• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niedociągnięcia w Teatrze Szekspirowskim

Anita
10 listopada 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kłopotliwa elewacja Teatru Szekspirowskiego
Gdański Teatr Szekspirowski jest chlubą całego regionu. Warto jednak pomyśleć nad udogodnieniami, które ułatwią widzom odbiór wydarzeń kulturalnych. Gdański Teatr Szekspirowski jest chlubą całego regionu. Warto jednak pomyśleć nad udogodnieniami, które ułatwią widzom odbiór wydarzeń kulturalnych.

Choć jestem miłośniczką Teatru Szekspirowskiego, to pierwsza wizyta w nim mnie rozczarowała - pisze nasza czytelniczka, pani Anita. Jej zdaniem teatr nie jest dziś przyjazny publiczności.



Nie ma problemu z oznakowaniem foteli na głównej widowni, ale widzowie korzystający z balkonów muszą mocno wytężać wzrok. Nie ma problemu z oznakowaniem foteli na głównej widowni, ale widzowie korzystający z balkonów muszą mocno wytężać wzrok.

Czy w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim należy dokonać poprawek?

Od wielu lat byłam fanką budowy Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku. O projekcie usłyszałam po raz pierwszy w 1993 roku i od razu mnie zafascynował. Potem sprawa ucichła na wiele lat, ale gdy budowa ruszyła, konsekwentnie trzymałam za nią kciuki.

Gdy gmach już powstał, zakochałam się w jego architekturze. Wiele osób narzeka, że budynek teatru pasuje do Głównego Miasta jak pięść do nosa. Nie zgadzam się z tą opinią. Wydaje mi się, że wygłaszają ją ludzie, dla których każdy budynek w historycznym centrum Gdańska powinien mieć formę kamieniczki i elewację z czerwonych cegieł.

Tymczasem moim zdaniem architektura teatru w inteligentny sposób nawiązuje do architektonicznego dziedzictwa Gdańska. Lubicie cegły? Bardzo proszę - są cegły, ale żeby nie było banalnie to czarne, a nie czerwone. Najważniejszy budynek w mieście to Bazylika Mariacka? Oczywiście, więc składamy jej hołd - przyporami, które przypominają te w centralnym kościele miasta. Gdańsk nie ma dawnych murów, z których można podziwiać panoramę miasta? To dajmy gdańszczanom możliwość spacerowania po murze teatru, niech spojrzą na swoje miasto z nowej perspektywy.

W przeciwieństwie też do wielu osób krytykujących tę budowę, mam świadomość jej rzeczywistych kosztów. Czytelnicy Trojmiasto.pl często narzekają, że Gdańsk wydał gigantyczne pieniądze na budowę teatru. Mało kto wie, że miejski wkład w budowę wyniósł niespełna dwa razy tyle (15 mln zł), co na utworzenie działającej przez kilka tygodni strefy kibica z kiełbaskami i piwem podczas Euro 2012 (9 mln zł).

Ten przydługi wstęp napisałam po to, by pokazać, że jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego teatru. Jednak moja pierwsza w nim wizyta mocno mnie rozczarowała.

Oto dlaczego.

Po wejściu do teatru zwykle zaczynamy poszukiwanie szatni.
Ponieważ nie ma widocznych oznaczeń prowadzących do niej, o pomoc prosimy kogoś z licznego personelu. Otrzymujemy informację, że szatnie znajdują się w podziemiach. Prowadzą do nich wąskie drzwi oraz równie wąskie, kilkukrotnie zakręcające i dość strome schody.

O ile przed spektaklem dotarcie do szatni to tylko kwestia gimnastyki, o tyle po przedstawieniu to już gimnastyka połączona cierpliwością. Gdy ponad 500 widzów stara się dotrzeć jednocześnie do położonej w tak niedogodnym miejscu szatni, kolejka ciągnie się przez całe wąskie schody i kończy w foyer budynku.

Po wizycie w szatni idziemy na swoje miejsce. Podobnie jak z szatnią, nie mamy pojęcia jak do niego dotrzeć. Budynek ma skomplikowaną budowę, z foyer wychodzi kilka par schodów, ale oznaczeń brak. Pomocą służą pracownicy, ale ich praca jest syzyfowa. Gdy odprowadzą na miejsce jedną parę widzów, wracają by pomóc kolejnym gościom. Czy nie prościej byłoby zamontować czytelne oznaczenie w korytarzach?

Nie lepiej jest z oznaczeniem miejsc na widowni. Szukający swoich miejsc widzowie i pomagający im pracownicy teatru, wykonują dziwny taniec, polegający na spacerowaniu między siedziskami i schylaniu się na wysokość kolan, bo tam właśnie zamontowano oznaczenia. Są one estetyczne, ale tak dyskretne, że praktycznie niezauważalne.

Mam wrażenie, że kierownictwo teatru zdaje sobie sprawę z tych niedogodności. Świadczą o tym choćby strzałki z kolorowej taśmy klejącej, które umieszczono na podłodze teatralnych korytarzy. Podobnie odbieram oznaczenie kawiarni czy toalety za pomocą białych kartek formatu A4 z wydrukowanymi napisami.

