• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Odmieniec w czasach niepokoju. O "Do komina Murzyna! Murzyna!"

Łukasz Rudziński
5 listopada 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Spektakl "Do komina Murzyna! Murzyna!" składa się z kilkudziesięciu przeważnie krótkich scen, ukazujących życie codzienne obywateli Niemiec w czasach postępującego terroru lat 30. XX wieku. Spektakl "Do komina Murzyna! Murzyna!" składa się z kilkudziesięciu przeważnie krótkich scen, ukazujących życie codzienne obywateli Niemiec w czasach postępującego terroru lat 30. XX wieku.

"Do komina Murzyna! Murzyna!" jest spektaklem nietypowym, zanurzonym w realiach Niemiec przed i w trakcie II wojny światowej, opisującym je z mało znanej w Polsce perspektywy. Nowa premiera Teatru Wybrzeże funkcjonuje jednak bardziej jako intrygujący, teatralno-filmowy obrazek z przeszłości niż przestroga przed systemem totalitarnym.



W ostatnich latach reżyser Zbigniew Brzoza coraz częściej w swoich spektaklach zaglądał do historii. W "Sprawie operacyjnego rozpoznania" Teatru Wybrzeże (2011) przybliżał historię solidarnościowego Ruchu Wolność i Pokój, zaś w "Obwodzie głowy" Teatru Nowego w Poznaniu (2014) przyglądał się losom dzieci odebranych polskim rodzicom i wywiezionych do III Rzeszy, gdzie poddawano je germanizacji i przekazywano do adopcji niemieckim rodzinom. W jednym i drugim spektaklu aktorzy wspomagani są scenami filmowymi, czasem łączonymi z ich działaniami na scenie.

Tak też jest w "Do komina Murzyna! Murzyna" - spektaklu, który przybliża nam sytuację obywateli Niemiec w latach 30. XX wieku. Wszyscy oni szybko zostali postawieni wobec konieczności opowiedzenia się "za" lub "przeciw" hitlerowskim władzom, ponosząc oczywiście pełne konsekwencje tej decyzji. Co więcej, część z nich, jak Hans - jeden z dwóch głównych bohaterów spektaklu - od razu znaleźli się poza nawiasem, nie przystając do "nowych czasów" i klarownych podziałów.

Osią spektaklu są losy dwóch bohaterów - jednym z nich jest Hans (Piotr Chys po lewej wraz ze swoim młodocianym odpowiednikiem, Patryk Makowski, po prawej). W przedstawieniu role nieme oprócz Makowskiego mają też Piotr Burdzel i Bartosz Dwojakowski. Osią spektaklu są losy dwóch bohaterów - jednym z nich jest Hans (Piotr Chys po lewej wraz ze swoim młodocianym odpowiednikiem, Patryk Makowski, po prawej). W przedstawieniu role nieme oprócz Makowskiego mają też Piotr Burdzel i Bartosz Dwojakowski.
Hans (grany przez chłopca Patryka Makowskiego i aktora Piotra Chysa) to ciemnoskóry chłopak, owoc związku Niemki i liberyjskiego emigranta, z przekonania zapalony wyznawca Hitlera, marzący o przynależności do Hitlerjugend i akceptacji ze strony kolegów. Znajduje obrońcę w osobie szkolnej nauczycielki i cieszy się sympatią oficera gestapo, ojca swojego najlepszego przyjaciela, w domu którego traktowany jest normalnie. Lubi go również aparatczyk i donosiciel Franz, prywatnie partner matki Hansa. Jednak dobre chęci nie wystarczą, żeby dostać się do gimnazjum albo móc służyć w formacjach Adolfa Hitlera. Dyskwalifikuje go kolor skóry.

Pochodzenie dyskwalifikuje również Victora (Michał Kowalski), Żyda i działacza opozycji, drugiego z głównych bohaterów spektaklu. Przez swój rodowód poddawany jest on upokarzającej tresurze (scena ustąpienia miejsca w metrze) czy torturom przesłuchań, zaś po wyjściu na wolność staje się zakładnikiem okrutnej zemsty aparatu władzy, o czym aktor informuje w przejmującym monologu. Mieszańcem wyrzuconym poza nawias społeczeństwa jest też jego córka Greta (Katarzyna Dałek), żyjąca z piętnem "Żydówki".

