• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niekulturalne zachowania na imprezach kulturalnych. Luz czy brak wyobraźni?

Ewa Palińska
2 listopada 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
W kinie z reguły nie mamy bezpośredniego kontaktu z twórcami. To wiele osób utwierdza w przekonaniu, że żadne normy zachowania tam nie obowiązują. W kinie z reguły nie mamy bezpośredniego kontaktu z twórcami. To wiele osób utwierdza w przekonaniu, że żadne normy zachowania tam nie obowiązują.

Normy i zwyczaje poluzowały się na tyle, że uczestnikom koncertów, spektakli, imprez czy seansów kinowych wolno zdecydowanie więcej niż jeszcze przed kilkoma laty. Warto się jednak zastanowić, czy korzystając z tej swobody, nie stajemy się utrapieniem dla innych widzów bądź słuchaczy. Czy będąc na ich miejscu, czulibyśmy się komfortowo w otoczeniu, jakie sami im zapewniamy?



Imprezy, koncerty, spektakle w Trójmieście - kalendarz imprez



Obyczaje się poluzowały. Dziś - poza szczególnymi wydarzeniami - raczej nikt nie zamknie drzwi filharmonii przed kimś, kto przyszedł na koncert w dżinsach i butach sportowych. Nikt raczej nie wyprosi, jeśli zaklaszcze się pomiędzy częściami symfonii. W stroju nieformalnym przychodzi się nawet na premierę w operze. Problem możemy mieć jedynie w przypadku spóźnienia na spektakl - wiele teatrów po rozpoczęciu takiego wydarzenia nie wpuszcza widzów. I nie ma od tego żadnych odstępstw.

W swetrze do filharmonii, w dresie na galę. Czy strój jeszcze ma znaczenie?



Czy w kinie w ogóle obowiązują jakieś zasady?



Co najbardziej rozprasza cię podczas oglądania filmu w kinie?

Praktyka często pokazuje, że uczestnicy imprez mają zupełnie inaczej ustawiony próg tolerancji. Dla jednych chrupanie popcornu czy nachosów w kinie, np. podczas oglądania scen ludobójstwa (np. w "Wołyniu" czy "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego), nie stanowi problemu, bo to przecież tylko film, podczas gdy inni nie są w stanie pogodzić odgłosu chrupanych przekąsek z krzykami dobiegającymi z ekranu.

Seanse kinowe w ogóle stanowią tego rodzaju rozrywkę, podczas której jakiekolwiek normy czy zasady zdają się nie obowiązywać. Głośne reakcje na to, co dzieje się na ekranie, śmiechy, rozmowy ze znajomymi, zabawa telefonem to nieodłączny element każdego seansu. Nawet głupio komukolwiek zwrócić uwagę, bo przecież reguł jako takich, na które można by się powołać, oficjalnie nie ma. Aktor nie obrazi się i z wymalowanym na twarzy fochem nie zejdzie z ekranu.

Inaczej do kwestii zachowania na seansach zdaje się podchodzić publiczność festiwalowa. Na imprezach tego typu sztukę chłoniemy wszystkimi zmysłami, dlatego widzowie starają się zachować względne skupienie. Hamulcem przed zbytnią frywolnością może okazać się też obecność aktorów bądź innych osób zaangażowanych w produkcję. Rozsądek podpowiada, że ostentacyjne "olewanie" ich dzieła w ich obecności byłoby zbyt wielkim faux pas.

Wstać czy nie wstać? Kilka refleksji na temat owacji na stojąco



Materiał archiwalny - 2017 r.

Publiczność lubi sobie pośpiewać. Zobacz, jaką znajomością repertuaru wykazały się fanki Dawida Kwiatkowskiego w klubie Scena.

