• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O "Sztuce rozstania" rozmawiamy z autorką - Honoratą Janik-Skowrońską

Magdalena Raczek
13 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej. Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej.

"Sztuka rozstania - kiedy prawo idzie w parze z psychologią" to książka dla rozstających się osób i profesjonalistów zajmujących się rozstaniami i rozwodami oraz dla tych, którzy chcieliby poszerzyć swoją świadomość prawną i społeczną w zakresie relacji międzyludzkich. To efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej, twórczyni nurtu prawno-psychologicznego, z którą rozmawiamy o jej doświadczeniach oraz o problemach, jakie opisuje w swojej książce.



Recenzje książek z Trójmiasta



Magdalena Raczek: Chciałabym zacząć naszą rozmowę dość nietypowo, bo od okładki, z której uśmiecha się do nas autorka - młoda kobieta. Tymczasem okazuje się, że ma pani ogrom doświadczeń w wielu dziedzinach: ukończyła pani studia prawnicze, aplikację sądową, studia podyplomowe, a do tego szereg kursów i konferencji prawnych i psychologicznych. Jest pani też mediatorem. Co panią skłoniło, by się podzielić swoją wiedzą w formie książki?

Honorata Janik-Skowrońska: Moja ścieżka zawodowa trwa już jakiś czas. Studia prawnicze ukończyłam w 2005 roku, następnie skończyłam aplikację sądową. Nieprzerwanie od tego czasu dokształcam się na różnych płaszczyznach. Łączę wiedzę prawną, psychologiczną i biznesową. Uważam, że działanie holistyczne daje bardzo dobre rezultaty. Ponadto staram się być bardzo uważna, jeżeli chodzi o ludzi i ich historie. Nauczyłam się, że rozwiązanie czasami odnajdujemy między słowami, a nie w tym, co jest wskazywane przez daną osobę, jako istota problemu. Od wielu lat nosiłam się z zamiarem napisania książki.

Zawsze chciałam pomagać ludziom, a przez książkę i to, co się teraz dzieje, mam poczucie, że pomagam na szerszą skalę niż w zaciszu mojej kancelarii. W zakresie mojej pracy zawodowej czerpałam i nadal czerpię ogromną satysfakcję z rozwiązania problemu danej rodziny czy danej osoby. Wydanie książki pozwoliło mi na rozszerzenie zakresu działalności. Moją misją jest poszerzanie świadomości prawnej zarówno dorosłych, jak i dzieci. Ta książka to dopiero początek!

Miłość w czasach koronawirusa. Co z randkami w internecie?



Zaskoczeniem jest dla mnie tytuł tej książki, który od razu sugeruje odwołania do innych wyrażeń tego typu, tj.: sztuka wojny, sztuka kochania, sztuka życia itd. Skojarzenie rozstania ze sztuką wydaje się na pierwszy rzut oka zadziwiające. Czy rozstanie jest faktycznie sztuką?

Rozstanie i zmiana towarzyszą każdemu człowiekowi przez całe życie. Już jako dzieci rozstajemy się z kimś lub czymś. Rozstajemy się z kolegami z przedszkola, klasy, z wiekiem dziecięcym czy nastoletnim, z psem czy kotem. Każde rozstanie jest trudne emocjonalnie. Sztuką jest posiadanie świadomości prawnej i życiowej w taki sposób, aby kształtować swoje relacje zawodowe, życiowe, małżeńskie - tak aby opierały się one na szacunku i asertywności. Rozstanie, czasami nieuniknione, ale przeprowadzone z szacunkiem dla siebie i swojej rodziny, jest niewątpliwie dużą sztuką. O tym piszę w książce. Sztuką niewątpliwie też jest wychowywanie swoich dzieci w poszanowaniu ich praw. Idąc dalej, sztuką jest - w przypadku rozstania - ustalenie najlepszej dla siebie strategii postępowania. Dużo mogłabym o tym mówić. Często mam taką myśl, że życie jest sztuką.

W ślad za tą filozofią idzie także oprawa graficzna pani dzieła, ilustracje, pastelowe kolory, motta do rozdziałów, takich jak: Budda, Janusz Korczak, M. Rosenberg - już sam dobór tych nazwisk sugeruje, jaki kierunek i styl będzie miała ta książka. Wizualnie przypomina ona bardziej publikację dla dzieci lub poradnik z zakresu szczęścia i dobrego życia w stylu "Lagom. Szwedzka sztuka życia", co - mimo trudnej tematyki - zachęca, by po nią sięgnąć.

