• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Kultura z pełną gębą

Jerzy Snakowski
22 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Jedzeniowy trend dotarł do każdego zakamarka świata, również teatralnego. Nz. spektakl "Garkotłuki" podczas tegorocznego festiwalu Feta w Gdańsku. Jedzeniowy trend dotarł do każdego zakamarka świata, również teatralnego. Nz. spektakl "Garkotłuki" podczas tegorocznego festiwalu Feta w Gdańsku.

Nie wiem co sprawiło, że świat stał się taki nienażarty. Wszyscy mówią tylko o jedzeniu, piszą o nim, myślą, otwierają przybytki gastronomiczne, a nawet, w skrajnych przypadkach - gotują. Jedzenie stało się tematem numer dwa, tuż po aktualnych, acz prędko zapominanych aferach.



Jedzenie:

Nawet w tv przemija moda na taneczne i śpiewane popisy zarówno szarych Kowalskich, jak i oblepionych cekinami celebrytów. A gwiazdy rondla dzielnie utrzymują się w prime-time. Nie żebym się czepiał. Po prostu się dziwię i zastanawiam. I nawet dostrzegam pozytywy.

Nie wiem jak tam z misyjnością Telewizji Polskiej, dla której winna być ona pierwszym i ostatnim przykazaniem, bo nadal nie mam telewizora i oglądam tylko kątem oka u znajomych (często siedząc przy zastawionym stole). Ale TVN-owski program Gesslerowej, który czasem podejrzę w necie, jest misyjny całą napchaną frykasami gębą, bo uczy Polaków, że gary i ręce trzeba myć.

Sam zresztą uległem tej przedziwnej presji. Przez ostatni rok nagadałem się i rozpisałem sporo na temat jedzenia i picia w kontekście opery. Co oni tam jedzą (prawie nic), czym się raczą (głównie alkoholem), jaki ma to wpływ na zbawienie ludzkości (żaden). Opera pogardza jedzeniem. Uznaje biologię i fizjologię ludzką za coś niegodnego, by podpiąć je pod jej konwencję i metaforę, którą opera się karmi.

Wyjątki policzyć można na palcach jednej ręki. W operze Szostakowicza "Lady Makbet mceńskiego powiatu" bohaterka serwuje znienawidzonemu teściowi na kolację grzybki. Ale tylko po to, by przemycić w nich trutkę na szczury, która ma zwalić z nóg lubieżnego basa.

Co rusz jestem proszony o prelekcje, odczyty i wykłady dotyczące diety śpiewaków: czy diva musi być gruba, czy Callas połknęła tasiemca, by stracić zbędne kilogramy, dlaczego tenor musi być pulchny, a bas nie. W uleganiu presji posunąłem się do tego, że w show "Opera? Si!" mówiłem o obchodzących niebawem dwusetnych urodzinach Verdim i Wagnerze, przygotowując na oczach widzów tort (zważywszy na niehigieniczne warunki panujące na scenie mające za nic oczekiwania sanepidu, tort był niejadalny). Zrobiło to świetne wrażenie, bo wpisało się w nurt.

I wydawać by się mogło, że ów jedzeniowy trend dotarł do każdego zakamarka świata i nikt nigdzie nie powinien być głodny, a nieumiejętność gotowania winna uchodzić za rodzaj kalectwa. A jednak! Wpadam do Teatru Wybrzeże, głodny jak wilk, by delektować się sztuką, ale przed tym chcę, ba!, muszę zjeść batona - a tu bufet zamknięty na cztery spusty.

Wiem, wiem! Pisałem już o tym kilka miesięcy temu. Większości problem wydał się błahy, ale dla mnie, piesko głodnego, nie było wtedy rzeczy ważniejszej. Ale jak mówią: "syty głodnego nie zrozumie" (z góry dziękuję za dobre rady w komentarzach w stylu - "było trzeba Snakowski: zjeść na mieście / zrobić kanapki przed wyjściem z domu / weź się goń"; gdybym mógł to bym zjadł/zrobił, gonić się nie zamierzam).

W trakcie spektaklu, owszem, podawano małą przekąskę (był to element gry z publicznością), ale się nie załapałem. Głód na szczęście nie przeszkodził mi rozkoszować się spektaklem "Tak powiedział Michael J." - smakowitym przykładem tego, jak dobry reżyser (Rubin), może wywindować kilka pięter wyżej bełkotliwy tekst.

Zmęczony nieco kulinariami w kontekście sztuki miałem już dać spokój tematowi. Ale jak tu spocząć, gdy w mieście Gdynia lada chwila ma ruszyć przegląd filmów poświęconych jedzeniu i gotowaniu "Kuchnia+ Food Film Fest"? Za wyjątkiem przedziwnej językowej hybrydy w tytule, reszta, czyli program powoduje, że już ostrzę sobie apetyt na imprezę.

By zamknąć wątek gastronomiczny - doniesienia z USA, kraju, gdzie obecnie wszystko ma swój początek - włącznie z kryzysem. Otóż w czasach, gdy artyści przymierają głodem, bo nie zarabiają na sprzedaży płyt, pewna maleńka firma wpadła na prosty, acz wysmakowany pomysł. Otóż postanowiła wykorzystać ogólnoświatowy zachwyt nad sztuką gastronomiczną i potraktować ją jako ratunek dla zdychającej fonografii.