Kiedy idziesz posłuchać artysty, a dostajesz w pakiecie wtórującą mu sąsiadkę



Im bardziej swobodnie czujemy się podczas imprez, tym bardziej puszczają nam hamulce. Podczas koncertów (gatunek muzyki nieistotny) naturalnym odruchem może być przyłączenie się do wspólnego śpiewania, kiedy artysta wykonuje ich ulubioną piosenkę bądź arię, podczas gdy inni będą takim zachowaniem zdegustowani, bo nie po to płacą za bilet na koncert np. jednego z najlepszych tenorów świata , żeby wysłuchiwać kociokwiku jednej z jego fanek. Prawdziwą zmorą stają się gale operowe czy operetkowe, gdzie słuchacze zdają się zapominać, po której stronie jest scena i kto naprawdę jest artystą. Na bis - niech będzie, ale niejednokrotnie zdarza się, że słuchacze mają taką kondycję wokalną, że są w stanie prześpiewać cały spektakl, jak podczas pamiętnego "Barona cygańskiego" w Operze Leśnej .

Swobodnie możemy czuć się też na koncertach muzyki rozrywkowej bądź wydarzeń plenerowych. Tu, niemal przez cały czas trwania imprezy, uczestnicy mogą korzystać z baru oraz punktów gastronomicznych. Po pandemicznej przerwie swoje bary w przerwach otwierają też teatry czy filharmonie. Wszystko jest przecież dla ludzi, a ucztę dla ducha można śmiało połączyć z ucztą dla ciała. Skoro można świętować podwójnie, to dlaczego nie mielibyśmy z tego korzystać?

Konkursy w Trojmiasto.pl - do wygrania nie tylko bilety na imprezy



Organizatorzy imprez witają dzieci z otwartymi ramionami, bo jak inaczej niż przez kontakt ze sztuką ma wykształcić się nowe pokolenie melomanów? Warto jednak pamiętać, że jeśli dziecko sprawia problemy i nie potrafi wysiedzieć grzecznie, lepszym rozwiązaniem będzie zabrać je na koncert dla najmłodszych niż na ten dla wytrawnych melomanów. Organizatorzy imprez witają dzieci z otwartymi ramionami, bo jak inaczej niż przez kontakt ze sztuką ma wykształcić się nowe pokolenie melomanów? Warto jednak pamiętać, że jeśli dziecko sprawia problemy i nie potrafi wysiedzieć grzecznie, lepszym rozwiązaniem będzie zabrać je na koncert dla najmłodszych niż na ten dla wytrawnych melomanów.

Nie potrzeba nam zakazów i regulaminów. Wystarczy zdrowy rozsądek



Polska na tle innych krajów świata nie dokonuje pod tym względem obyczajowej rewolucji. W wielu miejscach zasady uczestnictwa w imprezach nie są regulowane savoir-vivre'em, bo wychodzi się z założenia, że ludzki rozsądek sobie z tym poradzi. Chodzi przecież o to, żeby nie przeszkadzać innym ani swoim strojem, ani zachowaniem, a wiedzę na ten temat i samokontrolę człowiek powinien mieć w "oprogramowaniu fabrycznym".

Nie potrzeba nam kolejnych regulaminów czy nakazów/zakazów. Wystarczy zwyczajna kindersztuba i kierowanie się starą zasadą "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe". Czy gdyby osoba siedząca obok nas zaczęła śpiewać pełnym głosem z artystą, którego uwielbiamy, nie bylibyśmy podirytowani? I nie ma znaczenia, czy ten ktoś potrafi śpiewać i zna słowa, czy nie. Nie jego przyszliśmy przecież słuchać.

Kino - repertuar, recenzje, konkursy - zobacz nasz specjalny serwis



"Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe"



Czy gdyby jakiś seans lub spektakl pochłonął nas do głębi, rozmowy, jedzenie, siorbanie i głośne śmiechy osób mniej urzeczonych tym wydarzeniem nie wprawiałyby nas w dyskomfort? Czy okazując brak szacunku swoim niechlujnym czy nieadekwatnym do rangi wydarzenia strojem, nie okazujemy braku szacunku wykonawcom i nie wprawiamy w zażenowanie współuczestników imprezy?

