• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nieszczęsny Remus w nieznośnej bajce. O "Przygodach Remusa" Teatru Miejskiego

Łukasz Rudziński
27 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Efektowne kostiumy Hanny Szymczak to największy atut "Przygód Remusa" Teatru Miejskiego w Gdyni. Na scenie społeczność Pustkowia. Efektowne kostiumy Hanny Szymczak to największy atut "Przygód Remusa" Teatru Miejskiego w Gdyni. Na scenie społeczność Pustkowia.

Spektakl Teatru Miejskiego przybliża losy Remusa, bohatera najsłynniejszej powieści kaszubskiej, którą pod tytułem "Przygody Remusa" oglądać można w Miejskim od 26 stycznia. W galopadzie pomysłów, trików i efektów oraz licznych próbach przypodobania się młodym widzom zabrakło najważniejszego - żywego, ciekawego teatru.



Powieść Aleksandra Majkowskiego "Życie i przygody Remusa" (a właściwie "Żëcé i przigòdë Remùsa") od lat uważana jest za wielki skarb literatury kaszubskiej. Jest to przykład dzieła z pogranicza literatury ludowej, literatury pięknej i zarazem epopei kaszubskiej, przybliżającej przygody i podróże Remusa przez Kaszuby. Ten region Polski w powieści Majkowskiego to kraina częściowo mityczna, częściowo magiczna, z pewnością też oniryczna, bo trudno rozgraniczyć zdarzenia na te, dziejące się w realnym świecie, od tych będących fantazją bohatera.

Kiedy można zobaczyć "Przygody Remusa"



Rzecz dzieje się początkowo na kaszubskim Pustkowiu, w której młody Remus dowiaduje się o legendzie zapadłego zamku i o strzeżonej przez smoka Królewience. Poznając historię Kaszub z ust umierającego Pana Józefa decyduje się wyruszyć na opisane przez niego tereny. Tuła się, co raz trafiając na demonicznego Pana Czernika, w którym Remus, jako widzący więcej od innych śmiertelników, dostrzega Smętka - sprawcę ludzkiego nieszczęścia.

Z szeregu błyskawicznie następujących po sobie epizodów najlepszy jest wątek Trąby (Rafał Kowal) i Trąbiny (Małgorzata Talarczyk). Z szeregu błyskawicznie następujących po sobie epizodów najlepszy jest wątek Trąby (Rafał Kowal) i Trąbiny (Małgorzata Talarczyk).
Jednak w spektaklu Teatru Miejskiego losy Remusa nie układają się w łatwy do wychwycenia porządek. Adaptacja Krzysztofa Babickiego, choć wierna oryginałowi, składa się z szeregu pomysłów, które skutecznie odrywają uwagę od losów bohatera. Wpływ na to ma sama konstrukcja scenografii, składającej się z jasnego materiału, którym wyłożono kulisy i tył sceny, ponieważ w większości scen to animacje prezentowane na tym tle stanowią właściwą scenografię spektaklu. To rozwiązanie bardzo praktyczne - w jednej chwili bohater nie wykonując kroku może przenieść się z wiejskiej chaty do ciemnego lasu lub kryjówki Pana Jeziora, by w następnej znaleźć się w zupełnie nowej przestrzeni. Jednak w towarzystwie świateł scenicznych te ciekawe same w sobie projekcje (autorstwa Roberta Turło, Marty BranickiejMateusza Kozłowskiego) wyglądają na wyblakłe i mało efektowne, co udaje się skorygować tylko w momentach półmroku (np. gdy pojawia się Straszek).

Przeczytaj także: Teatr Miejski w Gdyni zostanie przebudowany

Aktorzy czasem mają do pomocy pojedyncze rekwizyty, częściej jednak reżyser wyposaża ich w "magiczną" siłę działającą na odległość - wszelkie reguły prawdopodobieństwa nie mają tu zastosowania. Gdy Pan Czernik (Dariusz Szymaniak) wyciąga przed siebie rękę, Remus już jest przez niego obezwładniony (w jednej chwili gestem dłoni potrafi też przywrócić życie), zaś dmuchnięcie Goliata (Szymon Sędrowski) "wyczaruje" nam projekcję nietoperza Straszka, którego Kaszubi lękają się i uważają za złego ducha.

