• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sąsiad twój wróg? Niekoniecznie. O spektaklu "Kamienica" opowiadają autorki

Łukasz Rudziński
13 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
"Kamienica" Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel w reżyserii Ewy Piotrowskiej na deskach Miejskiego Teatru "Miniatura" ma premierę w niedzielę, 15 grudnia o godz. 17. "Kamienica" Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel w reżyserii Ewy Piotrowskiej na deskach Miejskiego Teatru "Miniatura" ma premierę w niedzielę, 15 grudnia o godz. 17.

Teatr Miniatura zobacz na mapie Gdańska na ostatnią premierę roku wybrał adaptację książki trójmiejskiej pisarki Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel. O pracy nad sceniczną wersją powieści rozmawiamy z autorką i dramatopisarką Małgorzatą Sikorską-Miszczuk, współautorkami adaptacji "Kamienicy". Premiera spektaklu odbędzie się w niedzielę, 15 grudnia, o godz. 17.



Współpraca autorki książki i uznanej dramatopisarki nad adaptacją prozy na potrzeby spektaklu dla dzieci jest zjawiskiem dość rzadkim. Jak do tego doszło?

Małgorzata Sikorska-Miszczuk: Poznałyśmy się dziesięć lat temu na Konkursie Literackim im. Janczarskiego w Starej Prochowni - ja miałam trzecie miejsce, Roksana wygrała. Dla nas samych ta praca jest wyzwaniem, bo nasze porozumienie dotyczyło dotąd sfery niepublicznej i nagle przenosi się w przestrzeń zawodową. Wszystko musi się zweryfikować na scenie: przeniesienie prozy, lekkość pierwowzoru i poczucie humoru. Na tym nam szczególne zależy. Od lat mnie dziwiło, że tak uznana gdańska pisarka nie pisze adaptacji swojej prozy, skoro być może inaczej nikomu nie wpadnie do głowy jej tego zaproponować. A ona odpowiadała: "bo nie umiem".

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Bo naprawdę nie umiem! Dla mnie to szybki okres adaptacji. Zdarzyło mi się pracować nad scenariuszem filmu animowanego, gdzie mogłam dookreślić czy postać się uśmiecha, jak się porusza. Tutaj zaraz słyszę Małgosię: "tak nie może być, to rola reżysera, musimy to zmienić". Poznaję warsztat pisania dla teatru, co jest dla mnie o tyle trudne, że jako pisarka jestem bardzo przywiązana do narracji, której tutaj nie ma.

O czym jest "Kamienica"?

Sikorska-Miszczuk: Zastanawiałyśmy się jak tę prozę przerzucić. Oto do kamienicy w Gdańsku wkracza dziewczyna z blokowiska. Trafia tu z powodu faceta. Nie zdaje sobie sprawy, że kieruje nią miłość i ta miłość zmuszą ją do zmiany w życiu. To właściwie nie jest dylemat gimnazjalistów: "poznam dziewczynę, z którą zechcę się ożenić" - ale przecież tak jest w książce. W środowisku kamienicznym Klara próbuje prowadzić swoje wyobrażenie o życiu, ale jest w tym intencjach zbyt jednostronna, podobnie jak mieszkańcy kamienicy, którzy nie chcą widzieć pozytywnych aspektów tej zmiany, zamykają się.

Jędrzejewska-Wróbel: Każdy ma tutaj "swój film" i każdy ten film wyświetla, jak się okazuje na wspólnej ścianie. Nieporozumienie bohaterów wynika z wielu przyczyn. Dla mnie to historia o sąsiedztwie. Jak żyć obok siebie kiedy nie do końca się lubimy i rozumiemy? Kiedy dodatkowo wcale nie zależy nam na tym, by to zmienić? To przykład, że czasem nie możemy się po prostu polubić, ale musimy ze sobą jakoś funkcjonować. Dochodzimy tu do pojęcia tolerancji. Czy tolerancja oznacza, że pozwalam sobie wchodzić na głowę? Z drugiej strony czy ma sens budowanie muru, barykadowanie się i stamtąd plucie na drugą stronę? Dotykamy tu też trochę tematu patriotyzmu, a dla dwunastolatka to pojęcie jest równie abstrakcyjne jak senat. Jestem zwolenniczką rozmawiania z dziećmi na wszystkie tematy.

