• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sąsiedzka życzliwość na cenzurowanym. Recenzja spektaklu "Napis" Centrum Kultury w Gdyni

Łukasz Rudziński
28 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
W spektaklu Grzegorza Chrapkiewicza "Napis" każdy gest, każda reakcja to gra pozorów, skrywająca prawdziwą naturę towarzyskich, serdecznych na pokaz sąsiadów. W spektaklu Grzegorza Chrapkiewicza "Napis" każdy gest, każda reakcja to gra pozorów, skrywająca prawdziwą naturę towarzyskich, serdecznych na pokaz sąsiadów.

Jak poradzić sobie z obraźliwym napisem, który pod adresem nowego sąsiada ktoś umieścił na ścianie windy w zamieszkałym przez niego bloku? Spektakl Centrum Kultury w Gdyni "Napis" jest zgrabną satyrą na pełne pustych frazesów mieszczaństwo i zacietrzewienie społecznych autsajderów.



Państwo Lebrun wprowadzają się do kilkupiętrowego bloku z windą, gdzieś na przedmieściach dużego miasta. Jednak zmiana miejsca zamieszkania oznacza nieoczekiwane kłopoty. Ktoś napisał markerem na ścianie windy obelżywy napis, w wulgarny sposób podsumowujący Pana Lebrun. Zszokowany pokrzywdzony postanawia przeprowadzić śledztwo i zorientować się, który z mieszkańców bloku miał czelność go obrazić, nie zdążywszy go nawet poznać. W tym celu odwiedza innych lokatorów, nie wahając się głośno wyrazić swojego oburzenia. Czuli na konwenanse państwo Cholley przyjmują go kwaśno. Pan Cholley tłumaczy nawet, że autor obelgi miał prawo ostrzec pozostałych przed bohaterem napisu, jeśli on, co oczywiście pozostaje jedynie w sferze przypuszczeń, faktycznie jest kimś odpowiadającym treści napisu. Wtóruje mu Pan Bouvier, niewybredny w swoich sądach wróg faszystów, wielki zwolennik tolerancji, wolności i swobód obywatelskich.

Zaskoczony Lebrun postanawia przyjąć postawę konfrontacyjną. Choć piętnujący go napis zniesmacza między innymi jego własnych teściów, Lebrun upiera się, by napis zmazał ktoś z mieszkańców bloku, właściwie zbiorowo oskarżając ich o autorstwo napisu, czego wprost żadnemu z nich nie zarzuca. Choć żona Lebruna stara się ocalić resztki sąsiedzkiej sympatii, lokalna społeczność - w reakcji na presję ze strony nowego lokatora - wykazuje się zdecydowaną, bezwzględną solidarnością.

Pan Lebrun, oburzony wulgarnym napisem umieszczonym w windzie bloku, w którym dopiero co zamieszkał wraz z żoną, usiłuje odciec kto jest temu winny. Oczekuje przeprosin i zaangażowania w jego sprawę ze strony pozostałych mieszkańców. Pan Lebrun, oburzony wulgarnym napisem umieszczonym w windzie bloku, w którym dopiero co zamieszkał wraz z żoną, usiłuje odciec kto jest temu winny. Oczekuje przeprosin i zaangażowania w jego sprawę ze strony pozostałych mieszkańców.
Sztuka Géralda Sibleyrasa to forma satyry społecznej o farsowym potencjale. Piętnuje mody francuskiego społeczeństwa początku XXI wieku: sytego, konsumpcyjnego, skupionego na sobie, przeżywającego fascynację nowoczesnością i "małymi ojczyznami" - poczuciem dzielnicowej, czy sąsiedzkiej solidarności. Sibleyras umiejętnie podważa fałsz powierzchownych, międzysąsiedzkich przyjaźni, wszechobecnego taktu i poprawności politycznej.

W gdyńskiej inscenizacji autorstwa Grzegorza Chrapkiewicza, który po raz drugi realizuje spektakl na Scenie SAM w Centrum Kultury w Gdyni (wcześniej była to "Piaskownica" Michała Walczaka) realia francuskiego społeczeństwa w dość banalny sposób są zuniwersalizowane. Pełen szacunek do tekstu jest zwodniczy, bo m.in. zachwyt Internetem (uzasadniony przeszło dekadę temu, gdy powstała sztuka Sibleyrasa) brzmi dzisiaj sztucznie i pretensjonalnie.