Pamiętajmy, że "Wolnoć, Tomku" tyczy się "swojego domku". Podczas imprez rozrywkowych czy wydarzeń kulturalnych jesteśmy gośćmi. Podobnie jak inni uczestnicy. Reguły ustala gospodarz. Kwestie niedopowiedziane regulują kindersztuba i zdrowy rozsądek.

Opinie (145) 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Niestety nie. A powinny. (11)

    Rozpuszczone towarzystwo uważa, że tylko oni sami są. Nikt inny się nie liczy. Z regały to potomkowie pewnych programów socjal nie nauczeni pracy, szacunku ani kultury.

    • 92 8

    • Byłem wczoraj z dzieckiem na "Ron usterka" (3)

      Fantastyczny film, w którym niestety nasi rodacy (główni bohaterowie) byli przedstawieni jako zacofane wieśniaki z kozą i kurami w domu. Niestety coś w tym jest, bo babcia, która również przyszła na film z wnuczkiem, zdjęła buty i wywaliła nogi na fotel przed nią.

      • 20 3

      • (2)

        Jesteś z Bułgarii?

        • 4 3

        • Chyba z Polski

          • 2 1

        • Uwazasz, że babcia (walczą z komuną za mlodu) o nazwisku Pudowska jest Bulgarką?

          • 2 0

    • "potomkowie pewnych programow socjal" (4)

      Masz na mysli "bezstresowe wychowanie", "robta co chceta" i "pozytywna (wylacznie) psychologie"?
      Masz racje, to pokolenie wlasnie wkroczylo w dorosle zycie i powiela wzorzec...

      • 11 7

      • (1)

        Zdajecie sobie sprawe, ze takie zachowania byly zawsze? Jak bylem maly to siedzialem w kinie obok jakiejs dziewczyny. W czasie seansu wyjela grzebien i zaczela sie czesac.

        • 1 3

        • tak, były

          ale nie były normą...

          • 3 0

      • (1)

        Czyżbyś korzystał z tego dobrodziejstwa?

        • 1 3

        • W przeciwieństwie do ciebie, nie.

          • 1 0

    • (1)

      Nie postrzegaj rzeczywistości przez pryzmat własnych doświadczeń. Ona nie jest tak prosta, czy raczej tak prostacka.

      • 0 1

      • niestety jest

        To nie są jakieś wyjątkowe doświadczenia, tego się doświadcza w jakiejkolwiek przestrzeni publicznej. Plugawy język, brak poszanowania infrastruktury, brak empatii manifestowany brakiem higieny czy brakiem zastanowienia nad skutkiem (palenie papierosów, grill na balkonie) są powszechne.
        Onegdaj był to margines, obecnie norma i to uważana za dobrą zabawę...

        • 5 0

  • Opinia wyróżniona

    Nie ma żadnych zasad (6)

    Ludzie mlaskają, siorbią, śmieją się na cały głos co 15 sekund, gadają z kolegą i używają smartfona podczas oglądania filmu, bo przyszła wiadomość na fejsbuczku i nie mogą się powstrzymać. Kiedyś lubiłem chodzić na nocne maratony filmowe. Fajna sprawa, kilka filmów podczas jednej nocy. Problemem byli jednak ludzie. Rechotali, popijali piwko, darli japy kolegami, a obsługa kina to 16 letnie chłopaczki więc nic nie mogli zrobić. Bardzo ciężko trafić na kulturalną widownię w kinie.

    • 267 2

    • Opinia wyróżniona

      (5)

      Zasady sa, a ich spisanie niewiele da. Trzeba sie pogodzic z tym, ze bydla jest calkiem sporo. Ja przyjalem strategie unikania go bo jestem za slaby fizycznie i psychicznie na bezposrednia konfrontacje. Do kina przez ostatnie 30 lat zajrzalem kilka razy, komunikacji publicznej uzywam jak nie ma innego wyjscia, itp. Mlodziezy mozna wybaczyc, wielu z nich jeszcze ma czas zeby sie nauczyc ale niestety widuje tez starszych ludzi, czasem emerytow, ktorzy prezentuja swiatu w twarz swoje prostactwo. Unikanie zgromadzen i tak wiele nie daje bo a to ktos nasr* psem na trawe, a to zastawi chodnik samochodem, a to sie w kolejke wepchnie... Tak bylo zawsze i tak bedzie zawsze. Kary, kodeksy i takie tam nie pomoga. Pomaga zawstydzanie i uswiadamianie jak sie ich postrzega. Ale trzeba sie pogodzic z tym, ze czesc i tak bedzie miala wszystko i wszystkich w glebokim powazaniu.

      • 90 2

      • nie można się godzić z brakiem kultury (4)

        • 28 1

        • (3)

          W PL mamy tzw. kulturę ludową. Więc nie można mówić o braku kultury. Ona cały czas jest. Od wielu już pokoleń. Do tego na stałym poziomie obejścia.

          • 12 5

          • to nie jest "kultura ludowa" (2)

            a tym bardziej, od wielu pokoleń...

            W kulturze ludowej wytworzono wiele rytuałów i norm regulujących zachowania, które były "dość" radykalnie egzekwowane. Nie znaczy, że były wysublimowane ale spełniały swoje zadania na poziomie społecznym, w którym funkcjonowały.

            Obecne "normy" to mieszanka "kultury" folwarku i miejskiego półświatka, który na skutek drgawek historii został wyniesiony na szczeble władzy. Do tego dokłada się "permisiwizm" oraz "bezstresowe wychowanie". Jako skutek otrzymujemy opresyjną rzeczywistość, w której miarą "człowieczeństwa" jest ilość wolności wydartej innym współbratymcom...

            • 14 0

            • (1)

              Proszę zauważyć, iż używam pojęcia "tzw. kultury ludowej", która jednak w znacznym stopniu różni się od tradycyjnej kultury ludowej. I nie została wytworzona w ostatnich latach. Wystarczy odwołać się do źródeł z końca XIX wieku, aby zaobserwować jej systematyczny rozwój w państwie. Ta kultura folwarku i miejskiego półświatka, jak to Pan precyzyjnie ujął, to nie jest kwestia drgawek historii, lecz całkowitej zmiany struktury państwa ( nie tylko polskiego), a co za tym idzie jego funkcjonowania. I ma globalny charakter. Natomiast bezstresowe wychowanie to efekt permisywizmu właśnie. Ten z kolei również nie jest wynalazkiem ostatnich dziesięcioleci. To tyle gwoli wyjaśnienia.

              • 0 0

              • zgadam się, że nie są to zjawiska nowe

                Subkultury wytwarzają swoje normy i istniało chociażby coś, co było nazywane "złodziejskim honorem". Ale nawet to upada... ;)

                To co jest (stosunkowo) nowym, to przenikanie takich coraz bardziej zdegenerowanych wzorców do struktur zarządzania dużych organizacji, w tym państwa. W naszym przypadku znaczący wpływ mają drgawki czy wręcz konwulsje historii, wywołane niespodziewanym awansem ogromej masy ludzi, którzy musieli albo mieli szansę zastąpić wyrżnięte grupy społeczne, które były nośnikiem innych niż plebejskich wzorców. No cudów nie ma, iluminacja jest bardzo rzadkim zjawiskiem i na pewno nie miała miejsca w tym procesie. I jak to kiedyś stwierdzono, nic się nie powtarza, a jeśli już, to jako farsa. Stąd farsa naśladownictwa "dworu" przez ludzi nie mających pojęcia czym jest i jak oraz dlaczego funkcjonuje.

