• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Panowie śpiewający wysoko niczym kobiety

Jerzy Snakowski
7 kwietnia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
"Czy on jest kastratem?" - spytała mnie z pewną nieśmiałością pani po tym, jak zaprezentowałem nagranie Andreasa Scholla. I wiem, że to pytanie rodzi się u wielu, którzy przypadkiem usłyszą śpiewających wysoko niczym kobieta panów. "Czy on jest kastratem?" - spytała mnie z pewną nieśmiałością pani po tym, jak zaprezentowałem nagranie Andreasa Scholla. I wiem, że to pytanie rodzi się u wielu, którzy przypadkiem usłyszą śpiewających wysoko niczym kobieta panów.

Co łączy pocztówkę z Wrzeszcza, śpiewającego wysoko pana i gumowego dinozaura? Sentyment do przeszłości.



Niektórzy z rozpamiętywania minionego uczynili swój oręż. U innych przeszłość budzi pasję. Z tego pierwszego rodzą się niebezpieczne programy polityczne zmierzające do zastoju lub rozpaczliwej próby przywracania siłą minionej świetności. A efektem drugiego są zjawiska całkiem przyjemne. Wystarczy wspomnieć pachnący jeszcze farbą drukarską album "Wrzeszcz na dawnej pocztówce", który przywołuje obrazki sprzed lat, a u niektórych zapewne chęć, by zrobić coś, by znów tu było ładnie. Sentyment do przeszłości każe paleontologom zaprezentować w Galerii Bałtyckiej, pośród butików i  sklepów z gadżetami godnych XXI wieku, wystawę pokazującą świat dinozaurów. Dzięki temu ta świątynia komercji nabrała na chwilę edukacyjnego sznytu.

Jednak o ile albumy o dawnych miastach, imprezy w stylu lat 80., wystawy o przodkach i inne formy wspominkowe nie budzą kontrowersji, o tyle marzenia o wskrzeszeniu muzycznej przeszłości w świecie muzyki mogą budzić u niektórych zdziwienie. A przecież również melomani chcieliby wiedzieć, jak to kiedyś mogło brzmieć. Także i oni poszukują dawnego stylu i brzmienia.

"Czy on jest kastratem?" - spytała mnie z pewną nieśmiałością pani po tym, jak zaprezentowałem nagranie Andreasa Scholla. I wiem, że to pytanie rodzi się u wielu, którzy przypadkiem usłyszą śpiewających wysoko niczym kobieta panów. Gdy Marek Weiss po raz pierwszy ściągnął do Opery tak śpiewającego wokalistę, na popremierowym bankiecie, między koreczkiem a lampką taniego wina kilka osób z niezdrowym uśmieszkiem i nieukrywanym rozbawieniem pytało o to czy on... - i tu następowało mrugnięcie oka i ruch ręki imitujący cięcie. Z koreczkiem na wykałaczce w ręku i w towarzystwie, jakoś ciężko wymówić słowo "kastracja". A było to już w XXI wieku, kiedy od kilkudziesięciu lat świat zachwycał się głosami kontratenorowymi.

Nie, nie są to panowie "śpiewający wysoko przy pomocy nożyka". Takim wysokim głosem (zbliżonym do falsetu) może śpiewać każdy mężczyzna bez poświęcania jakiejkolwiek części ciała. "Wystarczy" kilka lat nauki oraz talent i już można zachwycać świat. Nie jest to śpiewanie do końca naturalne, bo w umiejętny sposób trzeba zaciskać krtań. Dlatego głosy kontratenorów nie są wiernym odzwierciedleniem brzmienia kastratów.

Bo kastraci śpiewali głosem chłopca naturalnie (jeśli kastrację przed mutacją uznać za coś naturalnego). I tylko takim głosem dysponowali, podczas gdy kontratenorzy mogą śpiewać także swoimi "prawdziwymi" tenorami czy barytonami. Różnica między nimi polega też na tym, że ciało, które jest instrumentem śpiewaka, na skutek kastracji rozwijało się inaczej. Legendarne są wielkie klatki piersiowe rzezańców, które pobierały ogromne ilości powietrza, co umożliwiało im śpiewanie długich fraz. Wystarczy popatrzeć na wykastrowane kocury - wyglądają nieco inaczej, niż te niepoddane zabiegowi (ciekawe, czy mruczą w bardziej wyrafinowany sposób?). Ciała kontratenorów nie wykazują takich anomalii.