"Sztuka rozstania" Honoraty Janik-Skowrońskiej "Sztuka rozstania" Honoraty Janik-Skowrońskiej
Bardzo mi miło, że w taki sposób odebrała pani tę książkę. Dokładnie taki był mój zamysł. Książka jest przemyślana w każdym calu. Począwszy od treści napisanej przystępnym - nieprawniczym - językiem, tak aby był on zrozumiały dla każdego odbiorcy, po dobór cytatów, dających inspiracje czytelnikowi oraz dobór samych ilustracji, które są dziełem wyjątkowej osoby - pani Joanny Kurowskiej, która w 100 proc. oddała wartość treści książki - w postaci rysunków. Temat rozstania jest tematem trudnym. Książka jest swego rodzaju przewodnikiem czy poradnikiem, który w przyjacielski sposób ma pokazać, że mamy prawa i obowiązki. Mamy również wybór, w jaki sposób pokierować swoim życiem, będąc świadomymi wszystkich aspektów związanych z prawami małżonków, rodziców czy dzieci związanych z budowaniem ich relacji, czy z rozstaniem.

Pani postawa jest tu bardzo czytelna - staje pani po stronie dziecka, zgody, porozumienia, ugody, mediacji...

W "Sztuce rozstania" opisuję, na czym polegają obowiązki i prawa partnerów, małżonków, dzieci. Rozstający się ludzie często zapominają, że oni też mają pewne obowiązki. Każdy w emocjach skupia się na swoich prawach i krzywdach. To z kolei prowadzi do błędnych założeń, a to wprost do niekorzystnych decyzji i działań (w tym sądowych). Ja pokazuję, że zawsze jest wybór. Nie namawiam jednak nikogo do ugody. Dla jednych jest to dobrym rozwiązaniem, a dla innych nie. Książka jest skierowana również do profesjonalistów - prawników, psychologów, mediatorów. Cały czas otrzymuję moc wspaniałych opinii od czytelników, również od sędziów, mediatorów czy psychologów. Opisuję moje autorskie podejście do opieki współdzielonej po rozstaniu. Stworzyłam również pojęcie "społecznej odpowiedzialności za rodzinę". Warto pamiętać, że jako rodzina czy społeczeństwo jesteśmy połączeni i decyzje, jakie podejmujemy, mają skutek nie tylko dla nas samych, ale i dla innych członków naszej rodziny czy przyjaciół.

A na czym dokładnie polega praca mediatora i czym są mediacje?

Praca mediatora polega na pomocy w dojściu do porozumienia skonfliktowanym ludziom. W rozdziale "Trudna sztuka porozumienia" wskazuję czytelnikowi, w jaki sposób przygotowywać się do mediacji czy negocjacji, w jaki sposób prowadzić rozmowy negocjacyjne oraz jak konstruować porozumienia. Stoję na stanowisku, że życie każdego człowieka jest dla niego czymś najcenniejszym. Nie można zostawić tego przypadkowi.

Wspomina pani wielokrotnie o szkole dla rodziców. Zachęca pani do jej udziału każdego rodzica. Czego możemy się nauczyć w takiej szkole i dlaczego uważa ją pani za tak ważną?

Pełna nazwa to "Szkoła dla rodziców i pedagogów". Ja sama trafiłam do szkoły dla rodziców kilkanaście lat temu, z polecania pewnej pani doktor - pediatry, która sama z mężem na przestrzeni lat kilkukrotnie korzystała z takich zajęć. W szkole dla rodziców można nauczyć się uważności, komunikacji bez przemocy, zrozumienia dla emocji dziecka. Jest to cykl zajęć prowadzonych w formie warsztatów. Uważam, że dla każdego rodzica małego dziecka taka szkoła powinna być obowiązkowa. Wychowanie dziecka czy budowanie relacji z drugim człowiekiem to bardzo odpowiedzialna misja. A nikt nas do tego nie przygotowuje.

Ponadto Szkoła dla rodziców według mnie jest wspaniałą formą samorozwoju. Dzięki zajęciom człowiek zaczyna również rozumieć swoje emocje i uczucia. W książce "Sztuka rozstania" opisuję społeczną odpowiedzialność za rodzinę. Uważam, że w ramach takiej odpowiedzialności powinniśmy Szkołę dla rodziców odbyć. Zdarza się, że sąd kieruje rodziców, którzy wymagają pomocy w zakresie sprawowania opieki nad dzieckiem, do szkoły dla rodziców. Warto potraktować to jako szansę, a nie karę. Zwracam uwagę na to, aby z dużą ostrożnością wybrać odpowiednią szkołę dla rodziców. Duże znaczenie mają tu osoby prowadzące, które są kluczem do przeprowadzenia uczestników przez to szkolenie.

Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej. Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej.
W swojej książce opisuje pani różne zjawiska związane z rodzicielstwem, m.in. zjawisko alienacji rodzicielskiej. Myślę, że wiele osób po raz pierwszy spotka się z tym określeniem. Czy mogłaby pani powiedzieć w skrócie naszym czytelnikom, co to za zjawisko?