Różne "magiczne" działania poparto kilkoma sztuczkami iluzjonistycznymi w wykonaniu Żyda Gaby (Piotr Michalski) oraz licznymi piosenkami, "śpiewanymi" przez aktorów z playbacku. Zaskakuje ich różnorodność: słyszymy "młodzieżowy" hip-hop Trudu, Strachu i Niewarto - upiorów, z którymi stale mierzy się Remus podczas wędrówki, niemal musicalowe piosenki Królewienki w wykonaniu Olgi Barbary Długońskiej, czy pozostawiający sporo do życzenia śpiew innych bohaterów. Z wielu efektów najlepiej wypada symboliczny moment śmierci, gdy Śmierć z Kosą (Marta Kadłub) nakrywa umierających płaszczem, a zmarły fizycznie znika ze sceny wraz z jej odejściem. Najmocniejszym punktem spektaklu są ciekawe kostiumy Hanny Szymczak, dzięki którym wiele postaci (m.in. Królewienka, Śmierć z Kosą, Trąbina czy Klementyna) wygląda bardzo efektownie.

Sam Remus (Grzegorz Wolf, na pierwszym planie) - w swojej tułaczce pokonuje swoje demony, by zmierzyć się ostatecznie z Czernikiem (Dariusz Szymaniak, po lewej), w którym rozpoznaje Smętka, diabła mącącego na Kaszubach. Sam Remus (Grzegorz Wolf, na pierwszym planie) - w swojej tułaczce pokonuje swoje demony, by zmierzyć się ostatecznie z Czernikiem (Dariusz Szymaniak, po lewej), w którym rozpoznaje Smętka, diabła mącącego na Kaszubach.
Niestety, lista kłopotów gdyńskiej inscenizacji jest dużo dłuższa. Po pierwsze gra świateł (Marek Perkowski) i muzyka (autorstwa Marka Kuczyńskiego) użyte zostały przez Krzysztofa Babickiego do "zmiany dekoracji" - wyraźna zmiana koloru świateł i silny akcent muzyczny podkreślone zmianą projekcji, sygnalizują widzom nową scenę - i już jesteśmy wraz z Remusem w zupełniej nowej przestrzeni, w której bohater musi się odnaleźć (a wraz z nim widzowie). Poszatkowana w ten sposób akcja powieści, rozbita zostaje na szereg błyskawicznie następujących po sobie epizodów, w których widz nie ma chwili do namysłu nad tym, co przed chwilą zobaczył.

Przeczytaj także: Wiele wątków lokalnych na 60-lecie teatru

Przy dbałości o rozrywkę i dynamikę scen (której pozazdrościć mogą "Przygodom Remusa" nawet niektóre grane w Miejskim farsy), reżyser zapomniał o pracy z aktorami. Sama wizja Remusa - wiecznego tułacza w interpretacji grającego tę postać Grzegorza Wolfa ewoluuje nieoczekiwanie z prostego chłopaka z Pustkowia w kierunku przeżywającego rozterki wewnętrzne intelektualisty (niczym jego Mistrz z "Mistrza i Małgorzaty" Miejskiego), co dodaje temu bohaterowi niezamierzonego absurdu. Aktorzy w zdecydowanej większości tworzą swoje postaci właśnie w oparciu o bohaterów z poprzednich spektakli.