Całość reżyser zamyka w ascetycznej, niemal pozbawionej rekwizytów przestrzeni (minimalistyczna, bardzo sugestywna scenografia Wojciecha Żogały). Od pierwszej chwili, gdy Hans wyłania się z masce przeciwgazowej z "włazu schronu" (unosząc klapę zapadni), towarzyszy nam szereg skojarzeń z wojenną rzeczywistością. Większość scen wykorzystuje system zapadni do "pojawiania się" i "znikania" aktorów w kolejnych epizodach. Rozpoznajemy też atrybuty wysiedleńców - walizki oraz ubrania czy buty "po kimś". Zgrabnie wkomponowano również kostiumy z czasów międzywojnia (autorstwa Katarzyny Adamczyk).

W spektaklu często wykorzystywane są projekcie filmowe, zarówno jako ilustracja, jak i integralny element konstrukcji poszczególnych scen i całego spektaklu. Na zdjęciu Grzegorz Gzyl w roli Franza. W spektaklu często wykorzystywane są projekcie filmowe, zarówno jako ilustracja, jak i integralny element konstrukcji poszczególnych scen i całego spektaklu. Na zdjęciu Grzegorz Gzyl w roli Franza.
Aktorów często wspomagają projekcje wideo, pomyślane nie jako tło czy uzupełnienie sceny, a integralna część konstrukcji poszczególnych scen (zdjęcia i montaż Sławomir Kalwinek). Reżyser używa projekcji do konstruowania scen, łącząc działania aktorów na scenie z projekcją. Czasem decyduje się nawet powtórzyć wypowiedzi z materiału wideo przez aktora na scenie (rozmowa Franza z Victorem i jego pomocnikiem w fabryce), kiedy indziej korzysta z ujęć, których kontynuację widzimy później na scenie (spotkanie Hansa i Grety). Część z scen obserwujemy tylko w formie projekcji, bez udziału aktorów w planie żywym. Połączenie filmu i teatru udaje się przeprowadzić dość płynnie, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że projekcji jest zbyt dużo, a spektakl zyskałby na większej teatralizacji.

Całość przez reżysera i dramaturga (Michał Kurkowski) pomyślana jest jako składający się z kilkudziesięciu przeważnie krótkich, epizodycznych scen obraz niemieckiego społeczeństwa w czasach nazistowskiego systemu totalitarnego. Funkcjonuje on jak fale ma wodzie, zataczając coraz szersze kręgi i rewolucjonizując życie niemieckich obywateli, żyjących w poczuciu stałego zagrożenia.

Chociaż obaj główni bohaterzy przebywają na scenie znacznie dłużej niż wszyscy pozostali, to zarówno grający Hansa Piotr Chys (sprawy w roli narratora), jak i Michał Kowalski w roli Victora, wypadają poprawnie, jednak nie tworzą kreacji zapadających w pamięć. Szczególnie Kowalski na scenie jest zgaszony, pozbawiony mocy, z jaką ten aktor potrafi przyciągać uwagę widzów bez względu na wielkość roli. Tym razem nawet we wstrząsającym w swojej wymowie ostatnim monologu Victora, wypada mało przekonująco, gdy z wysiłkiem wyrzuca z siebie kolejne słowa.

Na tle wypranego z emocji i kolorów spektaklu wyróżnia się udana i bardzo efektowna, żywiołowa scena "zakazanego" swingu. Na tle wypranego z emocji i kolorów spektaklu wyróżnia się udana i bardzo efektowna, żywiołowa scena "zakazanego" swingu.
Najbardziej wyraziści są bohaterowie epizodów. Pierwsze skrzypce gra Katarzyna Dałek, wyposażając Gretę w całą paletę emocji, wybijając dramat swojej bohaterki na plan pierwszy. Piotr Biedroń świetnie gra odrażającego Działacza Gestapo zredukowanymi do minimum środkami, głównie postawą i wyrazem twarzy w kapitalnej scenie przesłuchania Franza. Bardzo dobrze w roli Nauczycielki prezentuje się Dorota Androsz, która ciepło i opiekuńczość łączy z naiwnym buntem wobec nazizmu. Zimny i cyniczny jest dyrektor Wriede w wykonaniu Piotra Witkowskiego. Z kolei Grzegorz Gzyl z wyczuciem gra bohatera pełnego dwuznaczności, dobrych chęci, lęku i zwyczajnej ludzkiej słabości. Poczciwego, a zarazem bezwolnego niczym marionetka w cudzych rękach.

