• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niedoczytane. Czy zawsze kończymy czytać rozpoczęte książki?

Magdalena Raczek
6 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Czytanie należy do przyjemności, choć czasem bywa mordęgą. Zastanawiamy się nad tym, od czego zależy, kiedy nie kończymy czytać zaczętych książek. Czytanie należy do przyjemności, choć czasem bywa mordęgą. Zastanawiamy się nad tym, od czego zależy, kiedy nie kończymy czytać zaczętych książek.

Czytanie należy do prawdziwych przyjemności. Jednak nie zawsze jest to czynność usłana różami, czasem wręcz bywa drogą przez mękę. Zdarzają się przecież książki napisane trudnym językiem albo skomplikowane fabularnie, albo takie, które są za długie lub po prostu nudne. Czy zawsze kończymy je czytać? Nawet jeśli dany tytuł jest bardzo słaby, wręcz źle napisany? A może przerywamy czytanie, gdy powieść jest zbyt opasła? Albo kiedy nie mamy czasu, aby ją skończyć? Czy potem jeszcze kiedyś wracamy do tych książek? Zastanawiamy się z lokalnymi pisarzami nad fenomenem niedoczytanych lektur.



Księgarnie w Trójmieście


Czy zdarza ci się nie doczytać do końca książki?

Zasadniczo czytelnicy dzielą się na dwie grupy: tych, którzy czytają zawsze każdą książkę od deski do deski, choćby była najtrudniejszą, najnudniejszą i najgorszą książką świata. Ci drudzy z kolei odpuszczają po paru stronach, gdy publikacja ich nie wciągnie, nie wywrze odpowiedniego wrażenia. Ba, są nawet skłonni zrezygnować z czytania po pierwszym zdaniu. A wy? Do jakiego typu czytelników się zaliczacie?

Czytający od deski do deski



Czytający od deski do deski podchodzą do lektur z pokorą i należytym szacunkiem, traktując książkę jak dzieło, któremu trzeba dać szansę. Jednak mają na to swoje sposoby, np. wcześniej dokonują selekcji i czytają tylko rekomendowane tytuły. Do takich osób należy gdyńska pisarka Anita Scharmach.

- Należę do osób, które zawsze dają szansę wybranej książce. Może to zasługa wyboru, ponieważ zazwyczaj czytam polecone książki. Jeśli ktoś bliski poleci mi daną książkę, mogę liczyć na to, że będzie to doskonała lektura. Nawet jeśli dotyczyć będzie gatunku literackiego, za którym nie przepadam, a mianowicie - fantasy. Było tak w przypadku "Władcy pierścieni" J.R.R. Tolkiena. Kiedy zaś sięgnęłam po pierwszą część trylogii "Drużyna pierścienia", nie mogłam się od niej oderwać. Skończyło się to przypalonym obiadem i ratunkiem w pobliskiej pizzeri. Teraz, jeśli sięgam po książkę, muszę być pewna, że wszystko wokół pozwoli mi ją swobodnie skończyć - mówi Anita Scharmach.
Tomasz Betcher ze swoją niedoczytaną książką pt. "Wołyń. Siła traumy". Tomasz Betcher ze swoją niedoczytaną książką pt. "Wołyń. Siła traumy".
Podobnie rzecz ma się u Tomasza Betchera - autora powieści "Tam, gdzie jesteś", który liczy na to, że zakończenie podniesie wartość dzieła. Jednak zdarza mu się, choć bardzo rzadko, nie doczytać jakiejś publikacji.

- Prawie zawsze kończę książki, które rozpoczynam czytać, ale patrzę na tekst nie tylko z perspektywy czytelnika, lecz także pisarza. Staram się zwrócić uwagę na to, co można było napisać inaczej, lepiej, ewentualnie wyłapać błędy, których chciałbym uniknąć jako autor. Zawsze liczę też na zaskakujące zakończenie, mogące uratować całą książkę, i czasami tak się zdarza. Ostatnia niedokończona książka to historia rzezi wołyńskiej - była dla mnie zbyt drastyczna. Raczej do niej nie wrócę - twierdzi Tomasz Betcher.

Zbyt ciężki kaliber



Na trudności w doczytaniu książki, która opisuje zbyt drastyczne sytuacje, wskazują również inni autorzy, m.in Agatha Rae, która napisała "Psychopomp".

