Emocje napięte do granic i kunszt aktorski. Oto "Fedra".
Konflikt władzy w miłosnym wydaniu, lojalność kontra polityka i gęsty od emocji, stonowany dramat inspirowany tragedią antyczną - tak najkrócej podsumować można nową premierę Teatru Wybrzeże. "Fedra" dzięki świetnej grze aktorskiej większości zespołu, z Katarzyną Figurą w tytułowej roli na czele, trafić powinna do przekonania nie tylko koneserom teatralnych pojedynków na racje.
Jean Racine, sięgając po znany z mitologii greckiej wątek zakazanej miłości Fedry do swojego pasierba, Hipolita, uczynił z niego opowieść o miłości, prawości, lojalności, zdradzie i wiarołomstwie, jednocześnie łącząc go z motywem walki o sukcesję po zmarłym królu Tezeuszu, mężu Fedry. Zmiany, jakie zachodzą w akcji sztuki Racine`a - szczególnie w kontekście plotki o rzekomej śmierci Tezeusza, a następnie jego powrocie do Trojzeny, w której cała rzecz się dzieje - są jak zmiana układu w kalejdoskopie i całkowicie odmieniają kontekst sytuacji.
Co na afiszu w Teatrze Wybrzeże
Trójkąt miłosny (kochany przez Fedrę Hipolit zakochany jest w uwięzionej przez jego ojca Arycji) staje się też trójkątem politycznym, gdy pretendentami do korony stają się właśnie Hipolit, Arycja oraz przywoływany tylko, ale nieobecny w sztuce i na scenie syn Fedry i Tezeusza.
Autorem efektownych kostiumów, jak i scenografii, jest Mirek Kaczmarek, który "Fedrę" Teatru Wybrzeże zamyka w bunkrze czy też rzeźni, w którym pokryte rdzą (a może zeschłą krwią?) ściany wzmacniają klaustrofobiczne poczucie potrzasku, w jakim znajdują się bohaterowie. Elementy nawiązujące do rzeźniczego fartucha znajdziemy także w kostiumach Tezeusza czy Panope. W centralnym punkcie niemal pustej sceny znajduje się miejsce największej ekspresji bohaterów, przełamujące chłód i ascezę scenografii. W wykrojonym okręgu na scenie umieszczono wieszak pełen noży rzeźniczych oraz perkusję. To tutaj swój bunt i sprzeciw wobec postawy ojca grą na perkusji wyraża Hipolit i w tym miejscu Fedra szaleje z zazdrości o Hipolita.
Budowane na niuansach role dają aktorom wielką przestrzeń do popisu. Skwapliwie korzysta z tego między innymi Marek Tynda, który w roli Tezeusza miota się jako król spętany własną bezradnością, wynikającą z niewiedzy - Tezeusz nie panuje nad tym, co dzieje się w jego królestwie. Jest wściekły i zaślepiony własną niemocą. Na drugim biegunie znajduje się Enon Krzysztofa Matuszewskiego, intrygant, przyjaciel i powiernik sekretów królowej. Matuszewski kreuje go na postać dwulicową i do szpiku kości merkantylną, a przy tym na swój sposób szczerą i niepozbawioną ludzkiego pierwiastka.
Fedra to kobieta pełna namiętności, a przy tym kobieta świadoma swojej słabości, która jest w stanie oddać wszystko za miłość, a po odrzuceniu przez Hipolita czuje się osobą pohańbioną i wściekle zazdrosną o tę, która zawładnęła jego sercem. Prawie do samego końca pozostanie kobietą zniewoloną, spętaną własnymi uczuciami, kłamstwami i matactwami w imię wyimaginowanego szczęścia. Chociaż cała uwaga skupiona jest na tej postaci, Katarzyna Figura przez cały czas unosi ten ciężar, nie tracąc na wiarygodności i sile aktorskiego wyrazu. Chociaż ma całą serię monologów, najlepszy jest ten ostatni, na którym spektakl się kończy.
Nagrody dla Teatru Wybrzeże
Spektakl długimi momentami rozgrywa się w ciszy, czasem przerwanej pojedynczymi dźwiękami lub charakterystycznym odgłosem noży. Bardzo świadomie przestrzeń dźwiękową przedstawienia zbudowała Agnieszka Stulgińska, czasem porażając dźwiękiem basów lub perkusji. Grzegorz Wiśniewski większość scen łączy na zasadzie kontrastu - ostrą zmianą świateł, kierunku i sposoby gry. Zresztą, sposób prowadzenia przez niego świateł imponuje nie mniej niż to, jak poprowadził główne role. Także dlatego "Fedra" zawiera w sobie uniwersalną i zrozumiałą dla każdego, gorzką lekcję destrukcyjnego wpływu nieodwzajemnionych uczuć.