                Inne kraje (szczególnie zachodnie) przechodzą nieco inna drogę, na której to brak zagrożenia i konieczności wysiłku powoduje "uproszczenia" wynikające z niewiedzy, lenistwa, chciwości, głupoty czy po prostu oportunizmu. W różnych krajach przebiega to różnie. Zasadniczo na Wschodzie oponentów się zabija a na Zachodzie kupuje... We Włoszech, jedno i drugie. Jakoś wszyscy chcą wierzyć, że uda się im uciec przed konsekwencjami...
                Jak uczy Historia, nie uda się a niszcząc wzorce, zjadamy źródła wiedzy i własny ogon.
                I po raz kolejny wynajdujemy koło... Ale po raz kolejny nas ono rozjedzie.

                I w zasadzie nie ma w tym nic dziwnego. Zmieniamy świat, poznając jego zakamarki i uwarunkowania jego funkcjonowania. Niestety, usiłujemy na te uwarunkowania wpływać i wręcz jest to czynnik kształtowania modeli gospodarczych. A to zdrowe nie jest.

                Kłaniam...

                • 0 0

  • Tak się przyjęło

    Ludzie nie maja szacunku do siebie, a żądają szacunku od innych. Bo przecież każdy jest inny i każdego trzeba tolerować ;) Buhahaha

    • 50 2

  • polacy .... bydło europy (9)

    • 58 34

    • Jedz na zachod Polaku, to zobaczysz skąd sie to wzięło

      • 17 8

    • I to już wszystko, co masz do powiedzenia na ten temat, bobasku?

      • 12 7

    • popieram opinię

      • 10 7

    • Inne narody sa takie same. Przejedz sie gdzies dalej a zobaczysz, ze wszedzie zyja buraki.

      • 15 1

    • nie "polacy" tylko współuczestnicy seansów filmowych.

      Nie ma potrzeby histeryzować.

      • 8 1

    • I po co ta ojkofobia? Nie oceniaj ludzi przez pryzmat wlasnej rodziny

      • 3 2

    • Niestety popcornowa kultura przyszła z zachodu.

      • 7 0

    • ....

      Mów za siebie.

      • 3 0

    • patodeweloperzy i budyniowe urzedniki takich tu nasprowadzali.

      Gdansk mial kulture w latach 90-tych.

      • 0 0

  • A czy bedac w kinie naprawde trzeba tą paszczą mielic i nią ruszać ? (3)

    Nażryjcie sie w domu a do kina idzie sie po to by obejrzeć film a nie wpier..lac czipsy,kukurydzę itp. Niestety kina same oferują te "atrakcje"

    • 90 7

    • nie tylko oferują te "atrakcje" (1)

      Ale niestety mają większy zarobek na tym niż na biletach.

      • 26 0

      • korytarz jest do konsumpcji, nawet są stoliki

        • 4 5

    • Mnie najbardziej dziwi, że ludzie płacą te horrendalne ceny za "przekąski" typu popcorn czy czipsy.

      Ostatnio widziałem jak parka zapłaciła 38 zł za 2 zestawy nachosy z colą. Wolałbym za tę kasę obejrzeć kolejne 2 filmy. 0,5 l wody w kinie 7 zł, w sklepie pod kinem 2 zł. Naprawdę trzeba być d**ilem, żeby w kinie kupować jedzenie i picie.

      • 9 3

  • irytujący są ci ludzie którzy gadają ogólnie ale jak jeszcze komentują film nawet nie starając się ściszyć głosu to już totalna masakra albo odbieranie telefonu i narzekanie na to że się jej na nudnym filmie w kinie. nie podoba ci się film to wyjdź - nie jesteś sam/sama.
    albo jak film jest kontynuacja jakiegoś cyklu i gościu za tobą nie ogarnia co się dzieje i pyta wszystkich żeby mu streścili co było w poprzedniej/poprzednich częściach... nie można tego zrobić przed seansem ?
    dlatego wole małe kameralne kina studyjne gdzie jest zdecydowanie mniej ludzi

    • 65 2

  • Brak kultury i wychowania! A to w 99% wynosi się z domu! Czasu nie macie chować dzieci! (3)

    Rozpieszczacie ich, uczycie, że pieniądz najważniejszy i macie tego efekty! Rozmowa, szacunek do drugiej osoby to podstawa, a nie kasa...

