• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Muzyczna telenowela, czyli dyrygent vs. orkiestra

Ewa Palińska
25 marca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
- Praca z orkiestrą amatorską może dać dyrygentowi tyle samo satysfakcji, co współpraca z profesjonalistami - mówi Piotr Oleksiak, dyrektor artystyczny Gdyńskiej Orkiestry Symfonicznej. - Praca z orkiestrą amatorską może dać dyrygentowi tyle samo satysfakcji, co współpraca z profesjonalistami - mówi Piotr Oleksiak, dyrektor artystyczny Gdyńskiej Orkiestry Symfonicznej.

Przyglądając się muzykom orkiestrowym podczas koncertu możemy odnieść wrażenie, że ich współpraca z dyrygentem układa się sielankowo - wszyscy eleganccy, skupieni, uśmiechnięci, po koncercie kwiaty, podziękowania i uściski dłoni. A jednak zdarza się, że poza sceną targają nimi emocje większe niż u bohaterów wenezuelskich telenowel.



- Jeżeli orkiestra jest dobrze zgrana, a dyrygent sobie nie radzi, kierownictwo przejmuje koncertmistrz. Każda grupa instrumentów słucha również siebie nawzajem - mówi perkusistka Aleksandra Kurnyta z orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. - Jeżeli orkiestra jest dobrze zgrana, a dyrygent sobie nie radzi, kierownictwo przejmuje koncertmistrz. Każda grupa instrumentów słucha również siebie nawzajem - mówi perkusistka Aleksandra Kurnyta z orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej.

Nieważne czy siedzi się w kanale, czy na scenie, trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby poziom wykonania był jak najwyższy.

Wysoki poziom wykonawczy:

Mają wspólny cel - zagrać jak najlepiej. Żeby go osiągnąć, potrzebna jest idealna współpraca i wypracowanie kompromisów. Mimo tej świadomości współpraca orkiestry z dyrygentem nie zawsze układa się sielankowo.

- Wiele zależy od charakteru i osobowości dyrygenta - mówi skrzypaczka Maria Stolarczyk-Kmiecik z orkiestry Opery Bałtyckiej. - W praktyce nie sprawdza się ani dyrygent zbyt apodyktyczny, który nie szanuje muzyków, ani zbyt uległy, który pozwoli się zdominować orkiestrze.

Muzycy żartują, że dyrygent w orkiestrze to ciało obce i tak go często traktują. Dlatego żeby współpraca była owocna i przyjemna dla obu stron, maestro powinien zaskarbić sobie przychylność całego składu.

- Dyrygent potrzebuje władzy, żeby wykonanie było twórcze i nosiło znamiona artyzmu - mówi Piotr Chrupek, altowiolista freelancer. - Musi zatem wzbudzić szacunek muzyków orkiestrowych, bo ciężko jest poddać się woli człowieka, którego się nie szanuje.

Zdarzają się jednak dyrygenci, którzy wybierają inną drogę do celu - stawiają siebie na piedestale i jako władcy absolutni zmuszają muzyków do niewolniczej pracy. Tych, którzy sprzeciwią się takim metodom, dyrygent-tyran może ukarać, odpytując na przykład z najtrudniejszych fragmentów w przerabianym utworze czy publicznie im ubliżając.

Takie zachowanie czasem okazuje się brzemienne w skutkach - orkiestra może się zbuntować, jak to miało miejsce w przypadku orkiestry Opery Bałtyckiej. Muzycy mogą się również na dyrygencie odegrać.

- Przypomina mi się pewna anegdota - opowiada Chrupek. - Pewien dyrygent podczas próby w niewybredny sposób żartował z oboisty, a całą sytuację skonkludował stwierdzeniem "proszę państwa, tak brzmi pierwszy obój w orkiestrze". Podczas koncertu dyrygent daje znak, a orkiestra nie reaguje. Znów bierze zamach, ale orkiestra nadal milczy. W tym momencie wstaje koncertmistrz i zwracając się do publiczności mówi: "proszę państwa, tak brzmi dyrygent".

Sposobów na uprzykrzenie życia dyrygentowi jest wiele. Muzycy mogą na przykład wcześniej się umówić i zagrać od innego miejsca, niż pokazuje dyrygent. Mogą również sabotować próbę, a nawet koncert. Takie zachowania to jednak ostateczność, ponieważ w przypadku orkiestr profesjonalnych, w których muzycy zatrudnieni są na etatach, mogłoby to skutkować naganą, a nawet zwolnieniem.

- Granie w orkiestrze to jednak praca i w pewnym sensie rutyna dnia codziennego. Jak w fabryce. Ludzie codziennie przychodzą do pracy i wykonują swoje obowiązki najlepiej jak potrafią niezależnie od tego, czy lubią szefa, czy nie - mówi dyrygent Piotr Oleksiak. - Sytuacja muzyków na rynku pracy jest trudna, bo i konkurencja jest duża. Staramy się nie wyskakiwać z żadnymi numerami, ponieważ niesubordynowanemu muzykowi można podziękować z końcem sezonu czy, jeżeli jest zaangażowany do konkretnego projektu, nie angażować go więcej.

Inną kategorię stanowią dyrygenci, którzy mają niewiele do zaoferowania pod względem artystycznym. Często brakuje im również umiejętności i doświadczenia w prowadzeniu orkiestry.