Reżyser uzupełnia zestaw aktorów o trójkę chłopców, z których każdy ma rolę niemą (z offu słyszymy ich nagrane wcześniej kwestie). Największą z nich ma grający Młodego Hansa i towarzyszący przez długi czas swojemu dorosłemu odpowiednikowi na scenie Patryk Makowski. Wraz z pozostałymi (oprócz Makowskiego również Piotr BurdzelBartosz Dwojakowski) z powierzonych zadań wywiązuje się bez zarzutu.

W wielu scenach wykorzystano system zapadni, przez które bohaterowie wchodzą i schodzą ze sceny, co przywodzi na myśl ukrywanie się w kanałach lub schronach. W wielu scenach wykorzystano system zapadni, przez które bohaterowie wchodzą i schodzą ze sceny, co przywodzi na myśl ukrywanie się w kanałach lub schronach.
Spektakl, pomimo wielu płynnie następujących po sobie scen filmowo-teatralnych, miewa braki dramaturgiczne. Jego scenariusz zbudowano głównie ze wspomnień Victora Klemperera i Hansa-Jurgena Massaquoi i przypomina on raczej scenariusz filmowy niż teatralny. Wpisują się w to długie momenty ciszy, zredukowana do minimum warstwa muzyczna (również sprawiająca wrażenie filmowej), statyczne, niemal filmowe kadry, pauzy i ciężka do zniesienia, gęsta atmosfera wypranych z emocji zdarzeń. Warto jednak skupić się na samej opowieści, pełnej oddanych z wielką starannością detali i ożywionej od czasu do czasu dynamicznymi scenami, np. świetną sceną swingu (w choreografii Wioli Fiuk) czy grą w koszykówkę.

Zbigniew Brzoza zapowiadał, że "Do komina Murzyna! Murzyna!" ma być swojego rodzaju memento, przestrogą przed czasami totalitarnymi, które według niego mogą wrócić. Jednak w spektaklu nie znajdziemy (i słusznie) żadnych uwspółcześnień. Nie ma w nim również pomostu pomiędzy przeszłością i teraźniejszością, a nawet śladu tropu, który mógłby naprowadzić widza na taką interpretację. Intencje reżysera nie mają więc bezpośredniego przełożenia na spektakl, który zamyka się w ciekawej, choć dla niektórych kontrowersyjnej, wiwisekcji niemieckiego społeczeństwa lat 30. ubiegłego wieku i losów niemieckich ofiar nazizmu.

Spektakl

8.3
14 ocen

Do komina Murzyna! Murzyna!

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (24)

  • (5)

    Polityka Brzozę proponowałbym ignorować. Człowiek niepotrafiący zaistnieć artystycznie, ucieka się wzorem "klątwy" do tanich sztuczek i prowokacji, żeby przynajmniej polskojęzyczna gazeta z Czerskiej zrobiła z pana reżysera męczennika walki o równość i demokrację. No chyba, że się mylę, a pan Brzoza istotnie utracił kontakt z rzeczywistością i żyje we własnej fantasmagorii, ale wówczas jest to już przypadek kliniczny.
    Przykro tylko, że w rzekomo niedofinansowanej kulturze przeznacza się pieniądze na działania polityczne.

    • 50 29

    • Z pretensjami o przeznaczanie pieniędzy na kulturę to proszę do p. min. Glińskiego, który to szczodrze sponsoruje Centrum Opaczności, Narodowy Film Patriotyczny i tajne koncerty Contra Mundi w Anglii.

      • 17 24

    • wklejamy ten sam tekst na kazdej stronie?

      wklejamy ten sam tekst na kazdej stronie?

      moze jednak lepiej troche poczytac
      lub jeszcze lepiej obejrzec
      nim sie cos napisze

      • 5 5

    • wszędzie ten sam tekst musimy wklejać ? (2)

      wszędzie ten sam tekst wklejamy?
      recenzent napisal powyzej cos innego...

      moze jednak lepiej troche poczytac
      lub jeszcze lepiej po prostu obejrzec
      nim sie cos nieprzemyslanego napisze?

      Polityk Brzoza?? nie ma takiego...
      ja brzoza to było w 4 pancernych...