Scenografia spektaklu składa się przede wszystkim z animowanych wizualizacji, odpowiadających miejscom, gdzie znajduje się Remus. Dobrze widać ją jednak tylko w momentach półmroku. Scenografia spektaklu składa się przede wszystkim z animowanych wizualizacji, odpowiadających miejscom, gdzie znajduje się Remus. Dobrze widać ją jednak tylko w momentach półmroku.
Kluczowy bohater - wspomniany Remus grany przez Grzegorza Wolfa - pozostaje niestety całkowicie przezroczysty. Zagubiony w tej postaci i nieprzekonujący aktor (któremu co jakiś czas nakazano mówić kaszubszczyzną) nie staje się naturalnym liderem spektaklu, a jego uzupełnieniem. Jego los staje się mało istotny wobec mnogości bodźców, które mnoży wokół niego reżyser. Z wielu epizodów najbardziej udany jest komediowy wątek Trąby (Rafał Kowal) i Trąbiny (Małgorzata Talarczyk), zaś sam Kowal z epizodu picia wódki z Panem Jeziora (Eugeniusz Krzysztof Kujawski) tworzy najlepszy aktorsko epizod. Z powodzeniem Martę gra Agata Moszumańska, która emocje zapatrzonej w Remusa dziewczyny oddaje bardzo wiarygodnie. Także Marcjanna Beaty Buczek-Żarneckiej jest postacią udaną, choć pobrzmiewa w niej wyraźnie echo wielu granych w ostatnim czasie przez tę aktorkę nieszczęśliwych matek.

Pomimo licznych dodatków, jak animacje zamiast scenografii, na scenie podziwiamy teatr anachroniczny, oparty na infantylnej umowności, która nie licuje z poziomem, jaki Teatr Miejski proponuje swoim widzom na co dzień. Pomysł, by możliwie uatrakcyjnić przekaz, paradoksalnie wygląda na przejaw niewiary w tekst, który - co podkreślał wielokrotnie sam reżyser - jest dla niego bardzo ważny. Młodzieżowy widz "Przygód Remusa" dzięki wielkiej dynamice scen, na której ciągle coś się dzieje (gdy aktorzy schodzą ze sceny, natychmiast ktoś wbiega na nią z krzykiem od strony widowni) pewnie nie zdąży się nim znudzić, ale też nie trudno mu będzie potraktować perłę literatury kaszubskiej inaczej niż szaloną, dziwną bajkę, bo właśnie tak przedstawił ją Babicki. Niestety, cała kaszubskość "Przygód Remusa" jest tu po prostu ornamentem, dodatkiem do zabawy.

Spektakl

6.4
8 ocen

Przygody Remusa

spektakl dramatyczny

Spektakle

Opinie (33) 1 zablokowana

  • Chyba oglądaliśmy inne spektakle (1)

    Zadziwiająca ta recenzja. Miałem okazję zobaczyć spektakl i jest to ciekawa, atrakcyjna (nie koniecznie rozrywkowa) propozycja gdyńskiego teatru, raczej nie dla najmłodszych widzów. Mogę się zgodzić, że nagromadzenie epizodów może stanowić pewną przeszkodę w uchwyceniu głównego przesłania, ale na pewno nie uniemożliwia zrozumienia sztuki. A jest on ponadczasowy - każdy, nawet biedak z Pustków (nie z Pustkowi sic!) może podporządkować swoje życie realizacji wzniosłej idei. Remus zagrany przez Grzegorza Wolfa wbrew przeszkodom, lękom (trud, strach, nie-warto) i własnym ograniczeniom walczy o wydźwignięcie Kaszub z niedoli i niewoli. Takie zresztą jest też przesłanie dzieła Aleksandra Majkowskiego.
    Polecam spektakl i sięgnięcie do książki "Życie i przygody Remusa" (w kaszubskim oryginale lub przekładzie na język polski pióra Lecha Bądkowskiego)

    • 17 6

    • Ok
      Czy to znaczy, że vw t4 ekip budowlanych z kaszub będą miały w końcu uczciwe przeglądy?

      • 1 2

  • Przygody Remusa, sponsoruje Browar Amber

    (piwo Remus) :)

    • 3 2

  • Byłem wczoraj na spektaklu i powiem tak : bez urazy dla aktorów (darmowa wejściówka) ale gdybym miał ponownie pójść i zapłacić to mocno bym się zastanowił. Idąc do teatru wyobrażałem sobie zobaczyć coś podobnego do Dyla Sowizdrzała a zobaczyłem ? No właśnie , gdy próbowałem żonie opowiedzieć to długo szukałem określeń by opisać . Dzieje Remusa to ciekawy temat ale sposób jaki przedstawiono go w TD to najwyżej format na poranki niedzielno-familijne i "Korona królów" jest tu kandydatem do "Oscara".