"Alienacja rodzicielska to nadużywanie władzy rodzicielskiej oraz molestowanie mentalne dziecka, polegające na uniemożliwianiu lub utrudnianiu kontaktu dziecka z drugim rodzicem i jego rodziną"
Zjawisku alienacji rodzicielskiej poświęcam cały rozdział. Alienacja rodzicielska przybiera różne formy - fizyczne (np. niewypuszczanie dziecka do drugiego rodzica) oraz emocjonalne (szantaż emocjonalny, wywoływanie konfliktu lojalności). Alienacja rodzicielska jest dość dużym problemem, jaki zauważyłam w sytuacji rozstania rodziców. Temat ten również poruszaliśmy na konferencji w Maladze, gdzie specjaliści z całego świata wypowiadali się, w jaki sposób wygląda to w ich krajach oraz jakie rozwiązania należy przyjąć, aby zminimalizować to zjawisko. Z pewnością należy uświadamiać ludzi. Mówić, czym jest alienacja rodzicielska, jakie niesie za sobą skutki, jak można jej zapobiec. Nieodłącznym elementem zapobiegającym alienacji rodzicielskiej jest precyzyjne, jasne określenie zasad opieki nad dzieckiem po rozstaniu rodziców. Oboje rodzice mają obowiązki związane z opieką nad dzieckiem.

Zasadą powinna być opieka współdzielona, tak aby każdy rodzić w ramach swojego czasu opiekował się dzieckiem i je wychowywał, a nie "miał kontakt" czy, jak to niektórzy mówią, "miał widzenie". W mojej książce dość dużą część poświęcam zrozumieniu mechanizmów rodzinnych, zarówno na etapie budowania relacji, jak i na etapie rozstania. W zakresie praw dzieci opieram się na preambule do Konwencji o Prawach Dziecka. Oboje rodzice mają interes w tym, aby dziecko miało prawidłową, pełną relację z drugim rodzicem. Ktoś, kto walczy o przysłowiową godzinę czy dwa dni - tylko dla zasady - nie rozumie globalnych potrzeb własnego dziecka. Często działa z pozycji strachu i leku o utratę dziecka - a to początek alienacji rodzicielskiej.

Mówi pani o tym, że oboje rodzice mają prawo do wychowywania własnego dziecka w zgodzie ze swoimi przekonaniami i wartościami. A co zrobić, gdy rodzice różnią się pod tym względem i ich przekonania są skrajnie odmienne?

Każdy z rodziców ma obowiązki i prawa w stosunku do własnego dziecka. Każde dziecko natomiast ma prawo do bycia wychowywanym i czerpania doświadczeń, emocji, uczuć, wzorców od obojga rodziców i ich rodzin. Skoro rodzice dziecka rozstali się, to z pewnością wynikało to z pewnych różnic. Może jedna osoba czuje się skrzywdzona, porzucona, oszukana? Może druga osoba uważa, że tej pierwszej "poprzestawiało się w głowie". Przyczyny rozstania zawsze są jakieś. Zawsze towarzyszą temu trudne emocje. W wielu wypadkach jeden z rodziców (niestety częściej matka) uważa się za lepszego rodzica. Dewaluuje tego drugiego rodzica. Uważa, że tylko jej/jego wartości są dobre. Chce uchronić dziecko przed np. zbyt długim oglądaniem tv czy zjedzeniem pizzy - u drugiego rodzica. Często też rodzice wskazują, że ten drugi rodzic np. krzyczy czy nie poświęca dziecku tyle uwagi co ten pierwszy. Takie argumenty - i wiele innych - przedkładane są sądom rodzinnym, z wnioskami o zminimalizowanie wymiaru czasu z drugim rodzicem.

Myślę, że nie tędy droga. Każdy człowiek i każdy rodzic jest inny. Jeżeli zauważasz, że dziecko napotyka pewną trudność w relacji z drugim rodzicem czy kimkolwiek innym - kolegą ze szkoły, nauczycielką - to naucz dziecko w asertywny sposób radzić sobie z tą sytuacją. Wesprzyj dziecko, a nie je dołuj - wciągając je w swoje rozgrywki z drugim rodzicem. Pokaż dziecku, jak reagować, kiedy ktoś sprawia mu przykrość. Daj dziecku moc, a nie ją odbieraj. Piszę o tym m.in. w rozdziale drugim książki "Prawa dzieci - fundament". Stawiam tam pytanie, kto ma interes w tym, żeby dzieci znały swoje prawa? Warto o tym pomyśleć.

Pada u pani takie ładne określenie: nie jest wstydem korzystać z pomocy fachowców, wstydem jest nie szukać pomocy - jak to wygląda obecnie w Polsce? Czy chętnie korzystamy z pomocy prawników, psychologów, mediatorów, czy raczej szukamy rozwiązań na własną rękę?

Bywa z tym różnie. W większych miastach ludzie coraz chętniej korzystają z pomocy specjalistów. Jednak wciąż zdarza mi się słyszeć, że ktoś uważa, że nie musi iść do psychologa/psychiatry - bo przecież z nim jest wszystko dobrze. Ja współpracuję z psychologami, mediatorami. Rozmawiam również o zagadnieniu z sędziami rodzinnymi i widzimy potrzebę uświadamiania ludzi o ich obowiązkach i prawach. Między innymi dlatego napisałam tą książkę - która pokazuje, że masz prawa, ale i obowiązki. Opisałam, w jaki sposób, zgodnie z prawem i z poszanowaniem drugiego człowieka, należy budować związek, ale i go rozwiązać - kiedy nie ma już innej możliwości. Czasami trzeba rozstać się z czymś/kimś innym, a nie z małżonkiem czy małżonką.

