• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marek Weiss: nie można w kółko grać staroci

Łukasz Rudziński
22 listopada 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

"Madame Curie" ma przełamać monopol uznanych mistrzów na scenach operowych. Elżbieta Sikora wspólnie z Markiem Weissem i Agatą Miklaszewską stworzyli nowe dzieło operowe inaugurujące cykl "Opera Gedanensis" w Państwowej Operze Bałtyckiej. O jego kulisach rozmawiamy z reżyserem, Markiem Weissem.



Światowa prapremiera "Madame Curie" odbyła się 15 listopada w Paryżu. Oficjalna polska premiera nowej opery Elżbiety Sikory z librettem Agaty Miklaszewskiej odbędzie się 25 listopada na deskach Opery Bałtyckiej. Światowa prapremiera "Madame Curie" odbyła się 15 listopada w Paryżu. Oficjalna polska premiera nowej opery Elżbiety Sikory z librettem Agaty Miklaszewskiej odbędzie się 25 listopada na deskach Opery Bałtyckiej.
- Wszędzie gramy tylko "Carmen", "Aidę" i "Butterfly". Żeby ta "Butterfly" czy "Carmen" miały sens, muszą być od czasu do czasu przedzielone czymś współczesnym" - mówi reżyser "Madame Curie", Marek Weiss. - Wszędzie gramy tylko "Carmen", "Aidę" i "Butterfly". Żeby ta "Butterfly" czy "Carmen" miały sens, muszą być od czasu do czasu przedzielone czymś współczesnym" - mówi reżyser "Madame Curie", Marek Weiss.
Łukasz Rudziński: Wystawienie zupełnie nowej opery obarczone jest wielkim ryzykiem.

Marek Weiss: Tak jest z każdym utworem współczesnym. Wierzę, że bez współczesnych sztuk pisanych regularnie i poświęconych temu, co nas dotyczy, nie ma teatru i tak jest też w operze. Wszędzie gramy tylko "Carmen", "Aidę" i "Butterfly". Żeby ta "Butterfly" czy "Carmen" miały sens, muszą być od czasu do czasu przedzielone czymś współczesnym - nie da się w kółko grać staroci. Ale jak to zrobić? Kompozytor nie usiądzie i nie napisze opery w kilka dni. Takie dzieło trzeba zamówić. Dzięki aprobacie prezydenta Pawła Adamowicza jest nadzieja na to, że Gdańsk będzie zamawiał co roku lub co dwa lata takie właśnie dzieło. Wiemy, że ryzykujemy, bo to nie jest pozycja, o której można w ciemno powiedzieć, że będziemy ją grali przez dwa, trzy sezony.

Pierwszą polską operą produkowaną przez Państwową Operę Bałtycką, jest poświęcona naszej podwójnej noblistce "Madame Curie". Dlaczego właśnie ona?

Mamy do czynienia z zacną profesorką, bohaterką narodową, patronką i jeszcze w dodatku w czasie Roku Marie Skłodowskiej-Curie. Spróbowaliśmy ominąć te pułapki. Pomysł na operę bierze się z odległej przeszłości - to osoba w panteonie różnych ideałów i autorytetów to od wielu lat moja trwała fascynacja. Skłodowska-Curie to ktoś szalenie ważny szczególnie w naszym kraju, gdzie osoby, które się zajmują nauką, zawsze były protekcjonalnie traktowane. Wybór osoby, którą szanuję, cenię i która jest mi bliska był więc oczywisty. Mam to szczęście, że pracuję z osobami, które myślą podobnie.

Jak przedstawicie historię Marii Skłodowskiej-Curie?

Nie lubię biograficznych opowieści teatralnych. Nasza bohaterka jest zupełnie inna niż stereotyp, który się utrwalił na szkolnych pogadankach. To nie była zacna pani profesor od chemii, a szalenie skomplikowana osoba. Z jednej strony to zmysłowa, silna, wręcz desperacka kobieta, z drugiej osoba, która żyła w ciężkiej depresji, walczyła ze sobą, z przeciwnościami losu, przeszła wiele nieszczęść. To co ona zrobiła w tych warunkach jest imponujące - i mniejsza z tym, czy odkryła rad i polon, ale to przykład walki o życie, o swoje miejsce w świecie, który tłamsi każdą indywidualność i który jest podobny bardziej do dżungli niż do salonu, w którym wszyscy są grzeczni i jedzą ciasteczka. W sensie dramaturgicznym jest to osoba niezwykle ciekawa.