Na scenie podziwiamy imitację wielkiego okna umownego pokoju mieszkalnego, składającego się (poza nim) tylko z kilku krzeseł i stolika. Tę prościutką scenografię Wojciecha Stefaniaka uzupełniają projekcje wideo (autorstwa Marka Zygmunta), ukazujące aktorów wchodzących do bloku i wsiadających do windy, gdzie widnieje tytułowy napis szkalujący biednego Lebruna.

Sztukę Géralda Sibleyrasa Grzegorz Chrapkiewicz umieścił w ciasnej przestrzeni Sceny SAM, gdzie w centralnym miejscu znajduje się wielkie okno, od czasu do czasu spełniające rolę ekranu projekcyjnego. Sztukę Géralda Sibleyrasa Grzegorz Chrapkiewicz umieścił w ciasnej przestrzeni Sceny SAM, gdzie w centralnym miejscu znajduje się wielkie okno, od czasu do czasu spełniające rolę ekranu projekcyjnego.
Powodzenie spektaklu zależy tu przede wszystkim od aktorów, którzy w tak laboratoryjnych warunkach nie mają za bardzo możliwości ukrycia ewentualnych braków czy niedomagań, bo cała uwaga widzów skupia się właśnie na nich. W tej sytuacji wszyscy wypadają poprawnie, prezentując solidne aktorskie rzemiosło, choć w większość zespołu przyzwyczajona jest do zupełnie innego typu aktorstwa, opartego na szerokich, musicalowych gestach i afektach. Okazuje się, że w bazującej na detalach, drobiazgowo prowadzonej dramaturgii poszczególnych scen, aktorzy Muzycznego również radzą sobie całkiem nieźle.

Wyraźnie brakuje jednak na scenie lidera, zdolnego pociągnąć za sobą resztę. Nie jest nim żaden z głównych scenicznych przeciwników: ani wściekły na wszystkich, najeżony, opryskliwy i nieprzyjemny Pan Lebrun (w tej roli stale nadymający się i defensywny Bartosz Wesołowski), ani skrywający się za maską porządnego obywatela i sympatyzującego ze wszystkimi sąsiadami, a przy tym złośliwy i impertynencki Cholley w wykonaniu Rafała Ostrowskiego, grającego stale na jedną nutę. Także Pan Bouvier (grany przez Andrzeja Śledzia), starający się rozpaczliwie nadążyć za współczesnymi trendami a w praktyce nietolerancyjny ignorant, oraz jego stale powtarzająca puste, gładkie frazesy małżonka - Pani Bouvier w wykonaniu Ewy Gierlińskiej - zapisują się w pamięci jako postaci po prostu skrojone na miarę. Nieco bardziej widoczna jest Magdalena Smuk wyróżniająca się jako energiczna Pani Cholley, zaś zupełnie przezroczystą postać Pani Lebrun odgrywa Monika Janeczek-Toporowska.

Spektakl Grzegorza Chrapkiewicza zawiera spore pokłady komizmu sytuacyjnego, ale nie maskuje braków tekstu. Właściwie nie mamy szansy zrozumieć przyczyn zachowania Pana Lebrun, którego motywacja i decyzje pozostają niewyjaśnione. Gęsta dramaturgicznie, misternie budowana przez reżysera atmosfera ulatnia się gdzieś w finale sztuki, pozostawiając widzów w konsternacji. Bo w jakiej sprawie walczy Lebrun? O godność jednostki, o prawdę, o autentyczność? I kto tu jest zwycięzcą, a kto pokonanym? Reżyser zostawia nam otwartą furtkę na własną interpretację. Śmiało "przejść" przez nią mogą sympatycy konwencji komediowej, prezentowanej choćby w "Bogu mordu", granym w Teatrze Miejskim w Gdyni.

Spektakl

7.1
37 ocen

Napis

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (5)

  • Kolejny średni/słaby spektakl przygotowany przez Centrum Kultury.

    To już staje się niestety normą w tym miejscu. Granie od kilku lat Mayday'a to jedyne co dobrze potrafią robić przy Łowickiej. Tyle tylko, że to już staje się nudne. Może czas odkryć jakieś inne formy kultury?

    • 21 8

  • Autsajderów!??? (1)

    Autsajderów!???

    • 3 1

    • Jest ok

      http://portalwiedzy.onet.pl/139986,,,,autsajder_outsider,haslo.html

      • 5 3

  • Umowny się, Chrapkiewicz się już dawno skończył i wie to cała Polska!

    • 12 2

  • Czy to aby na pewno zbieg okoliczności, że...

    ...spektakl o takim tytule jest grany przed samymi wyborami?

    • 8 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W piwnicy którego ze słynnych gdańskich budynków Jan Heweliusz składował produkowane przez siebie piwo?

 

Najczęściej czytane