• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Repatrianci mają głos. O "Ruskich" w Starej Aptece Teatru Wybrzeże

Łukasz Rudziński
12 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Spektakl "Ruscy" zbudowany jest wokół postaci Wiery (Magdalena Gorzelańczyk) - kilkunastoletniej dziewczyny, która postanawia spełnić marzenia rodziny i udać się na studia do kraju przodków. Spektakl "Ruscy" zbudowany jest wokół postaci Wiery (Magdalena Gorzelańczyk) - kilkunastoletniej dziewczyny, która postanawia spełnić marzenia rodziny i udać się na studia do kraju przodków.

W dniu Święta Niepodległości o patriotyzmie i polskości wypowiedzieli się również artyści Teatru Wybrzeże. Zorganizowana 11 listopada premiera "Ruskich"Starej Aptece zobacz na mapie Gdańska to zwrot w stronę marginalizowanych, a przecież stanowiących jedną z tkanek naszego narodu, grupę Polaków, którzy nie z własnej winy znaleźli się poza granicami naszego kraju. Jednak spektakl Adama Orzechowskiego nie dorównuje poziomem poruszanej w nim tematyce.



Zobacz terminy spektaklu "Ruscy" w najbliższym czasie.


Raz na jakiś czas Teatr Wybrzeże porusza tematy ważne, przeważnie w publicznym dyskursie pomijane jako niewygodne oraz świadomie lub podświadomie spychane na margines. Tak było choćby w przypadku "Śmierci białej pończochy", w której przy pomocy tekstu Mariana Pankowskiego dokonano rewizji polskiej pamięci historycznej, oddając głos kobietom wykorzystywanym dla uzyskania określonych korzyści, traktowanych jak towar o określonej wartości, a rzecz dotyczyła m.in. Jadwigi Andegaweńskiej "przehandlowanej" Władysławowi Jagielle.

Jednak dziewczyna zdaje sobie sprawę, że stała się zakładnikiem wyidealizowanego wizerunku ojczyzny, bo została wychowana w kulcie polskości przez Dziadka (Krzysztof Matuszewski) i Mamę (Sylwia Góra-Weber, po lewej). Jednak dziewczyna zdaje sobie sprawę, że stała się zakładnikiem wyidealizowanego wizerunku ojczyzny, bo została wychowana w kulcie polskości przez Dziadka (Krzysztof Matuszewski) i Mamę (Sylwia Góra-Weber, po lewej).
Tym razem Adam Orzechowski ponownie poświęca spektakl tym, którzy z różnych przyczyn znajdują się na marginesie albo wręcz nawet poza nim. Bo - jak pada ze sceny - "nawet prawosławny Murzyn albo protestancki Hindus, jak powie, że czuje się w głębi serca Polakiem, to powinno się znaleźć dla niego miejsce w Polsce, tylko dlaczego od razu w mojej gminie?!". Repatrianci z perspektywy "Polaków z Polski" to folklor, dziwadła i odszczepieńcy, którzy nawet po przyjeździe do kraju przodków nie mogą stać się pełnoprawnymi rodakami i pozostają w najlepszym razie Polakami drugiej kategorii, bo mówią ze wschodnim akcentem lub łamaną polszczyzną. Tacy zawsze będą tutaj "ruscy".

Przeczytaj także: Radosław Paczocha: Mamy problem z tym, że repatrianci mówią nam, że tu jest ich dom

Sztuka "Ruscy" Radosława Paczochy powstała z inspiracji prawdziwą historią Polki z Kazachstanu, która przeżyła szok, gdy po przyjeździe do Polski dowiedziała się, że dla miejscowych jest "Ruska". Autor sztuki oddaje napięcia między patriotyzmem, kultywowaniem polskiej tradycji, gloryfikowaniem ojczyzny przez deportowanych i mieszkających od pokoleń w Kazachstanie Polaków, a ich postrzeganiem przez Polaków, z którym zderzają się, gdy zdołają pokonać trudności formalne, udowodniając swoje przywiązanie do Polski rozwiązaniem test wiedzy o kraju. To konieczne, by "zasłużyć na polskość" i otrzymać obywatelstwo swojej ojczyzny.

