• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Postanowienie noworoczne: zrealizować marzenie z dzieciństwa

Ewa Palińska
31 grudnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Choć śpiewanie w chórze z pozoru ma niewiele wspólnego ze spełnieniem dziecięcym marzeń o karierze wokalnej, może stać się trampoliną do sławy, czego przykładem jest działalność zespołu Audiofeels.



Scena, jupitery, tłumy piszczących groupies, autografy - o takim życiu marzy wiele młodych osób. Z czasem życie weryfikuje plany, kierując nasze zainteresowania na bardziej przyziemne tory. A gdyby tak, od nowego roku, zacząć realizować muzyczne marzenia z dzieciństwa? Podobno nigdy nie jest na to za późno.



- Mamusiu, szkoda, że nie masz jakiejś fajnej pracy, jak na przykład artystka czy piosenkarka. Mogłabyś wtedy przyjść do mojego przedszkola i o niej opowiedzieć - powiedziała mi kiedyś moja córka. W pracy muzyka estradowego jest bowiem coś tak urzekającego i widowiskowego, że o podobnym zajęciu marzą dzieci od najmłodszych lat. Początkowo uwagę mogą przykuwać kolorowe stroje, blichtr i wyrazy zachwytu ze strony publiczności.

- Artystom zawsze było wolno więcej i tej wolności najbardziej im zazdrościłam - wspomina Joanna, analityk medyczny. - Przypomnijmy sobie, jak na początku kariery wyglądały Kora, Małgorzata Ostrowska czy Beata Kozidrak. Ja też chciałam być tak kolorowa, ale rodzice zastrzegli, że pozwolą mi na śpiewanie tylko wówczas, jeśli będę się pilnie uczyła w szkole muzycznej. Te wszystkie gamy i wprawki tak mnie jednak nudziły, że bardzo szybko zamieniłam koło kwintowe na tablicę Mendelejewa, aczkolwiek śpiewać nigdy nie przestałam - śmieje się.

Z czasem jednak bardziej zwraca się uwagę na wymiar artystyczny, dostrzegając, że to muzyka jest wartością samą w sobie, a cała medialna otoczka jedynie jej towarzyszy.

- Grałem na garnkach, doprowadzając mamę do szewskiej pasji każdym odpryskiem emalii. Później starałem się rozpracować szkolne pianino, ale skończyło się na obniżonej ocenie ze sprawowania, bo robiłem to nielegalnie i nieumiejętnie. W końcu rodzice się zlitowali i wysłali mnie na lekcje muzyki. Tyle, że mnie nie interesowała gitara akustyczna, bo od razu chciałem grać jak Slash. Zawodowym muzykiem nie zostałem, ale właśnie dzięki temu, że mam normalną pracę, dziś stać mnie na całkiem niezłe gitary, akcesoria, sprzęt nagłaśniający czy urządzenie własnej sali prób - mówi Tomasz, dyrektor handlowy, w wolnych chwilach lider zespołu rockowego.

Wiele się mówi na temat tego, dlaczego warto rozpoczynać naukę muzyki jak najwcześniej. Skoncentrujmy się jednak na tym, jakie korzyści niesie za sobą muzykowanie w wieku późniejszym, a należy przyznać, że atutów jest całkiem sporo.

Po pierwsze, sami decydujemy czego, u kogo i w jakim tempie będziemy się uczyli.

- To jest zupełnie inne uczenie niż w szkole. Tutaj koncentrujemy się na tym, czego życzy sobie uczeń, a nie na wymaganiach podstawy programowej - mówi Andrzej Wawryków, nauczyciel gry na fortepianie. - Przychodzą do mnie zarówno takie osoby, które kiedyś uczyły się muzyki i teraz chcą do tego wrócić, jak i te, które dopiero zamierzają rozpocząć naukę. Wśród nich jest wielu pasjonatów, dla których nauka gry na fortepianie jako hobby staje się priorytetem, poświęcają jej dużo czasu i pracy, więc i na efekty nie trzeba długo czekać. Są również i tacy, którym na spektakularnych efektach nie zależy w ogóle, ponieważ chcą się nauczyć wyłącznie grania jednej, ulubionej melodii. Moja najstarsza uczennica ma 65 lat, co potwierdza, że na naukę gry na instrumencie nigdy nie jest za późno.

