• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowe wcielenie baletu - po premierze "Dziadka do orzechów"

Łukasz Rudziński, fot. Łukasz Unterschuetz
22 grudnia 2008 (artykuł sprzed 15 lat) 
Świąteczne zdjęcie rodzinne, czyli rodzina Silberhaus w komplecie. Świąteczne zdjęcie rodzinne, czyli rodzina Silberhaus w komplecie.

"Dziadek do orzechów" Państwowej Opery Bałtyckiej ma z klasycznym baletem jeszcze mniej wspólnego, niż poprzednia premiera, "Gwałt na Lukrecji", z klasyczną operą. Treść libretta potraktowano dość swobodnie, a całość zbliżona w kształcie do rewii, mieni się wieloma barwami. Tylko puenty brak.



Opera Bałtycka odchodzi od klasycznych, dostojnych realizacji. Po przekornej, ale też przenikliwie satyrycznej i świetnie wykonanej operze "Gwałt na Lukrecji", zrywającej ze stereotypem operowej atencji, przyszła kolej na balet. W inscenizacji "Dziadka do orzechów" paradoksalnie pod płaszczykiem nowoczesności manifestowanej w tańcu, sposobie prezentacji postaci i dzięki rekwizytom-gadżetom (takim jak pilot do telewizora, telefon komórkowy, czy wielkie lalki: Barbie i Superbohater sterowane joystickami), kryje się próba powrotu do korzeni dziewiętnastowiecznego baletu, kiedy nad porządkiem fabularnym dominowała chęć zaprezentowania widowiskowego tańca, kostiumów, czy barwnych dekoracji. Dlatego "Dziadek do orzechów" jest nazwany baletem-feerią i właśnie na feerię autor inscenizacji i choreograf przedstawienia Hans Henning Paar i scenograf Anette Riedel postawili główny akcent.




"Dziadek..." Opery Bałtyckiej aż kipi od dowcipu. Zaskakuje początek przedstawienia, gdy aktorzy i tancerze wchodzą na widownię w swoich zwykłych ubraniach, jakby prosto z ulicy, z siatkami pełnymi zakupów. Niektórym widzom rozdają czekoladki, innym składają życzenia. Pada też hasło: "chodźmy do Biedronki".

Dziwaczny prolog zapowiada, że ten balet będzie nietypowy. Już pierwsza, najwierniejsza wobec libretta scena wręczania prezentów w domu państwa Silberhaus wykorzystuje elementy tańca nowoczesnego, pantomimy i farsy. Jest ona niczym prześmiewczy pastisz rodzinnych telenoweli, z "Nianią" na czele. Proste a celne spostrzeżenia - przygotowania do Świąt, których główną bohaterką jest mama w roli niani ze ściereczką i mopem; wymuszone śpiewanie kolęd przed wręczeniem prezentów, czy pozowanie do rodzinnego zdjęcia, ukazują świąteczną tradycję w żartobliwym tonie.

Gdy pojawiają się prezenty, a wśród nich ludzkich rozmiarów lalki, Klara i Fryderyk nie dostrzegają już niczego poza nimi. Treść libretta szybko rozmywa się w rozbuchanej wizji inscenizatora. Nie ma myszy, ani ich królowej. Ożywiony Dziadek do orzechów (Ireneusz Stencel) walczy z brygadą lalek - Barbie i Superbohaterów. Po zwycięstwie Dziadka, Klara (Franciszka Kierc) zdejmuje swojemu wybawcy maskę i razem z przeobrażonym w Księcia dziadkiem, wchodzi do księgi zatytułowanej "Baśnie". Księga ta, przyniesiona przez Drosselmeyera razem z figurką dziadka do orzechów i położona z przodu sceny, nie jest zwykłym rekwizytem, ale też podstawowym elementem scenografii i zapowiedzią tego, co ujrzymy w drugim akcie. Nim jednak nastąpi przerwa, widzowie zobaczą najpiękniejszą scenę widowiska, czyli tańczące w typowo zimowej scenerii Śnieżynki oraz bałwanki, majestatycznie sunące przez scenę.

Po przerwie jesteśmy już w baśniowej krainie, którą otwiera Walc Kwiatów, i taniec kwietnych postaci. Przez cały drugi akt postaci wchodzą i wychodzą przez karty wielkiej księgi, stanowiącej tylną ścianę scenografii. Ta prosta, a bardzo czytelna metafora ożywiania książkowych bohaterów nuży jednak monotonią ciągle powtarzanego gestu. Zaskakują nietypowe postaci, wprowadzone do widowiska, by "usprawiedliwić" muzykę Czajkowskiego - m.in. chiński smok i Chińska Księżniczka podczas Tańca chińskiego, dziwaczny Aladyn z asystentką nazwaną Arabską księżniczką, uwodzący Klarę i Dziadka-Księcia w czasie Tańca arabskiego.

Klara odwiedza również inne baśnie - raz staje się Czerwonym Kapturkiem i musi poradzić sobie z Wilkiem przebranym za babcię (w tym fragmencie wykorzystano muzykę Piotra Czajkowskiego do baletu "Śpiąca królewna"), by po chwili okazać się Śpiącą Królewną, mającą za kompanów sześciu krasnoludów (sądząc po rozmiarach) i jednego krasnoludka pacynkę. Oczywiście wybawcą Klary-Królewny okazuje się Książę, który pocałunkiem przywraca ją do życia. Baśniowym światem za pomocą różdżki dyryguje urocza Wieszczka Cukrowa (Karolina Jastrzębska).

