• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
Aktualnie brak w repertuarze trójmiejskich teatrów

Oni (15 opinii)

spektakl dramatyczny
kasy:
58 301-13-28
wystawia:
Teatr Wybrzeże
czas trwania:
1 godz. 30 min. (bez przerw)
data premiery:
11 lipca 2008
7.7
55 ocen
Stanisław I. Witkiewicz
Oni

Władzę przejmują ONI - tajny rząd głoszący kult automatyzacji, wrogi wszelkiej indywidualności. Kolekcjoner dzieł sztuki Bałandaszek zostaje uznany przez pseudopolityków za wroga, a jego zbiór ma ulec zniszczeniu.

Jarosław Tumidajski o spektaklu: "Oni" to tekst o totalitaryzmie. Marzeniem Onych jest powszechne ujednolicenie, zresetowanie jakichkolwiek przejawów oryginalnego myślenia, a także śmierć dotychczasowych wartości - nieobecnych już niemal w szczęśliwym, hedonistycznym społeczeństwie.
Ale pojęcie "totalitaryzm" nie odnosi się tu tylko do świata polityki, jest zagrożeniem również w relacjach prywatnych. "Oni" to opowieść o niszczącej sile wyobrażeń. To one doprowadzają świat opisany przez Witkacego do chaosu i sprawiają, że główne postaci dramatu nie mogą się porozumieć. W tym świecie każdy chce dominować.


reżyseria: Jarosław Tumidajski
scenografia, video: Mirosław Kaczmarek
opracowanie muzyczne: Jarosław Tumidajski

obsada:
Mirosław Baka: Bałandaszek
Joanna Kreft-Baka: Spika
Ewa Jendrzejewska: Marianna
Mirosław Krawczyk: Tefuan
Cezary Rybiński: Abłoputo
Jarosław Tyrański: Prangier
Dorota Androsz: Rosika
Krystian Wieczorek: Vigor

Recenzja Trojmiasto.pl

Opinie (15)

  • (opinia sprzed 14 lat)

    To moja pierwsza sztuka, na którą poszedłem z własnej woli i sprawiła, że zacząłem się interesować dramatami. Wizje Witkacego są mi szczególnie bliskie. To konkretne wykonanie zapamiętam na zawsze mimo antykatharsis i zaniepokojenia, braku wyjaśnień jakie mnie męczyło długo potem (Można było pokazać i zrobić o wiele więcej!) Mimo to, za Witkacego należy już się plus. Tajny rząd rządzi! :)

    • 0 0

  • Dałem się nabrać? - receznja spektaklu z 27.02.2010 (opinia sprzed 14 lat)

    Czy dałem się nabrać reżyserowi i aktorom?
    Ale po kolei. Im dłużej trwał spektakl tym bardziej zaczęła mnie irytować gra aktorska. Gdy jednak Mirosław Baka a raczej Kalikst Bałandaszek zadał sobie podstawowe pytania o sens poznania: "kto" i "po co" konstatując najważniejsze pytanie "jak", zacząłem mieć wątpliwości.
    Od początku sztuki narasta kontrast wielopoziomowej, głębokiej, bogato zharmonizowanej gry aktorskiej Mirosława Baki w stosunku do sztucznej, dwuwarstwowej (bez dodatkowych odcieni) gry pozostałych aktorów. Przez cały spektakl jesteśmy paraliżowani automatyzmem gry "Onych", która chwilami "przedziurawia nasze bębenki" (wolny cytat ze sztuki) operując tylko na 2 poziomach - obrazując to muzycznie - piano i fortissimo (choć z włoskiego - rozciągające się także poza obszary muzyczne).
    Sensem sztuki, a o to pyta Witkacy, jest właśnie "jak" czyli odszukując to w muzyce - mezzo. Najważniejsze jest "to coś" pomiędzy, często nieuchwytne i właściwie wyważone - średnio. Znalazłem to tylko u Baki.
    Tu nasuwa się cytat z innego wieszcza, który parafrazując mógłby zabrzmieć tak: "Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza, prezes Baka Mirosław, naszego klubu Tęcza. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, ONI, wtykają mu (w uszy) szpilki. To nie ludzie – to wilki! To mówiłem ja – zdezorientowany widz, trener drugiej klasy."
    Czy taki mój odbiór to pułapka zastawiona przez reżysera i aktorów czy też ich leniwe "kto" i "po co"? A może to wnyki zastawione przez Witkacego?
    Kto chce poznać odpowiedź powinien pójść na ten spektakl.