Gdyby taka sytuacja miała miejsce tuż przed otwarciem budynku - nie miałabym pretensji. Jednak oficjalne otwarcie odbyło się pod koniec września (Tradycja, piękno i chaos na otwarciu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego). Potem jeszcze w teatrze prezentowano kilka spektakli w ramach Festiwalu Szekspirowskiego, kilka w ramach Tygodnia Brytyjskiego, teraz zaś gościmy artystów Teatru Narodowego. Było więc wystarczająco dużo czasu, by te wszystkie niedociągnięcia poprawić (z wyjątkiem przebudowy schodów do szatni).

Trwająca tak długo prowizorka w budynku zaprojektowanym przez cenionego architekta ma prawo więc drażnić - i to nie tylko poczucie estetyki.

Odpowiedź na list naszej czytelniczki z Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego:

Szanowna Pani Anito,
w imieniu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego dziękuję za szczere słowa - zarówno te bardzo pochlebne dla teatru, jak i te krytyczne. W odpowiedzi na Pani uwagi chciałabym poinformować, że wszystkie oznaczenia w budynku GTS są dziełem naszego architekta i zostały w całości przez niego zaakceptowane. Zdajemy sobie jednak sprawę z niedogodności, jakie powoduje ich niewielki rozmiar i w najbliższym czasie zostaną one wymienione na większe oraz będą lepiej rozmieszczone.

Miejsca na galeriach, ich układ oraz oznaczenia, również wpisują się w przemyślaną koncepcję autora projektu teatru, jednak, jak w każdym nowym obiekcie, tak i w GTS niektóre rozwiązania będą modyfikowane, by poprawić ich funkcjonalność oraz komfort widzów. Takie zmiany wymagają jednak czasu.

Przy 500 czy 600 widzach - a do przyjęcia tylu osób przystosowana jest zarówno widownia GTS jaki i szatnie - każda szatnia przeżywa "oblężenie" i widzowie muszą chwilę poczekać na swoje okrycie. Poprzez sprawną pracę naszej obsługi widowni i szatni staramy się oczywiście ten czas oczekiwania zminimalizować. Przepraszamy za ewentualne niedogodności.

Magdalena Hajdysz
Rzecznik prasowy GTS
Anita

Miejsca

Opinie (159) 4 zablokowane

  • Zakochany Szekspir

    Byłem z żoną w Teatrze Szekspirowskim po raz pierwszy na wymienionej w tytule sztuce i już więcej się do tego teatru nie wybierzemy. Podzielam krytyczne uwagi o funkcjonalności tego teatru wyrażone we wcześniejszych opiniach. Mieliśmy miejsca Poziom I Rząd III Sektory c i d. Scenę przysłaniały nam słupy konstrukcyjne. Kto tak konstruuje widownie w XXI wieku (jeżeli nawet w epoce wiktoriańskiej tak konstruowano)? Akustyka zła wielu kwestii można się było jedynie domyślać. Szczęście, że sztuka była grana w języku polskim, bo wersja angielska wyświetlana nad sceną z tego rzędu była zupełnie niewidoczna. Uratowała nas przerwa podczas, której opuściliśmy teatr rezygnując z dalszego oglądania sztuki.

    • 1 0

  • (4)

    Najważniejsza kwestia, jaki standard reprezentują toalety w teatrze? Czy wszystko zamontowane jest tak jak trzeba.

    • 31 3

    • Do Teatru idzie się głównie oglądać a nie s*** akurat w temacie toalet jet ok, ale reszta pozostawia wiele do życzenia (słupy zasłaniające scenę, brak oparć i brak dobrego oznakowania)

      • 0 0

    • (2)

      standard toalet jak najbardziej dobry, jednak żeby się do nich dostać trzeba się również naszukać, ponieważ są umieszczone vis a vis szatni, czyli w podziemiach, do których nie wiadomo którymi drzwiami zejść ;)

      • 25 2

      • w teatrze to sie oglada spektakl (1)

        a nie chodzi po toaletach. Przyjdzie taki, płaszcz do szatni, kupa w toalecie, pewnie jeszcze ręce potom ciepła woda umyć, kraniki , dywaniki..... w domu na video sobie oglądaj jak chcesz siedzieć rozebrany

        • 25 15

        • :D

          • 2 1

  • Szatnia (2)

    Szatnia - to istna porażka! Jak może wykształcony architekt zaprojektować w TEATRZE takie wąskie schody do podziemia. Wstyd!!

    • 31 0

    • Nie mamy Pańskiego płaszcza i co nam Pan zrobisz ?

      • 0 0

    • a co z bezpieczeństwem

      załózmy że w szatni dojdzie do zaprószenia ognia:)

      • 16 0

  • (4)

    Szanowna Pani Rzecznik!
    Współczuję stanowiska! Jeszcze wiele tego typu usprawiedliwień przed Panią. Myślę, że niedogodności w teatrze tak łatwo nie dadzą się naprawić.
    Szatnia w podziemiach: którędy mają się tam dostać dzieci, osoby starsze, z trudnościami w poruszaniu się? Budowniczy teatru chcą go zamknąć dla takich widzów?? Kawiarnia w podziemiu: kto tam będzie miał ochotę zejść w trakcie przerwy. Przecież to właśnie w kawiarni najfajniej obserwuje się innych gości, spotyka znajomych. Można zobaczyć jak fajnie jest pomyślana kawiarenka w hallu sali Teatru Wybrzeże w Sopocie. Koszmarne schody na balkony, brak wygodnych poręczy. Strasznie niewygodne siedzenia. Nie można właściwie zmienić pozycji przez całe przedstawienie. Barierki na balkonach są zamontowane, o ironio! dokładnie na wysokości oczu! A spróbuj widzu wstać, natychmiast zostaniesz zmuszony do zajęcia wykupionego miejsca. Jestem niezwykle rozczarowana wnętrzem teatru, dłuugo się tam nie wybiorę.