Wbrew opinii utrwalonej przez filmowy gniot pt. "Farinelii - ostatni kastrat", ten żyjący w XVIII wieku śpiewak nie zamknął historii kastratów-wokalistów. Ostatnim był Moreschi, który śpiewał jeszcze na początku XX wieku. Można go posłuchać na YouTube. Niestety - technika nagrań nie była wówczas doskonała, a i on nie był wybitnym wirtuozem. Trzebienie nie czyniło z delikwenta dobrego śpiewaka; dawało tylko predyspozycje. W przypadku archiwalnych nagrań, przyznaję, sam pokładam się ze śmiechu - tak zabawnie brzmią zawodzenia i lamentacje włoskiego kastrata.

Uśmieszki i niewiedza na temat wysoko śpiewających panów biorą się zapewne z  tego, że kontratenorzy długo omijali Gdańsk. Dopiero w latach 90. objawił się u nas doskonały sopranista, Dariusz Paradowski. W ostatnich latach, dzięki Festiwalowi Goldbergowskiemu, Operze Bałtyckiej, Actus Humanus i nagraniom mamy możliwość słuchania tych unikalnych głosów. Jakiś czas temu z kursem mistrzowskim w gdańskiej Akademii pojawił się legendarny Paul Esswood. Legendarny, bo to jeden z tych, który w latach 70. wywołał modę na kontratenorów. Pokazał sentymentalnym, jak to mogło być w czasach Bacha. Esswood powraca zresztą niebawem do Trójmiasta. Tym razem jednak w charakterze dyrygenta gdyńskiej "Niedzieli melomana".

Kariery kontratenorów nie są długie, daleko im do żywotności dinozaurów. Dlatego są tacy cenni. Najlepsi zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy euro w jeden wieczór! Gdy wymieniam tę kwotę, znika pogardliwy uśmieszek.

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (17)

  • Facet musi mieć bas. (2)

    i jaja.

    • 7 15

    • Baryton.

      Tylko baryton ;)

      • 3 1

    • tuba basowa w aucie styka

      A jajca w lodówce :-D

      • 2 0

  • Dobrze napisane (2)

    Panie Jerzy, trzeba było też podać słynne dzieło Philipa Glass, hymn to the sun. Gdzie pięknie słychać ów głos.

    • 4 1

    • https://www.youtube.com/watch?v=BcEcvsUFsCg (1)

      https://www.youtube.com/watch?v=BcEcvsUFsCg

      • 1 0

      • A

        Piękne!

        • 2 0

  • Kazdy fan Bee Gees to wie.

    • 16 0

  • Falseci :-)

    • 0 0

  • Fajny ten na zdjęciu

    interesujący

    • 4 0

  • Fernando Lima (2)

    kontratenor urodzony w 1975 r. w Buenos Aires w Argentynie , obdarzony anielskim głosem ! Mało popularny w Polsce, a warto go posłuchać . Dla mnie BOSKI ! Posłuchajcie na YouTube

    • 3 1

    • halo

      obdarzony anielskim głosem i dość popularny w Polsce to Jaroussky Pphilippe

      • 0 0

    • kiedy zaśpiewa w Polsce?

      Rzeczywiście, wspaniale śpiewa Fernando Lima. Jaka szkoda , ze w Polsce tylko w wersji mp3 w empiku.

      • 0 0

  • Tylko Andreas Scholl, żaden inny facet śpiewający nie dorównuje mu osobowością i talentem.

    • 3 1

  • Do behemotha go !!! ;-)

    • 0 0

  • trochę szkoda

    Andreasowi takie durne pytania zadawać.
    Erbame dich.

    • 1 1

  • Pan ze zdjęcia

    mógłby śpiewać tylko dla mnie :)

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czy w obecnej siedzibie Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku, w czasach powojennych, prowadzona była działalność sportowa?

 

Najczęściej czytane