• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przyjdź do Opery z otwartą głową - rozmowa z Izadorą Weiss

Łukasz Rudziński
13 maja 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Izadora Weiss Izadora Weiss

O ostatniej premierze sezonu w Państwowej Operze Bałtyckiej rozmawiamy z Izadorą Weiss, choreografem i autorką wyboru muzyki do baletu "Romeo i Julia".



Franciszka Kierc (Julia) i Michał Łabuś (Romeo). Franciszka Kierc (Julia) i Michał Łabuś (Romeo).
Jak na balet, proponuje Pani nietypowe odczytanie "Romea i Julii".

Izadora Weiss: Jest to scenariusz na motywach Szekspira. To ważne uzupełnienie, aby nie było niedomówień, czy wątpliwości "dlaczego Montecchi i Capuletti są tacy...". Tu nie ma obu tych rodów. To zupełnie nowy scenariusz, do specjalnie skonstruowanego baletu na motywach Szekspira. Trzeba o tym pamiętać. Z historią "Romea i Julii" robiono już właściwie wszystko. Przenoszono ją na scenę na wiele sposobów - w różne epoki, pokazując ją z perspektywy różnych postaci. Moi bohaterowie wywodzą się z różnych obszarów kulturowych i religijnych, więc niemożność bycia razem jest bardzo prawdziwa. Mój balet jest zupełnie nową propozycją tego mitu.

Wielbicieli klasycznego baletu Sergiusza Prokofiewa czeka niespodzianka...

Nie robię "Romea i Julii" Sergiusza Prokofiewa, tylko spektakl na motywach tragedii Williama Szekspira. Rosyjski kompozytor nie przekonuje mnie sposobem, w jaki opowiada tę konkretną historię. Wymyśliłam więc własny balet. Ważne, żeby przyjść do Opery z otwartą głową - jeśli ktoś ma zamiar odwiedzić operę z założeniem, że zobaczy "Romea i Julię" Prokofiewa, to lepiej, żeby został w domu. Wykorzystałam muzykę wielu kompozytorów, m.in. Philipa Glassa, Lisy Gerard. Poświeciłam bardzo dużo czasu na świadomy, przemyślany wybór muzyki, która rośnie wraz z historią i oddaje klimat świata, w którym żyje Julia oraz świata, z którego przybył Romeo.

Jedyny utwór Sergiusza Prokofiewa, jaki się pojawi w moim spektaklu, to genialna "Pawana". Mam jednak wrażenie, że do tej pory nie wykorzystywano jej właściwie. Kojarzono ją głównie z balem. Rozpoczynamy tym utworem drugi akt, gdy cała lokalna społeczność daje Julii do zrozumienia, że zdradziła. Ta muzyka jest wtedy niesamowita, wydobywa się z dużo silniejszym pokładem emocji. To moje odkrycie tego utworu.

Sztandarowy tekst kultury europejskiej, jakim jest "Romeo i Julia", został przeniesiony w realia wschodnie. Mamy Irakijkę i hiszpańskiego żołnierza z oddziału NATO. Namiętność rodzi się między dwoma światami - europejskim i bliskowschodnim.

Dzisiaj konflikt dwóch rodzin w ogóle nie porusza. To, że dwie rodziny się kłócą, nie jest żadną przeszkodą dla młodych ludzi. Prawdziwą barierą, która dzieli i wzbudza emocje jest odmienna kultura czy religia. Zależy mi na tym, aby to była prawdziwa historia, żeby uwierzono, że to jest naprawdę możliwe. Romeo i Julia po prostu nie mogą być razem. Przygotowuję dwie pary tytułowych bohaterów. Rolę Julii kreują Beata Giza i Franciszka Kierc, natomiast w Romea wcielą się Michał Łabuś i Łukasz Przytarski. Zapraszanie kogokolwiek z zewnątrz nie wchodzi w grę. Byłoby to wpuszczenie obcego w pewną gotową, zamkniętą całość. Ważne, że zespół jest cały czas ze sobą, widać że jest zgrany i tworzy naprawdę silną grupę. Każdy z nich jest indywidualnością.

Historię słynnych kochanków wpisuje Pani we współczesne konflikty międzykulturowe. Wymusza to również respektowanie zasad arabskiego świata?

