• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Między sacrum a profanum. O "Tlenie" Teatru Muzycznego

Łukasz Rudziński
3 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
W dziesięciu recytowanych kompozycjach widzowie "Tlenu" Teatru Muzycznego w Gdyni oglądają ósemkę aktorów występujących w duetach lub solo. Na zdjęciach Iga Grzywacka i Filip Jasik. W dziesięciu recytowanych kompozycjach widzowie "Tlenu" Teatru Muzycznego w Gdyni oglądają ósemkę aktorów występujących w duetach lub solo. Na zdjęciach Iga Grzywacka i Filip Jasik.

"Tlen" Iwana Wyrypajewa jest jak intelektualny i emocjonalny rollercoaster. Tekst pełen wypowiedzianego i wykrzyczanego buntu młodego człowieka, jego niezgody na otaczającą go, pozbawioną głębszych wartości rzeczywistość trzeba jednak w przekonujący sposób przekazać widzom. W spektaklu Teatru Muzycznego w Gdyni udaje się to tylko czasami.



Iwan Wyrypajew w swoich sztukach często porusza tematy, po które inni nie sięgają. Tak jest też z "Tlenem", tekstem, dzięki któremu zaczął swoją międzynarodową karierę. Dlaczego? Ponieważ ubrana w formę klubowego koncertu sztuka składa się z dziecięciu pouczeń, z początku dość wiernie odpowiadającym biblijnemu Dekalogowi, choć nic tu nie jest proste. Każdy kolejny utwór - recytowane przez aktorów kazanie - jest traktatem o tym, co ludzkie i równie dobrze można potraktować jako jego przeciwieństwo.

Nawiązania do Dekalogu (jak "nie zabijaj" w otwierającym spektakl utworze "Tancerze") ma tu zupełnie inny wydźwięk. "A ja znałem jednego człowieka, który miał bardzo słaby słuch. I nie słyszał, kiedy mówiono: nie zabijaj, pewnie dlatego, że miał na uszach diskmena" - melorecytuje aktor. W ten sposób chrześcijańskie Dziesięć Przykazań stanowi szkielet, na którym Iwan Wyrypajew stworzył nową historię, poświęconą kondycji ludzkiej, ludzkim wyborom i ograniczeniom.

Aktorzy właściwie nie grają ze sobą, a mówią wprost do widzów, traktując jako adresatów swoich wypowiedzi. Na pierwszym planie Sylwia Wąsik i Marcin Sztendel. Aktorzy właściwie nie grają ze sobą, a mówią wprost do widzów, traktując jako adresatów swoich wypowiedzi. Na pierwszym planie Sylwia Wąsik i Marcin Sztendel.
Gdyńskie przedstawienie wyreżyserowane przez Rudolfa Zioło (etatowego reżysera Teatru Wybrzeże, reżysera m.in. "Naszych najdroższych" i "Dwóch w twoim domu") pozostaje wierne koncepcji Wyrypajewa. Rozgrywa się w przestrzeni klubowej, czy też klubowo-teatralnej, bo naprzeciwko widowni ustawiono teatralne krzesła, na których zasiadają aktorzy "Tlenu", nie biorący czynnego udziału w trwających właśnie epizodach. W scenografii Andrzeja Witkowskiego znajdziemy też kawiarniane stoliki, stół DJ-a z laptopem, ale nad wszystkim dominuje wielka sina ściana, podświetlona zimnym niebieskim światłem, sugerująca industrialną przestrzeń klubu. W centralnym punkcie jest pusta klubowa scena. Tam właśnie wychodzą aktorzy wykonujący przed publicznością kolejne recytowane utwory.

Składają się one w formę pokoleniowego protest songu i osobliwej prowokacji. Poznamy w nich opowiedzianą fragmentarycznie opowieść o Sańku z Sierpuchowa i Saszy z Moskwy, on zakochał się w dziewczynie ze stolicy, ona z litości oddaje mu się, wiedząc, że nie przywyknie do prowincji. On dla miłości jest gotowy na wszystko. Brutalny mord na żonie nie stanowi problemu - Saniek zrozumiał, że żona była "beztlenowcem", a w moskiewskiej Saszce odnajduje potrzebny mu do życia tlen.

Oczywiście Wyrypajewa nie interesowała makabreska. To tylko punkt wyjścia, by snuć opowieść o kondycji człowieka w kryzysie, kiedy błądzi on po omacku, bez życiowej busoli w postaci wyższych wartości. Kieruje się więc swoim szeroko pojętym interesem, własną wygodą i interpretuje rzeczywistość przez pryzmat własnego "ja", nie dostrzegając potrzeb nikogo poza sobą. Egotyczny, egocentryczny monolog podszyty jest dotkliwie wyczuwalnym brakiem ciepła, miłości, wsparcia, szacunku czy szczęścia. Saniek ma w tekście Wyrypajewa kilka imion, bo przecież nie o konkretnego chłopaka tu chodzi, a o pokoleniowe podskórnie wyczuwane poczucie braku i niespełnienia. I nawet gdy maska agresywnego, wampirycznego egoisty opada, nie potrafi on zbliżyć się do ukochanej, ani zbudować z nią głębszej relacji.

