• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niebezpieczne manowce miłości. O "Procy" Teatru Atelier

Łukasz Rudziński
11 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
W "Procy" przypadkowe spotkanie dwóch frustratów i nieudaczników przeradza się w silną, uzależniającą fascynację o zabarwieniu erotycznym. W "Procy" przypadkowe spotkanie dwóch frustratów i nieudaczników przeradza się w silną, uzależniającą fascynację o zabarwieniu erotycznym.

Z pozoru błahe zdarzenie staje się okazją, by zajrzeć w dusze dwóch zakompleksionych, głęboko nieszczęśliwych egocentryków, którzy z różnych względów nie radzą sobie w życiu. "Proca" w reż. André Hübnera-Ochodlo mogłaby być naprawdę przejmującą historią niespodziewanej bliskości między dwoma mężczyznami. Jednak w konfrontacji aktorów kreujących kluczowych bohaterów nokaut następuje, niestety, już w pierwszych minutach przedstawienia.



Sztuka Nikołaja Kolady opowiada o czymś, wydawać by się mogło, niemożliwym. Wzajemna męska fascynacja (szybko przemieniająca się w namiętność i toksyczną miłość), przydarza się bohaterom w komunistycznej rzeczywistości Rosji lat 90. minionego wieku - tak jak i obecnie skrajnie przecież nietolerancyjnej wobec wszelkiej "inności". Przekraczanie powszechnie uznanych za "normalne" granic relacji męsko-męskich w takim społeczeństwie musi przecież wiązać się z olbrzymim lękiem, obawami czy wątpliwości. Tak też jest w przypadku Ilji i Antona.

Ten pierwszy to kaleka, pozbawiony nóg zapijaczony żebrak spod sklepu monopolowego, nienawidzący wszystkich i wszystkiego. Z kolei Anton jest młodym "ładnym" chłopcem z dobrego domu, który postanawia pomóc niepełnosprawnemu pijakowi po kolejnej libacji. Ich przypadkowe, zdawałoby się, spotkanie okazuje się preludium do seansu odkrywania przed widzami traum z przeszłości i przełamywania kolejnych granic między bohaterami. Obaj cierpią, obaj są nieszczęśliwi, obaj nie potrafią sobie poradzić z własnymi słabościami. Pewnie dlatego, pomimo różnicy lat, życiowych doświadczeń i odmiennych charakterów, zaczynają uzależniać się od zabarwionej fascynacją erotyczną relacji.

Ich relacja szybko wykracza poza ramy przyjaźni. Wspólne zwierzenia, szczerość, bolesne wspomnienia coraz mocniej zbliżają ich do siebie, nad czym nie potrafią zapanować. Ich relacja szybko wykracza poza ramy przyjaźni. Wspólne zwierzenia, szczerość, bolesne wspomnienia coraz mocniej zbliżają ich do siebie, nad czym nie potrafią zapanować.
Cały świat sztuki Kolady sprowadzony jest do schludnego, ale zaniedbanego mieszkania Ilji. To tutaj poznajemy bohaterów podczas kolejnych wizyt Antona lub sąsiadki Ilji, Larysy (wprowadzonej do sztuki przez autora i przez reżysera spektaklu zupełnie niepotrzebnie, bo Larysa okazuje się bezbarwną, stereotypową "upadłą" kobietą, będącą dla Ilji jak natrętna mucha, którą trudno odgonić od posiłku).

André Hübner-Ochodlo (reżyser i autor scenografii do przedstawienia) mieszkanie Ilji przedstawia z perspektywy skromnego salonu czy też dużego pokoju, przesłoniętego w centralnej części półprzezroczystą ścianą pleksi, która w toku opowieści okaże się oknem. W ten sposób przesłania część sceny widzom, sugerując pewną nieprzejrzystość losów bohaterów i trudność ich jednoznacznej oceny. Takich prostych, niepotrzebnych gestów, znajdziemy w "Procy" Teatru Atelier więcej, bo Anton miewa przedziwne drgawki, podczas których jego ciało wykrzywia się w dziwnych pozach (po których zazwyczaj nagle pada na ziemię) w momentach, gdy Ilja coraz śmielej zwierza się młodemu przyjacielowi. Trudno traktować je inaczej niż naiwne "unaocznienie" widzom stanów emocjonalnych rozdartego wewnętrznie bohatera.

