• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rudolf Zioło: artysta musi zabierać głos w sprawach ważnych

Łukasz Rudziński
22 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
- Mamy do czynienia z absolutnym chaosem, jazgotem, bezideowością jakiegokolwiek planu na człowieka, na państwo, na panujący porządek. Przykładanie Biblii do rzeczywistości współczesnego człowieka i świata robi piorunujące wrażenie - mówi Rudolf Zioło. - Mamy do czynienia z absolutnym chaosem, jazgotem, bezideowością jakiegokolwiek planu na człowieka, na państwo, na panujący porządek. Przykładanie Biblii do rzeczywistości współczesnego człowieka i świata robi piorunujące wrażenie - mówi Rudolf Zioło.

Teraz słowa "obywatel", "humanista", "inteligent" muszą odnowić swoje znaczenia. Do tego potrzeba nam mądrego, świadomego młodego pokolenia. Stąd pomysł, żeby szukać rozmówcy po obu stronach sceny - mówi Rudolf Zioło, reżyser od 2003 roku związany z Teatrem Wybrzeże, który przygotowuje "Tlen" w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Premiera 2 lutego w Nowej Scenie.



Łukasz Rudziński: Dlaczego zdecydował się pan wystawić "Tlen" Iwana Wyrypajewa?

Rudolf Zioło: Wyrypajew to wielki pisarz, a "Tlen" to wielka współczesna literatura, inna od wszystkiego, co się obecnie pisze. Bliska mi jest rosyjska proweniencja, rozumiem rachunki autora z tamtą rzeczywistością. Prawdę mówiąc, nasza rzeczywistość stworzyła szczególne okoliczności dla akustyki tego tekstu. Mamy do czynienia z absolutnym chaosem, jazgotem, bezideowością jakiegokolwiek planu na człowieka, na państwo, na panujący porządek. "Tlen" jest gorący, w sensach wybuchowy. Przykładanie Biblii do rzeczywistości współczesnego człowieka i świata robi piorunujące wrażenie. To nie jest jest "podgrzewana awangarda" z początku wieku, czy tekst wyprowadzony z piwnicy na salony pod szyldem nowej dramaturgii. Jest w "Tlenie" pewne uniwersum i siła wynikająca z wielkiej intuicji pisarza. To powstaje z domina rozpadających się porządków, które obserwujemy na co dzień. W tym sensie to tekst proroczy.

Dialog w tym teksie odbywa się raczej z widzem niż pomiędzy bohaterami, którzy kreślą ramy opowieści, coraz luźniej trzymając się dekalogu.

Co więcej, "Tlen" uświadamia głód wypowiedzi rozumianej jako bezpośrednia rozmowa z widzami, z minimalnym użyciem środków aktorskich, funkcjonujących w dużym rozproszeniu, patchworkowo. Żyjemy przecież w czasach całkowitego zaniku dialogu, rozkładu wartości, przepisywania słowników, zrujnowania porządku wiary. Musimy szukać pewnego samoocalenia w tym kryzysie. W tekście Wyrypajewa jest próba wywołania potrzeby duchowości za pomocą wstrząsu. Ciekawi mnie mnogość użytych tu luster oraz szczątków zjawisk społecznych i politycznych, także w skali międzynarodowej. To fantastycznie się w tym tekście kontrapunktuje i czyni każde słowo koniecznym. Dlatego chciałem podjąć z publicznością rozmowę właśnie poprzez ten tekst.

Jest pan kojarzony z teatrem dramatycznym, a spektakl przygotowuje pan w Teatrze Muzycznym. Dlaczego?

Z sympatii do dyrektora i głodu spotkania z ludźmi z trochę innego niż ja porządku. Sądzę, że odnajdujemy przyjemność w strojeniu swojego głosu, realizowaniu własnej partytury, przygotowywania spotkania z widzem na miarę swojej wrażliwości. Świetnie jest mieć możliwość zamknięcia się w azylu tekstu, w małej grupie ludzi. To daje możliwość wsłuchania się w siebie i zabrania głosu. W "Tlenie" znajdziemy fragment o zobowiązaniu artysty do mówienia o rzeczach ważnych. Nie można się zwolnić z obowiązku zabierania głosu w sprawach istotnych. U nas dojrzewa to do wybuchowej intensywności.