Wybrał pan model Różewiczowskiej "Kartoteki". Życie Skłodowskiej-Curie "przewinie" nam się przed oczami?

Wierzę w jedność teatralnego czasu, miejsca i akcji. Stąd zasada tego spektaklu, że wszystko dzieje się podczas jednej nocy, bardzo ważnej w życiu Marie Curie, kiedy dostała list od jednego z członków akademii, która przyznała jej kilka dni wcześniej drugiego Nobla. W tym samym czasie wybuchł skandal obyczajowy wokół jej romansu z Paulem Langevinem, jej asystentem i współpracownikiem. W liście jest sugestia, by nie przyjmowała nagrody Nobla i nie przyjeżdżała do Sztokholmu. Ona w tę jedną noc decyduje o tym, czy pojechać i stawić temu czoła, czy nie. Całe życie staje jej przed oczami, często wyobraźnia podsuwa również obrazy, których nigdy nie było. Przychodzą do niej postaci z przeszłości i z przyszłości, m.in. stary Einstein, który ostrzega ją, by nie odbierała nagrody, bo jej praca przyniesie zagładę ludzkości. Z morza tych impulsów Maria Curie musi wybrać właściwe i podjąć decyzję. Wierzę, że nie wyszedł nam z tego bigos staropolski, do którego można wrzucić wszystko i w nieskończoność mieszać.

Pracowaliście w POB z autorami opery, którzy razem z Wami uczestniczą w procesie jej powstawania, zamiast dawno zapisanego i dookreślonego libreta czy muzyki...

To jest dla nas bardzo ważne doświadczenie. Mnie przydarzyło się to już parę razy, bo robiłem "Bramy raju" z Joanną Bruzdowicz czy "Manekiny" ze Zbigniewem Rudzińskim, ale mój zespół poznaje zapominaną twarz opery. Przecież "Eugeniusz Oniegin", czy "Salome" też tak powstawały. Dlatego nie trzeba mieć nabożnego stosunku do opery: że w "Halce" ten takt, w "Strasznym dworze" ta śpiewka, a w "Carmen" ta pauza - to nie jest święte! W teatrze święta jest godzina dziewiętnasta i spektakl, czyli moment, gdy spotykamy się z publicznością. Jeśli czasami manipulujemy utworami uchodzącymi za kanon, to trzeba pamiętać, że one powstawały tak samo, jak to, co teraz robimy - przecież Mozart dopisywał arie, bo głowę mu suszyła jakaś śpiewaczka. Micaëla jest w "Carmen" rozbudowana tylko dlatego, że mezzosopranistka nie mogła być ważniejsza od sopranu. Dzieło operowe jest żywym organizmem i warto tak do tego podchodzić.

Kompozytorka Elżbieta Sikora cały czas jest z nami i koryguje niektóre rzeczy - w porozumieniu z dyrygentem Michniewskim zmienialiśmy orkiestracje, takty. Bardzo dużo zmieniliśmy w libretcie, w tekstach postaci. To trudna i żmudna, często irytująca praca, gdy oni przez kwadrans ustalają, czy trąbki wchodzą na trzy czy na cztery. Trzeba pamiętać, że to jest muzyka współczesna - tu nie ma łatwych melodii ani prostego przekazu. Mamy jednak fenomenalną Anię Mikołajczyk jako Madame Curie, a ponieważ to jest monodram to lwia część ryzyka została jej powierzona. Wiemy, że ta praca ma sens. Dzięki repertuarowi współczesnemu opera nie staje się przyczółkiem dla kilku bogatych maniaków muzyki poważnej.

Jak się rysuje przyszłość cyklu Opera Gedanensis?