Każdy tu wciela się w bohaterów sztuki Iwana Wyrypajewa - Jego lub Ją. Wyjątkiem jest funkcja DJ-a, powierzona Patrykowi Szwichtenberowi (odpowiedzialnemu też za przygotowanie muzyczne spektaklu). Każdy tu wciela się w bohaterów sztuki Iwana Wyrypajewa - Jego lub Ją. Wyjątkiem jest funkcja DJ-a, powierzona Patrykowi Szwichtenberowi (odpowiedzialnemu też za przygotowanie muzyczne spektaklu).
Ten trudny, nieoczywisty i niesłychanie finezyjnie skonstruowany tekst na scenie wybrzmieć może tylko pod jednym warunkiem. Gdy zostanie w wiarygodny sposób podany przez aktorów. Głównym problemem gdyńskiego spektaklu jest to, że udaje się to tylko czasami. Niemal wszystkie kwestie aktorzy mówią skierowani wprost do widzów, prawie rezygnując z interakcji, czasem tylko niczym echo powtarzając swoje gesty. Kiedy aktor staje się niewiarygodny, wypowiadane przez niego słowa nie mają żadnej siły, a w pomyśle bezpośredniej konfrontacji wobec widza nie ma miejsca na wybronienie się w innym sposób.

Do udziału w "Tlenie" Rudolf Zioło zaprosił piątkę aktorów z Teatru Muzycznego i trójkę młodych aktorów z Krakowa. Pomysł na import aktorów z zewnątrz zaskakiwał od początku, bo przecież w Studium Wokalno-Aktorskim nie brakuje młodych ludzi, którzy mogą wnieść powiew świeżości, o jaki reżyserowi chodziło. Patryk Szwichtenberg (na PWST Krakowie trafił po SWA w Gdyni) w roli DJ-a radzi sobie zarówno z organizacją spektaklu w roli "konferansjera", jak też jako sceniczny partner Reni Gosławskiej w trudnych, konfrontacyjnych scenach na dwa głosy. Jednak pozostali aktorzy z Krakowa - Filip JasikMarcin Sztendel - wyraźnie odstają umiejętnościami i przygotowaniem od aktorów Muzycznego. O dziwo, zupełnie minął się z rolą Mateusz Deskiewicz, ciekawy aktor charakterystyczny, w "Tlenie" groteskowo przerysowany i nieautentyczny, z ruchową nerwicą natręctw.

Reżyseria (podkreślona niekiedy grą świateł) ogranicza się do prowadzenia aktorów i pozostawienia im dużej wolności na scenie. Jednak wiele kwestii nie zapada w pamięć, a ulatnia się zaraz po ich wypowiedzeniu.  Reżyseria (podkreślona niekiedy grą świateł) ogranicza się do prowadzenia aktorów i pozostawienia im dużej wolności na scenie. Jednak wiele kwestii nie zapada w pamięć, a ulatnia się zaraz po ich wypowiedzeniu.
Dużo lepiej wypadają panie. Pierwsze skrzypce grają Renia GosławskaKatarzyna Wojasińska. Pierwsza subtelnie, bez cienia przesady wykłada racje swojej bohaterki w mocnych werbalnych pojedynkach z Patrykiem Szwichtenbergiem, druga wkłada w monolog bohaterki (scena "Nie i tak" poświęcona przysięganiu) dużo emocji. Według tego samego klucza Wojasińska bardzo dobrze rozgrywa "Jak to się robi bez uczucia", czyli rozmowę o seksie (z bohaterem Mateusza Deskiewicza). W "Amnezji" (wyjaśniającej jak "wymazać" trudne kwestie ze swego życia) dobre wrażenie pozostawia Sylwia Wąsik, wystylizowana na dresiarę. Kobiecy zespół uzupełnia bezbarwna na ich tle Iga Grzywacka.

Ponieważ tekst Wyrypajewa w spektaklu Muzycznego nie ma tyle mocy, co treści, spora część jego przesłania ulatnia się, niestety, zaraz po wypowiedzeniu. Reżysersko, poza niezbyt fortunnym niekiedy zestawieniem grających i raz lepszym, raz gorszym prowadzeniem aktorów, nie zrobiono zbyt wiele. Poszczególne sekwencje sprawnie łączy Patryk Szwichtenberg, który przygotował również ciekawą muzykę klubową na potrzeby spektaklu. Bardzo brakuje w "Tlenie" osoby odpowiedzialnej za ruch sceniczny, wyglądający na scenie na przypadkowe, nieskoordynowane ruchy aktorów pozostawionych w tej kwestii samym sobie. Dlatego pełna aluzji ekwilibrystka werbalno-znaczeniowa, jaką jest "Tlen" Wyrypajewa, wypada w gdyńskim spektaklu co najwyżej poprawnie.