- Z zasady zawsze staram się czytać do końca rozpoczęte książki, chociaż niestety kilkakrotnie nie dałam rady. Gdy czytałam "Dziewczynę z sąsiedztwa" Jacka Ketchuma, nie udało mi się przebrnąć przez wstrząsające opisy tortur i sadyzmu, jakich doświadczają ze strony swoich oprawców porwane nastolatki. Tę powieść czytało mi się jeszcze ciężej, gdy dowiedziałam się, że została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, i w końcu skapitulowałam. Nie dokończyłam "Dziewczyny z sąsiedztwa" i nie mam zamiaru wracać do tej książki. Z podobnych powodów miałam trudności z przebrnięciem przez doskonały reportaż Joanny Gierak-Onoszko "27 śmierci Toby'ego Obedy". Dokończyłam, chociaż podchodziłam do niej kilkakrotnie, robiąc sobie po drodze krótkie przerwy na przetrawienie tego, o czym się właśnie dowiadywałam. Opisy tego, co działo się z dziećmi rdzennych Amerykanów, to, jak były krzywdzone w kanadyjskich katolickich i protestanckich szkołach, są szokujące i potwornie przytłaczające - wyznaje Agatha Rae.

Recenzje książek z Trójmiasta



Najważniejszy początek



Do grupy czytelników wybrednych, którzy przebierają w tytułach, zanim zabiorą się za ich lekturę, należy m.in. Aleksandra Majdzińska, autorka "Morkuta i innych opowiadań".

- Najważniejsze w książce są pierwsze wersy, jeśli mnie zaintrygują - to ją kupuję i czytam dalej, jeśli nie - wypożyczam z biblioteki i... czytam dalej, bo lubię czytać. Czytam dużo. Zawsze kilka książek naraz. Nie zawsze do końca, bywa, że od końca. Staram się czytać książki nagradzane i tych, przyznaję, zdarza mi się nie kończyć, oczywiście nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że ich bohater mnie nie przekonuje, nie znajduję w nim ani jednego elementu, który byłby dla mnie w jakiś sposób ważny - stwierdza Aleksandra Majdzińska.
Małgorzata Oliwia Sobczak i jej niedoczytane książki, odłożone na emeryturę. Małgorzata Oliwia Sobczak i jej niedoczytane książki, odłożone na emeryturę.

Nie podoba się - odkładam (na potem)



Są i tacy, którzy bez skrupułów podchodzą do literackiego świata - sprawa jest dla nich prosta: albo książka jest dobra, wciąga i się czyta, albo ląduje na półce z innymi, czekając na lepszy (swój) czas. Do tej grupy zalicza się autorka kryminałów z serii "Kolory zła": "Czerń""Czerwień". Pisarka ma już kilka odłożonych publikacji do przeczytania "na emeryturze".

- Jeszcze do niedawna kończyłam wszystkie powieści, za które się zabrałam. Nie odkładałam, pomimo że czasami okazywały się nużące lub coś mnie w lekturze uwierało. Czułam powinność ich doczytania i ostatecznego wyrobienia sobie opinii. Wszystko się zmieniło po urodzeniu dziecka, gdy czas na czytanie skurczył się do minimum. Teraz wybory stały się znacznie prostsze. Podoba się, czytam. Nie podoba się, odkładam. Zresztą każde "ale" warunkuje odłożenie książki na bok: na nigdy, na potem, na emeryturę. Na kupce "emerytura" czekają na mnie przeczytane każda w jednej czwartej pozycje: "Opowieść o miłości i mroku" Amosa Oza oraz "Szczygieł" Donny Tartt. W najwyższym stopniu zachwyciły mnie stylistycznie, lecz zabrakło mi w nich fabuły, zwartej opowieści, która by mnie poniosła. Piękno słowa i formułowania myśli to ogromne walory tych powieści, więc na pewno w przyszłości do nich powrócę. I kto wie, może właśnie kiedyś, na zupełnie innym etapie życia, historia zawarta na ich kartach jeszcze do mnie przemówi? - zastanawia się Małgorzata Oliwia Sobczak.
Podobne podejście ma inny autor kryminałów - Piotr Borlik, który bez skrupułów odkłada niedoczytane książki, po czym oddaje je do biblioteki.

