- 1 Gdańsk przyznał stypendia kulturalne (26 opinii)
- 2 O nich będzie głośno na scenie teatralnej (25 opinii)
- 3 Spacer po parku Oliwskim szlakiem rzeźb (29 opinii)
- 4 Gdyński modernizm inspiracją we wnętrzach (17 opinii)
- 5 Marlena Dietrich w Stoczni Gdańskiej (15 opinii)
- 6 Gdańszczanie wybrali lekturę na 2023 rok (15 opinii)
Przemoc domowa i uzależnienia w powieści "Mam na imię Ania"
Anita Scharmach to niezwykle płodna gdyńska pisarka, która rokrocznie publikuje swoje kolejne nowe książki. Od debiutu w 2016 roku powieścią "Mogę wszystko" wydała dotąd już siedem tytułów. W ubiegłym roku na rynku ukazały się aż dwie powieści: "Mam na imię Ania" (maj) i "Co dwie głowy, to nie jedna" (październik). Obie opublikowało wydawnictwo Lucky. Pierwsza jest dość nietypowa w twórczości tej autorki, dlatego postanowiliśmy przybliżyć wam tę lekturę.
Recenzje książek z Trójmiasta
Obie książki Anity Scharmach: "Mam na imię Ania" i "Co dwie głowy, to nie jedna" polecaliśmy już w naszym zestawieniu Kryminały, thrillery i nie tylko. Ciekawe książki z Trójmiasta. Jednakże szczególnie powieść "Mam na imię Ania" jest godna uwagi z wielu względów. Jakich? O tym powiemy za chwilę.
Do tej pory Anita Scharmach przyzwyczaiła nas do dość sielankowego widzenia świata, szczęśliwych zakończeń i romansowo-obyczajowej tematyki swoich książek. Tym razem jednak pisarka sięgnęła po "cięższy kaliber", wprowadzając na karty swojego dzieła dużo poważniejsze sprawy i trudne tematy, takie jak uzależnienia, przemoc domowa czy syndrom ofiary. Książce momentami bliżej do dramatu psychologicznego, a czasem nawet thrillera niż do powieści obyczajowej. Nie dostaniemy również typowego happy endu.
Przeczytaj także: Czytelnik jest najważniejszy - rozmowa z Anitą Scharmach
Bohaterką powieści jest tytułowa Ania - Anna Mikołajska - młoda, zdolna dziennikarka. Jej życie pozornie wydaje się idealne: od siedmiu lat u boku kochającego męża Pawła, który jest sędzią sądu karnego, mieszka w przepięknym, perfekcyjnie czystym, wręcz sterylnym i gustownie urządzonym mieszkaniu. Nikt jednak nie wie, że to tylko pozory - nie mają pojęcia o tym nawet najbliżsi Ani (przyjaciele, matka). Kobieta bowiem opanowała swoją rolę do perfekcji, codziennie zakładając maskę, a za zamkniętymi drzwiami własnego domu przeżywa piekło.
Anna jest dręczona przez męża tyrana, bita, poniżana, gwałcona i wykorzystywana. Jest na każde jego zawołanie: kucharka, sprzątaczka, kochanka. Traktowana jak rzecz, z którą można się pokazać. Mówi: "Gdy nie byłam dla niego dobra, nie dawał mi śniadania, kawy, zabierał mi pieniądze, karty, wszystko". Ania jest jak więźniarka we własnym domu. Pojawiają się tutaj trudne i ważne tematy, o których warto i trzeba mówić głośno, jak: gwałt w małżeństwie, bicie ("bił zazwyczaj po brzuchu, plecach, udach, rękach, tak żeby nie było widocznych śladów"), syndrom sztokholmski czy paraliżujący do granic strach przed oprawcą, niepozwalający na to, by odejść, uciec.
Przełom następuje, gdy bohaterka pewnego dnia trafia do ośrodka leczenia uzależnień, z którego ma napisać reportaż o młodych ludziach uzależnionych od narkotyków i alkoholu. Staje się to zaczynem do zmian, a także uświadamia Ani, że sama też jest uzależnioną od oprawcy ofiarą. W ośrodku na początku udaje osobę uzależnioną, by wejść w to środowisko, jednak podczas jednych z zajęć z przyznaje przed grupą, że ich oszukała i że sama też ma nie lada kłopoty w życiu. To tu po raz pierwszy przyznaje przed światem, że jest nieszczęśliwa i tu znajduje prawdziwych przyjaciół.
