• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Radosław Kurek: Nie jesteśmy grającymi automatami

Ewa Palińska
27 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
- Głównym moim marzeniem jest grać pięknie i móc kiedyś o sobie powiedzieć "artysta" - chociaż nim chyba trzeba się urodzić - mówi wirtuoz fortepianu Radosław Kurek, który 31 marca o godz. 19 wystąpi z recitalem w Ratuszu Staromiejskim. - Głównym moim marzeniem jest grać pięknie i móc kiedyś o sobie powiedzieć "artysta" - chociaż nim chyba trzeba się urodzić - mówi wirtuoz fortepianu Radosław Kurek, który 31 marca o godz. 19 wystąpi z recitalem w Ratuszu Staromiejskim.

- Nie jesteśmy grającymi automatami. Na szczęście. Tak jak nieuniknione są wpadki, tak samo jesteśmy w stanie wyczarować nieopisywalną aurę podczas koncertów, która zostaje znacznie dłużej w pamięci czy powoduje głębsze przeżycia niż nieskazitelne wykonanie - mówi wirtuoz fortepianu Radosław Kurek, który 31 marca o godz. 19 w Ratuszu Staromiejskim wystąpi z recitalem. W programie znajdą się kompozycje Chopina, Schuberta i Brahmsa.



Ewa Palińska: Kiedy mówi pan ludziom, szczególnie tym niezwiązanym w żaden sposób z muzyką, że zawodowo zajmuje się pan graniem na fortepianie, jak najczęściej reagują? Rozwijają jakoś wątek czy przyjmują do wiadomości i nie drążą tematu?

Radosław Kurek: Zwykle to, że wykonuję taki zawód spotyka się z podziwem, uznaniem i być może nawet szacunkiem, natomiast zawsze pierwszym pytaniem jest: "czy da się z tego wyżyć...?" Moja odpowiedź nasuwa kolejne, w podobnym duchu: "to ile pan na przykład za taki koncert wyciąga?". Po moich wymijających manewrach pytają "ile trzeba ćwiczyć, ci z chopinowskiego muszą chyba grać dzień i noc" etc. Zdarzają się również bardziej wnikliwe i muzyczne pytania.

Muzyka to sport wyczynowy, a każdy sportowiec, aby utrzymać wysoką formę, musi ćwiczyć systematycznie. Jak sobie pan radzi z ćwiczeniem będąc w trasie czy na wakacjach? Zakładam, ze fortepianu pan ze sobą nie wozi.

Przyznam, że niejeden pianista chciałby mieć taką możliwość. Gramy na tym, co zastaniemy i należy niezwykle sprawnie przystosować się do sytuacji, by wykonanie nie straciło na jakości. Szczęśliwie, dzięki różnego rodzaju dofinansowaniom, wiele instytucji może pozwolić sobie na kupno nowego fortepianu.

A jak wygląda codzienność wirtuoza? Zaczyna pan dzień od ćwiczenia na fortepianie?

Nie wiem, jak wygląda dzień wirtuoza, ale mogę powiedzieć, jak przedstawia się mój. W ogóle gryzą mi się słowa fortepian i sport, czy muzyka i sport. Naturalnie wiem, że chodzi pani o utrzymanie stałej formy pianistycznej. Podstawą mojego dnia są kawa i papierosy. Nie jestem modny i nie wstydzę się do tego przyznać, bo ci, którzy mnie znają, nie wyobrażają sobie mnie bez kawy i papierosa w ręku. Prowadzę bardzo nieregularny tryb życia, a środowisko muzyczne, w którym funkcjonuję wie, że nie ma sensu do mnie dzwonić ani pisać przed godz. 12, bo w nocy ćwiczę i pracuję do rana. Zanim siądę do instrumentu staram się, by w głowie nie kotłowały się myśli dotyczące bieżących spraw do załatwienia, więc próbuję je sprawnie zrealizować. Dopiero z wolną głową zaczynam ćwiczyć, wtedy mogę się w pełni skoncentrować na graniu, które nie powinno mieć nic wspólnego z automatyzmem. Choć i takie godziny ćwiczenia mi się zdarzają i przyznam, wbrew obiegowej opinii wśród muzyków, że przynoszą one, oczywiście znacznie mniejsze, ale jednak rezultaty.

Jeśli pyta pani o wakacje, to - w mojej opinii - w tym zawodzie nie ma czegoś takiego. Uogólniam i musiałbym rozwinąć tę myśl. Bez wątpienia jest to kwestia indywidualnego podejścia do zagadnienia. Ja dziś tak to pojmuję. W związku z powyższym moje tzw. wakacje związane są nieustannie z graniem. Wszelkie wyjazdy determinują zobowiązania zawodowe, dlatego nie martwię się o brak możliwości ćwiczenia. Ale przede wszystkim trzeba być znakomicie przygotowanym i "nagranym", by dzień lub dwa spędzone w podróży nie miały wpływu na formę.