- Bardzo rzadko zdarza mi się nie kończyć czytanej książki. Bynajmniej nie z powodu niskich oczekiwań, ale świadomej selekcji dobieranych lektur. Mam swoich ulubionych autorów, po których książki sięgam w ciemno, z kupnem pozostałych nowości wstrzymuję się, by zapoznać się z opiniami zaufanych recenzentów. Jeśli jednak czytana historia rozmija się z moimi oczekiwaniami, to bez skrupułów odkładam ją na półkę, by przy najbliższej okazji oddać książkę do biblioteki. Gorzej sprawa ma się z początkowymi częściami dłuższych cykli. Nawet jeśli pierwsza część wbije mnie w fotel, to po kilku miesiącach, gdy premierę mieć będzie kolejna część, nie będę czuł przesadnego entuzjazmu i raczej po nią nie sięgnę. Dlatego wolę odczekać, aż ukażą się wszystkie części. Tak jest w przypadku najnowszej książki Anny Kańtoch, która zdecydowanie należy do grupy pisarzy, których obdarzam pełnym zaufaniem. Wyjątkiem od reguły jest "Lód" Jacka Dukaja, który jest moim największym czytelniczym wyrzutem sumienia. Nie wiem, ile razy już odkładałem go na półkę, tłumacząc sobie, że to nie był dobry czas na tę pozycję. Myślę, że jeszcze dwa, może trzy podejścia. Albo się przekonam, albo oddam książkę do biblioteki - mówi Piotr Borlik.
Przeczytaj także: Warto znać: słynne pisarki z Trójmiasta

Niedoczytane, ale... dosłuchane



Na koniec polecam patent znakomitej pisarki, nominowanej do tegorocznej Nike - Izabeli Morskiej. Jeśli lubicie audiobooki, na pewno spodoba wam się jej pomysł na poznanie niektórych książek, których nie macie czasu lub siły czytać.

- Są książki, których nie da się dokończyć. Ale często nie jest to wina tych książek. Po prostu nie ma synergii między mną a książką. Z jakiegoś powodu sięgnęłam po tę książkę, może więc coś "zaskoczy" za pół roku? Jako wielbicielka audiobooków przyznam też, że są książki, przy których świetnie się zasypia. W moim wypadku rolę tę spełniają dzieła Conrada, którego skądinąd bardzo cenię. Może ze względu na głos lektora. Wiele książek papierowych w mojej bibliotece zostaje niedoczytanych jedynie dlatego, że nie mogę "usiedzieć w jednym miejscu". Wystarczy, że siedzę w ramach pracy. A kiedy książki słucham, to chciałabym się trochę poruszać. Dlatego u mnie klasyfikacja negatywna brzmi: "To się nie nadaje do słuchania". Ostatnio odkryłam tłumaczoną na polski francuską autorkę Delhine de Vigan. I tak "Prawdziwą historię" oraz "Ukryte godziny" wchłonęłam momentalnie. Ale już z "Nic nie oprze się nocy" miałam problem. Wspominki rodzinne nie wydawały mi się aż tak ciekawe. A jednak rezygnując, straciłabym wiele, gdyż książka w drugiej połowie wciągnęła mnie mocno. Ostatnio jednak z przyjemnością słucham nowości: Curtis Sittenfeld, "Rotham: The Novel", Mary L. Trump, "Zbyt wiele i nigdy dość" (właśnie przetłumaczona), czyli książki o polityce z punktu widzenia kobiet. No i czeka mnie ostatnia część trylogii Hilary Mantel o Thomasie Cromwellu, "Zwierciadło i światło..." (38 godzin słuchania, jeszcze nieprzetłumaczona). Poza tym w ciągu ostatniego roku ukazało się wiele świetnych polskich książek, których nie doczytałam. Doceniam ich znakomitość, stoją więc na półce. Gdyby tylko nowości pojawiały się od razu w formie audiobooka... - dzieli się z nami przemyśleniami Izabela Morska.

Opinie (113)

Wszystkie opinie

  • Przerwanie czytania po kilku stronach, bo nie spodobał się początek książki (6)

    to błąd.
    Ale takie czasy, jak nie masz czegoś od razu, to można to porzucić i poszukać czegoś nowego.