Ta książka to taki pierwszy krok do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, za życie i przyszłość swoich dzieci. Jej treść skłania do refleksji i pokazuje, że mam wybór. Mogę wziąć sprawy w moje ręce. Im więcej osób będzie ją czytać, tym łatwiej będzie rozumieć własne prawa, obowiązki, prawa dzieci, zasady ustalania opieki nad dziećmi - i w związku, i po rozstaniu. Uczę również w książce, w jaki sposób przygotowywać się do negocjacji, jak prowadzić rozmowy oraz konstruować porozumienia. Jest to do zastosowania w codziennym życiu, nie tylko z mężem/żoną.

Księgarnie w Trójmieście


Użyła pani obrazowej metafory: porównując życie do lotu samolotem - załóż maskę najpierw sobie, potem dziecku. Co ogólnie oznacza, że najpierw musimy zadbać o siebie, by móc być dobrymi rodzicami - czy ta świadomość wśród rodziców występuje, czy raczej wciąż pokutuje mit matki-Polki?

Jeszcze długa droga przed nami, aby mit matki-Polski stał się historią, ale myślę, że skoro udało się z emancypacją kobiet - to uda się również z wprowadzeniem na stałe do naszej kultury społecznej równouprawnienia rodziców. Zwłaszcza że, tak naprawdę, to aby ojcowie w równym stopniu angażowali się w życie dzieci, jest w interesie wszystkich, czyli matek, ojców oraz dzieci. Mamy tu zasadę win-win. Tylko kiedy oboje rodzice angażują się w opiekę i wychowanie dziecka - to ten drugi rodzic ma szansę "założyć sobie tę maskę" i zadbać o swój dobrostan. Matka-Polka, z siatkami, zmęczona, wkurzona, wiecznie sprzątająca.... nie ma zwyczajnie siły na zrozumienie czy okazanie empatii dziecku, czy komukolwiek innemu (np. mężowi). Dlatego właśnie uważam, że równouprawnienie ojców jest konieczne.

Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej. Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej.
Chciałabym porozmawiać jeszcze o innym stereotypie. Mam wrażenie, że "władza rodzicielska" w Polsce wciąż kojarzona jest niepoprawnie z władzą nad dzieckiem, z postrzeganiem go jako własności. Z tego rodzi się wiele krzywd i problemów. Próbuje to pani odczarować, proponując zastąpienie tego określenia terminem "odpowiedzialność rodzicielska". Jak to dziś wygląda w naszym społeczeństwie? Czy jest większa świadomość w tym temacie?

W naszym społeczeństwie jeszcze często pokutuje myślenie o dziecku jak o przedmiocie własności. Widać to na salach sądowych, gdzie ludzie pozostający w dużych sporach zatracili niejednokrotnie z pola widzenia istotę sporu. Liczy się tylko wygrana. Zawsze powtarzam, że w sprawach rodzinnych nie ma wygranej czy przegranej. Wygrana jest wtedy, kiedy dziecko ma szansę żyć, funkcjonować i rozwijać się w poczuciu pewności jutra. Jeżeli rodzice dziecka rozstali się - to nie ma co oczekiwać, że dziecko nie będzie ponosiło tego konsekwencji. Dziecko będzie odczuwało pewien dyskomfort. Zupełnie tak jak dorośli. Nie ma co wzmacniać w dziecku poczucia krzywdy związanej z życiem na dwa domy czy z tym, że rodzic się z kimś związał. Taka jest teraz jego rzeczywistość. Zresztą znam dużo rodzin, gdzie dzieci odczuwają pozytywne skutki z życia na dwa domy. Odpowiedzialność rodzicielska to pomoc dziecku w odnalezieniu się w nowej sytuacji. Trwanie przy dziecku w przeżywaniu straty (pełnej rodziny), zmiany, dyskomfortu czy żalu.

Jest to bardzo trudny temat. Należy podchodzić do niego z dużą uwagą. W każdej sprawie należy zakładać, że oboje rodzice mają dobre intencje. W sytuacji rozstania ludzie są pełni lęku czy niepokoju. Stan ten potęguje brak świadomości prawnej. Informacje, jakie można znaleźć w Internecie, niejednokrotnie odbiegają od rzeczywistości. Poza tym każda sprawa jest indywidualna i to, że u sąsiadki było tak, to nie znaczy, że tu też tak będzie. O zastosowanych rozwiązaniach decydują bardzo szczegółowe okoliczności. Zdarza się również, że ludzie zamiast uzyskiwać wsparcie od otoczenia, otrzymują coś zupełnie odwrotnego. W książce opisuję również rolę sądu rodzinnego, czym jest strategia procesowa i dlaczego trzeba podejść do niej poważnie oraz jak wybrać odpowiedniego adwokata. Zwracam też szczególną uwagę na to, żeby ustalać, kto generuje spór. W wielu sprawach to jest kluczem do rozwiązania danej sprawy.

  • Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej.
  • Książka pt. "Sztuka rozstania" to efekt wieloletniej pracy prawnej i psychologicznej autorki - Honoraty Janik-Skowrońskiej.
Często podczas rozpraw sądowych dotyczących rozstań, rozwodów dziecko traktowane jest jako narzędzie wojenne do uzyskania swoich profitów. Jak tego można uniknąć?
Dużo miejsca poświęca pani w książce idei współdzielonej opieki nad dzieckiem. Co to takiego i jakie są jej plusy?

"Ideą opieki współdzielonej jest wspólne, świadome rodzicielstwo, które z założenia ma pozwolić zbudować i utrwalać w dziecku poczucie bezpieczeństwa oraz szacunku, zarówno do siebie, rodziców, jak i świata zewnętrznego"
Opieka współdzielona ma na celu wspólne sprawowanie opieki nad dzieckiem przez oboje rodziców i ma bardzo dużo plusów. Dziecko ma realną szansę być wychowywanie i czerpać z obojga rodziców - mimo że żyją oni w rozłączeniu. Jak obserwuję, takiej formy opieki jest i będzie coraz więcej. Jednak jeszcze dużo pracy przed nami. Cały czas pokutuje twierdzenie, że żeby orzec czy wprowadzić opiekę współdzieloną konieczne jest porozumienie między rodzicami. Jest to częściowo błędne założenie, gdyż wtedy jeden z rodziców może mieć interes w tym, żeby nie dojść do porozumienia z drugim. Inną sytuacją jest, kiedy ten rodzic, który wnioskuje o taką opiekę, sam generuje konflikt, podważa wszystko, co robi ten drugi rodzic, czy nie przestrzega ustaleń lub orzeczenia sądu. Wówczas należy zastanowić się, jakie środki ingerujące we władzę rodzicielską zastosować. W moich sprawach bardzo często wprowadzenie opieki współdzielonej kończyło spór miedzy rodzicami, gdyż nie mieli oni już o co walczyć.

Na koniec mam prośbę, by poradziła pani naszym czytelnikom w kilku krokach, jak zaplanować mądre rozstanie, aby stało się ono sztuką, zgodnie z tytułem pani książki.

Tak jak wspomniałam wcześniej, każdy człowiek jest inny, każda rodzina jest inna. Ludzie wchodzący w związek mają swoje doświadczenia, przeżycia, traumy czy programy, jakimi się kierują. Na pewno należy zadbać o swoją wiedzę, świadomość prawną i emocjonalną. Poświęcić trochę czasu na to, aby uświadomić sobie, dlaczego weszłam/wszedłem w taki właśnie związek. Ustalić, na co mam wpływ. Uznać to, na co wpływu nie mam. Zadbać maksymalnie o uczucia i emocje swoje i swoich dzieci. Pozwolić sobie na "skapitalizowanie straty" związanej z rozstaniem. Zapraszam do czerpania wiedzy i inspiracji z mojej książki, z jej treści, cytatów, ilustracji. Zapraszam również na naszą stronę sztukarozstania.com, na facebookowy fanpage - Sztuka rozstania i do grupy na Facebooku, w której poruszamy ważne dla was tematy. Bardzo dziękuję za rozmowę i zachęcam do przyłączenia się do naszej misji poszerzania świadomości prawnej.

Opinie (116) ponad 10 zablokowanych

  • Rozwód - Poradnik dla Mężczyzn

    Polecam także książkę Rozwód Poradnik dla Mężczyzn - Wygugluj aby poznać prawdę o rozwodzie made in Poland.
    Gorzką prawdę.

    • 0 0

  • To możliwe! (7)

    Rozstałam się z mężem rok temu. Pomagamy sobie razem i razem zajmujemy się córką. Mamy osobne domy, głównym domem córki jest mój dom. Tata córki pracuje w innym mieście 2 tygodnie, potem w Naszym mieście. Jak córka chce to śpi u Taty, gdy on jest na miejscu. To jej wybór, jak nie to mąż przywozi ją na noc lub spędza z Nią czas w moim domu. To fajne, bo mogę w tym czasie poza pracą zawodową spotkać się ze znajomymi, przyjaciółkami. Alimenty zgodnie z Naszymi ustaleniami mąż przekazuje na pasje sportowe dziecka- jazdę konną. I nie mamy problemów między sobą i z córką. To możliwe!

    • 5 9

    • Pomagasz mu zrzucić stres?

      • 0 0

    • Sypiacie czasem z sobą? (3)

      Podobno z ex-małżonkiem zdarza się.

      • 5 1

      • Oj zdarza się , zdarza. (2)

        Sama mogę potwierdzić. Jednak przeżyte wspólnie lata cały czas zbliżają, chociaż go nienawidzilam momentami. Ale mi przeszło i teraz jest spokojna przyjaźń

        • 3 0

        • Alu, jesteś niemoralna.

          Pomyśl, jaki przykład dajesz dziecku.

          • 0 0

        • Alal, opanuj się. To publiczne forum.

          • 0 0

    • To chyba mąż nadziany bo normalni,skromni ludzie to nie mają na takie fanaberie jak jazda konna... (1)

      W sumie nieraz lepiej byc taka pazerną kobietą która leci na kase niż taką z honorem,masz rację...

      • 3 2

      • Nadziana to chyba żona

        • 0 0

  • A sama sie już rozstała? (8)

    Czy tylko psychologiczne bzdety za pieniądze ludziom wciska?
    Psychologów jak sztachet w płocie ostatnimi czasy...
    Przy okazji - gustowne zdjęcie przy oknie. Z pustą filiżanką. urocze!

    • 26 9

    • Dureń.. (2)

      Przy takich komentarzach zawsze jako twórcę widzę sfrustrowanego, przepoconego nieudacznika... który zdecydowanie po książki nie sięgał.. bleh

      • 2 1

      • Honoratko! Nie denerwuj sie!

        Za durnia się nie uważam. Na szczęście (dla mnie i dla Ciebie) nigdy się nie spotkamy, żebyś mogła to stwierdzić. Jeśli tak książka jest choć w połowie tak "pusta", jak to Twoje zdjęcie z filiżanką, to... No cóż... Szkoda czasu na czytanie.
        Uśmiechnij się i wyluzuj ;-)

        • 0 0

      • Nie generalizuj. Życie nie zawsze jest książkowe, a raczej z reguły nie jest. Przy próbie dialogu z osobą niechętną do współpracy każdą książką wiesz co możesz zrobić.

        • 1 0

    • Oj pokąsało cię życie, jak widać (2)

      żadna książka nie pomoże

      • 3 2

      • M ma niestety rację. (1)

        Ludziom radzi, jak życie sobie układać, a we własnym ma zazwyczaj bajzel.

        • 3 2

        • To nie istotne. Ma dobre pomysły. Boi się je jedynie wprowadzać we własne życie.

          • 0 0

    • (1)

      Przecież ta pani jest prawniczką

      • 4 2

      • Odwiedziłem wielu psychologów, przesiedziałem wiele sesji. Tylko dwie osoby chciały mi pomóc, reszta prowadziła rozmowy właśnie jak z wiedzy książkowej, podręcznikowej. Nie czytałem, ale niektórzy bardziej wierzą podręcznikom niż życiu. Jedna z psycholożek chciała z energicznego dziecka zrobić zaprogramowanego robota. Takim powinno się zakazać wykonywania zawodu albo nakazać terapię psychiatryczną. /mnie również życie pokąsało/

        • 1 0

  • Zadowolona (7)

    cudowna ksiazka, kupilam zaraz po premierze, naprawde duzo zmeienila w moim zyciu. Rozstalam sie z klasa - da sie! polecam wszystkim, ktorzy mysla, planuja albo po rpostu sa w trakcie rozstania

    • 16 57

    • Dobrze, że zgrały się daty rozstania (2)

      z publikacja książki

      • 21 0

      • Dobre :-D (1)

        Też mi to wygląda na komentarz soonsorowany ;)

        • 9 0

        • Tyle ukończonych, szkół, kursów i aplikacji. To kiedy ta kobieta miała czas nabrać doświadczenia, którym się dzieli w tej książce? A i jeszcze książkę miała czas napisać. Po kursie gastronomicznym można pracować w pizzerii, a po kursie psychologicznym? Ile czasu trwają studia na psychologii? I jacy po nich wychodzą psychologowie? Kiedyś, ktoś tu napisał: po skończeniu psychologii nie dał bym sobie grzebać w głowie 90% z moich kolegów i koleżanek. Takich mamy profesjonalistów. Pewnie nie tylko w tej dziedzinie.

          • 0 0

    • Mediator (3)

      Ja natomiast patrzę na to z innej perspektywy - to świetna (wręcz obowiązkowa) pozycja dla mediatorów, prawników i studentów prawa.

      • 9 12

      • mediator, prawnik i student prawa niech uczy sie z kodeksów ;) (2)

        • 18 5

        • Z kodeksów nauczysz się tylko paragrafów. (1)

          A tu chodzi o życie konkretnych ludzi.

          • 9 8

          • Zycie jest nowelą

            • 8 2

  • Pani ma dużą wiedzę teoretyczną. (1)

    Żeby zrozumieć opisywany problem - trzeba to przeżyć.

    • 11 1

    • Nie koniecznie. Lekarz nie musi przechorować wszystkich chorób, by kogoś wyleczyć. Nie mniej wieloletnie doświadczenie jest ogromnie ważne. 15 lat w zawodzie prawnika. Pomiędzy tym mediacje i psychologiczna pasja. Nie wiem czy to dużo, czy mało?

      • 0 0

  • (3)

    Jeśli decydujemy się z kimś być to nie należy się rozstawac. Nazwanie tego "sztuką" to jakieś nieporozumienie. Pomijam jakieś patologie - alkoholizm, narkotyki...

    • 17 11

    • Nie należy trwać w błędnych decyzjach. (2)

      • 8 4

      • (1)

        Tylko co jest błędną decyzją? Być z kimś, z kim się czasem nie dogadujesz? No niestety - kobiety i mężczyźni różnią się i to że się nie rozumieją jest w naturze. Trzeba rozwiązywać problemy a nie od nich uciekać.