      • 6 5

      • (1)

        Mogę prosić o informację gdzie ten tekst miał zostać wklejony? Napisałem i umieściłem go wyłącznie na tej stronie, zaledwie ten jeden raz. Albo ktoś go kopiował bez mojej wiedzy, albo- co bardziej prawdopodobne, ze względu na brak w nim wybitnego kunsztu- próbuje Pan(i) w ten sposób dyskredytować moją prywatną opinię na temat pana Brzozy.

        • 7 2

        • Poproszę o informację, jakie elementy wspólne posiada "Do komina Murzyna! Murzyna!" i "Klątwa". Chętnie poznam odmienną perspektywę, bo w przeciwieństwie do Ciebie, oba te spektakle widziałam i NIC ich nie łączy. Wypadałoby wypowiadać swoje zdanie, tylko w tych kwestiach, o których ma się jakiekolwiek pojęcie!

          • 1 5

  • Dziękuję

    Wspaniały Michał Kowalski!!!! Jak widać po recenzji rzecz gustu, jaki rodzaj aktorstwa uważa się za "atrakcyjny"...

    • 11 10

  • Tytuł mówi wszystko.....

    • 7 4

  • Staropolskie okreslenie Murzyn nie miało znaczemia pejoratywnego (4)

    może by tak realizatorzy spektaklu uzyli niemieckie jakże dosadne słowa starczy poszperać. W Polsce nikt nie prześladował żadnych Murzynów

    • 36 5

    • murzyna

      nikt nie przesladowal bo ich praktycznie nie bylo i w Polsce i w Gdansku.
      Moja babcia widziala tylko jednego murzyna w w 1938!!!!!!!

      • 7 2

    • (2)

      A na spektaklu był? Akcja nie dzieje sie w Polsce

      • 9 1

      • no właśnie czemu więc uzywają słowiańskie określenie Nubijczyków (1)

        • 1 2

        • Mają wykorzystywać określenie "Nubijczyk"? Gwarantuję, że przynajmniej 3/4 widzów nie wiedziałoby, o kim mowa. Gdybyś obejrzał ten spektakl to wiedziałbyś, że nie chodzi o to, gdzie postać zamieszkuje (bo wcale nie jest to Afryka, a tym bardziej Nubia, więc dlaczego wprowadzać takie określenie?), tylko o cechy fizyczne. Poza tym, dlaczego piszesz "W Polsce nikt nie prześladował żadnych Murzynów" - jakie to ma znaczenie? W tym spektaklu jest coś o Polsce?
          Tytuł jest fragmentem tekstu Heinricha Hoffmanna, który (aby zachować dosłowność) powinno się tłumaczyć właśnie w ten sposób, a nie Nubijczyk... Jeżeli proponujesz wersję niemiecką to może od razu cały spektakl powinno się zaprezentować w tym języku? Wykorzystanie niemieckiego wyrazu jako odpowiednika słowa "Murzyn" wprowadzałoby tylko dysonans.

          • 1 1

  • totalitaryzm mafijny (2)

    Chociaż, jak pisze recenzent: "...w spektaklu nie znajdziemy żadnych uwspólcześnień", to akcja tej sztuki mocno przypomina mi 8 lat totalitarnych rządów tuskowej mafii.

    • 25 14

    • Kiedyś był zły carat i przyszli "dobrzy" bolszewicy. Mówili to samo co ty. (1)

      • 4 9

      • W 1917 roku bolszewicy mówili o Tusku ?

        • 5 5

  • MAMY PŁAKAĆ CZY CO ?

    Jaki to nieszczęsny Hans. A Viktor to w ogóle nieszczesnik spod "ciemnej" gwiazdy.

    • 1 11

  • co za rasizm, nie murzyn tylko afroamerykanin. (2)

    • 16 4

    • Chyba afroeuropejczyk...

      • 0 0

    • Ha

      HAHAHAHAHA

      • 0 0

  • "Neger, Neger" - czt ta książka była inspiracją? (1)

    Znakomite wydawnictwo "Karty". Gorąco polecam.

    • 8 1

    • Nie tylko - informacje o inspiracjach i źródłach są zawarte w programie i na stronie Teatru Wybrzeże.

      • 0 0

  • Nie wyszła

    prowokacja.

    • 12 5

  • Za MURZYNA należałoby podstawić białego, heteroseksualnego konserwatystę i ... już skończyłaby się tolerancja.

    • 7 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie odbyły się I Świętojańskie Noce Muzyki Operowej w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane