• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Musical z pomysłem. Recenzja "Wiedźmina" w Teatrze Muzycznym

Łukasz Rudziński
16 września 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 

"Wiedźmin" to kolejna wielka produkcja Teatru Muzycznego, którą warto obejrzeć na Dużej Scenie.

"Wiedźmin" to z pewnością najbardziej wyczekiwany spektakl roku w Trójmieście. Budzi emocje wśród fanów, intryguje miłośników Teatru Muzycznego, zastanawiających się czy spektakl jest w stanie nawiązać do sukcesu najlepszych autorskich musicali Kościelniaka - "Lalki" i "Chłopów". Po premierze spektaklu o przygodach Geralta z Rivii nie sposób nie odnotować sukcesu reżysera, który sprytnie unika porównań do filmu czy gry komputerowej, zachowując charakter prozy Sapkowskiego na podstawie skromnego wycinka z jej fabuły. Tworzy udany musical na swoich warunkach.



Przeniesienie "Wiedźmina" na deski Teatru Muzycznego budziło powszechne zainteresowanie. Kto jak nie Wojciech Kościelniak, jedyny w Polsce twórca musicalowych adaptacji wybitnych dzieł literatury polskiej ("Lalka", "Chłopi", "Zły" w Gdyni) i światowej ("Sen nocy letniej" w Gdyni, "Idiota", "Frankenstein", "Mistrz i Małgorzata" w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu) mógł tego dokonać? Tym razem jednak do zadania podszedł zupełnie inaczej niż przy poprzednich gdyńskich produkcjach, w których skupił się na nakreśleniu całej problematyki powieści za pomocą głównych wątków i zazwyczaj udanego "streszczenia" problematyki dzieła przy pomocy inteligentnych teatralnych skrótów.

Pięć opowiadań Andrzeja Sapkowskiego (z dwóch tomów opowiadań: "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia"), z których reżyser wyłuskał wątek fabularny, nie jest ułożone chronologicznie. Z każdego z nich ("Miecz przeznaczenia", "Kwestia ceny", "Ostatnie życzenie", "Coś więcej" i "Okruch lodu") wybrano jakiś motyw, niekoniecznie kluczowy z punktu widzenia jego fabuły. I tak z "Ostatniego życzenia" zapożyczono przygodę z dżinem w butelce, z "Miecza przeznaczenia" kluczowe zagadnienie miecza przeznaczenia, rozwijane przez cały spektakl i wizytę w Brokilońskim Lesie, z "Kwestii ceny" wzięto wątek Pavetty i Jeża, rodziców Ciri. "Okruch lodu" zainspirował rozwinięcie i rozwiązanie wątku Geralta i Yennefer, zaś opowiadanie "Coś więcej" - czyli spotkanie kupca Yurgi i Geralta - stanowi ramę całego spektaklu.

Losy Wiedźmina poznajemy podczas jednej z misji - walki ze zgnilcami, która kończy się dla niego niefortunnie, przez co w majakach bohatera poznajemy kolejne zdarzenia z jego przeszłości. Losy Wiedźmina poznajemy podczas jednej z misji - walki ze zgnilcami, która kończy się dla niego niefortunnie, przez co w majakach bohatera poznajemy kolejne zdarzenia z jego przeszłości.
Właśnie pomoc Yurdze, któremu utknął wóz w bardzo podejrzanej okolicy, to dla Kościelniaka punkt wyjścia do snucia dygresji i podróży w czasie w trakcie majaków rannego Wiedźmina. O tych "powrotach do przeszłości" informują nas animacje z krótkim komunikatem gdzie trafia Wiedźmin - czy jest to dwór królowej Calanthe w Cintrze, czy Aedd Gynvael, czy wspomniany Brokiloński Las - którego "wyczarowanie" na początku drugiego aktu to najlepszy inscenizacyjnie moment całego spektaklu.