Niedawno rozmawiałam z Pawłem Kowalskim na temat tego, że fortepian jest instrumentem aspołecznym - wirtuozi często podróżują sami, grają recitale solowe lub dołączają do innych zespołów na chwilę. Zapytam i pana - nigdy nie zazdrościł pan muzykom orkiestrowym tej ich zażyłości, wspólnych koncertów, wyjazdów na tournee, podczas których "różne rzeczy się dzieją"?

Zawsze można pojechać w tournee z orkiestrą jako solista. Nie wiem, czy podzielam do końca tę opinię. To też kwestia indywidualnego wyboru lub osobowościowych cech. Ktoś po udanym koncercie chce pobyć w tłumie, a ktoś woli pójść do hotelu i w ten sposób odpocząć, bo przez najbliższy tydzień będzie musiał wspiąć się na wyżyny artyzmu jeszcze pięć razy. Poza tym środowisko muzyczne jest małe, każdy każdego zna, a na pewno kojarzy. Więc w każdym mieście znajdzie się ktoś znajomy, z którym można się spotkać.

 - Gramy na tym, co zastaniemy i należy niezwykle sprawnie przystosować się do sytuacji, by wykonanie nie straciło na jakości. Szczęśliwie, dzięki różnego rodzaju dofinansowaniom, wiele instytucji może pozwolić sobie na kupno nowego fortepianu - mówi Radosław Kurek.  - Gramy na tym, co zastaniemy i należy niezwykle sprawnie przystosować się do sytuacji, by wykonanie nie straciło na jakości. Szczęśliwie, dzięki różnego rodzaju dofinansowaniom, wiele instytucji może pozwolić sobie na kupno nowego fortepianu - mówi Radosław Kurek.
Wiadomo, że każdemu muzykowi, przynajmniej w chwili, kiedy rozpoczyna naukę na akademii, marzą się prestiżowe sceny koncertowe i pełne sale. Przychodzi jednak moment, kiedy trzeba zweryfikować marzenia, ponieważ daje o sobie znać szara rzeczywistość. Muzycy grający na mniej aspołecznych instrumentach walczą o etaty w filharmoniach. O czym marzą pianiści? Jak pańscy studenci zamierzają zapewnić sobie finansową stabilizację?

Dróg jest wiele. Studenci są bardzo świadomi trudów tego zawodu i tego, co może ich spotkać po zakończeniu edukacji, starają się bardzo poszerzać swój repertuar solowy, jak i kameralny, by zakończyć akademię z teczką wypełnioną szerokim wachlarzem utworów. Niektórzy po studiach profilują się kontynuując naukę na przykład na kierunku muzyki dawnej, ci, którzy mają predyspozycje zaczynają studia muzyki jazzowej lub rozrywkowej, inni wyjeżdżają za granicę, by poznać nowe szkoły sztuki pianistycznej i środowiska, jeszcze inni zaczynają pracę jako nauczyciele (nierzadko jeszcze w czasie studiów). Jest jeszcze grupa, która (z różnych przyczyn) przestaje grać i działają jako pracownicy działów artystycznych instytucji kulturalnych lub ci, którzy zaczynają tworzyć własną muzykę. Są również i tacy, którzy studiują w innej niż muzyczna uczelni równocześnie. Nie można pominąć osób, które zostają w uczelni jako pracownicy. Życie często samo podpowiada, co wybrać.

Czy trudno jest sprzedać recital?

Trudno, nawet bardzo. Kiedyś menadżer pewnej orkiestry zapytał mnie: "kto pana reprezentuje"? Nie wiedząc dokładnie, o co chodzi, odpowiedziałem: "ja i moja gra". Zatem można powiedzieć, że zajmuję się tym sam. W Polsce ta sfera bardzo kuleje. Są może trzy liczące się agencje, które opiekują się de facto przede wszystkim zagranicznymi artystami. Ale może słabo się orientuję... Niestety koleżanki i koledzy spędzają więcej czasu przed komputerem pisząc wnioski, maile etc., niż przy instrumencie i nawet nie otrzymują odpowiedzi. Sam mam takie godziny na koncie, ale przestałem się w to bawić. Wolę "postukać" w inną klawiaturę - znacznie ładniejsze wydaje dźwięki.

I nie ma pan poczucia niesprawiedliwości, kiedy na pańskie koncerty przychodzi kilkadziesiąt - kilkaset osób, a piosenki nagrane np. przez pańskiego imiennika, Radka Liszewskiego z zespołu Weekend, mają miliony odsłon na Youtube?