Druga część, znacznie bliższa baletowi niż pierwsza, jest bardzo statyczna dzięki nieruchomej scenografii i stale ogrywanemu sposobowi wprowadzania bohaterów. Zabawne sekwencje pozbawione wyraźnej puenty, stają się nieczytelne, a bardzo luźne podejście do treści libretta wprowadza dezorientację. W natłoku nowych pomysłów i zaskakujących zwrotów akcji można przegapić typowo baletową scenę miłosną między Klarą a Księciem. W finale ponownie słyszymy walca, a Klara wtula się w "Baśnie", by jeszcze raz, (tylko po co?) podkreślić wagę księgi.

Od początku do końca "Dziadka do orzechów" utrzymano wysoki poziom komizmu, w pierwszej części nieco przejaskrawiony, w drugiej wyważony, wzbogacający inscenizację o bardzo potrzebny w stosunku do niej dystans. Kogo nie będzie na niego stać, wyjdzie z Opery Bałtyckiej nieusatysfakcjonowany. Problemem gdańskiej inscenizacji jest jednak przesadne nagromadzenie motywów komediowych, zaczerpniętych z różnych gatunków i przeestetyzowanie widowiska. Pierwszy akt zbyt mocno opiera się na płytkich, farsowych gagach - taniec Freda z telefonem komórkowym przy uchu jest nietypowy, ale też zupełnie niepotrzebny. Druga część, celowo pozbawiona fabuły, zanudziła dzieci siedzące obok mnie.

Gdański "Dziadek do orzechów" jest urozmaiconą wariacją na temat libretta autorstwa Mariusa Petipy i Iwana Wsiewołożskiego i baletu jako gatunku. Jest to wizja ciekawa, znacznie przekraczająca ramy scenicznego tańca klasycznego. Brakuje jej jednak wyraźnej puenty, przez co całe przedstawienie pozostawia duże poczucie niedosytu, zwłaszcza u dzieci, które nie rozumieją opisywanych przeze mnie niuansów a nadmiar obrazów je męczy. Kilka błyskotliwych spostrzeżeń na temat Świąt, piękne, kolorowe stroje oraz różnorodny taniec, z którym najlepiej radzą sobie Franciszka Kierc (Klara) i Karolina Jastrzębska (Wieszczka Cukrowa), to trochę za mało, nawet, jeśli ubierze się je w najbardziej wymyślny, komediowy kostium.

Miejsca

Opinie (23) 1 zablokowana

  • nice:*

    fajna recenzja :)

    • 0 0

  • Nie wiem koło jakich dzieci siedział recenzent,skoro były takie znudzone.Mojej córce bardzo się podobało, szczególnie druga część.To jest balet przede wszystkim skierowany do dzieci i myślę,że to one powinny się tu wypowiedzieć.

    • 0 1

  • Srednio (1)

    Przedstawienie srednie,tak jak cała POB

    • 3 0

    • a nawet 3=

      mam wrażenie , że Opera wpadła w łapy paranoika
      i to naćpanego.Klasyka to klasyka a wygłupy sobie
      twórzcie niezależnie - jeżeli znajdzie się" twórca".

      • 0 0

  • do recenzenta (1)

    "Gwałt na Lukrecji" przenikliwie satyryczny? Pan widział to przedstawienie?

    W "Dziadku do orzechów" grała orkiestra (nie z nagrania, lecz na żywo!). Prowadził ją znany dyrygent Maciej Niesiołowski (powinien Pan o nim słyszeć chociażby z telewizji).
    I co? Nie ma Pan nic do powiedzienia na temat dyrygenta? Na temat jego współpracy z tancerzami? A jak grała orkiestra?
    Przedstawienie baletowe składa się z warstwy "audio" i "video". Rozumiem, że druga część recenzji, dotycząca muzyki, ukaże się wkrótce.

    Byłem z 7-letnim z synem, docenił więcej niż scenę z bałwankami!

    A tak przy okazji pytanie, które nasuwa mi się od kilku tygodni: może z nowym rokiem zaproponuje Pan czytelnikom jakąś inną formułę na tytuły artykułów? "Po premierze..." już się troche opatrzyło.

    Pozdrawiam świątecznie!

    • 0 1

    • ?

      Zgadzam się w kwestii Pańskiej opinii o tej recenzji.
      Natomiast jestem ogromnie ciekawa co można w tym przedstawieniu docenić, gdyż sama jestem bardzo daleka od pozytywnej opinii...

      • 0 0

  • nowe wcielenie pamfletu

    • 0 0

  • opinia

    dobrze juz nie oglądac tych samych ruchów w balecie izadory bo bylo by to juz nudne ..dziadek ok niewidzałam tylko dyrektora Waissa pewnie pojechal juz do domku..widac w jakim powazaniu ma instytucje i ludzi mu podległych ze nawet na premiere nie raczył sie pojawic....brawo dla marszałka za niezbyt trafny wybór...moze innym razem....

    • 1 0

  • Balet?

    • 1 0

  • Jesli uwazacie, ze to balet, to baletu na oczy nie widzieliscie!

    • 4 0

  • no no no zaczynam być Pana fanka Panie Rudziński ;)

    flanelowa

    • 0 0

  • Szczerze wszystkim odradzam ....

    ...spektakl 'Dziadek do orzechów' - moim zdaniem inscenizacja jest kiepska

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czy istnieje specjalna osobna nagroda przyznawana tłumaczom zagranicznych dzieł?

 

Najczęściej czytane