Warstwa plastyczna musicalu, czyli prosta, niezwykle praktyczna scenografia zbudowana na minimalistycznej, drewnianej, ruchomej konstrukcji oraz bardzo efektownych animacjach autorstwa Damiana Styrny to prawdziwy majstersztyk. Świetne, łudząco przypominające niekiedy kostiumowe cudeńka z serialu "Gra o tron" kostiumy przygotowała Bożena Ślaga. Ogromną pracę wykonała również Liwia Bargieł, autorka choreografii, która w wielu momentach spektaklu (np. taniec błaznów na dworze Calanthe, taniec driad, taniec kobiet podczas snu Jaskra) jest pomysłowo, zabawnie i bardzo ciekawie przygotowana (udanie wspiera ją w układach akrobatycznych Mirosława Kister-Okoń).

Bardzo dobrze wpisuje się w akcję spektaklu, dynamiczną i pełną jazzowych wstawek, muzyka autorstwa głównego dyrygenta spektaklu, którym jest Piotr Dziubek, wspierany za pulpitem dyrygenckim przez Dariusza Różankiewicza. Zaś za teksty piosenek kolejny raz w spektaklu Kościelniaka odpowiadał Rafał Dziwisz.

Oczywiście najważniejsi w tym wszystkim są artyści Teatru Muzycznego, na których reżyser kolejny raz ma bardzo dobry pomysł. Dlatego niemal wszyscy wypadają dobrze lub bardzo dobrze. Siłą rzeczy największa uwaga koncentruje się na postaci wiedźmina Geralta. Grający tę postać podczas premiery Modest Ruciński (zaproszony do tej roli gościnnie) podołał zadaniu - jego Wiedźmin jest sztywny, dystyngowany, wyobcowany, co wpisuje się w charakterystykę bohatera Sapkowskiego. Przyciąga uwagę, choć zwłaszcza w pierwszym akcie częściej (nie tylko z racji charakteru roli) wtapia się w tło, w drugim akcie zyskuje bardziej ludzką twarz i możliwość zniuansowania swojej postaci, co mu się udaje. Ruciński bardzo udanie, bez musicalowej maniery, śpiewa też główny song Wiedźmina - "Dziki Gon", zabawnie wypada również podczas bajki dla Ciri.

Bardzo dobrą rolę Królowej Calanthe zagrała Karolina Trębacz (na zdjęciu). Bardzo dobrą rolę Królowej Calanthe zagrała Karolina Trębacz (na zdjęciu).
Jednak to dwójka Jakub Badurka i Katarzyna Wojasińska należą do najbardziej wygranych dzięki "Wiedźminowi". Dla Badurki rola Jaskra (szczególnie w pierwszym akcie spełniającego też funkcję narratora) to pierwsze duże wyzwanie i doskonały debiut w jednej z kluczowych rol w Muzycznym. Jego Jaskier jest pociesznym, uroczym lekkoduchem, prowadzącym akcję pierwszego aktu z przymrużeniem oka. Badurka bardzo dobrze wypada i aktorsko, i wokalnie ("Uczta Calanthe", "Sen Jaskra").

Doskonałą rolę Yennefer przygotowała Katarzyna Wojasińska. Czarodziejka w wykonaniu Wojasińskiej jest wyzywająca i wulgarna, ale w pewnych ramach, których aktorka nie przekracza. To "niegrzeczna", kipiąca seksapilem, ostra jak brzytwa dziewczyna, dużo ciekawsza niż postać wykreowana przez Grażynę Wolszczak w filmie z 2001 roku. Oczywiście dodatkowym atutem Yennefer są piosenki napisane przez Dziwisza - szczególnie pierwszą z nich, przybliżający postać czarodziejki ("Yennefer") Wojasińska śpiewa perfekcyjnie.

Największym pozytywnym zaskoczeniem spektaklu jest postać Ciri - dziewczyny przeznaczonej Wiedźminowi na prawach "niespodzianki". Reżyser bardzo odważnie daje jej ogromnie dużo przestrzeni - od dziewczynki grającej tę bohaterkę zależy powodzenie kilku scen. Grająca podczas premiery Maria Błaszkiewicz zaskakująco dobrze i dojrzale radzi sobie z zadaniami na scenie. Ujmuje bezpośredniością, wdziękiem wszędobylskiej małej dziewczynki, zjednując sobie widownię od pierwszych chwil. Wpływa na mrukliwego Geralta, uruchamiając w nim emocje i ludzkie odruchy. Błaszkiewicz swobodnie porusza się po scenie, w naturalny sposób przekazując emocje odważniej, przebojowej, ale w gruncie rzeczy małej, zagubionej dziewczynki.