"Tlen" to trzecia premiera sezonu 2017/2018 w Teatrze Muzycznym (po "O czułości - piosenki Kurta Tucholsky'ego"i "Wiedźminie"). Spektakl będzie można zobaczyć 3, 4, 9, 10 i 11 lutego oraz od 5 do 8 kwietnia. "Tlen" to trzecia premiera sezonu 2017/2018 w Teatrze Muzycznym (po "O czułości - piosenki Kurta Tucholsky'ego"i "Wiedźminie"). Spektakl będzie można zobaczyć 3, 4, 9, 10 i 11 lutego oraz od 5 do 8 kwietnia.
"Tlen" to nauka, czy może anty-nauka słuchania siebie nawzajem?

Wchodzimy początkowo w sytuację obiektywnego narratora, zimnego, beznamiętnego, który nazywa zamiast weryfikować. Potem przechodzimy w rozterkę moralną, sugerujemy jaki jest bohater, by zaraz wyjść z roli i go porzucić. Bez trudu w dresiarzu-prymitywie, jedynym męskim bohaterze sztuki, odnajdujemy żałosne szczątki Raskolnikowa (bohatera "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego - przyp. red.). Przykazania boże są sprofanowane przez realizację egotycznie przerobionego Dekalogu na jego użytek. To nie jest głuchota, a degeneracja. To brak słuchu na cokolwiek. Iwan Wyrypajew posługuje się prostym paradoksem - bohater nie słyszał, bo miał na uszach słuchawki. Ten rapowany dekalog, dziesięć dziwnych kazań, po prostu nas porywa.

Całość ma specyficzny rytm, który daje spore możliwości.

Zdecydowaliśmy się na inną realizację niż filmowy pierwowzór autora. My mamy radość kontaktu z żywymi widzami. Chcemy uwolnić potencjał tej literatury. Będziemy łączyć fragmenty liryczne z eksplozywnymi, protest songowe z egotycznymi, a wszystko to w sprawie odszukania sensu. Przewrotnie ukazanego porządku przez wskazanie nieporządku, a potrzeby przez wskazanie braku.

Ma pan do dyspozycji ośmioro wykonawców, z czego trójka zadebiutuje na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni.

Będzie to pewna sztafeta wykonawców, narratorów, dyskutantów na temat poruszanych spraw. Bardzo oryginalna struktura dramatu zakłada efekt obcości, a jego kompozycja dopuszcza wprowadzenie jeszcze innych osób, w naszym przypadku młodych aktorów z Krakowa [Filip Jasik, Patryk Szwichtenberg, Marcin Sztendel - przyp. red.]. Wydaje nam się, że dyskurs w Polsce przestał być jednoosobowy, jednośrodkowy. To rozproszone, grupowe, wyskalowane społecznie kontrasty: m.in. patriotyczny - niepatriotyczny, wierzący - niewierzący. Sytuacja wymaga publicznej dyskusji. Wprowadzając osiem głosów mamy już do czynienia z dyskusją.

Mam młody zespół. Sądzę, że właśnie młodzi powinni zabrać głos i uważnie słuchać. Trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Zwłaszcza w ich wieku, bo kształtuje się właśnie projekt ich życia. Teraz słowa "obywatel", "humanista", "inteligent" muszą odnowić swoje znaczenia. Do tego potrzeba nam mądrego, świadomego młodego pokolenia. Stąd pomysł, żeby szukać rozmówcy po obu stronach sceny.

U Wyrypajewa przestrzeń sztuki pomyślana jest jako przestrzeń klubowa. A u was?

Również, tak jak sugeruje autor. Ona uwalnia od "aktorzenia", stwarza okazję do jam session, swobodę żywej rozmowy, która możliwa jest w klubie. Poza tym to wielka radość usiąść grupą naprzeciwko widzów, po kolei wychodzić i porozmawiać tekstem Wyrypajewa. My wszyscy jesteśmy tu dyskutantami.

W sztuce ciągle przewija się brak tlenu, pewna "beztlenowość", coraz większa duchota, dławiąca bohaterów.

Kiedyś Zagajewski z Kornhauserem napisali "Świat nie przedstawiony". W "Tlenie" też jest o rzeczywistości, ale odsuniętej na drugi plan: o prawdziwym stanie społeczeństwa, dysharmonii wewnętrznej, zaburzeniu wartości. Z drugiej strony tlen jest tu również egoistycznym "po swoje". Dla bohatera reszta jest nieistotna. Obchodzi go tylko to, co składa się na jego status i wygodę. Jesteśmy w czasie wyborów, czy orientujemy się według wartości czy według wygody? Młodzi mają dylemat: zostać czy wyjechać? A jeśli zostać, to po co? Sam Wyrypajew też nie zamyka tych kwestii w jednym haśle. Pewnie stąd wybór kompozycji - on chce, żeby "na manowcach" tekstu wybrzmiały bardzo ważne rzeczy. Bardzo byśmy chcieli dostarczyć widzom dzięki niemu tematu do przemyśleń. Nie przestajemy marzyć, że będzie to żywe spotkanie z widzem, mocno oparte na rozmowie. I to na rozmowie nie tyle ze sobą, co z publicznością. Widzowie będą permanentnym interlokutorem wobec aktorów. Bez ich udziału nasza praca właściwie nie miałaby sensu.