    • 28 1

    • a propos przystosowania teatru... (1)

      ... dla osób starszych, dzieci - ale także osób niepełnosprawnych: jest to jeden z najlepiej przystosowanych teatrów w Europie. Na wszystkie poziomy (sala archeo z kawiarnią, szatnie, wszystkie piętra) można dotrzeć windą, są też podjazdy dla wózków inwalidzkich oraz miejsca dla osób na wózkach na parterze widowni. Który z teatrów w Trójmieście może się pochwalić takimi rozwiązaniami?
      A co do usprawiedliwień - zapewniam, zalet tego wyjątkowego miejsca jest dużo dużo więcej, niż wad.

      • 2 7

      • "jest to jeden z najlepiej przystosowanych teatrów w Europie"

        jak będziesz mieć problemy z kręgosłupem (np. bóle) i się tam wybierzesz na ponad 2-godzinny spektakl, to porozmawiamy bardziej obiektywnie, gdyż dopiero wtedy doświadczysz, jak bardzo przystosowane są siedzenia. Nawet dla zdrowego kręgosłupa to jest problem. Jeśli to ma być "jeden z najlepiej przystosowanych teatrów w Europie" to ja dziękuję za taką Europę.

        • 2 0

    • Mała strata (1)

      Takich pesymistów co potrafią tylko narzekać tam raczej nie trzeba. Poradzą sobie bez ciebie

      • 1 11

      • Ale nasze pieniądze są tam wpakowane.
        Może nie w tych wyborach ale już następnych zwrócimy baczniejszą uwagę na wydatki i dotacje publiczne, miejskie.
        Cofnie się np dotacje i cała twoja pycha leci w niebyt.
        Zrozumiałaś?!

        • 7 1

  • za 5 lat się zawali

    i dopiero będzie tragedia więc jak się ktoś chce wybrać to jak najszybciej bo ryzyko wzrasta z każdym dniem

    • 1 0

  • No i zbuduj tu chamom teatr.... (4)

    Daj bydłu możliwość kontaktu z wysoką kulturą, to i tak ci będą mendzić. A to fotele niewygodne, a to ściany krzywe i inne wymysły. Partia powinna zrobić w końcu porządek z malkontentami i wstecznikami.

    • 43 74

    • teatr

      Bo my potrzebujemy nowego nowoczesnego Teatru Operowego a nie Szekspirowskiego gniotu

      • 1 0

    • Czyzbys to wlasnie ty byl tym architektem? Bo myslisz tak jak on....

      • 5 0

    • trudno jest czerpać kulturę stojąc po kolana w błocie....

      • 19 2

    • jak się ma taką sztukę to trudno zachować kulturę

      • 20 0

  • Niedociągnięcia. (9)

    Wskazane w artykule niedociągnięcia wskazują jednoznacznie że w teatrze brak jest kierownika odpowiedzialnego za administracje. A jeżeli takowy jest zatrudniony to powinno się jego natychmiast wymienić. To są usterki wynikające z złej pracy tego działu.

    • 143 16

    • glupota

      W ogóle ten teatr Szekspirowski jest nie potrzebny i szkoda na niego pieniędzy. Mamy teatr operowy i Teatr Wybrzeże.

      • 0 0

    • Niedociągnięcia jednoznacznie wskazują, że słaby architekt projetkował wnętrze..

      Chyba, że był to "architekt" z tych co to oglądają swoje wyroby na makietach w skali 1:100, z góry. I nie mają pojęcia o funkcjonalności wnętrza. Czyżby Neufert był taki trudny w czytaniu??

      • 6 0

    • Propozycja

      Proponuję kierownika administracyjnego stracić publicznie na Targu Drzewnym, a prochy spalić i rozsiać po Bałtyku

      • 5 3

    • tam z prawie każdego miejsca nic nie widać... (2)

      masakra za 40 milionów z naszych podatków

      • 32 17

      • HATERA DO OKULISTY zapraszam (1)

        widać że nie siedziałeś na dole! a z galerii też widok jest ograniczony tylko przy standardowym ustawieniu sceny (z tego co czytałem to możliwości ustawień scen jest wiele). Jak kupujesz bilet na miejsce z którego słabo widać to jest to napisane na bilecie i jest też tańszy... nikt takiego kupować nie kazał

        • 10 23

        • Są takie stadiony które posiadają miejsca np za słupami podtrzymującymi dach. Nic z nich nie widać ale są. Pytanie tylko po co?