Wiedźmin (podczas premiery Modest Ruciński, na zdjęciu) zawsze może liczyć na swoją klacz Płotkę (Renia Gosławska). Wiedźmin (podczas premiery Modest Ruciński, na zdjęciu) zawsze może liczyć na swoją klacz Płotkę (Renia Gosławska).
Trudno pominąć innych bohaterów, bo w "Wiedźminie" Kościelniaka aż roi się od udanych ról i epizodów. Ogromne uznanie kolejny raz budzi Karolina Trębacz jako wyniosła i dumna królowa Calanthe swoją postawą i fizis przywodząc na myśl Królową Daenerys z "Gry o tron". Trębacz z pasją śpiewa wściekły song "Dwanaście uderzeń zegara". Bardzo efektowną rolę driady Braenn (z przejmującym utworem "Nie pamiętam") przygotowała Izabela Pawletko. Efektowny epizod jako królowa driad Eithne zalicza Karolina Merda, wreszcie świetną klaczą Geralta, Płotką, jest Renia Gosławska, do której należy też kolejna muzyczna perełka - "Ballada o umarłych" z udziałem zjaw czarodziejów. Niezwykle efektowne drugie i trzecie plany tworzą tancerze oraz artyści Akrobatycznego Teatru Tańca Mira-Art, wykonujący skomplikowane, pomysłowo wplecione w spektakl ewolucje.

Pecha ma jedynie Krzysztof Wojciechowski, który akurat nie otrzymuje żadnego wsparcia dla swojego Jeża z Erlenwaldu podczas "Piosenki Jeża", przez co kilkuminutowa (nie najlepsza wśród tekstów Rafała Dziwisza) piosenka wypada wyjątkowo statycznie. To zdecydowanie najsłabszy inscenizacyjnie moment spektaklu (również kolczasty kostium Jeża odstaje od pozostałych), choć wina aktora w tym żadna.

Kościelniak stawia na sprawdzone inscenizacyjne chwyty - groteskę podszytą czarnym humorem i "pieprzykiem", objawionym w kreacji postaci i wulgarnym języku (w dużo większym stopniu niż u autora sagi o wiedźminie). Zawiedziony będzie ten, kto liczy na efektowne, podszyte technologią walki z potworami (większość z nich ustępuje miejsca akrobacjom) czy mrożące krew w żyłach walki na miecze (taka scena jest jedna, choć walczący właściwie nie mają ze sobą kontaktu). Udaje się jednak bardzo zgrabnie opowiedzieć historie z wiedźmińskiego świata w konwencji musicalu, wykorzystując siłę teatru (np. "ludzka" postać konia).

Jest tu miejsce na przygody, nieco symulowanej, ale jednak magii (teleportacje przez magiczne portale) oraz wątek romantyczny ze wzruszającym zakończeniem. Są bohaterowie uniwersum prozy Sapkowskiego i świetne piosenki (dostępne już także na płycie CD). Taka wizja świata Sapkowskiego z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, ale nie ulega wątpliwości, że powstał bardzo dobry musical, warty wizyty w Teatrze Muzycznym.

Spektakl

7.5
229 ocen

Wiedźmin

musical

Miejsca

Spektakle

Opinie (154) 9 zablokowanych

  • Wiedźmin

    Pierwszy akt trochę za długi. Kto nie czytał ksiaż kiedy, t Rudna zorientować się o co chodzi. Dużonę retrospekcji.
    Drugi akt zdecydowanie lepsżycia.
    Choreografika i efekty specjalne, światło bardzo dobre.

    • 4 5

  • Smutne jest to, ze pierwsze rzędy zajmują urzędnicy z darmowymi wejściówkami (11)

    Tyle znanych twarzy z urzędu miasta Gdynia dawno nie widziałam.

