• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Orkiestrowy savoir-vivre, czyli co robią muzycy na scenie

Ewa Palińska
14 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Nic, co dzieje się na scenie podczas koncertu, nie jest przypadkowe. Choć orkiestrowy savoir-vivre ma formę nieoficjalną, muzycy orkiestrowi na całym świecie kierują się podobnymi zasadami i normami zachowań. Nic, co dzieje się na scenie podczas koncertu, nie jest przypadkowe. Choć orkiestrowy savoir-vivre ma formę nieoficjalną, muzycy orkiestrowi na całym świecie kierują się podobnymi zasadami i normami zachowań.

Przychodząc na koncert do filharmonii zajmujemy swoje miejsca i cierpliwie oczekujemy na rozpoczęcie koncertu. Najczęściej nie zastanawiamy się nad tym, co dzieje się na scenie przed koncertem czy bezpośrednio po jego zakończeniu. A jednak warto przyjrzeć się bliżej "etykiecie orkiestrowej", ponieważ muzyków, podobnie jak publiczność, obowiązuje savoir-vivre.



Po zakończonym występie dyrygent podaje rękę koncertmistrzowi, dziękując tym samym za udaną współpracę. Kiedy tego nie zrobi, może to być uznane za manifestację niezadowolenia z występu. Po zakończonym występie dyrygent podaje rękę koncertmistrzowi, dziękując tym samym za udaną współpracę. Kiedy tego nie zrobi, może to być uznane za manifestację niezadowolenia z występu.
- Koncertmistrz skrzypiec jest pierwszą osobą w hierarchii po dyrygencie. Jeżeli program nie wymaga dyrygenta, koncert od pulpitu prowadzi koncertmistrz - mówi Szymon Morus. - Koncertmistrz skrzypiec jest pierwszą osobą w hierarchii po dyrygencie. Jeżeli program nie wymaga dyrygenta, koncert od pulpitu prowadzi koncertmistrz - mówi Szymon Morus.

Trójmiejscy muzycy orkiestrowi na scenie zachowują się:

Orkiestrowy savoir-vivre ma postać nieformalną - w ogólnym zarysie normy zachowań scenicznych są podobne, detale natomiast każda orkiestra dostosowuje według własnych potrzeb czy upodobań. Przyjrzyjmy się zatem, jakimi zasadami podczas koncertów kierują się trójmiejscy muzycy.

Orkiestrę na scenę wprowadza koncertmistrz, który, jak nazwa wskazuje, jest mistrzem ceremonii i pierwszą osobą po dyrygencie. O kolejności, w jakiej wejdą pozostali instrumentaliści, decydują względy praktyczne. Ważne, żeby wszystko przebiegło sprawnie, nikt się nie przeciskał i nie deptał nikomu po stopach.

Kiedy wszyscy muzycy zasiądą za swoimi pulpitami, koncertmistrz wstaje i rozpoczyna się strojenie instrumentów. Najczęstszą praktyką jest, że koncertmistrz odbiera dźwięk od oboju (ewentualnie fortepianu, jeżeli takowy znajduje się w obsadzie) i podaje go orkiestrze.

- W dzisiejszych czasach korzystamy z tunera, ale dawniej tak komfortowo nie było - mówi oboista Jarosław Wyrzykowski. - Przypomina mi się pewna anegdota. Przychodzi młody oboista do orkiestry. Po pierwszej przerwie przychodzi do niego koncertmistrz skrzypiec i mówi: "Panie kolego, pięknie pan gra, ale jak będzie pan takie wysokie a podawał, to nikt pana nie będzie lubił w orkiestrze. Proszę to zmienić i podawać niżej". Po chwili podchodzi do oboisty koncertmistrz wiolonczel i mówi: "Pięknie grasz, młody człowieku, ale dlaczego podajesz takie niskie to a? Psujesz nam całą robotę, tak być nie może". W dzisiejszych czasach takich problemów nie mamy. Zwala się winę na tuner i jest spokój - śmieje się.

Zdarzają się tacy słuchacze, których nie tylko dziwi, ale wręcz irytuje strojenie instrumentów na scenie. Czy muzycy nie mogą tego zrobić w kuluarach? - pytają. Z grubsza owszem, w sali koncertowej panują jednak inne warunki, jak np. temperatura i wilgotność powietrza, co wpływa na strój instrumentów. Dobre orkiestry starają się jednak strojenie przeprowadzić bardzo sprawnie (wyjątek stanowią orkiestry grające na dawnych instrumentach, które często muszą się stroić nawet w przerwach między utworami).

Kiedy instrumenty są nastrojone, na scenę wkracza dyrygent, a orkiestra, w dowód szacunku dla niego, wstaje z miejsc. Istnieją rozbieżne teorie na temat tego, czy przed rozpoczęciem koncertu dyrygent powinien przywitać się z koncertmistrzem. Jedna mówi, że nie ma takiej potrzeby, jeżeli dyrygent na co dzień pracuje z orkiestrą. Inna, że jest to wręcz wskazane.

- Z muzykami na scenie witam się za każdym razem. W  moim mniemaniu to gest przyjaźni i pojednania, niewerbalny przekaz "do dzieła, dajmy z siebie wszystko". A i publiczność potrzebuje takich gestów - mówi dyrygent Szymon Morus.