          • 21 2

    • Wywalić kierownika na zbitą mordę, wywalić dyrektora, prezesa, budynia, wszystkich wywalić, kopaczową i komorowskiego też,

      • 17 11

    • Za niedługo poprawki

      no to trzeba tylko przeczekać wybory i zamkną by poprawić "słuszną koncepcję architekta". Znowu kilka milionów się wyda, ale niekompetencja przecież kosztuje - Podatnika oczywiście.

      • 25 4

    • Niedociągnięcia i odpowiedź wskazują, że "przemyślana koncepcja autora" została niedostatecznie ukierunkowana na odbiorcę.

      • 43 2

  • Jak do tego doszło? Warto przeczytać tekst z 2009 r. Tomasza Korzeniowskiego (4)

    Szekspirowska fikcja za 80 mln

    Data dodania: 2009-05-25 22:20:56 Ostatnia aktualizacja: 2009-06-02 12:51:18 Tomasz Korzeniowski, Dziennik Bałtycki

    Od kilkunastu lat trójmiejskie media informują nas o inicjatywie odbudowy tzw. teatru "elżbietańskiego" nazywanego też "szekspirowskim". "Gazeta Wyborcza" z 23 grudnia 1991 roku poinformowała, że założona wówczas Fundacja Theatrum Gedanense za główny statutowy cel przyjęła odbudowę teatru w formie architektonicznej z początku XVII wieku, a przedsięwzięcie to stało się przedmiotem rozmowy prezydenta RP Lecha Wałęsy z królową brytyjską Elżbietą. W lipcu 1994 roku znany krytyk teatralny Andrzej Żurowski na łamach "Wiadomości Kulturalnych" relacjonuje przyjęcie dla kilkuset gości zorganizowane w St. James's Palace w Londynie przez patrona odbudowy teatru Karola Księcia Walii. Po raz kolejny padają tam publiczne zapewnienia, że celem przedsięwzięcia jest rekonstrukcja "unikatowej budowli teatralnej" uwiecznionej na rycinie Petera Willera z XVII w. Prezentowana jest jej makieta. Dwustu gości dokonuje wpłat na ten cel od 150 do 1000 funtów. Jeden z cytowanych Brytyjczyków związany z odtworzeniem w Londynie słynnego teatru Globe stwierdził "Posiadacie niewiarygodną historyczną dokumentację budowli. Nam brak dla Globe precyzyjnych przekazów z epoki". Autentyczne pozostałości gdańskiej budowli udało się odkryć archeologom w 2000 roku. Jak stwierdził w swojej analizie dr Marcin Gawlicki, budynek wzniesiony był na planie zbliżonym do kwadratu, a długość jego elewacji wynosiła ok. 20 m. I tak też miał być odbudowany. I oto, nieoczekiwanie w 2005 roku inicjatorzy przedsięwzięcia zmienili zdanie. Pomimo wielu lat informowania międzynarodowej opinii publicznej i zbierania funduszy na rekonstrukcję niewielkiej budowli, zorganizowano międzynarodowy konkurs architektoniczny.

    Co dziwniejsze, organizatorzy konkursu i Fundacja Theatrum Gedanense zrezygnowali z realizacji projektów, które zwyciężyły w rywalizacji. Wystąpili natomiast do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych o zgodę na realizację projektu włoskiego architekta Renato Rizziego. Jego projekt musiał zostać wykluczony z konkursu za złamanie regulaminu i wielokrotne przekroczenie planowanych gabarytów przyszłego teatru. Tym jednak wzbudził zachwyt jurorów, którzy przyznali mu nagrodę specjalną. Nielegalność tej decyzji potwierdził wyrok Zespołu Arbitrów Urzędu Zamówień Publicznych z dnia 15 lutego 2005 r. Mimo wszystko Włochowi udzielono zamówienia z wolnej ręki. Tak więc po radykalnych zmianach projektowych, od 2005 roku nie można już mówić ani o odbudowie, ani o rekonstrukcji dawnego teatru "elżbietańskiego". Teraz władze wraz z fundacją chcą zbudować coś zupełnie innego, niż wcześniej oficjalnie planowano. Co ciekawe, większość ze znanych osobistości zaangażowanych w przedsięwzięcie nie zdaje sobie z tego sprawy. Przynajmniej tak to z boku wygląda. Dotychczas inwestycja uzasadniana była teorią filologa, prof. Jerzego Limona. Przed laty ogłosił on, że niewielki budynek gdańskiej Szkoły Fechtunku z ok. 1610 r. był w rzeczywistości pierwszym na terenie Polski teatrem publicznym. Tymczasem to nieprawda, a historyczne źródła wyraźnie temu przeczą. Zainteresowanych odsyłam do sfinansowanej przez Miasto Gdańsk oraz Urząd Marszałkowski publikacji naukowej Jerzego Mariana Michalaka ("Gdański Rocznik Kulturalny" nr 19, Gdańsk 2000) ujawniającej nieznane wcześniej dokumenty odkryte przez autora w Archiwum Państwowym w Gdańsku. Budowla znana z siedemnastowiecznej ryciny Petera Willera, uznawana za teatr publiczny z czasów Szekspira, w istocie została wniesiona od postaw w latach 1634-35, a więc 19 lat po śmierci słynnego dramaturga. Była to sala ćwiczeń szermierczych i dla takich celów ją zbudowano. Tak więc ogromna inwestycja budowlana za 80 mln zł, o nazwie Gdański Teatr Szekspirowski, po prostu nie ma uzasadnienia historycznego, nie mówiąc już o miejscu tej budowy. W obecnie zaprojektowanej, kolosalnej formie przyszły budynek naruszy wartości zabytkowe historycznego centrum Gdańska. Przede wszystkim zasłoni całkowicie cenne gdańskie zabytki. Zarówno przechodnie jak i turyści przejeżdżający ul. Podwale Przedmiejskie nie zobaczą już ważnej części sylwety Głównego Miasta. Zniknie ono za długą na 131 metrów ścianą z klinkieru.