Spektakl podzieliłam na dwie części - przed śmiercią Merkucja i Tybalta oraz po ich śmierci. Pierwszy akt jest bardzo różnorodny, kolorowy. Julia jest dziewczynką, z niczego nie zdaje sobie sprawy. Spotyka Romea i wszystko się zmienia. Jest kompletnie oszołomiona. Tańczy do hiszpańskich piosenek, jest szczęśliwa. Do tej pory żyła pod presją rodziny, widzimy na ścianie rodzinne nakazy i zakazy - nie wolno tego, nie wolno tamtego, słuchaj ojca, słuchaj matki, zakrywaj twarz... Ona ma to wpojone od dziecka. Podczas duetu z Tybaltem Julia zdaje sobie sprawę, że nie jest równa bratu - wychowywali się razem, ale teraz on ma przed sobą ważne zadania, a ona ma siedzieć w domu. Julia czuje, że jest kimś gorszym. Po śmierci brata musi błyskawicznie dojrzeć, zmienia się. Nie jest gotowa na to, co ją spotkało. Zaczyna inaczej rozumieć świat. Ma wrażenie, że pomimo młodego wieku już się z nim żegna. W końcowej scenie - śmierci - podejmuje decyzję, że chce być z ukochanym, a to jest możliwe wtedy, gdy sama umrze. Popełnia samobójstwo niemal w ciszy, bardzo kameralnie. Nie ma w tym momencie żadnego mocnego akordu. To wstrząsająca scena. Ważne, aby nie odczytywać tej historii w jednoznaczny sposób: my jesteśmy dobrzy, wy jesteście źli.

Balet ten kierujecie głównie do młodej publiczności?

Adresowanie spektaklu do konkretnej publiczności jest błędem. Ja kieruję go do wrażliwych widzów. Wierzę, że spektakl może poruszyć i zostać na dłużej w pamięci. Chodzi o to, aby coś konkretnego opowiedzieć widzom. Nie boję się przekazów, które są zrozumiałe dla publiczności. Obecnie doszło do tego, że jak coś jest niezrozumiałe, to jest nowoczesne i awangardowe. Nieprawda. To znaczy, że ktoś nie umiał tego opowiedzieć. Zapraszam publiczność na spektakl i chcę jej dać coś prawdziwego, mocny, czytelny przekaz, choć oczywiście nie "kawa na ławę". Chodzi mi o przekaz, który dociera do człowieka i wzbudza w nim jakąś emocję. Po to robię spektakle.

Miejsca

Spektakle

Opinie (28) 2 zablokowane

  • nie "kawa na ławę"

    z tym akurat sie zgodze,Izadora Weiss ma przekazy ze cizko dojsc o co chodzi."przekaz"- nad przekazem nasza pani choreograf musi jeszcze popracowac, bo niewychodzi jej to najlepiej, a "emocje"- rozczarowanie i zawod to owszem,czy o to chodzi pani Izadorze

    • 25 8

  • nie nie ne

    ale się usmiałem... na pani ala balet juz nigdy nie pojde bo i poco zawsze ta sama choreografia...pani izadora nie potrafi nic ciekawego wymyslec. Ma kilka ukladów i pakuje je we wszystko...
    talenu za grosz ..... nie ma pojęcia o klasyce... dlatego taka kicha w Operze juz nie długo zabraknie publicznosci. jak sie miasto obudzi i zapragnie klasyki to nie bedzie kim tanczyc...

    Prosze droga dyrekcjo klasycznej opery zmiencie tą panią...bo wstyd

    • 14 7

  • ??? (2)

    eurazja 8 czy znieba 4 ? nowa muza i jak zwykle 4 uklady pani izadory... czy bedzie kiedys cos grane klasycznego w Operze czy juz tylko taka nędza. żydowskie tańce i pe(...)układy....??????

    • 12 8

    • klasyka ...ach...klasyka (1)

      Nie rozumiem skąd w komentarzach tyle lamentu za klasyką. Czy w Operze Bałtyckiej taniec klasyczny kiedykolwiek stał na najwyższym, czy chociaż wysokim poziomie??? NIE!! Można przeczytać o tym nawet w Almanachu Baletu Polskiego Turskiej, która opisuje gdańską scenę, jako tą, która od początku zasłynęła w kraju właśnie współczesnym repertuarem (patrz działalność pani prof J. Jarzynówny - Sobczak), teatralnością, ładunkiem emocjonalnym i wyrazistością nowych baletów, a nie klasyką, jako taką. Zresztą Turska w sposób bezpośredni, nazywa rzecz po imieniu: poziom techniczny gdańskiego baletu nigdy nie był najwyższy. Myślę, że warto odbudować i kontynuować współczesny profil tej sceny, w sposób bardzo przemyślany i zaprogramowany, niż upierać się przy obronie baletu, tylko dlatego, że jest "baletem". Życzę p. Izadorze powodzenia. I mam też nadzieje, że dyrekcja OB będzie zapraszać do współpracy innych młodych, zdolnych choreografów.

      • 7 2

      • Małe ale...

        Za czasów p. Jarzynówny zespół opery składał się ze znakomitych solistów i tancerzy, którzy mogli kręcić "Niobe" w Łebie, a za chwilę tańczyli "Jezioro Łabędzie" z rewelacyjnym skutkiem. Są filmy, są recenzje, wspomnienia i dużo ludzi jeszcze żyje z tamtego okresu.