Całe przedstawienie zbudowane jest wokół Ilji, granego przez Adama Hutyrę. Ten doświadczony aktor, już w początkowej scenie przedstawienia odgrywa praktycznie osobny "teatr w teatrze", ukazując dramat człowieka bezsilnego, agresywnego i rozpaczliwie samotnego. Ilja cedzi słowa w pijackim bełkocie, z pasją wygraża wyimaginowanym wrogom, miota się jak zwierzę w potrzasku, poruszając się na wózku inwalidzkim - dosłownym atrybucie swojej niemocy i niedołęstwa. Przeklinając wszystkich wokół, życzy im jak najgorzej, by - jak przyzna w pewnym momencie - poczuli się tak samo źle jak on (do tego służy mu tytułowa proca). Hutyra tworzy popisową, "wcieleniową" kreację, której można zarzucić chyba tylko to, że to wręcz modelowy, aż do przesady dokładny obraz nieszczęsnej "chorej rosyjskiej duszy", z całym wachlarzem reakcji i zachowań, które cechowały bohaterów Czechowa, Gogola czy Dostojewskiego.

Bardzo dojrzałą, brawurową i przygotowaną w najdrobniejszych szczegółach rolę zbudował Adam Hutyra jako Ilja, który nie ma niestety odpowiedniej klasy partnera w osobie Tomasza Włosoka, grającego Antona. Bardzo dojrzałą, brawurową i przygotowaną w najdrobniejszych szczegółach rolę zbudował Adam Hutyra jako Ilja, który nie ma niestety odpowiedniej klasy partnera w osobie Tomasza Włosoka, grającego Antona.
Niestety, Hutyra nie ma na scenie podobnej klasy partnera, bo drętwy Anton w wykonaniu Tomasza Włosoka sprowadzony został praktycznie do roli kukły, znajdującej się obok Ilji i umożliwiającej mu kolejne sceniczne popisy. Młody aktor ogranicza się przy Hutyrze do roli asystenta czy statysty, całkowicie oddając pole koledze. Anton wypada bardzo nieprzekonująco także z uwagi na zaskakujące braki warsztatowe Włosoka, który zmianę emocji potrafi zamanifestować jedynie nerwowym pijackim śmiechem lub krzykiem. Na tle zniuansowanej gry Adama Hutyry aktorstwo Włosoka okazuje się boleśnie ubogie i jednowymiarowe. Przeciętnie wypada również Larysa Iwony Chołuj, jednak w tym wypadku aktorka ma utrudnione zadanie, bo gra niewielkie i do tego praktycznie niepotrzebne epizody.

Spektakl, oprócz gry Adama Hutyry, ma jednak jeszcze jeden jasny punkt. To doskonała muzyka Adama Żuchowskiego, w której delikatne brzmienie pianina w połączeniu z różnymi dźwiękami maszyn domowych i drogowych w tle, świetnie uzupełnia gęstą atmosferę spotkań bohaterów spektaklu. Muzyka Żuchowskiego bardzo dobrze buduje nastrój niepokoju czy grozy. Kiedy trzeba, wzmaga też u widzów poczucie dyskomfortu, a kiedy indziej tonuje i wycisza emocje.

Oddać trzeba reżyserowi sopockiej (ściślej rzecz ujmując, przygotowanej w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie jako koprodukcja z Teatrem Atelier) wersji "Procy", że spektakl ma dobrą dramaturgię. Gdyby André Ochodlo zrezygnował z nachalnych zawieszeń akcji, dziwacznych póz Antona i kilku zbędnych, zbyt dosłownych dopowiedzeń (jak urna z prochami w ostatniej scenie), to przedstawienie śmiało można by uznać było za zgrabną opowieść o beznadziejnej (a przez to toksycznej) miłości, przedstawionej na przykładzie dwóch życiowych rozbitków. Przez nadmiar wspomnianych reżyserskich ingerencji opowieść trudnej relacji Ilji i Antona z czasem staje się nużąca i coraz mniej istotna. W tej sytuacji warto zobaczyć "Procę" tylko dla aktorstwa Adama Hutyry i muzyki Adama Żuchowskiego.

Spektakl

9.2
5 ocen

Proca

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (12)

  • Dobry krytyk to zawsze znajdzie i pozytyw i negatyw

    Ale lepiej to samemu zobaczyć!

    • 7 2

  • Pan Rudziński skąd bierze taki sarkazm?

    Wyobrażam sobie jak czytają taki artykuł artykulik aktorzy grający główne role , przecież to jest jakiś opis w większości zapewne nie o tym spektaklu. Aktorzy dali z siebie zupełnie zupełnie wszystko. Wszystkie środki wyrazu zostały wyrażone, autentycznie i realistycznie, symbolicznie, lirycznie, emocjonalnie, jak jeszcze można? Panie Rudziński niech Pan nie pisze bzdur. Może chodzi o to aby zdewaluować coś dobrego, taka krytyka to "d*pa" krytyka.