Dla Polaków z Kazachstanu każdy przejaw zainteresowania ze strony Polaków witany jest euforycznie. Przyjazd do wsi polskich antropologów to prawdziwe święto. Dla Polaków z Kazachstanu każdy przejaw zainteresowania ze strony Polaków witany jest euforycznie. Przyjazd do wsi polskich antropologów to prawdziwe święto.
Paczocha unika taniego moralizowania, jednak nie ustrzegł się patosu, gdy opisywał warunki, w jakich podróżowali do Kazachstanu wygnani przez wojnę Polacy. W poruszających, oszczędnych, naturalistycznych i pełnych w większych lub mniejszych traum rodzinnych opisach nie ma przecież przesady. Wciąż żyją świadkowie i potomkowie ludzi, którzy przeżyli gehennę, kurczowo trzymając się pamięci o Polsce, jako swojej ojczyźnie.

Przeczytaj także: Zobacz, jak wygląda nowa scena Teatru Wybrzeże - Stara Apteka

Niestety, spektakl wyreżyserowany przez Adama Orzechowskiego osłabia wydźwięk wielu momentów sztuki Paczochy. W pierwszej części spektaklu aktorzy właściwie relacjonują treść sztuki stojąc lub siedząc naprzeciwko widzów. Suchą relację co jakiś czas urozmaica pojedynczy gest czy działania zbiorowe. Głównym atutem pozostaje jednak scenografia Magdaleny Gajewskiej, zbudowana wokół rozbitego na dwie części wraku wagonu bydlęcego (jakimi Polacy byli wywożeni do Kazachstanu) i wysypanego wokół niego tłucznia. Otwierane z hukiem drzwi wagonu świetnie sprawdzają się choćby podczas symbolicznej, przejmującej sceny aresztowania przez NKWD. Kolorytu niektórym scenom dodaje mocno wyeksponowana tym razem muzyka Marcina Nenko.

Rzecz dzieje się w nowej scenie Teatru Wybrzeże - Stara Apteka, dla której to teatralny debiut. Rzecz dzieje się w nowej scenie Teatru Wybrzeże - Stara Apteka, dla której to teatralny debiut.
Takich momentów, w których pomysł reżyserski wzmacnia przekaz sztuki, znajdziemy niewiele. Jednak w kulminacyjnej scenie spotkania głównej bohaterki Wiery i Polaka w kraju, znów prostota sceny spotkania stojącego wśród publiczności sceptycznego krajana z "Ruską" okazuje się metodą skuteczną. Na drugim biegunie umieścić można bieganinę Wiery z jednego do drugiego końca scenografii podczas jej przygotowań do wyjazdu do Polski (to bodaj najbardziej absurdalne zadanie, jakie stoi przez grającą tę postać Magdaleną Gorzelańczyk).

Właśnie na jej postaci zbudowana jest sztuka. To ją śledzimy od początku do końca i na niej, jak w soczewce, skupiają się problemy wszystkich repatriantów. Jednak co chwila wpadająca w emfazę, przerysowana, przekrzyczana i manieryczna gra Gorzelańczyk mocno utrudnia odbiór tej bohaterki. Lepiej wypada swego rodzaju alter ego Wiery - Natasza grana przez Agatę Woźnicką, dysponującą tu głosem rozsądku.

Najciekawszą rolę spektaklu kreuje Krzysztof Matuszewski jako Dziadek Wiery. Najciekawszą rolę spektaklu kreuje Krzysztof Matuszewski jako Dziadek Wiery.
Jednak najlepsze wrażenie pozostawia Dziadek Wiery grany przez Krzysztofa Matuszewskiego oraz jej Mama w wykonaniu Sylwii Góry-Weber. Matuszewski podkreśla niepokorny i niezłomny charakter pyskatego Dziadka stając się głównym gawędziarzem spektaklu. Z kolei Góra-Weber odmalowuje pełną trosk i niepokojów matkę, tonując ten obraz i utrzymując przez cały czas na wodzy zarówno emocje, jak i temperament. Pozostali grając role epizodyczne nie mają większych szans, by zaistnieć na dłużej, z wyjątkiem Rosyjskiego Nauczyciela (Marek Tynda) oraz wspomnianego Polaka z Polski (bardzo dobry epizod Piotra Chysa).