        • 5 1

        • A co, jeśli to, co łączyło po prostu prysnęło i mieszkasz z osobą jak z kolegą w akademiku. Człowiek jest stworzony do wymiany energii: do przytuleń, objęć, pocałunków. Żyjesz, tęsknisz i tak do końca swych dni. Czyż to nie smutne?

          • 0 0

  • sztuka jest pozostac i byc ze soba. (11)

    rejterada to tylko cale zycie uciekanie.

    • 59 8

    • Ale czasem lepiej się rozstać niż męczyć 30 lat. (10)

      W imię czego trwać na siłę?

      • 12 8

      • a co z opinią,że ,,widziały gały co brały"? (6)

        • 7 8

        • 25lat minęło w moim związku (1)

          Jesteśmy juz innymi ludżmi, u nas jest niedobrze ostatnio, nawet bardzo i idziemy w stronę rozstania, którego sie boimy..znajomi też tkwią w związkach "z rozpędu", a i nierzadkie jest mieszkanie pod jednym dachem, ale w odrębnych pomieszczeniach...Po co się oszukiwać?

          • 3 0

          • Z mediów młodzież czerpie przykład. Ten jest z tą, a znów ta już nie jest z tym. Celebryci, aktorzy, muzycy dają przykład, że miłość i związek są sportem. To nie przemyślana decyzja. To działanie pod wpływem chwili, jakżeż piękne, ale zaraz przychodzi rozczarowanie. On ma swoje sprawy, kolegów, sport, ona bałagani, plotkuje, snuje się po sklepach. On ma o wszystko pretensje, ona oczekuje pomocy w prowadzeniu domu. Nie mają wspólnego języka, wspólnych zainteresowań, pasji. Nic poza cielesnością ich nie łączy. Ktoś już napisał mądrą książkę o tym, zanim powiesz "kocham": poznajcie życie, nawyki przyszłego wybranka serca. Poznajcie jego rodziców. Będziecie tak samo się odnosić do siebie jak teść do teściowej oraz tego samego oczekiwać od partnera, co twoja matka od ojca. Wtedy twoje życie w związku przyniesie mniej rozczarowań. Panowie! Panie są księżniczkami niezależnie o wieku, w którym żyjemy i pragną by ich rycerze nosili je na rękach, nie tylko w przenośni. Miłość, to bezgraniczne poświęcenie własnego życia drugiej osobie. Miłość wzajemna, to świadomość tego lecz nigdy tego niewykorzystywanie. Inaczej powstaje zależność, uległość, służebność, czy niewola. /niestety mi się nie udało :( /

            • 0 0

        • (3)

          Jeśli mowa o kilku-kilkunastu miesiącach to owszem. Ale kilka i więcej lat potrafi zmienić człowieka i to dość mocno. I już nagle nie widzisz tego co kiedyś.

          • 6 1

          • Człowiek się nie zmienia, to zmienia się nasza optyka widzenia partnera. (2)

            • 6 5

            • (1)

              Skoro zmienia się nasza optyka, to znaczy że i my się zmieniamy, a więc i nasz partner się zmienia.

              • 10 1

              • Dość egzotyczna logika...

                • 3 7

      • W imię miłości do dziecka/dzieci, w imię odbudowania miłości, w imię przyszłości dziecka, aby zawsze miało (2)

        normalną rodzinę, w której jest mama i tata, jak jest jedno słońce i jeden księżyc. Gdy się już zdecydowało na posiadanie dzieci, to własne ja przestaje się liczyć. Trzeba być odpowiedzialnym rodzicem, a nie egoistycznym i niedorosłym do bycia rodzicem szczeniakiem.

        • 10 9

        • Nie da się odbudować miłości, jeśli przestało się kochać. (1)

          Dlatego, gdy tej miłości już brak, a ludzie decydują się pozostać jednak razem dla tak zwanego dobra dziecka nie maja szans powodzenia.
          Odpowiedzialny rodzic po rozstaniu dalej tym rodzicem jest, nie trzeba marnować swojego jedynego życia na kogoś, kogo się nie kocha (partnera).

          • 7 6

          • Ja wytrzymałem i wytrzymałbym tak długo, ile by zaszła potrzeba. Rozstanie nastąpiło z chwila, gdy

            moją partnerkę policja wyprowadziła z domu, zakutą w kajdanki, pijaną i naćpaną. Wtedy dopiero nastąpił koniec. Warto poświęcić swoje życie dla tego, kogo się kocha najmocniej, dla dziecka. Dla niego poniosę każde poświęcenie, nawet bycie z kimś, kogo nie kocham, szukając w sobie jednak akceptacji.