Prywatne zajęcia kosztują. Godzina nauki to z reguły koszt kilkudziesięciu złotych. Można jednak realizować się muzycznie bez ponoszenia dodatkowych kosztów - instrumentalistów, absolwentów szkół muzycznych, zarówno I jak i II stopnia, z otwartymi ramionami przyjmie np. Gdyńska Orkiestra Symfoniczna.

- Choć jest to orkiestra amatorska, z muzykami staram się pracować tak samo, jak z każdym innym profesjonalnym zespołem - mówi Rafał Kłoczko, dyrektor artystyczny GOS. - Staram się, aby repertuar był ambitny, atrakcyjny zarówno dla publiczności jak i samych wykonawców, a przy tym niezbyt wymagający technicznie. Zapewniam, że atmosfera podczas prób jest bardzo serdeczna, a każdy, kto zdecyduje się do nas dołączyć, może liczyć na pomoc bardziej doświadczonych kolegów.

Jeżeli komuś marzy się natomiast kariera wokalna lub po prostu lubi śpiewać, ma ku temu predyspozycje i chciałby to robić w gronie podobnych zapaleńców, może dołączyć do jednego z wielu trójmiejskich chórów. Ci, którzy śpiewania chóralnego doświadczyli zapewniają, że w chóralistyce nigdy nie chodzi wyłącznie o muzykę.

- To nie tylko śpiewanie czy koncertowanie, ale również okazja do odbycia wielu pasjonujących i dalekich podróży - zapewnia Magdalena Stankowska-Łaszcz, założycielka Chóru Mundus Cantat, mama 2-letniego Antosia. - Byliśmy już w Meksyku, Serbii, Kolumbii, czeskiej Pradze i we Włoszech. W 2015 planujemy kolejne dalekie tournée. Na szybko uczących się, pewnych siebie i nie bojących się wystąpień publicznych, czekają solówki. Kto wie, może ta muzyczna przygoda będzie miała kontynuację w jakimś muzycznym talent show?

Gdzie jednak w tym wszystkim groupies, jupitery, łowcy autografów i wielka sława? Czy takie zbiorowe uprawianie muzyki można traktować jak spełnienie marzeń z dzieciństwa o wielkiej karierze?

- Z pozoru może nie, ale weźmy pod uwagę, że nie jesteśmy już dziećmi, więc i oczekiwania mamy inne - mówi Barbara MaseliChóru Mieszczan Gdańskich. - Dziś sama możliwość poznawania repertuaru sprawia nam wielką frajdę. Do tego dochodzi satysfakcja z efektów, jakie przynosi nasza praca, ekscytacja związana z występami scenicznymi, staranne dobieranie stroju na koncerty, trema, czyli wszystko to, czego doświadcza sławny artysta wychodząc na scenę.

Miejsca

Opinie (29)

  • Moje marzenie z dzieciństwa zrealizowałam z wieku 42 lat. (10)

    Nie muzyczne, chodziło o najpiękniejszą wymarzona podróż, w którą wybrałam się z całą rodziną, na którą wcześniej pracowałam, uczyłam się języka kraju destynacji.

    • 15 15

    • nie wiem gdzie leży ta destynacja i czuję się przez to naprawdę skonfudowany

      • 2 1

    • Też zawsze chciałem pojechać na Słowację...

      • 10 1

    • dlaczego nie języka kraju marzeń.

      • 9 2

    • To jest bardzo jazzy to co piszesz (1)

      • 10 1

      • ach i ten kraj destylacji...!

        • 11 4

    • (2)

      jakiego kraju? - bo nie zrozumiałem....

      • 7 2

      • Destynacji, pisze. (1)

        • 9 1

        • chyba Destylacji!

          (a matka siedzi z tyłu - tak powiedział!)

          • 11 2

    • (1)

      naprawdę Ci współczujemy..