Spektakl

6.0
12 ocen

Tlen

spektakl muzyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (29) 1 zablokowana

  • Bardzo słabe:(

    • 21 10

  • bełkot... (4)

    Takie słowo słyszałem na widowni i w pełni się z tym zgadzam.
    Takiego gniota jeszcze w TM nie widziałem.
    Lewactwo zachwyca się na treścią ... jaką treścią ? ... to tylko bełkot
    Widz

    • 18 17

    • ??

      skąd Ty wziąłeś słowo „lewactwo”...? musisz być bardzo ubogim intelektuanie człowiekiem, skoro używasz tak populistycznych zwrotów.

      • 11 6

    • (1)

      Ja słyszałam zupełnie inne opinie czy na pewno byliśmy na tym samym spektaklu ?

      • 1 4

      • Mnie się też podobał

        • 0 0

    • bełkot...

      czac spojrzec prawdzie w oczy.niestety masz problem z odbiorem tresci,a do tego mieszasz je ze swoim swiatopogladem(jakie lewactwo?)ps.nie prosciej napisac:NIE ZROZUMIALEM.

      • 2 2

  • Ach te wspomnienia...

    Pamiętam "Tlen" z Teatru Wybrzeże z Małgorzatą Oracz i Michałem Kowalskim. Pamiętam, że realizacja bardzo przypadła mi do gustu. Byłem wtedy taki młody... taki niewinny... taki wrażliwy... Ciekawe jak teraz zareagowałbym na ten tekst, na tą inscenizację? Muszę się wypróbować, zmierzyć swoje oczekiwania i wspomnienia z realizacją Teatru Muzycznego. Jak zareaguję? Czy będę zachwycony, czy wyjdę zdruzgotany? Człowiek jest tajemnicą. Sami siebie nie znamy... Obym nie był obojętny na to co zobaczę. Obojętność i znieczulica jest najgorsza. Zabija w nas człowieczeństwo. Proszę mi wybaczyć, ale wczoraj w Żaku widziałem "Tamte dni, tamte noce" oraz wysłuchałem w radiowej 2 wywiadu z Anną Dymną o sytuacji w Starym Teatrze. Jestem zmieszany i wstrząśnięty, ale bogatszy o doświadczenia życiowe a więc i mądrzejszy. Jestem już panem w średnim wieku... Za dzień, za dwa będę staruszkiem - jak wtedy zareaguję na "Tlen" Wyrypajewa?!

    • 13 1

  • aktorzy

    zupełnie nie rozumiem tego zabiegu wprowadzenia gościnnych aktorów, szczególnie biorąc pod uwagę formułę spektaklu, każdy student III czy IV roku SWA wypadłby na pewno nie gorzej (a myślę, ż lepiej), nie mówiąc już o rzeszy świeżo upieczonych absowentów.. Absurd totalny
    A sam Tlen, cóż jako eksperyment ciekawy, ale rzeczywiście niczego nie pozostawiają po sobie mocne bądź co bądź teksty. Bez porównania do wcześniejszych premier na Nowej...

    • 18 9

  • Religia to opium dla mas (1)

    Religia jest potrzebna ludziom niedowartościowanym . Gdy masz miłość i kochasz świat oraz ludzi to nie potrzebujesz religii. Wymyślono ją aby zniewolić człowieka i podporządkować go drugiemu człowiekowi w jego niecnych czynach

    • 21 10

    • Proszę, nie mów tak...

      Proszę Cię - nie mów w ten sposób o religii. Wszystko zależy od człowieka - pod wpływem wiary możesz być albo okrutnym Tomásem de Torquemadą albo wspaniałym Bratem Albertem. Nie ma reguły, wszystko zależy od człowieka... Pozdrawiam Cię serdecznie!

      • 10 8

  • z roku na rok mierniej w TM...

    • 19 10

  • Premiery w TM

    jaki dyrektor takie premiery,

    • 17 9

  • ciekawe, interesujące, nowatorskie i świetna muzyka ;) (1)

    • 11 11

    • Cóż za kompleksy obsada w Tlenie świetna

      • 3 1

  • Słabe

    Byłam widziałam
    Słabe słabe słabe... dla mnie muzyczny to jednak wyłącznie scena duża.

    • 10 8

  • Ten import aktorów to jak policzek wymierzony gdyńskim artystom. Tak wielki wybór i co? Wszyscy beztalencia?

    Zmieniajcie zawód póki czas, bo będziecie za parę lat zgorzkniali i zdołowani na zawsze.

    A że przedstawienie kiepskie? Nie będzie dobrze w MUZYCZNYM teatrze jeśli szefuje mu ktoś kto muzyki nie wielbi ponad wszystko.

    • 14 6

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Co w nazwie Teatru Dada von Bzdülöw oznacza człon "dada"?

 

Najczęściej czytane