            • 6 6

  • Kilka słów do bohaterki artykułu. Szanowna Pani, jestem 50-latkiem, samodzielnym ojcem 6-latka, którego (5)

    samotnie wychowuję z sukcesem od 4 lat. Ponieważ ilość znaków komentarza dość mocno mnie ogranicza, a jest to temat rzeka, postaram się o w miarę esencjonalną wypowiedź. Opieka naprzemienna jest utopią, lansowaną przez teoretyków. Stworzenie dwóch paralelnych światów, tożsamych, co do zasad w nich panujących, jest praktycznie niemożliwe. Nie czytałem Pani książki, ale zapoznanie się w publikacjami w internecie, daje mi pewne pojęcie o Pani poglądach. Matka mojego synka nie interesuje się nim praktycznie w ogóle, od półtora roku milczy, poza mailami, które w alkoholowym zamroczeniu wysyła o pierwszej w nocy, a w nich żąda widzenia synka. Kiedyś podzielałem Pani poglądy, również w kontekście zawodowym, ale osobiste doświadczenia życiowe zmieniły moje spojrzenie na tę problematykę. Czasami dla dobra dziecka lepiej jest, gdy trud opieki i wychowania podejmuje jeden rodzic, gdy drugi jest niewydolny pod każdym względem. Skoro dobro dziecka jest dobrem najwyższym, a tym kieruje się sąd, czy OZSS, to rozstanie w przypadku posiadania dzieci musi być skrajną ostatecznością. W obliczu takiej skrajnej ostateczności postawiło mnie życie, gdy matka mojego dziecka zaczęła zagrażać naszemu życiu i zdrowiu, a nadużywanie alkoholu stało się dla niej codziennością. Trudno, gdy partner zdradza, czy zachowuje się nieodpowiedzialnie, trzeba dźwignąć ten krzyż i szukać wspólnej drogi wyjścia z impasu. Gdy partner popada już w skrajności, musi się liczyć z tym, że zostawiając rodzinę, widocznie nie kwalifikuje się do roli rodzica. I tu pojawia się dobro dziecka - co lepsze, stabilny dom z jednym rodzicem, czy schizofrenia dwóch różnych światów i budowanie nierealnych relacji podszytych fałszywymi uśmiechami?

    • 31 2

    • Ale tekst dotyczy raczej standardowych rodzin, pan pisze zaś o patologii...

      • 1 2

    • (1)

      Autorka prawdopodobnie zadowolona z promocji, nie poświęci czasu na czytanie opinii. Ja sam od kilku lat wychowuję nastolatkę, to jest dopiero wyzwanie, ale cud jakiś może, bo mi się całkiem nieźle to udaje i świetnie się dogaduję z dzieckiem, chociaż to podobno taki trudny wiek. Matka zbyt zajęta sobą i kolejnymi podbojami miłosnymi, dziecko tylko przeszkadzało. Rozumiem więc, pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!

      • 7 0

      • Czas nastoletnich szaleństw synka przede mną, mój dystans czasowy się mocno skraca z racji wieku, ale

        mam nadzieję, że dożyję jego ślubu. Również życzę Tobie wszystkiego dobrego! Jak to mawiał mój brzdąc, jak ledwo co mówi: tata jeśt!!!

        • 0 0

    • (1)

      Problem w tym, że jest Pan praktykiem.
      Pewnie bez ładnych, pozowanych zdjęć na fb czy innym insta.
      Za długo pan pisze, zbyt skomplikowana polszczyzną jak na obecne czasy, które są, nawiasem mówiąc parszywe... Coś jak g.... Zawinięte w sreberko.
      Dlatego prawie nikt tego nie przeczyta, takie opinie nie mają siły przebicia.

      • 4 5

      • FB nie mam, to prawda. Prowadzę fb mojego synka, licząc, że może w ten sposób jego matka będzie miała

        odwagę obserwować, co robi jej dziecko, jak się rozwija, jakie ma przygody i jak mijają mu kolejne lata życia. Napisałem te słowa do bohaterki artykułu, nie kierując ich bezpośrednio do innych osób. Nie oczekuję, że ktoś to przeczyta, czy zrozumie (o ile). Problematyka opieki naprzemienne i rozstań, to nie holistyczna zabawa, a życiowe dramaty, w których nie ma miejsca na bełkot rzeczowy. To jak paintball, a prawdziwa wojna - mniej więcej taka różnica.

        • 5 1

  • (1)

    1. Praktyka a teoria.
    2. Należy pracować w związku i to jest sztuka kompromisu i oddania oraz dojrzałości.
    3. Należy właściwie podejmować decyzje wejścia w związek.
    4. Jak się z kimś sypia to brać odpowiedzialność a nie ze później dylemat skrobanka (pójście na łatwiznę) czy ślub (na siłę) albo konkubinat (patologia).

    Obawiam się że ta grafomania to taki hype i PR prawnika który zarabia na rozwodach i w mediacji.

    • 7 3

    • W punkt!

      • 3 1

  • chyba lewacka ta książka.... (1)

    • 34 14

    • Co to konkretnie jest, to całe "lewactwo"?

      Mnóstwo ludzi tego zwrotu używa, a nie potrafią zdefiniować co to znaczy.

      • 4 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto występuje w tradycyjnym teatrze japońskim Kabuki ?

 

Najczęściej czytane