Adaptacja jest możliwie najdokładniejszym przeniesieniem historii Klary Kwik na scenę?

Sikorska-Miszczuk: Nie chcemy robić tylko rodzajowej historii o życiu w małej społeczności i rodzinie. Wiadomo, że trudno jest być mamą i tatą małego niemowlaka, zwłaszcza młodym, niedoświadczonym ludziom. Zmagamy się z tym, by dołożyć do tego wielokulturowość Gdańska, który przecież w dużej części składa się z ludności napływowej. Mieszkańcy kochają swoją kamienicę, ale to miłość podszyta lękiem. Dla nich kochanie kamienicy oznacza bronienie jej i zamykanie się na "inne". W pewnym momencie ta konkretna historia musi przełożyć się na metaforę.

Jędrzejewska-Wróbel: Dialoguje z nami rzeczywistość. Kamienica w książce była Kamienicą pod świńskim kopytkiem. Zmieniliśmy ją na Kamienicę pod Świńskim Ryjem. Okazało się, że motyw z trzema świńskimi ryjami istniał w kamienicy na Długiej 28 - to Dom Ferberów. Ostatni z Ferberów był bardzo zakochany w swojej żonie. U nas miłość jest powodem zmian w życiu Klary. Żona Ferbera umarła i zdecydował się wywołać jej ducha, ale coś się nie udaje. U nas również pojawi się wątek duchów. Przez wywołanie duchów kamienica została przeklęta na wiele lat i stała się miejscem upokorzeń dla wszystkich skazańców, którzy zmuszeni byli wykrzykiwać swoje winy przez szóste okno...
Zresztą, okazuje się, że na dole tej kamienicy dziś jest sklep - jest kubek z kamienicą, są torby z kamienicą, magnesy z kamienicą, zeszyty z kamienicami. Dawna kamienica Ferberów jest dziś wypełniona różnymi kamienicami.

Napotkałyście jakieś szczególne trudności w pracy nad adaptacją?

Sikorska-Miszczuk: Najfajniejsze momenty były wtedy, kiedy jakiś rozdział był świetnie opisany np. życie rodzinne mieszkańców kamienicy, a powstawała mi z tego jedna scena, którą roboczo nazywałam np. "taniec miotaniec". Nie ma narracji, która charakteryzuje książkę Roksany.

Jędrzejewska-Wróble: Znajomość książki trochę mi przeszkadza. Dla mnie te sceny są jasne, ale widz, który usiądzie w fotelu teatralnym nie ma tej narracji w tyle głowy. Sama jestem ciekawa czy złoży mu się to w całość. Chciałabym, aby spektakl stał się pretekstem do działań wokół niego. Spotkań na temat tolerancji, patriotyzmu, inności. Tutaj widzę bardzo duże pole do popisu.

Spektakl

7.4
34 oceny

Kamienica

spektakl dramatyczny, teatr dla dzieci

Miejsca

Spektakle

Opinie (24)

  • no i pięknie! :-)

    • 2 9

  • moi sasiedzi to wrogowie straszni!!! (2)

    Jeden debil cały dzień rzuca czymś o sufit a za ścianą jakaś niewyżyta suka stęka po nocy jak jakaś dzidzia z pornola....

    • 17 6

    • dobre

      Podaj ulicę i dzielnicę

      • 6 0

    • To co Ty za pornole oglądasz człowieku, skoro w nich dzidzie ttękają!!!???

      • 0 0

  • Żeby jeszcze te podwójne nazwiska miały jakieś brzmienie - pół biedy.