    Bulwersujący jest fakt, że pozwolenie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku dotyczące tej inwestycji zostało wydane wbrew wytycznym wydanym przez ten sam urząd w 2004 r. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w zeszłorocznej decyzji z wymowną ostrożnością stwierdza, że planowane zamierzenie budowlane "nie pozostaje w rażącej sprzeczności" z wytycznymi konserwatorskimi. Tak więc sprzeczność z przepisami istnieje. Czy jednak rzeczywiście nie jest ona rażąca? Skalę tej sprzeczności dobitnie określają wspomniane wytyczne konserwatorskie, w których czytamy, że "nową architekturę poprzez właściwy dobór gabarytów (...) należy harmonijnie wtopić w zabytkową strukturę miasta" oraz że "należy dążyć - poprzez odpowiednie ukształtowanie bryły oraz linię zabudowy - do takiego ukształtowania budynku, aby nie spowodować zdominowania przez nią historycznego otoczenia". A przecież teatr Rizziego jest kilkunastokrotnie większy od którejkolwiek z sąsiadujących budowli Głównego Miasta. Złudzeń nie pozostawiają liczby. Wg obliczeń dr. Marcina Gawlickiego siedemnastowieczna Szkoła Fechtunku miała ok. 600 m kw. powierzchni. Kolos Rizziego jest ponad siedemnastokrotnie większy, gdyż ma 10 600 m kw. Jeśli teatr Rizziego musi koniecznie powstać w aktualnie forsowanej monstrualnej formie, to niech go budują z daleka od skarbu kultury, jakim jest zabytkowe centrum Gdańska. Muszę tu dodać, że nigdy nie proponowałem przeniesienia budynku Rizziego na Wyspę Spichrzów, gdzie miałby rzekomo lepiej wyglądać. Informacja taka opublikowana przez "Gazetę Wyborczą Trójmiasto" z 7-8 lutego 2009 r. jest nieprawdziwa. Rekonstrukcja spichlerzy na północnym cyplu wyspy jest konieczna choćby ze względów symbolicznych, a nadanie im funkcji kulturalnych będzie sukcesem miasta i regionu.

    Tomasz Korzeniowski jest prezesem gdańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami i konserwatorem zabytków w bazylice Mariackiej w Gdańsku. Deklaruje się jako przeciwnik budowy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego w takim kształcie, jak zamierza to zrobić Fundacja Theatrum Gedanense. Towarzystwo, którym kieruje, zaskarżyło decyzję wojewódzkiego konserwatora zabytków dopuszczającą budowę teatru, jednak w ostatni piątek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie tę skargę oddalił. Wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę gmachu ma się odbyć we wrześniu. Uświetni je widowisko Andrzeja Wajdy oparte na utworach Szekspira.

    Źródło: Dziennik Bałtycki, Tomasz Korzeniowski Szekspirowska fikcja za 80 mln

    • 10 0

    • TEATR SZEKSPIROWSKI

      Od dnia 8 Listopada 2014 roku , kiedy na własne oczy zobaczyłam TO CUDO - Teatr Szekspirowski w Gdańsku nie mogę się pozbierać ze ZŁOŚCI . Tyle zabytkowych obiektów kultury materialnej czeka w Gdańsku na RATOWANIE , a na ZESZPECENIE MIASTA wydaje się miliony ! Mam propozycje do WŁADZ - sprowadzić z USA fachowców , którzy za następne miliony , bezkolizyjnie , dynamitem usuną TEN OBIEKT , NIKOMU I NICZEMU NIE SŁUŻY . Ciesze się , że zamieszczono tekst Pana Tomasza Korzeniowskiego , może " po nitce do kłębka " zostanie wyjaśniona ZAGADKA ?

      • 4 0

    • Istotnym dla powyższego artykułu jest odpowiedź prof. Limona, bo powtarza ona kłamstwa jakie od początku towarzyszyły (1)

      Prof. Jerzy Limon: fakty, donosy i przekłamania o Teatrze Szekspirowskim.
      - Projekt teatru szekspirowskiego w Gdańsku stał się przedmiotem bezpardonowych ataków ze strony niewielkiej grupy ludzi. Poziom tych ataków nie pozwalał na podjęcie merytorycznej dyskusji, a podjęte przeze mnie próby porozumienia spełzły na niczym, gdyż zostały niecnie wykorzystane jako okazja do kolejnego pokazania się w mediach. Miara przebrała się jednak, kiedy nasi adwersarze zaczęli torpedować projekt podczas procedur administracyjnych, podając nieprawdziwe informacje do Ministerstwa, a także, ostatnio, w sądzie administracyjnym. Pomimo przegranej rozprawy sądowej nadal w błąd wprowadzają opinię publiczną. Dlatego postanowiłem skorzystać z zaproszenia "Polski Dziennika Bałtyckiego" i naświetlić tło całej sprawy.