    • 6 4

  • Opinie mieszane

    .. jak widzę... Nie ułatwiacie sprawy ;-) Recenzje na remis, czy może "na remus" :-) Nic to, pewnie i tak pójdę zobaczyć przy najbliższej okazji. A na razie poweekendowo poodrawiam wszystkich smakoszy teatru i smakoszy piwa znad kufelka Portera Galicyjskiego :-)

    • 0 5

  • opinia

    Znowu "teatr jednego widza".
    Dno...

    • 2 4

  • Akurat niedawno czytałem Przygody Remusa

    i wydawało mi się ,że właśnie był on prostym chłopakiem przeżywającym wewnętrzne rozterki(nie wiem czy intelektualistą ale to chyba była złośliwość pana recenzenta). Jaki w tym absurd to nie wiem.
    Poza tym jedna z postaci przewijających się przez całą powieść to Czernik (a nie Czarnik).
    Czy pan recenzent czytał w ogóle Przygody Remusa czy tylko streszczenie?
    Spektaklu nie widziałem choć zamierzam ale a propos "teatru anachronicznego" to wydaje się ,że może pasować do tematyki.

    • 3 1

  • podobno Kaszubi są potomkami Rzymian w linii prostej

    • 1 2

  • Opinia do spektaklu

    Zobacz spektakl Przygody Remusa

    Dno

    Aż uszy puchną taki okropny spektakl

    • 3 3

  • Arcydzieło (1)

    Spektakl teatralny może nie odda ducha książki, nie namaluje przyrody jaką widzi Remus.
    Spektakl należy obejrzeć. To jest preludium do przeczytania naszego Kaszubskiego Arcydzieła.
    Autor "Życie i przygody Remusa" A. Majkowski wypowiada zwycięską walkę, tworzy zaporę przeciw postępującej germanizacji Hakacie.
    Bolało go, że w nowych powojennych warunkach politycznych nie rozumiano jego działalności, co więcej, że Kaszubom, którym poświęcił całe życie, by ich uratować dla polskości,
    działa się krzywda i niesprawiedliwość ze strony współbraci z innych
    rejonów, którzy nie umieli uszanować ich długoletniej walki z germanizacją,
    ich odrębności językowej i kulturalnej, odnosili się zaś do nich z wyższością
    i lekceważeniem, odsuwając ich od zajmowania stanowisk publicznych.
    Szukał więc ukojenia w pracy literackiej.
    Tak więc autor tworzy powieść o Remusie, żywota pełnego
    trudu i walki. Czytelnik wprowadzony jest w świat autora.W krąg jego
    najgłębszych uczuć i myśli, jest bowiem jakby jego symboliczną autobiografią. Remusa nie rozumiano, więc sprzedawał książki, rozwoził świadomość.

    Majkowski w kole filomackim pod nazwą
    „Mickiewicz” po raz pierwszy styka się z polską historią i literaturą,
    a w niej z buntem przeciw takiemu losowi Polaków. (Konrad- Wielka Improwizacja.)
    Uwierzył także w odrodzenie . Dlatego mały Majkowski powiedział Remusowi że
    "wybawi zapadły zamek i przeniesie przez wode królewianke".
    Bo to jest Ziemia Kaszubska i Duch Kaszubów. Po śmierci Remusa Majkowski z jego skrzyni wyjął pięknie zapisane papiery pisownią Ceynowy. Wg nich Majkowski stworzył (Życie i przygody Remusa) Rycerza natchnionego przez Króla Jeziora, namaszczonego przez pana Józefa, i wzniesiony do rangi rycerza przez pana Sarbskiego.

    • 3 0

    • Remus

      Czytając ta książkę można by ją zjeść. Jaką dusze trzeba mieć by stworzyć takie dzieło.
      Spektakl jest dla tych co się znają, albo wdrożeniem do przeczytania.A warto.
      Dlaczego nie ma tej książki jako lektura szkolna. Jestem ciekawy czy Majkowski znał Abrahama.
      Takie podobne dusze.

      • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z czołowych polskich raperów na Fecie w 2009 roku oglądał bajki Teatru Klapa, czyli Koperek i Kminek?

 

Najczęściej czytane