- 1 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
O podróży w głąb siebie. Recenzja "Podróży do Buenos Aires"
Nie sztuką jest przyciągnąć uwagę, sztuką jest ją utrzymać, szczególnie w monodramie. Sylwia Góra-Weber przez półtorej godziny trzyma uwagę i widzów - początkowo na duży dystans, który z każdą chwilą skraca. "Podróż do Buenos Aires" Teatru BOTO jest lamentem matki i samotnej, nieszczęśliwej kobiety, którego warto wysłuchać.
Na scenę wchodzi ona - poirytowana gwiazda w efektownej czerwonej sukni i w długich wiszących kolczykach. Wszystko jej przeszkadza: zapowiadająca jej występ dziewczyna, oświetlenie i gabaryty sceny, na której przyszło jej wystąpić i chyba sam fakt, że ma coś grać przed publicznością. Nie wypowiada tekstu - ostentacyjnie czyta go z kartek, wyrzucając go z siebie ze złością, wręcz krzycząc, jakby chciała przegonić widzów. Jest złośliwa, odpychająca i intrygująca. Tak rozpoczyna się "Podróż do Buenos Aires", odważny monodram Sylwii Góry-Weber w reżyserii Adama Nalepy.
Co grają w Teatrze BOTO
Dopiero po chwili, gdy oswoimy się z ekspresją aktorki, zaczynamy słyszeć to, o czym ona mówi. Pozornie jest to chaotyczna, pozbawiona logiki paplanina o najbliższych. Waleria, bo tak ma na imię stojąca przed nami postać, pomstuje na warunki, w jakich żyje. Postanawia wyjechać do synów, którzy mieszkają w Kanadzie - cudownym, dalekim kraju. Obaj wielokrotnie zapraszali ją do siebie, czas najwyższy skorzystać z zaproszenia. Szkoda tylko, że żaden nie przysłał matce choćby paczki. Ale nie, to przecież niemożliwe. Ma przecież troskliwe, kochające dzieci. Na pewno przysyłali, tylko ktoś je jej zabiera.
Stopniowo, wraz ze zmianą formy na bardziej refleksyjną, Waleria roztacza kolejne wizje szczęśliwej przyszłości tak różnej od tego, co ma obecnie - zamieszka w Argentynie z córeczką Haneczką albo u siostry Marysi. Albo rzuci wszystko i wyjedzie do Buenos Aires. Tam z radością przyjmą ją z otwartymi ramionami i nie będzie biedować nieszczęśliwa tu, gdzie jest. A gdzie jest?
Sylwia Góra-Weber tekst Amanity Muskarii, czyli literackiego duetu sióstr Moniki i Gabrieli Muskały, podaje bardzo konsekwentnie, stopniowo odsłaniając przed widzem procesy starczej demencji, dezintegracji osobowości i najbardziej w tym wszystkim przejmującej samotności matki, "opuszczonej" przez dzieci, które dawno już wyfrunęły z gniazda. Autorki sztuki inspirowały się językiem własnej babci. Odnajdziemy w nim tragizm, komizm, absurd czy patos. Podkreśla to duża liczba powtórzeń, ponownych objaśnień tych samych kwestii, kurczowe trzymanie się tego, co było wcześniej i postępujące oderwanie od rzeczywistości.
Waleria jest bezdomna. Sama zapewnia, że żałuje, że się wymeldowała z mieszkania syneczka Józia, ale jej bezdomność jest raczej stanem ducha niż sytuacją materialną. Marzenie o poprawie swojego losu to bardziej podróż w głąb siebie i próba wyłuskania wspomnień związanych z przeszłością. Coraz mocniej przygniata ją rzeczywistość, a ta widzowi ostatecznie nie pozostawia już złudzeń co do tego, gdzie bohaterka monodramu faktycznie się znajduje.
Monodramy w Trójmieście
Porusza świetna scena z nutellą, konfidencjonalnie wyjętą ze skrytki, bawi modlitwa pełna nie tylko światłych intencji, a na koniec wzrusza rozpaczliwa próba wymienienia przez Walerię wszystkich swoich dzieci. I rozmowy z przyjaciółmi, których znajduje w rzeczywistych, przypadkowych ludziach i własnej wyobraźni. Reżyser przy pomocy ledwie kilku rekwizytów dał aktorce przestrzeń, by opowiedziała wzruszającą opowieść o odchodzeniu, opuszczeniu i starczej samotności. Aktorka w półtoragodzinnym, dynamicznym monodramie sumiennie wywiązuje się z tego zadania.
Spektakl
Podróż do Buenos Aires
Miejsca
Spektakle
Opinie (17) 4 zablokowane
-
2019-02-25 12:33
Jej głos jest bardzo męczący (1)
Słuchanie go bez przerwy przez półtorej godziny to ogromne wyzwanie
- 14 15
-
2019-02-25 14:57
No coś Ty? Jej głos jest właśnie fantastyczny!
- 9 3
-
2019-02-25 12:41
Ta pani jest w wieku przejściowym? (1)
czy przeżywa jakąś traumę?
- 4 13
-
2019-02-25 13:45
chyba i tak, i tak
- 0 0
-
2019-02-25 13:01
a chociaż (1)
raz sie rozebrała ?
- 3 14
-
2019-02-25 16:14
Nie ten Adam reżyserował.
- 11 0
-
2019-02-25 13:22
(1)
Szkoda, że osoby zabierające głos w komentarzach nie odnoszą się do sztuki, tylko chcą zaprezentować siebie. A nie o takie uwagi chodzi, zwłaszcza gdy spektakl ma ważne przesłanie.
- 29 1
-
2019-02-25 14:06
Niby racja
Według twórców każdy spektakl ma ważne przesłanie. Szkoda tylko, że nie każdy da się oglądać.
- 2 1
-
2019-02-25 13:39
ale o co chodzi . sztuka (1)
aaa poo za tym wszystko okkkk...
- 3 9
-
2019-02-25 14:04
masakra.
- 1 3
-
2019-02-25 14:02
Pan rezyser na luzaku siada sobie na oparciu lawki z buciorami na siedzisku. Gratulacje. (2)
- 10 8
-
2019-02-25 16:32
Taki reżyser. Taka sztuka. Taka kultura.
Awangarda, postęp, nowoczesność...
A może efekt idei równości? Zrównanie wszystkiego na poziomie rynsztoka?- 5 6
-
2019-02-25 16:58
Bo to "artysta"...
...dziś każdy może być "artystą" ale artystą już nie.
- 4 4
-
Opinia została zablokowana przez moderatora
-
2019-02-25 17:25
Strasznie zaniedbane pięty! (1)
- 7 13
-
2019-06-12 21:34
Strasznie zaniedbane maniery!
- 2 0
-
2019-02-27 13:07
Pozdrowienia
Ja również wszystkich serdecznie pozdrawiam!
Miłego słonecznego dnia życzę:)- 15 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.