Mam nadzieję, że nie okażę się ignorantem, ale wygląda na to, że jestem w grupie tych pozostałych milionów, które nie kojarzą tego pana o, bądź co bądź, bardzo pięknym imieniu. Choć staram się być na bieżąco z nowościami różnych gatunków muzycznych. Oczywiście smuci mnie mniejsza publika koncertów muzyki klasycznej, ale przetrwała ona 300 lat i ma się świetnie, więc o jej przyszłość jestem spokojny.

Gdybym teraz poprosiła pana o to, żeby zagrał pan coś specjalnie dla mnie, co by to było? Jaką muzykę grywa pan najchętniej?

Nie wytrzymam, jeśli nie zażartuję. Kiedy, gdzie, za ile i dlaczego za tak mało? Tak kiedyś przywitał mnie kolega odbierając telefon. Bez większego zastanawiania wymienię Mozarta, Schuberta, Brahmsa i w ostatnim czasie Beethovena. Może za 10 lat to się zmieni. Żałuję, że nigdy nie zagram pewnych kompozycji symfonicznych. Np. symfonii Brahmsa, dzieł Straussa czy Mahlera.

Biogramy wirtuozów przepełnione są informacjami na temat sukcesów i życiowych osiągnięć. Faktycznie są tacy nieskazitelni, czy zdarza im się zaliczyć wpadkę?

Oczywiście. Lawiny wpadek. Może tego pani nie publikować, bo nikt nie przyjdzie na koncerty z moim udziałem. Nie jesteśmy grającymi automatami. Na szczęście. Tak, jak nieuniknione są wpadki, tak samo jesteśmy w stanie wyczarować nieopisywalną aurę podczas koncertów, która zostaje znacznie dłużej w pamięci, czy powoduje głębsze przeżycia niż nieskazitelne wykonanie.

Jakie jest pana największe muzyczne marzenie?

Jest ich wiele. Pomijając koncerty w ważnych salach, z niezwykłymi muzykami, to chciałbym kiedyś nagrać komplet dzieł kameralnych Brahmsa oraz Schuberta - solo i kameralnie. Namawiany jestem przez niektórych na nagranie płyty solo z repertuarem, który jest mi bardzo bliski, ale zupełnie "nierynkowy" - tak to określę. Ale głównym moim marzeniem jest grać pięknie i móc kiedyś o sobie powiedzieć "artysta" - chociaż nim chyba trzeba się urodzić...

Wydarzenia

Radosław Kurek (1 opinia)

(1 opinia)
15 zł
muzyka poważna, recital

Miejsca

Opinie (8)

  • bardzo (2)

    Bardzo fajny wywiad :)

    • 15 6

    • (1)

      Bardzo słaby jak na tę panią... bardzo słaby... chyba pisany między pieczeniem mazurka i pasztetu (wnosząc z terminu publikacji)

      • 4 6

      • Bez przesady;)

        Trudno czekiwać recenzji na poziomie New Yorker'a po tekście, który z założenia jest tylko zapowiedzią jakiegoś wydarzenia.

        • 2 2

  • Cała prawda do muzykach

    Nie jest to łatwy kawałek chleba, ale jeśli się uda, satysfakcja jest ogromna

    • 9 5

  • Brawo

    • 5 2

  • szczere i prawdziwe...

    Muzyka wymaga poświęcenia, zaangażowania i sporej wiedzy. Dzisiaj na tym tak zwanym rynku muzycznym są artyścu 'unani' którzy nic w istocie nie robią, a bycie muzykiem, czy też obcowanie z muzyką to jedno z największych duchowych wyzwań jakie można sobie w życiu wyobrazić. W tym kontekście artysta powinien żyć w prawdzie ze sobą, pracować nad swoim samorozwojem i nad swoją sztuką (w sensie warsztatu i treści). Szkoda że rynek muzyczny przepełniony jest zwykłymi cwaniakami i manipulantami. Z drugiej jednak strony są tacy ludzie jak Pan Radek, których prawdziwość jest czytelna. To cieszy.

    • 13 3

  • ciężko to przyznać innemu pianiście - ale gra pięknie, i ma swój styl, który polega na tym, że sam siebie słucha podczas gry - to nie jest takie częste. W sumie jest chyba najbardziej w typie estetyki Popowej ze wszystkich jej uczniów.

    • 5 2

  • Nie jesteśmy grającymi automatami?

    I dobrze. nie mają się co równać z Kraftwerkiem

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kwartalnik literacki założony przez pięciu młodych poetów z Trójmiasta to:

 

Najczęściej czytane