    • 7 7

    • (3)

      Naprawdę, będziesz brnął przez kilkaset stron nudnej i męczącej książki? Po co? Jaki ma cel takie męczenie się? Hartowanie? Na wypadek czego - jak cię dopadnie znienacka w bramie nudna książka?

      • 3 1

      • Ktoś pisze o rezygnacji po kilku stronach (2)

        A ty mu na to o brnieciu przez kilkaset stron.
        Proponuję wyposrodkowac, pół godziny/godzina czytania w moim przypadku wystarczy by stwierdzić że to nie ma sensu.

        • 1 0

        • (1)

          Jakoś nie wierzę, że styl się magicznie zmieni w dalszej części albo temat. Takie hity to tylko w Ulissesie :)

          Przykładowo, tak porzuciłem Lolitę, bo nie byłem w stanie zdzierżyć ślinienia się starego faceta o młodej dziewczynie i jakoś wydało mi się oczywiste, że to fantazjowanie będzie się przewijać przez całą resztę książki.

          • 1 2

          • Młodej dziewczynie?

            Chyba dziecka - miała 12 lat.

            • 0 0

    • i tak i nie. Jeżeli styl jest tak zniechęcający że męczysz się przy czytaniu, naprawdę szkoda nerwów.

      • 3 0

    • to było ponad 20 lat temu, więc nie zwalaj na czasy

      A napisano tyle książek że szkoda życia na nudne.

      • 9 0

  • Dostałem na gwiazdke (3)

    Księgi jakubowe. Zajęło mi to trzy dni. Coś 300 stron na dzień. Bez zmęczenia.

    • 3 1

    • Nie dałem rady żadnej książki Tokarczuk skończyć, a próbowałem.

      Księgi Jakubowe nawet dwa razy próbowałem przeczytać. Za drugim razem dotarłem do połowy, co jest sukcesem.

      • 1 1

    • Chylę głowę,ja nie dałam rady

      • 2 1

    • Nie lepiej było używać normalnego papieru toaletowego w rolce? Wygodniej i taniej.

      • 0 7

  • Ulisses - oto wyzwanie godne prawdziwego twardziela... (1)

    Nie ma chyba bardziej większego wyzwania (zapewne Finnegans Wake ale to już zupełnie odmienna bajka :) ) niż Ulisses Joyce'a - człowiek próbuje się wiele razy przez to ,,przegryźć'', niczym kornik przez beton - pierwsze strony to jak pierwsze kilka metrów wspinaczki na Mount Everest ;). A warto ten czytelniczy szczyt w trudzie i mozole zdobyć bo gdy się w końcu to ,,zmęczy'' to satysfakcja jest niepoślednia i chce się powiedzieć jak Molly Bloom na końcu książki: ,,tak chcę Tak" (bez znaków przestankowych :) )

    • 3 0

    • Errata ;)

      Errata: Powinno być oczywiście: ,,tak chcę Tak." - z kropką na końcu kończącą całe zdanie będące rozdziałem ;)

      • 2 0

  • Zależy (8)

    Jeśli książka jest naprawdę zła, to nie ma sensu się męczyć. Czasem jak książka mnie nudzi to włączam sobie audiobooka. Tak zrobiłem np. z "Ślepnąc od świateł" Jakuba Żulczyka. Ta książka była tak przeintelektualizowana i bełkotliwa, że nie mogłem tego dłużej znieść, dlatego sięgnąłem po audiobook.

    • 18 3

    • (6)

      A w jaki sposób audiobook wpłynął na treść książki, że stała się bardziej przyswajalana?

      • 7 1

      • (3)

        Jakoś przy audiobooku była mniej denerwująca. Mogłem sobie włączyć przyspieszenie, a jednocześnie nadal cieszyć się z tekstu, bo wszystko rozumiałem. Nie przypadł mi styl, w jakim napisana była ta książka, a chciałem się dowiedzieć, jak się ta historia zakończy.

        • 9 0

        • Boty ksiazki denerwuja bo interesuje je tylko zapis cyfrowy

          • 0 0

        • lubię czytać ale (1)

          audiobooków słucham głównie podczas spacerów z psem i w trasie prowadząc auto

          • 3 1

          • Ja podczas seksu

            • 7 3

      • Audiobook można wyciszyć. ;)

        • 2 0

      • można słuchać śpiąc i nie tracisz cennego czasu, a książka odfajkowana

        • 14 1

    • zależy też od płci. Faceci się napocą przy "Nad Niemnem" a kobiety wolą książki nie ociekające krwią.

      • 0 2

  • Sugestywna opinia (1)

    Do "Nad Niemnem" i "Cierpienia młodego Wertera" nawet nie podchodziłem.
    Nie wyobrażam sobie też, jakbym mógł to dokończyć, gdybym nawet zaczął.
    Czekam za to, kiedy powrócę do "Chłopów" i następujących po "Jesieni" pór roku. Tak samo z 2. i 3. częścią "Północ i Południe" czy azjatycką sagą Clawell'a.
    Jego "Ucieczka" i coś z Ludluma czytam już długie miesiące i nawet nie czytając dalej "przeżywam" lektury czekając na cd., a do leżącego Sun Zi chyba nie do końca dojrzałem jeszcze..
    Tylko co ja się uzewnętrzniam, jak odbiorcy mogą nie mieć potrzeby tego czytać.
    I tak jest z książką.
    Z potrzeby odkładam i z potrzeby do niej wracam.
    I chyba nie tylko ja tak mam, niezależnie od tytułu.

    • 0 3

    • Ale o co chodzi właściwie?

      • 1 1

  • Czytam od ,,deski do deski" i to od ponad 50 lat. (2)

    Przeczytałem grube tysiące z wielu dziedzin,naprawdę warto.Wielu nie przeczytałbym jeszcze raz Plusy na eneryturze rozwiązuję krzyżówki bez zaglądania do internetu,nie pytam się też nikogo co znaczy jakieś ,,dziwne" słowo używane w duskusjach.Wszyscy cię mogą zdradzic ,rodzina,przyjaciele -książka nigdy

    • 4 3

    • (1)

      Serio, z tym potępieniem internetu to żałość bierze. Moi rodzice na emeryturze siedzą w internecie sporą część dnia, ojciec oprócz tego pasjami rozwiązuje krzyżówki, zaś mama i rozwiązuje krzyżówki na papierze, i w grach na tablecie. Mi do emerytury brakuje ćwierć wieku, a mam zasób słownictwa nieznanego dla osób zaledwie dekadę młodszych. Serio, czytanie samych książek z nikogo nie zrobi intelektualisty, zaś mi wygodniej oderwać się od książki i sprawdzić coś, co mnie w niej zainteresowało, na telefonie, niż grzebiąc w encyklopedii PWN. Z racji wykonywanego zawodu mam kontakt z tekstem na co dzień. Naprawdę, nieraz po ośmiu godzinach czytania jedyne, o czym marzę, to wziąć pilota od tv, telefon w garść i się odmóżdżyć. Co nie przeszkadza mi czytać dla rozrywki około stu książek rocznie plus trzy razy tyle w pracy.

      • 2 0

      • Książkę napisz,tyle wywodów przytoczyłes

        • 1 0

  • (2)

    Ksiazki?
    Nuda
    Wolę dobre filmy sensacyjne.

    • 0 4

    • Dobre filmy sensacyjne, są często nakręcone na podstawie dobrych książek ;)

      • 2 0

    • Żal mi Ciebie

      • 3 0

  • Nad Niemnem (3)

    Jako lektura obowiązkowa. Naprawdę próbowałem, na szczęście nasza wyrozumiała i kochana polonistka odpuściła nam te męki, wyjątkowo pozwoliła na przeczytanie streszczenia.

    • 5 4

    • rozdział pierwszy: 2 kobiety idą polem...opis na 30 stron (1)

      Powiedziałem poloniście, że nie przeczytam tego, nie dam rady, trudno, niech da mi jedynkę. Odpowiedział: Spokojnie, rozumiem! :-)

      • 1 4

      • Sugestywna opinia

        Omawiane na lekcjach fragmenty wystarczająco zniechęcały do samodzielnego rozpoczęcia tego tytułu.
        Jak będę chciał poczuć brzozowy las, to po prostu udam się do takiego na spacer haha

        • 0 1

    • Jako jedna z nielicznych uważam że Nad Niemnem było jedną z lepszych lektur.

      • 2 2

  • Potop (14)

    Zalał mnie i poraził, nie wypłynąlem spod niego ;) Pomimo tego, że uwielbiam historię.

    Z zasady nie kończę książek, które mnie nie wciągają - szkoda czasu, który można spożytkować na jakąś bardziej pasującą nam lekturę.

    • 12 4

    • a ja "Trylogię" , "Quo vadis" przecztałem z przyjemnością (1)

      • 2 1

      • A ja tego Pana Tadeusza, tylko nazwiska nie pamiętam.

        • 0 2

    • Potop kiedyś był lekturą obowiązkową ( przymusową) (4)

      Przeczytałam, bo musiałam w szkole średniej, nigdy więcej.........

      • 8 3

      • (1)

        i jest nadal w średniej obowiązkowy, nawet na maturę.

        • 2 1

        • ja pierrrdziu to co tam sie świat zatrzymał to było stare 30 lat temu i te nowe dzieciary te starocie czytajo to nie można dać czegoś nowego aktualnego żeby za światem nadążać tylko zacofanie takie szerzyć

          • 0 2

      • Jaja sobie robicie? (1)

        Naturalnie na początku romansowe nudy, ale od Kiejdan zaczyna się jazda bez trzymanki.

        • 4 3

        • Jazda bez trzymanki

          To w opowieściach o twarzy i nie tylko greja czy innej Blanki z Polski ;)

          • 1 2

    • Interesujesz się historią i nie lubisz sienkiewiczowskich klimatów? (4)

      Troszkę to dla mnie dziwne.

      • 4 3

      • (1)

        jak ktoś jest fanem sienkiewiczowskich klimatów i twierdzi, że interesuje się historią, to wiem, że amatorsko ;)

        • 1 4

        • Sienkiewicza czyta się dla klimatu, a nie dla nauki historii.

          A klimat bezsprzecznie jest.

          • 3 0

      • Dokładnie

        Tematyka jest dla mnie bardzo ciekawa - np. historia Kozaczyzny w XVII w. jest jednym z moich koników, wojny polsko-szwedzkie zresztą też nie są mi obce. Co innego jednak literatura popularnonaukowa, a co innego napisana ciężkim do strawienia językiem mało współczesnym proza "ku pokrzepieniu serc".

        • 2 2

      • Historię lubię, grafomanię niekoniecznie.
        Przede wszystkim, drażni ten pseudo-epokowy język.
        W każdej epoce ludzie rozmawiają ze sobą językiem sobie współczesnym, więc taki zabieg nie ma żadnego sensu w powieści. Dla zainteresowanych językiem z innych epok są oryginalne teksty.

        • 6 3

    • (1)

      ja skończyłem po pierwszej stronie, nie chciałem tego kontynuować.

      • 6 2

      • Czyli nie zacząłeś.

        I tyle.

        • 1 2

  • Opinia wyróżniona

    Mówimy tylko o literaturze pięknej czy też innych gatunkach również? (1)

    Bo z książkami naukowymi/popularnonaukowymi oraz biografiami, wspomnieniami, autobiografiami też wygląda to podobnie.

    Niektórzy mają po prostu taki styl pisania, dotyczy to głównie książek naukowych i popularnonaukowych, że człowieka senność ogarnia po 3 stronach, albo czyta całą stronę i łapie się, że nic z tego nie rozumie.

    Jeśli chodzi o biografie, wspomnienia i autobiografie to moim największym problemem, przez który niektóre z nich zostawiłem nieskończone jest to, że po prostu nie mają nic ciekawego do powiedzenia lub dotyczą osób, które tak naprawdę nie są albo zbyt ciekawe. Na przykład "W Grze" czyli autobiografia naszego pożal się boże selekcjonera Jerzego Brzęczka, w której stężenie absurdu i samouwielbienia jest potężne czy wywiad rzeka z Agnieszką Radwańską "Jestem Isia".

    • 14 1

    • Strasznie dużo tekstu w tym komentarzu, zacząłem czytać ale nie skończyłem. Zaczęte książki są duuużo lepsze, wracam do nich jak rozpalam w kominku, dają wtedy tyle ciepła, ehh

      • 0 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Która z inicjatyw nie jest Miejskim Znakiem Kultury Szymona Wróblewskiego?

 

Najczęściej czytane