Po zakończonym koncercie dyrygent również powinien podać rękę koncertmistrzowi, tym razem gratulując udanego występu. Niepodanie ręki może zostać uznane za faux pas oraz manifestowanie niezadowolenia z występu.

- Ja bym nie demonizował - uważa Morus. - Może to równie dobrze wynikać z zamieszania panującego po zakończonym koncercie: ktoś podbiegnie wręczyć kwiaty, ktoś inny podejdzie po autograf, jak się zdarzyło podczas niedawnego koncertu I, Culture Orchestra. W tym całym zamieszaniu scenicznym dyrygent może po prostu zapomnieć, że nie podał ręki koncertmistrzowi. Niezależnie od zaistniałej na scenie sytuacji, żegnam się z każdym muzykiem z osobna i dziękuję za udany występ już po zejściu ze sceny, w kuluarach.

Zasad, jakimi podczas koncertu kierują się muzycy jest mnóstwo, wszystkie jednak sprowadzają się do tego, żeby możliwie jak najbardziej usatysfakcjonować publiczność.

- Dyrygent kreuje wszystko w rzeczywistym czasie trwania utworu. Jako, że wszyscy jesteśmy ludźmi, a nie aniołami, zdarza się nam popełniać błędy, aczkolwiek na próbach staramy się na tyle dopracować utwór, aby na koncercie jedynie to wszystko kształtować - mówi Jarosław Wyrzykowski. - Kiedy zaczyna się koncert, siadamy i jesteśmy skupieni. Nie wypada, żeby któremuś z wykonawców zadzwonił telefon w kieszeni (choć takie sytuacje miały miejsce). Musimy również dbać o stronę wizualną. Ludzie są w większości wzrokowcami - wśród publiczności znajdują się tacy, którzy przychodzą głównie pooglądać, a bodźce słuchowe stanowią dla nich drugi plan, dlatego staramy się nie gapić po ścianach czy sufitach, żeby orkiestra wyglądała przyzwoicie. Wiadomo, czasem ktoś tak zagra, że aż trudno się powstrzymać od śmiechu, aczkolwiek staramy się panować nad sobą i pewnych emocji nie uzewnętrzniać - kończy.

Opinie (39)

  • Dziękuję za interesującyc artykuł.

    pozdrawiam

    • 46 2

  • (3)

    a my po sztuce z chłopakami ze wszystkich kapel idziem sie naj%%%ć oczywiście kulturalnie :)

    • 16 7

    • my z orkiestry też, nie bój się :P

      • 17 2

    • organiści w jedności (1)

      my też gaźnika nie oszczędzamy

      • 9 1

      • a to to ja akurat wiem :D

        • 6 1

  • w koncu jakis fajny mily artykul

    takich artykulow wiecej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Dziekuje

    • 35 0

  • Ciekawe ,zwarte , rzeczowe i bez zadęcia........

    niech się pewien pan od felietonów muzycznych zastanowi jak trzeba pisać

    • 14 2

  • Moim zdaniem słaby artykuł (1)

    Myślę, że bardziej przydałoby się opisać savoir-vivre dla słuchaczy, bo z tym jest często problem. Np. kiedy już możemy otworzyć chipsy;)

    • 17 22

    • Wszystko zależy od perspektywy

      • 2 0

  • Fajny i potrzebny artykuł. Pozdrowienia dla p. Szymona.

    • 15 2

  • Każdy muzyk w zespole jest ważny. Muzycy wiedząc o tym dają z siebie wszystko- w zamian mają szacunek dyrygenta i publiczności. Szkoda tylko, że takimi zasadami nie kierują się np.szefowie korporacji. Miałem przyjemność być na koncercie na zdjęciach- Maxim Vengerov rewelacja. Polecam kocerty w filharmonii gdańskiej.

    • 17 1

  • Ja osobiście lubię etap i słuchanie jak orkiestra stroi instrumenty.

    • 10 1

  • (1)

    jak widać można grać fajną muzykę i wcale nie trzeba do tego pokazywać cycków jak niektóre "gwiazdy" grania dla gawiedzi

    • 10 0

    • cycuszek

      Wcale bym sie nie pogniewal gdybym mogl zobaczyc u jakiejs przepieknej wiolonczelistki piekny cycuszek,a nawet dwa!Byloby milo i...

      • 1 1

  • Nareszcie! (2)

    Dziękujemy za edukację młodej publiczności! Filharmonia ma swoje tradycje, o których warto wiedziec przychodząc na koncert.

    • 17 0

    • a kto to czyta?

      raczej niewielu.

      • 1 1

    • tradycje

      Tradycje w filharmoniach ,to juz po czesci przezytek(dawno i nieprawda!)Chociazby dla przykladu:prosze spojrzec na niejednego dyrygenta czy soliste!Dawniej obowiazywal frak,muszka...a dzisiaj co?Dla niedowiarkow-nie szukajac daleko-zobacz najnowsze i inne zdjecia.

      • 2 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Hans Castorp, bohater jednej z książek Pawła Huelle, został "pożyczony" z powieści...

 

Najczęściej czytane