    • 66 29

    • Ja nie pracuję w UM

      W UM nie pracuję, a jednak dzisiaj (8 paźdz.) na spektaklu siedziałam z rodziną i znajomymi w pierwszym rzędzie. Za bilety wszyscy zapłaciliśmy z własnej kieszeni! Nawet jeżeli instytucja wspierająca teatr ma jakieś takieś profity, to co? Cieszmy się, że Gdynia ma i Teatr Muzyczny, i mecenasów :) po co tyle żółci?

      • 1 1

    • Nie pracuję w urzędzie miasta a siedziałam w pierwszym rzedzie wczoraj. Mit obalony!

      • 1 2

    • Miasto wspiera teatr (2)

      Zdziwiony , że teatr zaprasza urzędników na premierę?
      Ojca dobrodzieja ma zaprosić ?
      Antonia?

      • 22 13

      • Podatnik wspiera (1)

        Urzędnicy tylko decydują na co idzie kasa. Kasa nie jest ich jest nasza.

        • 22 0

        • No właśnie - idą po to, żeby sprawdzić, czy dobrze zadecydowali dając kasę w imieniu podatnika. Proste. Jak chcesz też chodzić za darmo to stań się urzędnikiem.

          • 8 7

    • Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, premiera ma to do siebie, że na widowni znajduje sie wiele specjalnych widzów. Zawsze można wybrac sie na późniejszy spektakl, ktory czesto jest o wiele lepszy ze wzgledu na rezegranie sie i swobode aktorów. Nic smutnwgo w tym nie ma :)

      • 13 6

    • Kto z urzędu był?

      • 2 0

    • Jak zazdrościsz to droga wolna... (1)

      Próbuj pracy w urzędzie, może nudno, może słabo płacą, ale zaproszenie na premierę dostaniesz. Jeśli miasto czy marszałek współfinansują teatr (jeśli?) to warto by mieli okazję zobaczyć na co te pieniądze idą i czy się to ludziom podoba.

      • 30 24

      • To podatnicy współfinansują, nie Marszałek

        więc podatnicy powinni móc siedzieć w pierwszych rzędach, żeby móc zobaczyć na co idą ich pieniądze.

        • 32 10

    • Skoro widziałeś tzn., że też musiałeś siedzieć z przodu :) Felmet? Bełbot?

      • 14 7

    • Na prapremiery zawsze i wszędzie wchodzi się na zaproszenia. Jakoś nie mam z tym problemu.

      • 26 6

  • Porażka (3)

    Byłem , zobaczyłem i się przeraziłem. Cały spektakl przypominał mi wizytę w szpitalu psychiatrycznym w którym ordynatorem jest dziwak który przeczytał opisy na tomach sagi o Wiedźminie i nieudolnie coś tworzy. Jeżeli miało ty być na podstawie sagi to nie nazywajmy tego spektaklu Wiedźminem. Klauny z drewnianymi ramkami, wszystko szare .Postacie albo przerysowane albo niezgodne z pierwowzorem - wulgarna Yennefer? To się skłóci . Spektakl dobry na jakiś przegląd artystyczny . Pan Kościelniak wyreżyserował tym samym schematem kolejną sztukę . Spektakl LALKA i WIEDŹMIN mają ze sobą więcej wspólnego niż on sam z sagą Pana Sapkowskiego. PORAŻKA i kolejna bardzo jednostronna recenzja pana redaktora.

    • 58 66

    • Twoja znajomość sagi to porażka

      Mocne słowa, szkoda, że bez poparcia w rzeczywistości. Byłem wczoraj. Doskonale oddane ważne motywy z Miecza przeznaczenia. Też mi nie pasowała Yennefer - ale tak zinterpretowali tę postać do czego mieli prawo - bo Yennefer w ostatnim życzeniu podobnie się prezentuje :V Polecam sobie odświeżyć. No i podać jeszcze jakiś przykład postaci niezgodnej z pierwowzorem :V Musical świetny, powieść przeniesiona starannie, polecam odświeżyć książki.
      NO BO JAK TO TO PRZECIEŻ MIAŁA BYĆ KSIĄŻKA A JAKIEŚ PIOSENKI I TAŃCE CO TO MA BYĆ PORAZKA! - tak się prezentuje ta opinia xD

      • 3 2

    • Psyche

      Człowieku! Ty byłeś kiedyś na Oddziale Psychiatrycznym?! Chyba nie...daruj sobie te żenujące porównania.