Spektakl

6.0
12 ocen

Tlen

spektakl muzyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (17) 2 zablokowane

  • no nie wiem (1)

    czy uda się to na scenie, bez scenografii z filmu, rosyjskich aktorów, Karoliny Gruszki, tamtej muzyki, tamtego operatora, talentu Wyrypajewa.....
    "Tlen" jest na you tube, radzę obejrzeć każdemu, kto wybiera się do teatru. Odbiór nie ten sam co w kinie ale i tak dobre

    • 6 3

    • Byłem widziałem udało się nietuzinkowe widowisko

      • 1 0

  • (1)

    Dobre nazwisko!

    • 9 4

    • Pani w szkole:
      A zioło gdzie jest?
      Hehe

      • 1 0

  • Eeee (1)

    W połowie artykułu się pogubiłem...

    • 13 2

    • Ja już na początku

      Artystyczne komplikowanie rzeczywistości

      • 2 0

  • (1)

    Ładne nazwisko, pozdrawiam artystę, życzę wielu sukcesów!

    • 4 2

    • Imię Helmut byłoby lepsze.

      • 2 2

  • Artysta nic nie musi. Najwyżej umrzeć kiedyś i sprzątać kupy po swoim psie.

    • 12 2

  • kolejny (1)

    bełkot, ale cóż, przecież to za nasze pieniądze

    • 17 6

    • Jestem za tym abysmy wrócili do prywatnego mecenatu kultury. Jak ktoś ma chęć to zatrudnia malarza, śpiewaka, rzeźbiarza.

      Zadnej marnej sztuki za państwowe pieniądze.

      Największe dzieła sztuki światowej powstały na zamówienie prywatnych mecenasow.

      • 7 1

  • Ech (2)

    Zastanawiam sie, probuje, ponose ryzyko i nic.
    Probowalem pracy na etacie, jako freelancer, mialem tez wlasna firme.
    Wszystko zeby godnie zyc, zapewnic start dzieciakom, a tu widze zupelnie nie tedy droga. Trzeba sobie dorobic ideologie i misje do szmelcu, ladnie opakowac w gornolotny belkot, uderzyc po publiczna kase i "tworzyc" "dialog, poszukujac po obu stronach sceny".
    Zal mi odprowadzanych podatkow.

    • 11 5

    • Johny dobrze gada... (1)

      Po prostu teatry powinny utrzymywać się z sprzedazy biletów i po sprawie. Wtedy zamiast "Klątwy" albo sztuk o Wałęsie w teatrze zobaczysz klasykę "w wersji klasycznej", lub prawdziwą sztukę nowoczesną a nie tzw "fiu-bździu"

      • 4 2

      • akurat z Klątwą nie udal Ci się przykład :). Spektakl był pokazywany gościnnie, ale bez jakiegokolwiek dofinansowania, co oznacza, że widzowie byli zmuszeni do zapłacenia tylko za ten spektakl kwoty o ponad 100% wyższej niż za inne. I co? Wszystkie bilety zostaly sprzedane, więc to świadczy o tym, że widzowie chca oglądać tego typu spektakle. Gdy grają w siedzibie Powszechnego to też nie narzekają na frekwencję

        • 4 2

  • I za takie coś płacimy....

    Teatry powinny utrzymywać się wyłącznie z wpływów z biletów.

    Jeszcze jedno - żyjemy w wolnym kraju, nie PRL-u i "ideowość jakiegokolwiek planu na człowieka, na państwo" kojarzy mi się z niewoleniem - odgórnym sterowaniem człowiekiem. Jak to było w PRL. Kolejny artysta dla którego wolność to sterowanie jednostkami. A fe, nieładnie panie "artysto"

    • 2 6

  • Premiera Tlenu to ważne wydarzenie świetny tekst dobrze wyreżyserowany z fantastyczną energią młodych zdolnych gratulację dla (1)

    • 4 2

    • Zgadzam się bardzo intetesujące intelektualnie wydarzenie

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Teatr Leśny w Gdańsku zlokalizowany jest

 

Najczęściej czytane