego jeden pociąg wozi piasek w jedną stronę, a drugi w tym samym czasie - w przeciwną? Chwile, kiedy na scenie jest obecny iluzjonista naprawdę stają się magiczne. Są też lżejszym przerywnikiem i pozwalają się odnaleźć w sztuce tym, których zmęczyło błądzenie między fikcją i rzeczywistością. Ale showman nikogo nie uratuje, nie zmieni życia bohaterom Orkiestry. Może oszukać, omamić obietnicami, przynieść nadzieje. Świata (widza) nie zbawi... chociaż "Orkiestrę Titanic" uratował.

Christo Bojczew "Orkiestra Titanic"
Premiera 14 kwietnia 2007, Malarnia Teatru Wybrzeże

Reżyseria: Rudolf Zioło
Scenografia: Robert Rumas
Występują:
Grzegorz Gzyl
Krzysztof Matuszewski
Małgorzata Oracz
Maciej Szemiel
Jarosław Tyrański

Spektakle

Opinie (4)

  • Zrozumiała współczesność

    Jest dobrze.Oczywiście mogło być lepiej, momentami sztuka się nudzi, a dodatkowo niezbyt wygodne siedzenia.Ale mimo wszystko jestem na TAK.Dobry dramat wspólczesny, a dzięki tekstowi autora i grze Gzyla, którego gra wprowadza do dramatu spore ożywienie i dawkę dobrego humoru,momentami ogląda się go jak komedię.Okazuje się,że można opowiedzieć o dzisiejszych problemach bez odwoływania się do Wieszczów i budowania basenów:).Polecam

    • 0 0

  • Kolejny pseudoartystyczny bełkot?

    Po przeczytaniu tej recenzji (?) odechciało mi się poznawać wizje pana Bojczewa. Widzę, że to kolejny "ahrtysta", ze swoją, jedynie słuszną, wizją bezdomności. "Jeden z bohaterów mówi, że cały świat opleciony jest liniami kolejowymi, że wszyscy gdzieś jeżdżą." - z tego wynika, że prawdziwy bezdomny zajmuje się liniami kolejowymi, nie? I marzy o tym, żeby pojechać jakimś pociągiem. Obojętnie dokąd. Jakby setki czy tysiące bezdomnych nie jeździły codziennie pociągami (oczywiście, że na gapę, ale jeżdżą!). Poza tym, prawdziwy bezdomny, nie może się nadziwić, że piasek w wagonach jeździ to w jedną to w drugą stronę - oto prawdziwe dylematy prawdziwego bezdomnego!

    Panie Bojczew, puknij się pan w czoło, albo odwiedź psychiatrę, bo toto w moim odczuciu jest totalną żenadą.

    • 0 0

  • odpowiedź Bolkowi

    Kolego Bolek. Z Twojej wypowiedzi wynika, że nie zadałeś sobie trudu aby wyjść z domu i obejrzeć spektakl, o którym piszesz że "jest żenadą". Ktoś jednak tą sztukę napisał, ktoś wyreżyserował, zagrał, stworzył scenografię i dźwięki. Przyznasz, że dużo łatwiej jest zasiąść na chwilę przed komputerkiem, odpalić Internet i wpisać kilka bzdetów o czymś o czym kompletnie nie ma się pojęcia a później wrócić do telewizora z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku... No nie?
    Przyznaję, nie znam się na teatrze, choć ostatnio staram się znaleźć czas i czasem coś obejrzeć w Gdańsku. W krótkim czasie obejrzałem kilka spektakli. Był wśród nich i taki, który będe wszystkim gorąco odradzał. Na spektakl "Orkiestra Titanic" zachęcam jednak każdego, bo każdy znajdzie tam kawałek siebie i swoich własnych przemyśleń. To nie jest - moim zdaniem - sztuka o bezdomnych. A nawet jeśli, to o "bezdomności" która każdego z nas dotyka. Nie będe się tez silił na recenzję, bo nie umiem tego robić. Po prostu... WARTO.
    A takich "Bolków", co to wszystko wiedzą, choć nie widzieli, nie słuchajcie.

    • 0 0

  • Ionesco to też Rumun

    i to całą sprawę wyjaśnia. Gdzie rodzi się absurd? Otóż właśnie na styku prostoty, beznadziei, ubóstwa i cywilizacji Europy Zachodniej - protoplasty i orędownika Wspólnoty Europejskiej. Czy Unia Europejska, której hymn słyszymy w przedstawieniu, potrafi w pełni ucywilizować narody wschodniej Europy? Czy rzeczywiście obdarzy je dobrobytem i odpowiednio wysokim poziomem egzystencji w skomplikowanym i pełnym sprzeczności świecie? Te pytania w natarczywy sposób płyną ze sceny, na której swoje role grają nie tylko aktorzy - sugestywnie i kreatywnie swoją partię odgrywa tu również muzyka, iluzja i absurd (motyw z "Gry w zabijanego" Ionesco) właśnie. W sztukę niezwykle umiejętnie i bardzo delikatnie wkomponowano motywy religijne - konfesyjne, a także nawiązano do wizyty apostolskiej papieża Jana Pawła II w Bułgarii. Doskonałą postać charakterystyczną stworzyła w tym bardzo interesującym spektaklu Małgorzata Oracz.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Autorką bestsellerowej powieści "Opowieść niewiernej" jest:

 

Najczęściej czytane