Ponawianie tych samych pomysłów lub efektowne, ale niezbyt fortunne inne (jak powtykanie w tłuczeń i między deski wagonu chorągiewek z biało-czerwoną flagą, które zdarza się później aktorom w ferworze akcji podeptać) obniża ich wartość. Wąski repertuar środków, jakie mają do dyspozycji aktorzy na wpół grając, na wpół recytując tekst Paczochy, nie pozwala im rozwinąć skrzydeł. Szkoda, bo temat repatriantów zasługuje nie tylko na dostrzeżenie, ale i na spektakl o dużo większej sile wyrazu niż "Ruscy".

Otwarcie sceny Stara Apteka.

Spektakl

9.1
24 oceny

Ruscy - online

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (20) 2 zablokowane

  • brawo!

    I znowu byłam na innym spektaklu niż Pan Redaktor :-( Nareszcie dobry spektakl w Wybrzeżu! Aktorzy, scenografia, kostiumy, reżyseria oszczędna, dostosowana do treści. Walor edukacyjny, a jednocześnie brak moralizowania i dzielenia na dobrych i złych. Wreszcie brak rozpraszającej golizny dla golizny. Brawo Wy!
    Jedyny minus: ja jestem z pokolenia, które rosyjskiego uczyło się w szkole. Ale obawiam się, że wielu młodych dużej części tekstu nie zrozumie. A szkoda!

    • 36 5

  • Jak można? (1)

    Jak można zepsuć taki ważny i dobry tekst? Wystarczy reżyseria Pana O. Ten spektakl jest po prostu zły tylko i wyłącznie przez reżyserię. Scenografia, kostiumy, muzyka jest naprawdę dobra. Aktorzy też robią ciężką pracę. Ale są prowadzeni przez nieodpowiedniego reżysera i nie mogą uratować tego spektaklu. Lepiej gdyby teatr inwestował w innych reżyserów bo szkoda niszczyć tak dobry tekst o bardzo ważnych sprawach...

    • 8 18

    • Chyba byliśmy na różnych przedstawieniach, to pierwsza sztuka od dawna, która mi się tam podobała - zero nagości, dziwactwa, Kasi Figury, zbyt płytkiego potraktowania tematu... Nawet fabuła trzymała się kupy i była możliwa do zrozumienia (czego nie można powiedzieć o takich pseudo-"arcydziełach", jak np. "Czyż nie dobija się koni" czy "Fahrenheit", w przypadku których bez wcześniejszego obejrzenia filmu czy przeczytania książki trudno ogarnąć, co się dzieje na scenie). Pierwszy spektakl, który mogę śmiało polecić (i to robię wśród znajomych, na co robią wielkie oczy, bo dawno przestałem już nawet nazywać ten przybytek "teatrem";)). Duży plus za tę sztukę :)

      • 10 2

  • Bóg tak chciał ... (2)

    Często słyszymy takie słowa ... Bóg tak chciał ... w tym przypadku bogiem był Stalin który ,, grubym paluchem ,, przesunął nie tylko po mapie tysiące ludzi o tysiące kilometrów. I stało się tak, że niegłupi ludzie znaleźli się w głupiej sytuacji. Mieszkają w kraju kraju którego nie wybrali do mieszkania, mówią w języku kraju który ich nie akceptuje, tam skąd pochodzą ich korzenie teraz jest inny kraj. \Bóg tak chciał /
    Spektakl chwilami się dłużył, ale temat ważny i bardzo przystępnie przekazany , warto aby zobaczyli ten spektakl uczniowie gimnazjów i liceów... świetny materiał do dyskusji.

    • 15 2

    • nie rozumiem po co maja go ogladac licealisci (1)

      nie ma tam nic co mozna wstawic na insta

      • 3 4

      • po to...

        bo to historia prawdziwa z krwi i kości!