      • 6 6

    • Jeśli ktoś nie odróżnia

      Sagi od opowiadań, nie powinien zarzucać braku związku z Sapkowskim...

      • 19 4

  • (1)

    Zgadzam się z opiniami o efekciarstwie. Wrażenia wizualno - estetyczne są niesamowite. Występ akrobatów, statystów robił ten spektakl, warto odnotować humor, który udało się przemycić w bardzo fajnej i nieoczywistej formie. Role drugoplanowe rewelacja, wszyscy oprócz królowej Calanthe, która była sztuczna i niewiarygodna od pierwszych kwestii. Od razu widziałam aktorkę, która deklamuje rolę, a nie postać.
    Jeśli chodzi o Geralta, to nie jest to postać od razu do polubienia, ale rzeczywiście w drugim akcie zyskuje i ma więcej czasu by dodać swojej postaci nieco charakteru i sympatii. Szkoda Jaskra, że dostał tak mało czasu w drugim akcie, bo był fantastyczny i to zdecydowanie moja ulubiona kreacja. Ciri też wypadła bardzo dobrze, była nieco rozpieszczona, ale przy tym charakterna, potrafiła zaintrygować, ale przy tym cały czas została dzieckiem.
    No i przechodzimy do najgorszej kreacji jaką widziałam od dawna czyli Yenefer. Straszna postać, oparta o częste przeklinanie i pyskowanie nie budząca nawet przez ani jedną chwilę sympatii. Egoistka, głośna, głupia zagrana bez żądnej subtelności. Moment gdy opowiada o swojej przeszłości w ogóle nie wybrzmiewa, bo ja zdążyłam już tak szczerze znienawidzić, że czekałam tylko aż umrze i zniknie ze sceny. Cały wątek romansowy - beznadziejny, w ogóle nie widać dlaczego się w sobie zakochali i co ten Geralt w niej widział oprócz urody i zapachu.
    Tak więc pojawia się największy problem tego spektaklu czyli fabuła. Pourywane historie, które poprzez szybkie przeskakiwanie nie angazują widzą. Wątek w lesie Beaeliron był świetny bo dłuższy, dobry muzycznie i scenograficznie, a wątek wiedźmina i małęgo dziecka angażował emocjonalnie. Ja bardzo często byłam zagubiona, zaburzona chronologia i mnogość postaci nie ułatwiały zadania, a tak naprawdę nie chciało się tego wiedzieć, bo nie zdążyło się ich poznaći. Wiedźmin to na pewno spektakl, który warto zobaczyć, ale nie podoba mi się skręcanie w stronę efekciarstwa kosztem fabuły i postaci. Jestem ciakawa jaki będzie ich następny projekt i liczę na rehabilitację.

    • 18 5

    • nic dodać, nic ująć

      • 0 0

  • musical przyjemny, ale jest kilka niedociągnięć :

    - bardzo słaba Calanthe. Z charakternej królowej zrobili egoistyczną sadystkę.
    - bardzo słaby Brokilon i uzwierzęcone driady
    - fabuła spójna, ale mało zrozumiała dla osób, które Sapkowskiego nie czytały (szczególnie wątek wieczerzy z Pavettą). Za dużo wątków i postaci trzecioplanowych
    - niepotrzebne przekleństwa, w dodatku oderwane od języka prozy Sapkowskiego.
    - po co ta Płotka?

    Na plusy:
    - Jaskier (Badurka). Spina przedstawienie i uczłowiecza je równie dobrze jak w powieści. Szkoda tylko, iż jego funkcja narracyjna nie jest stała, czasem zbyt mocno znika
    - Ciri, świetna gra aktorska
    - Kowalski jako Wiedźmin. Prawie ideał
    - swietna sceneria, ciekawe wstawki trzecoplanowe

    p.s.
    Sprzedaż przekąsek w plastikowych torebkach nie jest najlepszym pomysłem. Sporo osób nadal nie potrafi odróżnić teatru od multikina

    • 4 4

  • Krótko: (1)

    Ogólnie oceniam na 4,0. Dobre, ale za długie. Początek 2. połowy (wiem, że to nie mecz :P) mnie lekko uśpił, ale końcówka była niezła. Czytałem książkę, więc rozumiałem, o co chodzi.
    Najgorsze jest to, że jeśli człowiek przyjedzie z miasta, to drażni go brak świateł na przejściach na Świętojańskiej. Poza tym: polecam!