      Fakty

      Niezwykły rozdział w dziejach kultury Gdańska zaczyna się ok. 1600 r., kiedy zawitali tu po raz pierwszy aktorzy angielscy. To właśnie Anglicy przez ponad pół wieku nadawali ton życiu teatralnemu w Gdańsku. Jeszcze za życia Szekspira grano tu jego sztuki. W sumie mamy 25 udokumentowanych wizyt. Ok. 1611 r., dowiadujemy się, że aktorzy występowali w gdańskiej Szkole Fechtunku. I od tego czasu regularnie tam występują. Najważniejsze źródło ikonograficzne to rycina Petera Willera z ok. 1660 r. Z innych dokumentów dowiadujemy się, że Szkołę rozebrano i w tym samym miejscu w 1741 r. wzniesiono nowy, znacznie większy teatr, zwany Komoedienhaus, który odnaleźć można na wielu późniejszych mapach. Rozebrano go na pocz. XIX w., a okolicę szczelnie zabudowano; tuż obok postawiono synagogę, a także jakąś fabryczkę, widoczną na zdjęciu lotniczym sprzed wojny. Jerzy Michalak opublikował dokumenty świadczące o tym, że obiekt widoczny na rycinie Willera powstał w 1635 r., a jego architektem był słynny Jacob van dem Block (interpretacja owych źródeł przez Michalaka budzi jednak wiele obiekcji). Znaczyć by to mogło, że pierwsza Szkoła Fechtunku z 1611 nie musiała koniecznie stać w tym samym miejscu. Choć mogła. W każdym razie Anglicy, również i po1635 r., praktycznie w każdej suplice proszą o zgodę na występy właśnie w Szkole Fechtunku, czyli tej widocznej na rycinie Willera. Nie ulega zatem najmniejszej wątpliwości, że obszar za murami Głównego Miasta przez blisko dwieście lat związany był z działalnością teatralną, a od samego początku ważną rolę odegrali w nim aktorzy angielscy. Do tej tradycji nawiązujemy.
      W 1991 r. powstała Fundacja Theatrum Gedanense, która za cel postawiła sobie budowę teatru w historycznym miejscu, dziś mocno zaniedbanym (dawna zabudowa zniknęła pod bombami w 1945). W ciągu lat działalności udało się pozyskać przychylność władz, a co najważniejsze - mieszkańców. Od 1993 r. Fundacja zaczęła organizować Gdańskie Dni Szekspirowskie, przekształcone później w Festiwal. W ciągu 12 edycji pokazano dotąd ponad sto inscenizacji z kilkudziesięciu krajów. Inicjatywę budowy teatru popiera nie tylko środowisko artystyczne, ale i naukowe, w tym i wiele ogólnopolskich towarzystw, oraz - najważniejsze - młodzież (w działaniach edukacyjnych każdego roku bierze udział kilka tysięcy młodych ludzi). Wzbudza ogromne zainteresowanie w kraju i za granicą. Stanowi znakomitą wizytówkę miasta.
      W 2004 r. ogłosiliśmy międzynarodowy konkurs architektoniczny. Zgłosiło się kilkadziesiąt zespołów z wielu krajów. Do jury zaprosiliśmy wybitnych twórców z kraju i zagranicy, w tym Andrzeja Wajdę i Gaetano Pesce. Ekspertyzę konserwatorską zapewnił dr Marcin Gawlicki, doświadczony, wieloletni Konserwator Wojewódzki w Gdańsku (odkrywca fundamentów teatru!). Jury było jednomyślne: za najbardziej oryginalny, ba, wybitny w skali światowej, uznano projekt autorstwa prof. Renato Rizziego z Wenecji. Jest to przykład nowego podejścia do "rekonstrukcji": Rizzi zaprojektował rodzaj architektonicznej "szkatuły" na precjoza, z otwieranym wiekiem (czyli dachem), pod którym umieścił "skarb" - drewniany, delikatny teatr w tradycji XVII wieku. Projekt jednych zachwyca, innych mniej; jeszcze inni go krytykują. Jak zawsze, gdy mamy do czynienia z dziełem nietuzinkowym, wykraczającym poza szablony myślowe i estetyczne.