    Byłam i mogę ze swojej strony powiedzieć dramat poprostu dramat. Jak często pisze życie. Bez Boga człowiek i jego nędza. Sam sobie wprowadza zasady, w których w miejsce tej prawdziwej miłości wpełza pustka, nicość, złość, pogarda. Oczywiście spektakl porusza też inne treści i zanaczenia. Każdy może zinterpretować je inaczej. Tylko można uczciwie co? Jak ktoś nie lubi dramatu to niech idzie na komedie, w zapowiedziach można przeczytać o czym jest sztuka. Słyszałam po wyjściu komentarze i nie rozumiem po co niektórzy chodzą do teatru aby zabić czas albo ktoś namówił. Często nie chce się zastanawiać nad samym sobą a tu trzeba się skonfrontować z cudzą nędzą to może być trudne.

    Wciąż mam w głowie jak grają.

    • 9 7

  • poruszający spektakl

    Według mnie to właśnie te wszystkie dosłowne odniesienia i obrazy świadczą o wyjątkowości "Procy" na tle wszelkich niby to natchnionych niedpowiedzeń. Myślę, że właśnie to zaskakuje, widz myśli, że to już koniec spektaklu, a dochodzi kolejne wyjaśnienie. Nie jest to błąd, wręcz przeciwnie, doprowadza do momentu wyczerpania emocjonalnego, ponieważ porusza coraz silniej, a uważam, że o to chodzi w dramacie!

    • 10 3

  • Nie atakujmy Włosoka- to świetny aktor o niezwykłej dojrzałości (1)

    Byłem na "Procy" i muszę powiedzieć, że młody aktor Tomasz Włosok jest po prostu objawieniem; niezwykle utalentowanym, rzadkim przykładem dojrzałości aktorskiej w tak młodym wieku. Jeszcze teraz, myśląc o jego kreacji, mam dreszcze. Dla niego samego warto pójść na tę sztukę, choć oczywiście ma ona dużo więcej walorów. Dla mnie, teatromana, który zna większość trójmiejskich spektakli, "Proca" jest sztuką roku.
    Szanowny Panie Autorze, najwyraźniej byliśmy na dwóch różnych spektaklach. No niestety.
    PS. Zdjęcia Macieja Czarniaka są r e w e l a c y j n e. Widać, że miał co sfotografować.

    • 16 6

    • Kolejny argument za profesjonalną grą aktorską Włosoka

      Mam dla Pana pocieszenie. Znalazłam osobę, która była na tym samym przedstawieniu co Pan: jest to redaktor Jarosław Zalesiński. Jego recenzję można przeczytać w dzisiejszym wydaniu Dziennika Bałtyckiego. Pisze on między innymi: Antona gra Tomasz Włoso, który zapowiada się na duży talent aktorski. Warto przeczytać cały tekst :)

      • 4 2

  • nokaut chyba pzed wejsciem

    P rudzinski nie dojrzal pan widac ani do tekstu kolady ani interpretacji rezysera,ktory tylko lekko musna swoja wrazliwoscia zalozenia autora by nadac sztuce odrobine lagodnosci i zwrocic przez to uwage widza na czlowieczenstwo postaci,a nie ich preferencje erotyczne.To sztuka o kalectwie duszy a nie ciala i o tesknocie ktora wszyscy nosimy w sercach za drugim czlowiekiem,a dzieje sie tu i teraz,zawsze i wszedzie.Brawa dla artystow (fantastyczny ilia ,utalentowany wyrazisty anton) i za odwage i ujecie tematu dla rezysera. Przezyj to sam

    • 12 4

  • chrum chrum (1)

    Panie redaktorze, nie potrafi Pan nawet odróżnić fortepianu od pianina, a usiłuje Pan oceniać przedmiot artystyczny nie potrafiąc w sposób profesjonalny zastosować adekwatnych dla danego przypadku kategorii estetycznych. Gdzie Pan studia kończył? Takie subiektywne, emocjonalne opinie i wynurzenia zasługują co najwyżej na miano chłopskiej filozofii. I to ma być krytyka teatralna?

    • 12 7

    • ??

      Ja jeszcze nie kończyłem studiów, ale chciałbym się dowiedzieć, czym różni się dźwięk pianina od fortepianu, w szczególności, jeśli nie jest to muzyka na żywo.

      • 0 0

  • Bardzo, bardzo zły (2)

    Pretensjonalny spektakl. Artystyczna wydmuszka. I obecna tu mobilizacja przyjaciół królika tego przecież nie zmieni. Wynudziłam. Przykro mi, że za całkiem przyzwoite pieniądze.

    • 6 11

    • do pewnych spraw trzeba dojrzec

      • 0 0

    • Jak sie nudzilas to znaczy ze temat Cie przerosl ,i chyba zadki z ciebie gosc w teatrze bo ceny biletow w stosunku do innych teatrow wyjatkowo przystepne,za darmo to w galeriach na promocjach daja

      • 1 0

  • kryterium

    choć nie należę do "przyjaciół królika"?? To dużo ich :) kryterium Pani wynudzona:)

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Dużą chlubą Teatru Szekspirowskiego jest otwierany dach. Ile on waży?

 

Najczęściej czytane