    Zdzisława Kędzierzawa - Pukiel, Aldona Wons - Pierdziszewska,
    Barbara Oracz - Lebioda oraz Teresa Burczykowska - Wątrubka.

    już chyba takimi oryginalnymi gwiazdami jeszcze nie są.

    • 11 6

  • U mnie w bloku mieszkają stary gnój co jeździ bejcą i kapuje na sąsiadów oraz (1)

    złotówa.Siebie warci-mieszkają w bloku,a czują się jakby w willach rezydowali.

    tfu!!! śmiecie jedne!

    • 10 4

    • Twoja mamusia musiała strasznie cierpieć jak ciebie rodziła... śmiecia!

      • 2 2

  • lepiej kochać swojego sąsiada

    niż swoje państwo

    • 1 8

  • Na słowo SĄSIAD zaczyna mi drgać powieka (1)

    i mam zepsute resztę dnia.

    • 18 2

    • Chyba sobie wpiszę to w stopce ;-) Genialne podsumowanie.

      Zaczynam się zastanawiać, czy nie stworzyć stowarzyszenia zajmującego się pomocą osobom udręczonym przez sąsiadów - prawną oraz prowadzeniem mediacji ;-)

      • 4 0

  • O tuptających u góry dzieciakach i poduszce (4)

    niech będzie jakiś spektakl. W końcowej scenie Gaweł weźmie poduchę i zadusi resztę u góry.

    • 9 1

    • to tylko dzieci, a u mnie pietro wyżej siedemdziesięcioletnia "kobieta" chodzi celowo tupiąc w podłogę i to o różnych porach (2)

      • 0 0

      • A ja jestem już prawie zrozpaczona, bo w moim mieszkaniu słychać tupiących sąsiadów (1)

        z dołu ;-( Jakby ktoś drwa rąbał siekierą. Taki dźwięk odbija się o sufity. I co z takim fantem zrobić? Zanim się tu nie wprowadziłam wydawało mi się to fizycznie niemożliwe. Żeby nie mieć tupiących sąsiadów mieszkanie kupione na ostatnim piętrze ;-/ Najgorsze jest to, że to tupanie potrafi trwać i do 2.00 w nocy ;-( Co robić?

        • 2 0

        • mam to samo ale piętro wyżej

          nad nami mieszka mała familia z małym dzieckiem, od pewnego czasu (podejrzewam, ze młay nauczył sie chodzić) słychac tupanie, walenie, tłuczenie i cały wachlarz różnych hałasów umilających zycie sąsiadom piętro niżej, czyli nam. Byłam nawet u nich grzecznie zwracając uwagę.Nic.
          Najgorsze jest to ze sąsiad, tata małego chodzi "pieta-palce" czyli baaardzo tupie. Masakra. To na prawde jest wkurzające, zwłaszcza jak sie siedzi po 18 i chce odpocząć...czasem nawet po nocach łazi i tupie. debil.

          • 1 0

    • a ty "koszmar" pewnie urodziłeś się już dorosły ...

      • 0 3

  • (1)

    Byle nie kaszub za sąsiada.

    • 7 4

    • albo ruskie z pochodzenia

      • 0 1

  • eeee

    Moze byc kaszób tylko trzeba sie wystrzegac tych z czarnym podniebieniem.

    • 3 2

  • kupi taka z gory psa pojdzie do roboty a ten wyje do 16tej,tacy sa,,mili" sasiedzi (2)

    a zwrocisz uwage to jestes wrogiem nr 1,tacy to sa sasiedzi,niech ich szlak trafi!!

    • 15 2

    • Kocham swoich sąsiadów (1)

      znoszą moje pijackie ekscesy, głośną muzykę do samego rana, bicie konkubiny.
      Tylko tej kurky z dołu nie kocham, bo ma agresywnego psa.

      • 3 1

      • henio to ty ?

        • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się muzeum, które znajduje się tuż przy fontannie Neptuna?

 

Najczęściej czytane