Mam dwie następne opowieści i próbuję namówić kompozytorów. Jedna o Arturze Szopenchauerze i jego matce. Antoni Libera byłby autorem libretta, ale ważna jest osoba kompozytora, którego nazwiska nie chcę jeszcze zdradzać. Jeszcze trudniej jest z kolejnym projektem - mamy pomysł, żeby powstał "Sąd ostateczny" w oparciu o arcydzieło Hansa Memlinga, którego historia jest niezwykle fascynująca. Oczywiście wszystko dzisiaj kończy się na pytaniu o pieniądze. Opery wymagają sztabu ludzi, etatów - ich finansowanie jest na minimalnym poziomie, czyli na poziomie wypłacalności etatów. Gdy o tym mówię, czuję się jak Cyganka stojąca na rogu ulicy i żebrząca "daj, panie, bo dziecko mi z głodu umiera", a myślimy sobie - "tak, tak, to mafia rozstawia te Cyganki". Na ten temat musi być debata publiczna. Sztuka wysoka musi być odpowiednio dotowana i gorąco wierzę, że interes polskiej opery leży na sercu nie tylko mi i garstce moich współpracowników.

Spektakl

5.5
30 ocen

Madame Curie

opera / operetka

Miejsca

Spektakle

Opinie (47) 1 zablokowana

  • "staroć" (3)

    Oj Panie Dyrektorze.
    Gdy Pan najważniejsze dzieła operowe nazywa "starociami" jest mi nieswojo.
    W takim razie symfonie Beethovena to też starocie, a Bach to już w ogóle odgrzewane kotlety.
    Wydaje mi się, że Pana przesłanie rozumiem, ale słów, których Pan używa opisując kontekst, nie jestem w stanie zaakceptować. Szkoda, bo właśnie poprzez takie słowa, z których wyłania się postać hmm..- przemądrzała? wciąż nie daje Pan szansy Pomorzanom, żebyśmy Pana polubili. A zależy nam na tym :)

    • 25 1

    • Starocie

      Dla Pana Dyrektora cala klasyka operowa to starocie i przeciez nie można tego grać na okrągło.publiczność operowa ta prawdziwa ktora kocha sztukę pragnie oglądać ją w dobrym klasycznym wydaniu bez żadnych udziwnień reżyserskich i choreograficznych.

      • 1 0

    • hmm,w podobny sposób swoim pracownikom Pan Dyrektor również nie daje szansy na polubienie go, więc Pomorzanie, proszę, nie miejcie do Niego aż takiego żalu...

      • 8 0

    • Tak, tak, tak wlasnie.

      • 8 0

  • Przerażony komentarzami

    Wszedłem tu sobie z ciekawości i nie wierze!! w życiu nie widziałem tylu chamskich i prostackich komentarzy. Takiego opluwania. Jak macie jakiś problem z tą operą to idźcie do tego Weissa i z nim rozmawiajcie co wam sie nie podoba, proponujcie jakies zmiany a nie ANONIMOWO obrażacie w internecie i SR.A.CIE we własne gniazdo. Żałosne to wszystko. Mam wrażenie że jest tu po prostu pare osób ktore maja jakas zadre i sie wyzywaja pod roznymi nickami i sieją ferment. Obrzydliwe po prostu.

    • 1 5

  • (1)

    bardzo chcialbym ,aby w operze mozna było zoboczyc opery np.nabucco,traviata,tosca,paria, balety spartakus,gajane,giselle....ale chyba jestekm durniem ,,,moj gust plebejski...sztuka za miliony ..dla kilku wtajemniczonych...

    • 11 2

    • no wiesz, takie starocie chcesz oglądać - przecież to gnioty. co innego wyciągnąć orkiestrę z dolu na scenę i sukces gotowy bo to po nowemu i ma się nam wszystkim podobać a dekoracje stroje piękne arie to kit. Gdansk ma kochac to co kocha 'ojciec' dyrektor & Co.