W ekologicznym pudełku dostarcza klientom malutką płytę winylową (białą!) z precyzyjnie wyselekcjonowaną muzyką. A wraz z nią przepisy kulinarne, które według pomysłodawców konweniują z muzyką. Do tego kilka składników lub przypraw i oto mamy przepis na udany wieczór z przyjaciółmi, z którymi można gotować i jeść w rytm muzyki. To się nazywa kultura z pełną gębą!

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Wydarzenia

Opinie (22) 1 zablokowana

  • Co to jest "malutka płyta winylowa" ?? (3)

    Cos mniejszego niż 7" ???

    • 4 3

    • Dziecko... (1)

      masz prawo nie wiedzieć co to jest płyta winylowa, ale z internetu to raczej powinnaś umieć korzystać.

      • 2 8

      • Dzieciaku, naucz sie czytac ze zrozumieniem, a dopiero potem komentuj moje posty.

        • 6 1

    • prawdopodobnie chodzi o pocztowke dzwiekowa.

      • 0 2

  • Może modę zapoczątkował "Jedz, módl się, kochaj", podobno hit niemal wszechczasów, książka i film (których nie znam).

    PS:
    Nadal nie wiem, czy diva powinna być "puszysta"?

    • 3 4

  • Zamiast oglądać telewizję

    u znajomych niech Pan lepiej idzie do skmki czytać książki!

    • 14 6

  • Jedzenie:
    - powinno być zdrowe!!!

    Co z tego, że hamburgery czy chipsy są smaczne!

    • 8 1

  • Smacznego!!

    • 2 0

  • (2)

    Temat wcale nie jest błahy, gdyż 'jesteśmy tym co jemy' i to dosłownie. Nasze ciało zbudowane jest z tego co zjedliśmy. A za tym idzie nie tylko nasza kondycja fizyczna ale też psychiczna, a nawet w dużym stopniu charakter (łagodny, nerwowy itp.). O chorobach spowodowanych niewłaściwym jedzeniem nie wspominając. Świadomość ludzi jest w tym względzie zadziwiająca niewielka .

    • 14 2

    • (1)

      Tak, a co dopiero choroby spowodowane nadmiernym obżarstwem... Nie ma się co nadymać, na gotowanie i dzielenie się przepisami jest moda i temu nie ma sensu zaprzeczać, tym bardziej, że choć miła i przyjazna człowiekowi, minie jak każda inna, ustępując np. modzie na zatrudnianie osobistych kucharzy (by jeść nadal dobrze, ale już samemu czasu nie tracić), albo modzie na ignorancję w temacie gastronomicznym.

      • 1 4

      • no i bardzo dobrze, że jest taka moda. Świadomość żywieniowa polaków jest bardzo niska, jeżeli programy kulinarne wyedukują trochę ludzi to tylko należy się z tego cieszyć

        • 2 0

  • najbardziej ninażarta jest...... (2)

    bezapelacyjnie prawicai kosciól !!!! Bez UMIARU...!! BEZ Opamietania !!

    • 10 13

    • Faszysta z SLD swoje

      Nażarty do syta towarzysz milicjant niestrudzenie cytuje raz Urbana, raz Michnika... i innych nażartych, nasyconych. Lewacy ci, zadowoleni z siebie żyją sobie spokojnie z wysokiej emerytury, nierzadko w pałacach dorobiwszy się na krzywdzie ludzkiej. W sposób typowy dla żydokomuny w swoich mediach kłamią i szkalują bez umiaru, bez opamiętania.

      • 2 3

    • Fakt, tuzy lewicy - Kwasniewski, Kalisz i Oleksy to typowe przyklady opuchlizny glodowej...

      • 1 1

  • Przeczytałem felieton dokładnie.I zadaję pytanie .O co Panu w nim chodziło? (2)

    Żadnej głębi ,zlepek luźnych uwag,żadnej konkluzji, pointa n iz gruszki ni z pietruszki.Rozumiem ,chwali pan się ze nie ma telewizora ,ale jakiś zbiór felietonów przydałoby się nabyć ,żeby zrozumieć na czym polega urok dobrego felietonu.Bo Pan tego nie wie.

    • 13 8

    • już tłumaczę (1)

      Gdańskie przybytki kultury (opera i teatr) jedzenie uważają za godne pogardy żarcie, które nie przystoi ludziom delektującym się Sztuką.

      • 1 3

      • a w Gdyni Tea Teatralna to poezja sama w sobie.

        • 2 1

  • Oj zbyt pospiesznie

    "mówiłem o obchodzących niebawem dwusetnych urodzinach Verdim i Wagnerze"
    Tyle niedociągnięć dostrzeganych, a we własnym tekście się pojawiają.

    • 4 1

  • Świat się dzieli na tych co żrą i na tych co na śmietnikach kontestują żarcie tych pierwszych

    • 2 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku zbudowano Łaźnię Miejską w Nowym Porcie? Jaką funkcję będzie pełniła współcześnie?

 

Najczęściej czytane