      Donosy i przekłamania

      Po zakończeniu konkursu wszczęliśmy dalsze procedury administracyjne. Miasto dodało nam gruntu (ze znaczną bonifikatą), zmieniono także plan zagospodarowania przestrzennego, uzgodniony z Konserwatorem Wojewódzkim i wyłożony do publicznego oglądu. Każdy mógł się z nim zapoznać i zgłosić swoje uwagi, a nawet protesty. Nikt nie zaprotestował, a był czas ku temu, więc - po odbyciu wielu publicznych prezentacji i dyskusji - ruszyliśmy dalej z pracami projektowymi. Warto też podkreślić, że od początku nie nastawialiśmy się na wierną rekonstrukcję: w drewnianym teatrze bez zaplecza technicznego, sanitarnego, świateł i techniki, bez garderób itd. nikt nie chciałby grać, nie mówiąc już o tym, że z konieczności byłby to teatr sezonowy. Dzisiejszy teatr to bardzo skomplikowana budowla, tym bardziej, że oprócz sceny elżbietańskiej będzie w nim także scena włoska, tzw. pudełkowa oraz scena "centralna", którą widzowie otaczają ze wszystkich stron. Takiego teatru nie ma nigdzie na świecie, zarówno pod względem niezwykłej genezy, jak i nadanego mu kształtu architektonicznego i rozwiązania funkcjonalnego. Miasto będzie z niego dumne. Będzie ważnym centrum działań artystycznych i edukacyjnych. Wielką atrakcją turystyczną, a jednym z magnesów bez wątpienia będzie otwierany dach.
      Gotowy projekt budowlany uzyskał tzw. uzgodnienie z Konserwatorem Wojewódzkim. I wtedy w jego urzędzie zarejestrował się jako strona w procedurze administracyjnej Gdański Oddział Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, który od tej pory stara się storpedować naszą inicjatywę, a naszym głównym prześladowcą stał się jego prezes, mgr Tomasz Korzeniowski. Jego zarzuty sprowadzić można do tego, że nasz teatr jest gabarytowo za duży i zasłaniać będzie fragment murów. Przypomnę: projekt został wykonany po zatwierdzeniu planu zagospodarowania przestrzennego, a Konserwator Wojewódzki nie stwierdził żadnych naruszeń gabarytowych czy innych. Skargę do Ministerstwa Kultury odrzucono jako bezzasadną. Skargę do Sądu Administracyjnego też odrzucono. Gabaryty teatru nie wynikają z kaprysu architekta, lecz z wymogów technicznych i funkcjonalnych teatru. Natomiast Szkoła Fechtunku, o wymiarach całkowicie zgodnych z historycznymi, jest umieszczona wewnątrz architektonicznej "szkatuły".
      W tym czasie pan Korzeniowski usiłuje stworzyć front społeczny i medialny, który wspomógłby go w działaniach. Na próżno: z autorytetów naukowych chyba nikt go nie poparł, a do nagonki dołączył tylko "Nasz Dziennik" i tygodnik "Nie". Ale opinia publiczna jest stale wprowadzana w błąd. Nie dowie się od pana Korzeniowskiego, że jest właścicielem firmy konserwatorskiej, która oferuje swoje usługi inwestorom. A jest to sytuacja z gruntu dwuznaczna. Dzięki atakom na teatr, pojawia się w mediach (wg naszych obliczeń blisko 30 razy!). Gra rolę bojownika o dobro miasta. Sieje strach, podważa kompetencje urzędników i włodarzy miasta, co rusz składa donosy w prokuraturze.
      W 2008 r. powstała instytucja kultury, Gdański Teatr Szekspirowski, wspierana przez oba samorządy. Wygraliśmy konkurs na dofinansowanie europejskie (ponad 50 mln!), archeolodzy kończą badania, architekci projekt wykonawczy, Andrzej Wajda z setką swoich aktorów szykuje wielkie wydarzenie szekspirowskie na Długim Targu w dniu wmurowania kamienia węgielnego, otworzyliśmy Teatr w Oknie, Festiwal Szekspirowski rośnie z roku na rok, ruszyły nowe programy edukacyjne dla nauczycieli i młodzieży. Nasz prześladowca czasu nie marnuje. Nie wystarcza mu, że zaskarżył nas do Ministerstwa, a potem podał Ministerstwo do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, pisze jeszcze donosy, w tym także osobiście do członków komitetu obradującego w Gdańsku w sprawie wpisania niektórych obiektów na listę UNESCO. Bardzo chciał wziąć udział w obradach, ale go nie dopuszczono; pozostały więc tylko donosy na nas, na urzędników i na władze Gdańska. Sporządził ilustracje - fotomontaże, które przesyła do mediów, do Ministerstwa, a nawet do sądu. Jak wykazała specjalistyczna ekspertyza, jest to niezdarna, a przy tym tendencyjna ikonograficzna manipulacja: dla uzyskania pożądanego efektu podniósł nasz teatr o ok. osiem metrów nad ziemię, by pokazać, jak bardzo zasłania zrekonstruowane po wojnie mury. W skardze przesłanej do Ministerstwa, a potem, po jej odrzuceniu, do sądu (WSA) w Warszawie, podaje fałszywe dane dotyczące lokalizacji teatru i jego gabarytów. Pisze, m.in., że teatr jest oddalony o sześć metrów od murów, podczas gdy metrów jest - bagatela - trzydzieści (powstanie tam ulica, chodniki, każdy może do woli podziwiać mury, a także - z tarasów teatru - panoramę Gdańska).