      • 6 3

  • Brawo za odwagę! Opera musi żyć, inaczej zmieni się w martwy kanon kilkunastu "bestsellerów" granych w kółko. (1)

    • 6 29

    • szkoda tylko, że żyje fotelami wypełnionymi spędzaną młodzieżą szkolną, gdzie prawdziwe uczty operowe dla ucha, oka i duszy - sam pan jest staroć i szybciej pana zapomną niż te "starociowate jak pan uważa dzieła

      • 4 0

  • Naiwność

    Ludzie którym zależy na tym żeby Opera Bałtycka miała wysoki poziom i kierowali nią ludzie z pasją piszą łaśnie na tym forum.
    Niestety większość jest zawiedziona i przerażona działalnością obenego dyrektora.
    Obawiam się że niestety Urząd Marszałkowski się tym nie przejmuje,nie widzi lub nie chce widzieć co się dzieje z operze.
    Namawiam wszystkich do tego żeby składać prośby i pisma do odpowiednich instytucji aby zareagowały,bo Pan Dyrektor z wypowiedzi tu pisanych nic sobie nie robi i czuje że wszyscy są w błędzie,a jedynie on ma monopol na wiedzę o prawdziwej sztuce u uczciwym prowadzeniu tak wielkiej i kosztownej instytucji.
    Przypominam że Pan Dyrektor nie wygrał konkursu na dyrektora,bo taki się poporostu nie odbył.
    Naiwnością jest że pisanie na tym forum i myślenie że to coś zmieni.
    Jedynie odpowiednie władze mogą ogłosić konkurs na wybór nowej dyrekcji opery i to może uratować Państwową Operę Bałtycką przed bardzo mocnym i wstydliwym upadkiem na dno.

    • 11 1

  • Krytykanctwo (1)

    To zwykłe polskie krytykanctwo, nasza przywara narodowa. Zamiast się cieszyć, że powstał taki fajny spektakl o naszej noblistce, to nie! Krytykowac ile wlezie! A własnie, że było super!!!!!!! Świetna rezyseria, muzyka i soliści na medal, a marudery niech nie przychodza do teatru!!!

    • 4 13

    • Krytykować ile wlezie ? Bez przesady !

      Żadna z "krytyk" nie jest kompleksowa ani totalna. Nikt z komentujących (oprócz Barona) nie wykazał się zerowym poziomem kultury osobistej. Gdyby oceniać tylko od strony warsztatowej "czynniki składowe" spektaklu to byłoby o czym pisać !!! Jeżeli Tobie się podobało to świetnie i o tym pisz, a na ocenę " w ogóle" się nie porywaj. Nie tylko "marudery" przychodzą do opery !

      • 9 1

  • im dalej od hrabiego (1)

    tym mniej kultury

    • 5 0

    • a czemu ten głos na początku nie odczytał np. tego pieknego wiersza?

      – Mario! – strofuje Piotr Curie żonę —
      Znów nie ma węgla! Palmy polonem!
      – Polon? Za krótki okres rozpadu.
      Oszczędniej będzie używać radu!

      Edward Clerihew Bentley

      • 2 0

  • Kultura Trójmiasto ? ? ? (2)

    Bylem dzis na premierze.Wspanialy spektakl znakomita muzyka Sikory.A całe to forum miernot tryskajacych jadem w postaci "kultury trojmiasto"-zbioru chamstwa Trojmiasta puścił bym z dymem.

    • 3 21

    • Ale język, ale kultura. Balsam na uszy, Panie Baron. Jadu tu ani trochę.

      • 5 0

    • Każdy ocenia

      według swojej wrażliwości i wiedzy. Gust to jedno a znajomość przedmiotu (dźwięk, słowo, plastyka, ruch, interakcje...) to co innego. Druga część wypowiedzi bardzo dokładnie określa Twoje możliwości oceny więc się nie dziwię zachwytom...

      • 6 1

  • Panie baronie , trochę kultury

    • 10 1

  • Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
    Choć macie sami doskonalsze wznieść;
    Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
    I miłość ludzka stoi tam na straży,
    I wy winniście im cześć!

    • 12 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwotna nazwa dzisiejszego Teatru Miejskiego w Gdyni to...?

 

Najczęściej czytane