- Jeżeli orkiestra jest dobrze zgrana, a dyrygent sobie nie radzi, kierownictwo przejmuje koncertmistrz. Każda grupa instrumentów słucha również siebie nawzajem. Po tygodniu pracy z takim człowiekiem jesteśmy zmęczeni, ale staramy się zagrać najlepiej, jak się da - mówi perkusistka, Aleksandra Kurnyta z orkiestry Filharmonii Bałtyckiej.

Nie ma jednak co demonizować. Kiepscy dyrygenci stanowią zdecydowaną mniejszość. Zdarzają się na szczęście i tacy, z którymi współpraca stanowi nie tylko ciekawe doświadczenie artystyczne, ale i dostarcza wiele przyjemności.

- Aktualnie orkiestra PFB ma szczęście współpracować z dwoma wybitnymi dyrygentami - mówi Kurnyta. - Dyrektor Ernst van Tiel jest nie tylko znakomitym muzykiem, ale i bardzo kulturalnym człowiekiem. Jak na Holendra przystało, wszystko musi chodzić jak w zegarku, jest uporządkowane i stonowane. Massimiliano Caldi, I dyrygent gościnny, to typowy południowiec! Podczas prób zaraża nas energią i temperamentem, porywa do pracy. Choć obaj dyrygenci mają tak różne usposobienie, współpraca układa się znakomicie.

Najważniejsze we współpracy orkiestry z dyrygentem - nieważne czy wybitnym, czy kiepskim - jest odłożenie na bok wzajemnych animozji i skoncentrowanie się na jak najlepszym wykonywaniu muzyki. Warto również podkreślić, że wina za nieudolną współpracę nie zawsze leży po stronie dyrygenta. Zdarzają się również "trudne" orkiestry. Ale to już temat na zupełnie inny artykuł.

Opinie (10) 1 zablokowana

  • he,he...

    Wentyl znakomity...he,he...

    • 7 2

  • Kultura przez duże P.Jak pieniądze, (3)

    Ładny artykuł. Brakuje tylko jednego szczegółu.
    Dyrektorzy filharmonii i dyrygenci zarabiają ponad dziesięciokrotność średniej pensji muzyka. A jak dyrektor jest jednocześnie dyrygentem - to bierze jeszcze więcej.
    Skutkiem czego wielu panom "palma" odbija.
    Jeżeli dyrektor prywatnej firmy zarabia miliony - to jest sprawa firmy prywatnej.
    Ale jeżeli dyrektor państwowej instytucji wypłaca sobie kokosy z dotacji od miasta bądź ministerstwa - to sami sobie Państwo skomentujcie jak to się nazywa...

    • 37 5

    • Co w tym złego? (2)

      Co jest złego w tym, że ludzie zarabiają dobre pieniądze, nie ważne czy pracują w Państwówce czy mają prywatne biznesy. Stanowisko dyrektora i dyrygenta to zupełnie inne zadania, niż muzyka orkiestrowego. A dotacje przecież ktoś zatwierdza na podstawie szczegółowych wniosków, tam są też koszty, a w tym pensje.
      Jeśli muzyk orkiestrowy w Polsce uważa, że zarabia mało to może samodzielnie popracować nad zmianą swojego losu zamiast nienawidzić tych, którzy za swoją pracę dostają wysokie wynagrodzenie...

      • 5 4

      • (1)

        Panie dyrektorze, nikt tu nie wspomniał,że muzyk zarabia za mało.
        Dodane zostało jedynie,że dyrektor/dyrygent otrzymuje nieproporcjonalnie dużo.
        Z publicznych pieniędzy.
        Większość muzyków po Akademiach nie pracuje w zawodzie muzyka. I z muzyką nie ma nic wspólnego. Pracuje nad zmianą swego losu. Nawet,jeśli talentu nie brak. I nikogo to nie obchodzi.
        Dobranoc,panie dyrektorze.

        • 6 3

        • Nie jestem Panem Dyrektorem :)

          No to myślę, że pretensje do publiki, skoro z publicznych pieniędzy, a nie do Pana Dyrektora :)
          I skoro nie za mało się zarabia to w imieniu kogo tutaj się pisze? :)

          • 2 2

  • O poziomie kultury w wydaniu gdańskim (1)

    proponuję poczytać, jeśli oczywiście cenzura nie wytnie, na stronie:wpolityce.pl/wydarzenia/49866-kto-to-wymyslil-w-filharmonii-baltyckiej-1004-koncert-orkiestry-z-moskwy-tytul-muzyka-laczy-narody-w-repertuarze-min-kalinka

    • 2 6

    • napisz pozytywnie ...jesli umiesz

      Ale człowieku weź się puknij w głowę ! jak ktoś może łączyć politycznie koncert w ten sposób.....i zarzucać takie brednie!! jad się wylewa i zazdrość....tyle

      • 3 2

  • FILHARMONIA - Dlaczego nie?

    Dobry artykuł, informacje są bardzo ciekawe można dowiedzieć się o kulisach pracy naszych muzycznych kulturalnych instytucji. Filharmonia przyciąga fajnym repertuarem , nareszcie.

    • 10 1

  • Dyrygent... (1)

    Koncertmistrz do kiepskiego dyrygenta......panie, albo stawiasz flaszkę, albo będziemy grać jak pan dyrygujesz....

    • 6 0

    • ahaha dobre!!!

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z dyrektorów Teatru Muzycznego w Gdyni wprowadził do jego repertuaru musicale broadwayowskie?

 

Najczęściej czytane