• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mor Karbasi - ambasadorka muzycznych emocji

Przemysław Rydzewski
25 stycznia 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Mor Karbasi potrafi zmysłowo szeptać, kołysać do snu, by już za chwilę, w kolejnej kompozycji porwać słuchaczy przejmującym, ale i czystym krzykiem. Mor Karbasi potrafi zmysłowo szeptać, kołysać do snu, by już za chwilę, w kolejnej kompozycji porwać słuchaczy przejmującym, ale i czystym krzykiem.

Występ Mor Karbasi dowiódł prawdziwej wartości muzyki. Ponadnarodowa twórczość tej młodej diwy pokazała, że nie trzeba rozumieć słów, by poczuć prawdziwe emocje zawarte w sztuce.



Na scenie gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej pojawiła się w towarzystwie skromnego, wręcz klasycznego zespołu z gitarzystą Joe Taylorem na czele. Warto to podkreślić, biorąc chociażby pod uwagę twórczość, chyba najsłynniejszego duetu sięgającego po world music, a mianowicie Dead Can Dance. Mor Karbasi i jej muzycy podobnie jak dawniej Lisa Gerrard i Brendan Perry sięgają po utwory ludowe sprzed setek lat, ale w odróżnieniu od nich oprawiają je w nowe brzmienia. Zasługa w tym także Taylora, który wspaniale łączy możliwości gitary elektrycznej z klasycznym brzmieniem jej hiszpańskiego odpowiednika.

Zespół zachwyca skromnością środków przekazu - bass, perkusja, fortepian i dwie gitary. Dzięki temu śpiew Mor Karbasi objawia się słuchaczom w całej swej niezwykłości. Bo to właśnie jej głos jest - i był w filharmonii na Ołowiance - najważniejszy. Mor Karbasi to nie tylko wokalistka, ale także żywy instrument. Potrafi zmysłowo szeptać, kołysać do snu, by już za chwilę, w kolejnej kompozycji porywać burzą najczystszego krzyku.

Spotkanie na żywo z twórczością sceniczną Mor Karbasi dowiodło o ponadczasowości i co jeszcze ważniejsze - ponadnarodowości muzyki. Stało się tak w pierwszej kolejności za sprawą języka ladino, którym posługiwała się artystka. Nie wiedziałem o czym śpiewa i czy słowa były jej własną interpretacją, improwizacją czy też oryginalnym tekstem sprzed setek lat. Mimo to jestem przekonany, że wiedziałem, kiedy mówi o spełnionej miłości, a kiedy o goryczy rozstania i dramacie utraty rodzinnego domu. Pieśni Mor Karbasi bowiem to najczystsze, przeszywające słuchacza do głębi emocje.

Zachwycił mnie również niezwykły sposób dzielenia się uczuciami przez artystkę z publicznością. Poddana działaniu wspaniałej muzyki wędrowała po scenie, tańczyła, wpadała w trans, czarowała opowieściami. Pod koniec występu zaśpiewała przy subtelnym akompaniamencie fortepianu po prostu dołączając do zebranej widowni. Znalazła się jeszcze bliżej nas. Można śmiało stwierdzić, iż stworzyła zachwycający spektakl trzech równoprawnych aktorów - muzyków, publiczności i siebie samej.

Wspomniana abstrakcyjność muzyki, nadająca jej miano królowej sztuk, objawiła się także w samej melodyce. Karbasi czerpie bowiem z całej palety dziedzictwa światowej muzyki. W jej sefardyjskim ladino słychać było wyraźnie wpływy twórczości andaluzyjsko - żydowskiej, ale także hiszpańskiego flamenco, portugalskiego fado czy pieśni marokańskich i greckich. Znalazło się tam wszystko, z czym zetknęła się w życiu - jej matka pochodzi z Maroka, sama urodziła się w Jerozolimie. Dodam, że obecnie Mor Karbasi mieszka i tworzy w Londynie, co z pewnością dodało jej artystycznemu wyrazowi dodatkowej europejskiej otoczki.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (12) 1 zablokowana

  • ole (1)

    ..........