        • 0 0

  • spotkałem niedawno Ukraińca - ex-heroinista (1)

    walił szirkę 15 lat. Ogólnie interesujący i wrażliwy człowiek, ale zupełnie desperado. Po raz kolejny stwierdziłem, że dla większości Ukraińców, Białorusinów czy Rosjan kraj to trochę abstrakcja. Oni dalej, nawet ci młodzi, żyją na zgliszczach Związku Radzieckiego, karmią się jego mentalnością i traumą. Z zachodnimi jest trochę lepiej, ale opowiadanie, że to są jacyś nasi bracia, to bzdura totalna, im braćmi jest dawny Sojuz, wspólnota języka, losu i dawnych granic, które przez dłuuuugi czas były tylko iluzoryczne. Dużo jest rodzin mieszanych, porozrzucanych po innych krajach, trochę jak w Jugosławii, ale zupełnie bez tego nacjonalizmu, chyba że to brunatny nacjonalizm Banderowców czy przygłupa Rogozina, ale to jednak wszędzie margines. Jeżeli Putin chce odzyskać Ukrainę, to odzyska, wystarczy że z Łukaszenką ponownie, szeroko otworzą granicę na tą potworną biedę

    • 3 4

    • Trochę szacunku

      Czytam ten odzew i myślę, co miał.airor na myśli?? Jak można porównywać Ukraina do Rosjanina czy Białorusina.... Każdy z nich jest inny, różni się pochodzeniem mentalnościa.
      Historii jakby się chciało to by się czytało.
      Ukrainiec to Ukrainiec, a Repatriant z Kazachstanu to Polak, który się urodził ponad 5000km od ojczyzny swoich przodków.
      Super sztuka piękny i prawdziwy przekaz!

      • 2 0

  • Piękna i mocna sztuka. Ciekawe czy do młodych dotrze?

    • 17 1

  • Jak zwykle...

    Pan redaktor nader krytyczny i uszczypliwy. Ale wedlug mnie niezasluzenie

    • 15 5

  • Jeden z lepszych na przestrzeni kilkunastu miesięcy

    Na minus te podeptane flagi (można by je powtykać w granicę scenografi), ciężkie do zrozumienia dla młodego człowieka kwestie po rosyjsku, które trwające dłużej niż kilka zdań zniechęcają do skupiania się na ich sensie. Spektakl ruszył mnie, a już po mału odchodziłem od Teatru Wybrzeże...

    • 10 1

  • Polecam. (1)

    Teatr Wybrzeże odwiedzam regularnie. Są spektakle, z których wychodziłam ze sporym niesmakiem, na których dotrwałam do końca tylko z uwagi na szacunek dla aktorów.
    "Ruscy", moim skromnym zdaniem, są spektaklem godnym polecenia. Poruszający obraz, dotykający problematyki repatriantów, na wielu polach.
    Współczesnym, szczególnie młodzieży, może pomóc zrozumieć , zobrazować a nawet nauczyć poczucia polskości. Tęsknota za ojczyzną, zakorzenienie kultury narodowej, pielęgnowanie tradycji, przekazywanie z pokolenia na pokolenie ideałów noszonych w sercu, w zderzeniu ze współczesną rzeczywistością, mogą okazać się wartościami żadnymi... Bo Polak to ten który potrafi, wymienić dopływy Warty? To ten, który wypowiada się bez obcego akcentu? I ten, która potrafi wymienić wszystkich prezydentów?
    Tolerancja inności... inności, która pozostaje w szacunku z naszymi ideałami... inności, która tak naprawdę może okazać się szkołą o nas dla nas, to klucz do zrozumienia "Ruskich".
    Wybierzcie się na spektakl. Warto.

    • 11 1

    • Zapytanir

      Czy 13latek Może to obejrzeć?

      • 1 0

  • Ruscy współcześnie.

    Spektakl bardzo porządnie zrobiony. Gra aktorów bez zastrzeżeń. Byłam na spektaklu w dniu 14 listopada o godz 11. Była tam grupa licealistów ok 50 osób. Siedzieli cicho i na swój sposób wchłaniali ten spektakl. Przedstawienie na czasie. Polecam.

    • 8 0

  • Niezwykle poruszający spektakl!

    Cudowna, sugestywna gra aktorska, odpowiednia scenografia, dobre tempo, mnóstwo emocji! Bardzo dziękuję!

    • 9 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Do kiedy można zobaczyć wystawę ERGO Hestii w Muzeum Narodowym w Warszawie?

 

Najczęściej czytane