      • 9 7

      • naprawdę nie ma czego

        uwielbiam podróżować

        • 4 7

  • Aranże bez umiejętności czytania nut? (1)

    Tzn. Oczywiście... da się, jeśli się będzie uczyło potem pozostałych osób, żeby powtarzały dokładnie to, co im pokazujesz, czyli "na małpę". W rozrywce to działa, oczywiście, ale w utworach orkiestrowych już niekoniecznie - tym się również chyba trochę różni klasyka od rozrywki; ta pierwsza wymaga wykształcenia muzycznego na przynajmniej podstawowym poziomie.

    • 4 0

    • brawo gdynska!

      byłem na koncercie w Sopocie na początku grudnia - aż nie mogłem uwierzyć! zespół ponoć amatorski, chór ponoć amatorski, jedynie solistka i dyrygent profesjonaliści, a co zastałem? rewelacyjny koncert, trudny program i świetnie się bawiłem! słyszałem ostatni razem ten zespół z dwa lata temu (liczę tutaj jeszcze 2012) i trochę szkoda było czasem słuchać, a teraz? rewelacja, niech ktoś mi wytłumaczy tylko - nagle ci ludzie dostali skrzydeł, czy co? po prostu jakaś nowa energia i nagle wszystko działa, jak w zegarku! gratulacje!

      • 2 0

  • "Żeby należeć do Gdyńskiej Orkiestry Symfonicznej wystarczą chęci i umiejętność (4)

    gry na instrumencie na poziomie umożliwiającym odtwarzanie zapisanych w partyturze nut."

    Ojej....

    • 12 0

    • no wlaśnie o to całe odtwarzanie nut się rozchodzi, chociaż - w takich zespołach to jak w szkole muzycznej chyba - dyrygent to nauczyciel - dziecko umie czytać, to nauczyciel powie, co z tym dalej robić - jak interpretować, jak czytać, jak intonować...

      • 1 0

    • (1)

      Rzeczywiście, ładnie ujęte :) W kraju w którym lwia część "muzyków rozrywkowych" wogóle nie umie czytać nut.

      • 5 2

      • po co w rocku nuty?

        Spytaj slasha bono czy innego hatfielda czy zna nuty?

        • 2 1

    • Piękna metafora opisująca umiejętność gry na instrumencie. Pozostaje kwestia jaką partyturę na pulpity położy dyrygent. Wtedy mogą się zacząć schody. Jednak praktyka czyni mistrza.

      • 7 1

  • To chyba lenistwo ludzi wykształconych muzycznie i władz miasta Gdyni. (6)

    Moje znajoma gra w Gdyńskiej Orkiestrze Symfonicznej. Uczestniczę w jej koncertach dosyć regularnie. Poziom cały czas wzrasta. Zawodowy dyrygent prowadzący ten zespół stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Nie mogę zrozumieć jednak dwóch rzeczy.
    Po pierwsze orkiestra ma problem ze skrzypkami oraz osobami reprezentującymi instrumenty blaszane. Jak to możliwe, że w blisko milionowej aglomeracji nie ma kilku chętnych osób do wspólnego muzykowania? Czy tak trudno znaleźć kilka godzin w tygodniu na swoją wielką pasję? Po co rok rocznie kilkadziesiąt osób kończy trójmiejskie szkoły muzyczne? Czyżby wszyscy zostawali zawodowcami? Czy osoby, która przyjeżdżają z dalszych rejonów Polski do trójmiasta nagle nad morzem o zapominają o swoim wykształceniu muzycznym?
    Drugi problem tego zespołu to obojętność władza miasta na ich działania. To jest orkiestra, która ma niewiele mniej lat niż samo miasto Gdynia. Powinna być jej dumą, dziedzictwem kulturowym. Mają szeroki repertuar, świetnego dyrygenta, coraz lepszy poziom a władze miasta dają grosze na jej działalność. Nawet nie napiszę jakiego rzędu są to pieniądze, bo nie chcę wprowadzać z zakłopotanie władz miasta i osób odpowiedzialnych za kulturę. Może tercet Szczurek-Grzechnik-Wojciechowski w końcu przejrzy na oczy?