    • 2 1

    • Eryk

      Byłem w niedzielę.Ogólnie bardzo mi się podobało.Jedyne co, to spektakl jest za długi.Postaci świetnie zagranie.Mają w tym muzycznym świetnych aktorów.Bardzo dobre role Calanthe iYennfer.wielkie brawa.No i brawa dla głównego bohatera.

      • 0 0

  • Jeż był super , najbardziej wyrazista rola. Dzieciaki świetne.

    • 4 2

  • Słaba rola Królowej Calanthe (4)

    Za bardzo wykrzyczana, nienaturalna. Brakowało też w muzyce nawiązania do słowiańskich pieśni, rytmów, dźwięków. Dzieciaki były świetne.

    • 31 8

    • (1)

      A dlaczego ma być to nawiązanie do "słowiańskich pieśni"? Bo fantasy to typowo polska tradycja?

      • 1 0

      • Poczytaj, a potem sie wypowiadaj....

        • 1 0

    • Racja (1)

      Pani Trębacz juz dawno powinna zejść na dalszy plan w Muzycznym,robią z niej wielka gwiazde a prezentuje przeciętny poziom, napewno nie jedna młodsza słuchaczka studium o wiele lepsza , ale młodym szans nie daja .

      • 1 4

      • Spokojnie, jeszcze trochę się pouczysz i na pewno też będziesz miał/ miała szansę :) Zacznij od ortografii.

        • 6 1

  • Subiektywna ocena (9)

    Miałem okazję oglądnąć spektakl w sobotę. Ogólnie cały performance oceniam bardzo słabo. Dlaczego ? Tragiczny dobór postaci dla Yennefer i Geralta. Tragiczny scenariusz - osoby czytające książkę albo mające kontakt ze światem wykreowanym przez Sapkowskiego - jeszcze się połapią w fabule; cała reszta będzie błądzić po omacku. Poruszona masa wątków niepotrzebnie jakby chcieli na siłę wcisnąć w przedstawienie fabułę z opowiadań i pięcioksięgi a tymczasem zakończenie zrobione w połowie. Cały klimat robiony oświetleniem, minimalistyczny wystrój (proporcje powinny być odwrotne). Widać że cała rzesza ludzi występowała jednak nieumiejętne ich wykorzystanie sprawiało że ginęli oni na scenie. Muzyka - nie porywa (być może zbyt duże oczekiwania mam po "lalce"). Oraz ta nowo moda, uszy bolą od Kur#% - wystarczyło otworzyć książkę i zobaczyć jak można bluzgać po staropolsku. Czułem się jakby scenariusz na przedstawienie był pisany przez kibola spod remizy. To było chamskie i prymitywne a w wykonaniu Yennefer wręcz odrażające.
    Na plus zaliczę zdolności ekwilibrystyczne występujących osób. Potencjał dzieci występujących - jestem wręcz oszołomiony ich zdolnościami - brawo (jednako czułem się zażenowany że musiały słuchać nowo mody obficie występującej w przedstawieniu).

    • 53 25

    • Litości! Dani-y-al. Musical to nie performance! (1)

      Jeśli już się Pan/Pani bierze za opiniowanie, to może trochę poprawniej? Obejrzeć- nie oglądnąć, przedstawienie- nie performance. dobór aktorów -nie postaci, pięcioksięgu- nie pięcioksięgi, "Lalka" nie "lalka", scenariusz przedstawienia- nie " scenariusz na przedstawienie" itd. Wulgaryzmy to nie nowomoda (pisana razem) itd.itp.

      • 3 1

      • Dziękuję za uwagi. Jestem przekonany, że na przyszłość uda mi się uniknąć podobnych sformułowań,

        • 1 0

    • (1)

      Performance? Performance to "sytuacja artystyczna, której przedmiotem i podmiotem jest ciało performera w określonym kontekście czasu, przestrzeni i własnych ograniczeń.