    • 79 3

    • (1)

      mieszkasz w polsce, niestety po dobre wchowanie trzeba jechać na zachód, tylko tam ludzie potrafią się zachować, tutaj to jest średniowiecze, jaki rząd tacy ludzie

      • 11 11

      • Nooo to jest dopiero wychowanie

        • 0 0

    • Teraz to i na cmentarzach głośne rozmowy przez telefon to norma.

      • 11 0

  • idąc do kina niczego nie oczekuję oprócz przreawów buractwa. (3)

    To norma. A film? Najlepiej Vegi i podobne. Wówczas sztuka i widownia stapiają się w całość.

    • 54 0

    • Dlatego na film

      Wszędzie tylko nie do kina

      • 1 1

    • Po prostu jedność czasu, akcji i miejsca jest (1)

      w takich ptrzypadkach wzbogacona, jeśli mogę to tak określić, o kolejną jedność.

      • 7 0

      • ładne :)

        • 2 0

  • (2)

    Co innego rozanielone fanki śpiewające na koncercie swojego idola z gitarą, a co innego wkurzający zwyczaj spędzania koncertów ze smartfonem przed oczami, żeby zgadzały się lajki i podziwy na mediach spol. Mówię głównie o kobietach. Jeśli chodzi o kino, to biorąc pod uwagę repertuar i sort ludzi jaki przyciąga, nie widzę już jego związku z kulturą:) Na razie kino jest w dołku, ambitniejsze produkcję to może 1/10 rynku, gdzie mówimy głównie o repertuarze kina niezależnego, a cała reszta to albo: komedie romantyczne z Karolakiem, "filmy" takie jak 365 dni, gnioty od Vegi lub naśladujące je Furiozy, ewentualnie coś zagranicznego, np. kolejny Avengers po kolejnym i kolejnym Avengersie, przy czym takie filmy polegają tylko i wyłącznie nasamych efektach CGI...

    • 32 4

    • Skróciło się , bo było 9+ 27/32 "

      • 0 0

    • Zaiste. Kina zaczely mnie odpychac juz na poczatku lat 90tych, kiedy przed seansem zaczeto puszczac reklamy. Pozniej jeszcze zrobili cos z dzwiekiem i w kazdym kinie film ryczy tak jakby to byl seans dla gluchych (z calym szacunkiem dla nich). Przestalem chadzac do kin, mimo ze za PRLu bywalem w nich kilka razy w miesiacu. Ostatnimi laty myslalem, ze zastapie je VODami ale ich repertuar z ich nachalnym promowaniem jedynie slusznego swiatopogladu jest tak irytujacy, ze stwierdzilem, ze nie mam ochoty za to placic. Nie jestem jakims wysublimowanym znawca sztuki, w operze nigdy nie bylem, lubie filmy z Arnoldem i podobne mordobicia ale obecnych produkcji nie trawie.

      • 11 1

  • 30 minut reklam...taki standard (3)

    • 36 1

    • m (2)

      akurat wiem ile jest reklam przed filmami w jednej z sieci i daaaaaaawno nie widzialem 30 minut reklam przed filmem

      • 0 4

      • Sprawdziłem ostatnio. Równe 22 minuty.

        • 0 0

      • Multikino. Przed Ostatnim pojedynkiem. Równo 30 minut

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Tajemniczy artysta, nazywany "gdyńskim Banksym", którego serię rzeźb można było zobaczyć w różnych zakątkach Gdyni, ma ksywkę:

 

Najczęściej czytane