    • 11 3

    • (2)

      Mario, po to się kończy szkoły żeby zostać zawodowcami. Podobnie jak ci, co kończą szkoły w zakresie architektury, naprawy samochodów albo pływania kontenerowcami.

      Mario, "kilka godzin w tygodniu" naprawde nie wystarczy do grania w dobrze prowadzonej orkiestrze z w miare ambitnym repertuarem. Raczej będzie to kilka godzin dziennie.

      • 5 0

      • maria ma racje i jej nie ma

        maria ma na mysli pewnie to, ze ta orkiestra funkcjonuje w specyficzny sposob - ludzie, ktorzy ukonczyli conajmniej szkole podstawowa muzyczna, a najczesciej i srednia (drugi stopien) zajmuja sie czym innym, a muzyka jest dla nich jakiegos rodzaju odskocznia. Oczywiscie - jak kazdy, maja ambicje, by grac, jak najlepiej. Od tego maja wlasnie wyksztalconego dyrygenta, ktory wreszcie ten zespol stawia na nogi (brawo!). Sa tam jeszcze w zespole osoby po akademiach muzycznych, czy byli pracownicy chocby teatru muzycznego. Wiadomo, ze w wykonaniu orkiestry gdynskiej nie uslyszymy symfonii czajkowskiego, ale ostatnio zagrali bardzo fajna gale operowa - nie dosc, ze wybrali fajne utwory, ze zaspiewal chor to w dodatku mieli nadzwyczajna solistke (gdzie ona sie ukrywala do tej pory?!)

        • 2 0

      • Uwierz mi, że kilka godzin w tygodniu wystarczy. Miasta nie stać na te kilka godzin w tygodniu a co dopiero kilka godzin dziennie. Gdynię stać jedynie na sylwester z polsatem, którego jedna edycja zapewniłaby funkcjonowanie takiej orkiestry na 10 lat z góry na przyzwoitym poziomie. Tutaj ludzie grają dla przyjemności. Takie orkiestry funkcjonują na zachodzi i takie inicjatywy są wspierane przez miasta. Tutaj nawet nie ma chęci, aby zapewnić etat dla dyrygenta. To o czym mu to rozmawiamy. Gdynia to dno kulturalne z ludźmi, którzy się na tej kulturze kompletnie nie znają i kręcą prywatne biznesy.

        • 7 2

    • granie w orkiestrze to duże zobowiązanie, jeśli GOS traktuje swoje istnienie poważnie, to muzycy nie mogą sobie pozwolić na chodzenie na próby w kratkę i muszą systematycznie ćwiczyć w domu (zwłaszcza jeżeli mają taki szeroki repertuar).
      A co do zawodowstwa, to patrząc po mojej klasie ze szkoły muzycznej - część osób zupełnie zrezygnowała z muzyki, część gra zawodowo (gra w orkiestrach, zespołach, uczy, nagrywa płyty). Pomiędzy praktycznie nie ma nic.

      • 0 0

    • (1)

      Mario, ma zupełnie inne zdanie, a wiem o działalności orkiestry dość sporo.
      A Audiofeels super!

      • 0 0

      • A mogę zapytać z czym się nie zgadzasz jeżeli chodzi o moją wypowiedź?

        • 1 0

  • Ze szkół pokasowano lekcje muzyki no to trudno się dziwić. (2)

    Teraz się kasuje lekcje przedmiotów humanistycznych i ścisłych. Wkrótce będziemy mieć naród znawców religii i przedsiębiorczości, a może raczej religii przedsiębiorczości.

    • 15 5

    • Ja ze szkonych lekcji muzyki nic nie wyniosłem

      W zawodówie dopiero okazało się że mam "słuch" i smykałkę do instrumentów. Gram na gicie, klawiszach, bębnach...nauczyłem się sam. A nut nie znam co mi nie przeszkadza w aranżach

      • 2 6

    • - Czym się różni kombinatoryka od kombinatorstwa?
      - Kombinatoryka to dział matematyki, a kombinatorstwo - ekonomii.

      • 7 1

  • A mnie tyłek urwało tym wykonaniem nothing alse matters.

    • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwsza nazwa Muzeum Miasta Gdyni to:

 

Najczęściej czytane