      Przyszłość

      Wśród osób tworzących wspomniany komitet jest prof. dr hab. Aleksander Bohm, najwyższej klasy specjalista od architektury krajobrazu. To również do niego Korzeniowski składa donos, licząc na poparcie niepodważalnego autorytetu. Tak się składa, że Profesor jest autorem ekspertyzy dotyczącej tego wszystkiego, o co się nas oskarża. W rzeczowym, naukowym wywodzie prof. Bohm zbija po kolei wszystkie punkty skargi Korzeniowskiego, po czym stwierdza jednoznacznie, że nie ma ona żadnych podstaw merytorycznych, a nasz projekt to "propozycja udana z punktu widzenia wartości krajobrazu kulturowego". Osobna ekspertyza udowadnia przekłamania ilustracji spreparowanej przez Korzeniowskiego. Zarzuty natury prawnej Sąd odrzucił jako bezzasadne. Ale nasz prześladowca nie daje za wygraną. Pisze kolejne donosy i pomówienia. A my robimy swoje. Bo Gdańska przywłaszczać nie można

      Za Nasze Miasto z dn 27.05.2009

      • 0 2

      • Generalnie prof. Limon posługuje się argumentami w typie - a U Was biją Murzynów.

        • 1 0

    • Ja sprawę widzę nieco inaczej

      Wszystko co teraz mamy, jest dziełem prof. Limona.
      Ma fioła na punkcie Szekspira i tyle, dla jednych to pozytyw dla innych nie, typowy objaw jak gust.
      Okazała się skuteczny w swej wizji i tu nie ma żadnej dyskusji.
      Jest jednak coś co należy rozpatrywać w innej kwestii, nie moralności czy finansów a kłamstwa.
      Jakby nie patrzeć na całość od początku do finalnego otwarcia teatru, cały czas kłamstwo, fałsz i mistyfikacje towarzyszą temu tworowi.
      Mistyfikacją było tworzenie legendy o grupie teatralnej z ekipy Szekspira będącej w Gdańsku a zwłaszcza o ich tutejszych występach. Fałszem było posługiwanie się dla urealnienia legendy, podawaniem że przedstawienia odbywały sie w Sali Fechtunku. Fałsz tu polegał na tym, raz iz Salę fechtunku wybudowano w 20 lat po śmierci Szekspira i 30 lat po rzekomej wizycie angielskiej trupy teatralnej, dwa że Sal tego typu było więcej a ta rzekoma mieściła się przy ul. Zbytki a więc w sumie niedaleko miejsca teatru ale po drugiej stronie i był to obiekt mniejszy niż ten uwieczniony na rycinie Willera, tak chętnie pokazywany na ulotkach związanych z budową teatru.
      Kłamstwem natomiast można nazwać same już działania wokół spraw związanych z projektem teatru. Kłamstwem i manipulacja było dopuszczenie, nawet poza konkursem projektu Rizziego i danie mu choć poza konkursem, nagrody specjalnej. Kłamstwem było samo określenie warunków, gdyż te przypomnę były ściśle związane z miejscem gdzie teatr miał powstać. Innymi słowy działka przekazana w gestię Theatrum Gedanensis miał ściśle określoną wielkość i właśnie to ograniczało wielkość nadesłanych projektów.
      Jako jedyny tego warunku nie spełnił Renato Rizzi, gdyż jego projekt wykraczał poza teren działki i zajmował obszary i tereny nie należące do Fundacji prof. Limona. By teatr ten mógł w ogóle powstać, zostały specjalnie dla niego zmienione plany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, by spełnić fanaberię Limona i Rizziego. Kłamstwem zatem były późniejsze wystąpienia prasowe p. Limona, który dopuściwszy się unieważnienia konkursu, oskarżał wszystkich z p. Korzeniowskim na czele o utrudnianie powstania tego wiekopomnego dzieła. Trzeba tu tez podkreślić współsprawstwo istnenia obecnego budynku, wobec obecnego prezydenta miasta, bowiem gdyby nie jego wstawiennictwo za projektem Rizziego który określił następującymi słowami - Ten projekt mnie emocjonuje, a nawet podnieca - powiedział Adamowicz. - Jest celny, piękny i współgra z przeszłością Gdańska. (za gazeta.trojmiasto z dn 11.02.2005) . Gdyby zatem nie zaangażowanie Adamowicza, najpewniej realizowany byłby projekt jednej z dwu pracowni które rzeczywiście wygrały konkurs.

      • 10 0

  • Wyrazy wdzięczności dla obsługi (1)

    która odradziła mi zakup biletu na "Śluby Panieńskie" informując mnie, że i tak nic nie będę widział.
    Słuchowisko posłucham w radiu

    • 7 0

    • Słuchowiska też tam nie uświadczysz.
      Nic dziwnego że tylko ślepi i głusi ten teatr chwalą.

      • 1 0

  • bryła ok

    jakoś trojmiasto nie ma szczęścia do wnętrz teatrów, z niejednego balkonu niewiele widać. Ze słyszalnością też różnie.
    Teatr Muzyczny po przebudowie - klapa totalna: wnętrza, elewacja, wykastrowane ze starego, a nie dołożono niczego ciekawego.
    Teatr Szekspirowski - budynek z zewnątrz - b. dobry ! Nareszcie trochę odwagi projektowaniu. Ludzie dyskutują, ale to dobrze :) Szkoda, że architekt zapomniał o funkcjonalności :(

    • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który film podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymał Złote Lwy?

 

Najczęściej czytane