        • 6 0

  • Pani Izadora

    Gdyby była pani tak uzdolniona jak jest pani ładna na tym zdjęciu... ech

    • 11 1

  • Oby nie okazało się , że do Opery Bałtyckiej trzeba chodzić z przewodnikiem.

    • 9 3

  • No i jak zwykle opera przedobrzyła

    Albo nic nie ma w operze albo jakieś gó...o. Pewnie Pani Izydora by nie była wstanie przygotować klasycznego baletu Sergiusza Prokofiewa. Po prostu takie rzeczy ją przerastają. Smutne

    • 12 3

  • a czemu w takim razie "romeo i julia"?

    • 1 0

  • a czemu w takim razie " romeo i julia" ?

    o tym ze Pania choreograf stac tylko na powielanie ciagle tych samych ukladzikow do powtarzajacej sie muzyki (skadinad bardzo dobrej ale nie w kazdym spektaklu tej samej) juz bylo.
    ale po co taki tytul? co zostaje z "Romea i Julii" Szekspira ze musi sie to tak nazywac? nawet w wywiadzie Wielka Pani Choreograf mowi ze z ta sztuka robiono juz wszystko - to po co jeszcze to? kazda sztuka o milosci i trudnych wyborach ktore sie z nia lacza, powinna sie nazywac "Romeo i Julia"? co zostawiono ze pozwolono sobie na wykorzystanie tytulu? czy moze liczymy na to ze jednak zlapiemy kilku nieswiadomych widzow, ktorzy przyjda zobaczyc klasyke? zreszta z "Euroazja" bylo podobnie...

    • 7 4

  • (1)

    a czemu nie? ktos ma petent na ten tytuł? jest zastrzezony? skad takie ataki, choc jeszcze nie było premiery? czyzby zwolniony z pracy tancerz z dwiema lewymi nogami?

    • 3 10

    • zawsze kiedy pojawi się krytyka przedstawień p.Izadory to pojawia się posadzenie o to ze piszą te krytyczne uwagi zwolnieni przez nia byli pracownicy baletu-bzdura!Z baletem mam do czynienia tylko jako widz ale dodam,ze staram się oglądać wszystkie przedstawienia i wcześniejsze i obecne i zdanie co do tego obecnego repertuaru mam podobne-miernota.Powtarzające się układy i muzyczka,tancerze nie tylko z dwiema lewymi nogami ale tez z "piwnym"brzuszkiem i tłuściutkie jak pączusie tancerki to chwila obecna tz.baletu.Układy są wykonywane nierówno co razi bardziej niż tatuaże i brzuszki.Powtarzalność to główny grzech p.Izadory gdyby nie inna scenografia ,kostiumy i muzyczka(a ta często sie niestety powtarza nawet w spektaklach obcych takich jak NDT II!!!!????brak inspiracji czu lekki plagiat???)to można by pomyśleć że to poprzednie przedstawienie.Prawie choreografia,prawie choreograf,prawie balet PRAWIE oryginalne PRAWIE robi RÓŻNICĘ.

      • 3 3

  • Moi drodzy - było nieźle!

    nie było źle. A rzadko można to powiedziec o Isadorze.

    Tym razem udało się.
    Poza drobnymi wpadkami najwyższego pana z baletu było w miarę synchronicznie. Oczywiście w balecie nie chodzi jedynie o synchroniczny taniec ale przynajmniej nie rozpraszało to uwagi.

    Sceny zbiorowe nie wnosiły za wiele. Właściwie w większości czekało się na ich koniec.

    Bardzo dobra scena śmierci w pierwszej części. Po dopracowaniu ruchów aby nie były 'pocięte' będzie super. Ale to drobny szlif.

    Pomysł nie tak nowy 'ja na scenie, ja na wizualizacji' ale obronił się bardzo dobrze.

    Wizualizacje spójne z przedstawieniem. Zbliżenia na twarz, powiększanie sylwetek świetne. Szkoda, że jakośc rzutnika chyba słaba.

    Muzyka bardzo dobra chociaż i tutaj drażni trochę uszy nagłośnienie.

    Bardzo dobre stroje. No ale pani Szymczak to jest klasa więc faktów się nie komentuje.

    Generalnie dobre przedstawienie. Jeśli balet będzie szedł w tę stronę - powinno się udac.

    Może jeden jeszcze komentarz do artystów a może raczej choreografa - czasem mniej znaczy więcej. Nafaszerowanie zbyt dużą ilością ruchów jest niebezpieczne - łatwiej o pomyłki a wcale więcej nie wnosi do przedstawienia - vide Julia.

    Chociaż i dla Romea i dla Julii duże brawa.

    Polecam.

    • 6 8

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Protestanckie przekazy ikonograficzne które można zobaczyć w Dworze Artusa w Gdańsku to...?

 

Najczęściej czytane