Sąd w Sopocie odmówił wszczęcia postępowania względem menedżerki jednego z sopockich klubów, w którym - według policji - odbywać miała się nielegalna dyskoteka. Według argumentacji sądu ograniczenie wolności gospodarczej możliwe jest tylko w przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego, a rząd takiego stanu nie wprowadził.
Czy podczas pandemii zdarzyło ci się być na dużej imprezie dla kilkudziesięciu osób?
Sprawa dotyczy sopockiego klubu, w którym policja podjęła interwencję 8 listopada ub.r. Po otrzymaniu informacji o tym, że w lokalu odbywa się głośna impreza, policjanci przyjechali na miejsce i przeprowadzili kontrolę.
Według policyjnych raportów w lokalu było kilkadziesiąt osób, które bawiły się przy głośnej muzyce. Nie zachowywano dystansu, większość zebranych nie miała także zasłoniętych twarzy. O wszystkim powiadomiono sanepid. W grudniu zaś do sądu trafił wniosek o nałożenie na menedżerkę klubu kary w wysokości 30 tys. zł.
W momencie gdy w klubie zorganizowano dyskotekę, w całej Polsce obowiązywał w teorii zakaz organizacji tego typu imprez związany z pandemią koronawirusa.
Czy jednak na pewno obowiązywał? Według Sądu Rejonowego w Sopocie - wcale nie.
Ograniczanie wolności gospodarczej sprzeczne z konstytucją?
Uzasadnienie wyroku opublikowane w mediach społecznościowych.
fot. Patryk Wachowiec
Mowa jest o tym, że zgodnie z konstytucją tego typu ograniczenie, bez regulacji ustawowych, możliwe jest tylko w przypadku wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, czyli stanu wyjątkowego.
- Zaistniała sytuacja epidemiologiczna mieściła się w katalogu zdarzeń, które uprawniały do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej w oparciu o ustawę z dnia 18 kwietnia 2002 roku o stanie klęski żywiołowej. Pomimo zaistnienia przesłanek do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej władza wykonawcza nie zdecydowała się na wprowadzenie tego stanu, wprowadzając jedynie stan epidemii - czytamy dalej w uzasadnieniu sądu.
I to właśnie na tej podstawie sąd odmówił wszczęcia postępowania przeciwko menedżerce klubu.
Warto jednak zaznaczyć, że w uzasadnieniu wyroku zaznaczono, iż "incydentalna kontrola legalności aktu prawnego nie prowadzi do pozbawienia takiego aktu mocy obowiązującej, lecz jedynie do odmowy jego zastosowania w konkretnej sprawie".