Problemy Ani są co prawda głównym wątkiem tej historii, jednakże poznajemy także wiele innych ciekawych postaci i ich trudne losy: Basi, Joli, Martyny, Rafała czy Jacka. Każdy bohater ośrodka "dźwiga swój krzyż": jest to przemoc domowa, gwałt, prostytucja, alkoholizm, narkomania i inne. Każdy z nich jest jednak człowiekiem, który szuka swojej drogi do szczęścia. W pewnym momencie ciężar fabularny przenosi się na tych pobocznych bohaterów, zmienia się narracja z 1-osobowej (widzianej oczyma Ani) na 3-osobową. Autorka też w finale zmienia perspektywy patrzenia i opowiada nielinearnie o tym samym wydarzeniu z kilku punktów widzenia, co jest ciekawym pomysłem, choć dość zaskakującym, bo dotąd niestosowanym.
Przeczytaj także: Osobista powieść z mafią w tle. "Wilczyca. W pogoni za wolnością"
Odnieść można wrażenie, że Anita Scharmach tą książką trochę próbuje poeksperymentować tak w tematyce, jak i w formie, co osobiście uważam za interesujące, choć momentami nie wychodziło to najlepiej. Przede wszystkim brakło mi pogłębienia psychologicznego postaci, co zapewne sprawiłoby, że książka zyskałaby dodatkowy atut. Autorka też niestety nie skupiła się na żadnym z problemów - było ich tak wiele, że odnieść można wrażenie, że tylko się poruszamy po ich powierzchni, a ich ciężar jakby przerósł pisarkę. Poza tym w efekcie tego uciekła nam z oczu w pewnym momencie główna bohaterka, na co nie wskazywała początkowo struktura powieści.
Można jednak uznać to za niedopracowanie i oczekiwać, że następnym razem Anita Scharmach zdecyduje się, czy iść na całość i wejść w opisywane tematy głębiej, stwarzając powieść psychologiczną, czy jednak pozostać przy literaturze obyczajowej. "Mam na imię Ania" jest gdzieś pomiędzy.
Opinie wybrane
-
2021-03-02 14:17
Mam na imię Ania, czyli... (2)
...książka wydana kilka lat temu, autorka to Anna Grodzka...
A teraz kolejna książka o tym samym tytule...- 0 2
-
2021-03-03 12:55
tytuł
Tytuł nie jest opatentowany. Bardzo często zdarza się na rynku literackim, że tytuły sie powtarzają. Ta książka bynajmniej nie jest powieścią Anny Grodzkiej.
- 1 0
-
2021-03-16 11:59
nie ma patentu na tytuł!
- 0 0
-
2021-03-01 09:13
(1)
Patrząc na okładkę to ma się wrażenie,że to może uwspółcześniona wersja Ani z Zielonego wzgórza bądź romansidło.po książki z takimi ilustracjami z zewnątrz,najczęściej skierowanych dla kobiet nie sięgam.Ale dobrze przeczytać racenzję.
- 16 4
-
2021-03-01 15:54
Ja sądzę że ta okładka to rodzaj prowokacji. Sielsko, anielsko a w środku piekło.
- 2 0
-
2021-03-01 08:57
(3)
Tak jest. Największa przemoc i tragedie życiowe mają miejsce w tzw przyzwoitych domach i rodzinach.
W białych rękawiczkach odbiera się godność i poczucie własnej wartości. Osoba taka przestaje myśleć że ma jakiekolwiek prawa i nie umie się zbuntować. Kto tego nie zaznał nie zrozumie. Chciałabym przeczytać tę książkę ale raczej tego nieTak jest. Największa przemoc i tragedie życiowe mają miejsce w tzw przyzwoitych domach i rodzinach.
W białych rękawiczkach odbiera się godność i poczucie własnej wartości. Osoba taka przestaje myśleć że ma jakiekolwiek prawa i nie umie się zbuntować. Kto tego nie zaznał nie zrozumie. Chciałabym przeczytać tę książkę ale raczej tego nie zrobię. Myślę że za dużo bym znalazła podobieństw do mnie a ja ten rozdział zamknelam i nie chce wracać. Dużo pracy i energii mnie to kosztowało. Pozdrawiam autorkę cieplutko.- 19 11
-
2021-03-01 13:06
Chyba nie wiesz, co to jest przemoc, prawdziwa przemoc, bestialska. (2)
Uprzywilejowaną biała dziewczynka i jej przemyślenia życiowe. Otwórz zapłakane oczka i zobacz, z czym mierzą się ludzie w innych częściach świata.
- 3 10
-
2021-03-01 15:33
Proponuję postaraj się pomóc ludziom najbliżej przypale Zawsze głupia wymówka że na drugim krańcu świata mają gorzej. Lituj się nad biednymi dziećmi w Pakistanie ale u nas biedaka kopnij.
- 7 1
-
2021-03-01 15:39
Płytka wypowiedź prymitywnej osoby. Pewnie też tak postepujesz. Tłamsisz innych ale ze to nie zostawia siniakow i krew się nie leje to jest w porządku
- 8 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.