      Artysta występujący przed publicznością jest zarówno twórcą, jak i materią sztuki. Elementem performance'u może być właściwie każdy przedmiot, pojęcie, obiekt lub temat wskazany czy zasugerowany przez artystę w trakcie wystąpienia, a nawet ciało artysty".
      To chyba jednak w żaden sposób nie da się odnieść do takiego przedstawienia, jakim jest "Wiedźmin". Rozumiem, że nie każdemu musi się podobać przyjęta przez Wojciecha Kościelniaka konwencja "Wiedźmina", ale należy ją odnosić generalnie do polskiej sceny muzycznej, na której Teatr Muzyczny w Gdyni rywalizuje de facto tylko z warszawską "Romą". I jeśli "Roma" głównie inwestuje w sprawdzone tytuły(z kilkoma wyjątkami), to Gdynia ma odwagę realizować własne pomysły i własne wizje, tworząc teatr autorski. Nie tylko trzeba to docenić, ale zauważyć, jak reaguje publiczność. A ta na "Wiedźmina" wali drzwiami oknami. I chyba jednak nie w ciemno...

      • 2 3

      • Szanowny Panie/Pani. Reakcja publiczności to nie statystyka ilu ludzi przychodzi na sztukę (teatr miejski ściąga na KAŻDY spektakl masę ludzi). Taka reakcja to ilość osób zadowolonych któa z niej wychodzi. Czysta statystyka na tym forum, jak i stosunek za i przeciw pod moim postem - mówią same za siebie.
        Pozdrawiam

        • 3 0

    • (2)

      Jeśli wszystko było nie tak to chyba jesteś tylko widzem kina i komiksów. Ja oglądałem tylko spektakl i jestem oczarowany rozmachem i pomysłowością reżysera. A aktorzy to najwyższa pöłka. Moja rada nie kupuj biletów do teatru.

      • 10 12

      • Argument z d*py. Taki sam jakbyś dał komuś że nie smakował obiad to lepiej żeby wcale nic już nigdy nie jadł.

        • 2 1

      • Ja mam zbliżone wrażenia jak dani-y-al. Aczkolwiek przyznaję, że jako szczęściara, która oglądała osobiście zarówno przedstawienia na Broadwayu jak i na przykład opery we Wiedniu, w zasadzie każde przedstawienie polskie odbiera jako jakąś potwarz. Bez urazy. Nie ten budżet i nie to doświadczenie zarówno aktorów jak i przede wszystkim reżysera. To jest jakieś siermiężne, muzycznie słabe, bardzo mi się nie podobało. Ocena maksymalnie 2 na 5

        • 4 11

    • Zgadzam się co do przesady jeśli chodzi o wulgarność Yennefer. Nie przypominam sobie żadnej "kur%y" w jej ustach z opowiadań Sapkowskiego. Co najwyżej padła "zaraza" :)

      • 6 2

    • moja żona niemająca pojęcia o wiedźminie bez problemu połapała się w fabule i jedyne jej pytanie było o 14 imię na pomniku. z pięcioksięgu nie ma tam nic akcji, z tekstów wyłapałem tylko jaskierowy podział kobiet. z sezonu burz ostatnia piosenka. bluzgania po 'staropolsku' troszkę na scenie też było. muzyka, to kwestia indywidualnych upodobań zapewne. za to teksty w dużej części są bezpośrednimi cytatami, więc...

      • 7 1

  • Muzyka (2)

    Ja chciałbym jeszcze raz przesłuchać piose ek ze spektaklu. Wie ktos czy (i gdzie) mozna kupic płyte?

    • 0 1

    • Gdyby w Wawie istniał jeszcze największy bazar w Europie,to zapewne tam byś już to kupił a tak to nie wiem gdzie teraz.Może u Ruskich ? Oni maja materiał zanim go artysta nagra :)

      • 0 0

    • O ile wiem, to w Teatrze.

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z polskich noblistów doczekał się w Sopocie upamiętnienia w postaci „własnego” kamienia?

 

Najczęściej czytane