    • 0 0

    • Adamowicz sie rozspiewal..beka była;p

      • 0 0

  • Koncert (3)

    Koncert bardzo emocjonujacy. Pokazał mi, że "podoba się" i "jestem pod wrazeniem" nie jest wcale tak blisko siebie jak myslalam. Diva ciut ładniejsza od Eleni, po plakatach spodziewałam się raczej piękności. Urodą mnie nie zachwyciła. Spodziewałam się też raczej spokojnych rytmów, z charakterystycznymi jękami i smętami. Wyszłam oczarowana siłą jej głosu. Chciałabym usłyszeć jak się kłóci, skoro na scenie z takim efektem targają nią emocje! Brawa za drugi utwór! Świetna gra świateł, ciekawe efekty na ścianie osiągnięte oświetleniem drapowanego materiału. Wielki ukłon za znajomość polskich słów, nie tylko "dobry wieczór". "Teściowa" - zrobiła furrorę. Nie wiem na ile to zabieg, na ile zbieg okoliczności (był mróz, a jej taniec i śpiew sprawiał, że człowiekowi się ciepło robiło), a na ile charyzma - ale oto muzyka (nie sądzę by wszystkim doskonale znana) porwała znakomitą część publiczności i to tę nobliwą, starszawą.

    • 8 1

    • mnie również zachwycił właśnie drugi utwór! (2)

      czy ktoś zna jego tytuł?

      • 0 0

      • tytuł (1)

        La galana i la mar - z jej płyty tytułowy - the beauty and the sea.

        • 0 0

        • dzięki!

          nie mogę kupić płyty:(
          już przed koncertem szukałam i nie było

          • 0 0

  • piękna i charyzmatyczna

    Do tej pory miałam okazję słuchać jej tylko w PR 3 Polskiego Radia. Na reszcie ktoś wpadł na to by zaprosić ja do Polski! Szkoda , że takich artystów mamy okazję spotykać tylko przy wyjątkowych okazjach. Gdyby jeszcze zaproszono do nas Yasmin Levy.....

    • 1 1

  • Mor... (1)

    To co pokazała nie ma odniesienia do żadnej innej wokalistki. Przebiła ubiegłoroczny koncert Lury po stokroć. Nie dość że piękna i bardzo kobieca to jeszcze talent nieoceniony. Były momenty gdy w oczach stawały łzy ale i takie gdy człowiek chciał zerwać się i tańczyć. Szkoda że filharmonia wymaga takiej sztywności..Solo gitarzysty hiszpańskiego rozwaliło moje przekonanie o własnych umiejętnościach gitarowych...
    Mówiąc trywialnie - metafizyczny orgazm!

    • 4 1

    • Polecam wizytę u seksuologa.

      Pomoże.

      • 3 1

  • na niektórych koncertach w filharmoni ludzie się bawią jak w Sopockiej Operze, ten koncert był jednak na to za sztywny (1)

    a publiczność zgoniona, no i wokalistka nijak nawiązuje do Heweliusza, szkoda że nie ma wizji na taką imprę, i wychodzi jak zwykle "coś tam byle było".

    • 0 3

    • wizja

      jakbys był na koncercie to wiedziałbyś jaka jest wizja i że chodzi o odkrywanie nowego i nieznanego i że koncert to część całości... ale po co tu dyskutować... na frustrację typowo polską nic nie poradzisz... a jak Ty masz wizję to się nią podziel, a nie anonimowo gderasz i nic nie robisz...

      • 1 0

  • Ludzie - nie piszcie bzdur! Było niesamowicie...

    Nie chodzi o to żeby "coś tam było"...
    Jakbyś śledził tą okoliczność od początku wyłapałbyś że koncert Heweliusza zawsze pokazuje coś nowego, alternatywnego... a skoro jesteś tak zamknięty na muzykę niszową to co tu się dziwić takiemu komentarzowi. Poza tym publiczność zagoniona??? To nie koncert madonny żeby zachowywać się jak bydło na spędzie!

    Zresztą - według Ciebie, jaki koncert byłby odpowiedni...?

    Ja byłam ze znajomymi i wyszliśmy sparaliżowani - oczywiście mega pozytywnie!

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czym był i do czego służył WILKOM?

 

Najczęściej czytane