    A na koniec wolne wnioski - reżyser (młody ale czy to jakieś wytłumaczenie?) mógłby znaleźć inne formy okazywania luzu do własnego dzieła (był obecny na spektaklu) niż stawianie nóg na krześle (zwłaszcza białym). Tu przypomnę także reżyserowi, że widzowie poniekąd też są aktorami w tym spektaklu (no chyba, że to taka przemyślana kreacja). Z kolei ciekawy pomysł scenograficzny pozwala na większą interakcję z publicznością - tego mi zabrakło (może poza kreacją Mirosława Krawczyka).
    W sumie - inspirująca uczta intelektualna. Naprawdę warto!

    • 0 2

  • wystawialiśmy to! (opinia sprzed 14 lat)

    w liceum, nawet po niemiecku! fajna sztuka!

    • 0 0

  • polecam (opinia sprzed 15 lat)

    Fajne przedstawienie. Bardzo dobra gra wszystkich aktorów, fajny klimat. No a pani Dorota : urzeka nie tylko urodą ale także fantastyczną grą. Pani Doroto, od wczoraj ma Pani jednego fana więcej :-) Jest Pani bardzo piękną Kobietą ! Pozdrawiam

    • 0 0

  • (opinia sprzed 15 lat)

    teatr to nie kino..
    oczywiste jest, że spóźnionych widzów się nie wpuszcza! trochę szacunku dla sztuki i Artystów (nie wspominając o innych widzach) !

    • 1 0

  • hey wszystki spragnionym kulturalnych wrażeń (opinia sprzed 15 lat)

    spóźniłam się byłam 2 minut na tytułowy spektakl a swoi mnie nie przyjeli. i sie obraziłam i poszłam.

    a co było dalej nie pamiętam.

    • 0 1

  • belkot i tyle!!! (opinia sprzed 15 lat)

    Tak sie wypowiadasz

    • 0 0

  • Mogło być genialnie jest poprawnie. (opinia sprzed 15 lat)

    Czegoś zabrakło,pomimo,że wszyscy sie starali.
    Jendrzejewska gra super demonicznie,drażniła mnie Androsz po raz kolejny obsadzona jako etatowy wamp ,no fajna jest młoda ,szczupła i po raz kolejny musi się wić i grac półnago,oj pani Dorotko zatrzasnęli panią w szufladzie oj zatrzasnęli.
    Oj dyrektorze Orzechowski przetrzep te zakurzone teatralne piernaty,wystawcie coś co powali wszystkich na kolana.

    • 0 0

  • nie powala (opinia sprzed 15 lat)

    Cóż, teatr na węglowym od dawna już dobrych sztuk nie produkuje. Nie pomogły remonty ani zmiana dyrektora. To nie przedstawienia, ale konkretni aktorzy starają się "ratować" opinię gdańskiej "świątyni sztuki", więc coś musi być nie tak. Z przykrością stwierdzam, że "Oni" są kolejnym niewypałem. Rozwiązania nowoczesnego teatru serwowane widzowi na potęgę wydają się być wymuszone i nie spełniają żadnej funkcji, uwagę widza rozpraszają drobiazgi, gra aktorów (brawo dla drugoplanowych!) nie porusza. Nie wiem, czy to kwestia braku czucia i rozumienia Witkacego, czy celowy zabieg reżysera, który przesłanie Mistrza potraktował zbyt dosłownie, ogłaszając w reżyserowanym przez siebie spektaklu faktyczny kres sztuki. A Witkacego można, nawet dziś i z dala od Zakopanego, zrobić dobrze - przykładem niech będzie "Wariat i zakonnica" w Teatrze Gombrowicza. Też "nowocześnie", a tak lekko i mądrze, że potem długo chce się jeszcze o tym rozmawiać. A tym razem się nie chciało.

    • 0 0

  • szkoda że mieszkam w gdańsku a nie np. w Wałbrzychu czy Zielonej Górze (opinia sprzed 15 lat)

    szkoda że mieszkam w gdańsku a nie np. w Wałbrzychu czy Zielonej Górze

    - przeprowadzka to nie jest taka prosta sprawa, zresztą sami wiecie

    • 0 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pod patronatem

Nadchodzące premiery