• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przenikanie natury, kultury i ciała w spektaklu Anny Haracz

Łukasz Rudziński
16 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
"Przenikanie" Anny Haracz i Iwony Olszowskiej zawiera piękne wizualnie metafory, którą wzmacnia wspaniała oprawa wizualna przygotowana przez Natalię Osuch i muzyka Marcina Janusa. "Przenikanie" Anny Haracz i Iwony Olszowskiej zawiera piękne wizualnie metafory, którą wzmacnia wspaniała oprawa wizualna przygotowana przez Natalię Osuch i muzyka Marcina Janusa.

Pomysł na "Przenikanie" - premierę Anny Haracz i Iwony Olszowskiej - jest bardzo ciekawy. Te dwie tancerki postanowiły za pomocą ruchu, tańca i teatralnej metafory pokazać, w jaki sposób natura adaptuje do własnych potrzeb środowisko, w jakim się rozwija. Jednak tytułowe "Przenikanie" wyraźnie cierpi na brak reżysera, który poddałby selekcji pomysły obu tancerek.



Już samo skojarzenie tańca i duetu tancerek z symbiozą różnych organizmów, wydaje się proste i bardzo celne. Na tle niezwykle efektownych, bardzo zmysłowych wizualizacji Natalii Osuch, obserwujemy dwie tancerki, których ruch początkowo jest od siebie zależny. Ich połączenie objawia się nie tylko w sposobie poruszania opartym na pełnym kontakcie fizycznym, ale też poprzez wspólny warkocz, zapleciony częściowo z włosów obu tancerek. W tak dosłowny sposób rozpoczyna się wzajemne przenikanie - próba ukazania dialogu między różnymi organizmami za pomocą ruchu, tańca i teatru.

Wśród tancerek lepsze wrażenie robi dużo bardziej dokładna technicznie i sprawniejsza Iwona Olszowska. Wśród tancerek lepsze wrażenie robi dużo bardziej dokładna technicznie i sprawniejsza Iwona Olszowska.
Spektakl dużo lepiej wypada w ogólnej perspektywie, niż w detalu. Jeśli działania sceniczne potraktuje się jako kompozycję pełną gracji i subtelnie prowadzonego ruchu, poszczególne gesty i sceny (szczególnie te, z użyciem patyków czy elementów drewnianych, symbolizujące przenikanie fauny i flory) mają wiele wdzięku. Wiele z nich cierpi jednak na poważne braki reżyserskie, bo przykładanie patyków do czubka głowy, oczu czy uszu, by wraz z nimi majestatycznie poruszać się po scenie, wygląda co najmniej pretensjonalnie. Zaś przygotowania do finałowej sceny zakłócają płynny dotąd rytm przedstawienia. Towarzyszy temu bardzo nierówna choreografia, niekiedy zaskakująco naiwna, kiedy indziej ciekawie kontrapunktująca sceniczne przenikania.

Choć obie tancerki wiele elementów wykonują wspólnie, widać sporą dysproporcję pomiędzy ich możliwościami technicznymi. Zdecydowanie dokładniej, bardziej miękko i precyzyjnie tańczy Iwona Olszowska, ceniona krakowska tancerka, zaproszona do projektu przez Annę Haracz. Z kolei Haracz, znana trójmiejska tancerka i joginka, prezentuje mniej techniczny, ale dużo bardziej zmysłowy i kobiecy taniec. Obie najlepiej wypadają, gdy na scenie ich ruchy się uzupełniają. Gdy Olszowska i Haracz tańczą te same figury, różnice w ruchu i technice są bardzo wyraźne.

Tytułowe "Przenikanie" miewa zachwycające rozwiązania wizualno-dźwiękowe, w czym wielka zasługa wspomnianej już oprawy wizualnej Natalii Osuch oraz bardzo efektownej, zróżnicowanej brzmieniowo, transowej muzyki Marcina Janusa. Muzyka Janusa niejednokrotnie staje się głównym bohaterem spektaklu i przenosi widzów tam, gdzie mniej udanie usiłują zabrać widzów tancerki, poruszające się po scenie na przykład na mini pieńkach drzewa.

Z kolei Anna Haracz posiada więcej wdzięku i dodaje spektaklowi kobiecości. Z kolei Anna Haracz posiada więcej wdzięku i dodaje spektaklowi kobiecości.
O ile spektakl rozpoczyna bardzo dosłowny gest przenikania, zaznaczony fizycznym połączeniem tancerek, o tyle kończy go piękna metafora rozsnutych niczym pajęczyna "nici" pomiędzy tancerkami, elementami przyrody a publicznością. Świetnie oświetlona (przez odpowiedzialnego za światła Andrzeja Drewniaka) scena budzi jeszcze większy niedosyt z całego przedstawienia. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że zupełnie niechcący artystki przeszły obok własnego tematu, starając się bez większego sukcesu ograć nieco zbyt dużą dla nich scenę Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego.

Zabrakło im przede wszystkim reżysera, który spojrzałby na spektakl z boku i pomógł teatralnie ograć mniej udane koncepcyjnie fragmenty. Niemniej, trudno znaleźć lepszą muzykę do spektaklu teatralnego niż ta do "Przenikania". W połączeniu z oprawą wizualną i tańcem tworzy ona unikalny obraz, wart obejrzenia "na żywo".

Już niebawem w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim czeka nas kolejna duża dawka teatru. Od 22 do 27 listopada prezentowane będą spektakle Teatru WARSawa.

Już 22 listopada (godz. 19) obejrzeć będzie można monodram Jacka Poniedziałka "Wraki", zaś 23 listopada (godz. 19) pokazany zostanie spektakl "Ruby" w reż. Adama Sajnuka z siostrami Bohosiewicz i Edytą Olszówką na scenie. Dzień później, także o godz. 19, chętni obejrzą "Ofiarę" w reżyserii Adama Sajnuka, z udziałem m.in. Grzegorza Małeckiego i reżysera. Z kolei 25 listopada (godz. 19) monodram "Jestem swoją własną żoną" zaprezentuje Adam Pater. Wreszcie na koniec Tygodnia z Teatrem WARSawy 27 listopada o godz. 19 zaprezentowane zostanie przedstawienie "Kompleks Portnoya" w reżyserii Aleksandry Popławskiej i Adama Sajnuka. Bilety na spektakle kosztują od 35 do 80 zł w zależności od miejsca.

Spektakl

9.2
5 ocen

Przenikanie

teatr tańca

Miejsca

Spektakle

Opinie (2)

  • brawo

    dziewczyny pokazały ciekawy spektakl, a że Iwona tańczy lepiej... to chyba nikogo nie powinno dziwić, w końcu jedna z najlepszych tancerek w Polsce

    • 0 0

  • OMG....

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Skąd się wzięły pierwsze szklane bombki?

 

Najczęściej czytane