• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marek Weiss: Każda sroczka swój ogonek chwali

Łukasz Rudziński
2 października 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

- Mój kontrakt obowiązuje do połowy 2016 roku. Uważam, że później powinien być rozpisany konkurs na to stanowisko. Nie ukrywam, że zastanawiam się, czy w nim nie wystartować - mówi Marek Weiss, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku, przedstawiając plany artystyczne Opery na najbliższe miesiące.



Marek Weiss wraz z małżonką Izadorą zrealizują większość premier 2014 roku w Operze Bałtyckiej. Na pewno obejrzymy "Don Carlosa" w reżyserii dyrektora opery i "Burzę" oraz "Alicję w Krainie Czarów" w wykonaniu BTT i choreografii Izadory Weiss. Marek Weiss wraz z małżonką Izadorą zrealizują większość premier 2014 roku w Operze Bałtyckiej. Na pewno obejrzymy "Don Carlosa" w reżyserii dyrektora opery i "Burzę" oraz "Alicję w Krainie Czarów" w wykonaniu BTT i choreografii Izadory Weiss.

Jak często bywasz w Operze Bałtyckiej?

Łukasz Rudziński: Zbliża się czas batalii o budżet. Wy macie już pewną sytuację?

Marek Weiss: Stale rozmawiamy z marszałkiem Strukiem i, jak zawsze, są to rozmowy trudne, mimo że rozumie on nasze problemy, docenia sukcesy i obejmuje patronatem nowy sezon. Przygotowałem budżet na najbliższy rok z założeniem, że gramy 10 spektakli miesięcznie i przygotowujemy 5 premier. To absolutne minimum. Niestety, nie został przyjęty i musiałem go skorygować do wysokości dotacji tegorocznej, która na to minimum nie wystarcza. Nie możemy powrócić do sytuacji z końca ubiegłego roku, gdy trzeba było odwoływać zaplanowane spektakle z powodu braku pieniędzy. Poziom, jaki mamy obecnie - 8 spektakli miesięcznie - jest dla tej rangi teatru operowego za niski. Z naszego budżetu ponad 12 mln zł idzie na koszty stałe. A w tym są m.in. pensje chóru i orkiestry, których muzycy zarabiają dużo mniej niż powinni. Realizatorzy przygotowują u nas spektakle za mniej niż gdziekolwiek indziej. Sam mam niewypłaconą część zarobionych pieniędzy, bo wolę najpierw spłacić inne długi. Wiadomo, że inne instytucje Trójmiasta mają jeszcze mniej i nasz budżet wydaje się im przesadzony. Każda sroczka swój ogonek chwali i skarży się na biedę. Dlatego wszyscy krzywo na nas patrzą. Ale w teatrach dramatycznych wystarczy kanapa, dwa krzesła, dwóch-trzech aktorów i można zrobić ciekawy spektakl. W operze się nie da. Każdy spektakl kosztuje kilkadziesiąt tysięcy, każda premiera kilkaset. Brakuje nam rok rocznie ok. miliona złotych. Wciąż jesteśmy najbiedniejszą operą w Polsce, a przecież nasza ranga artystyczna do ostatnich nie należy.

Uda się jednak sfinalizować projekt "Niderlandy".

Zmiany w BTT zbiegły się z przyjazdem asystentów Jiříego Kyliána, którzy realizują tu dwie bardzo różne jednoaktówki mistrza - jedna jest dla dziewczyn, druga dla chłopaków. "Sarabande" będzie o męskim świecie, z buzującym testosteronem, a "Falling Angels" to coś kobiecego w wykonaniu żeńskiej części BTT. Kylián uznał, że te dwie rzeczy prezentowane powinny być podczas jednego wieczoru. Pokażemy je razem z najnowszym spektaklem Izadory Weiss - "Body Master". Premierę "Body Master / Falling Angles / Sarabande" pokażemy 8 listopada. Sam Kylián obecny będzie przez ostatni tydzień przed premierą. Przypomnimy także "Clash / Fun / Light", który prezentowany był przedpremierowo - oficjalna premiera tych trzech jednoaktówek odbędzie się 9 listopada. I w ten sposób skończymy cały projekt. Na te premiery przyjadą do nas krytycy, którzy pilnie śledzą, co się u nas dzieje - wiemy, że spektaklami Izadory zainteresowane jest Dance Consortium i jest szansa, że pojedziemy do Anglii na długie tournée. Trzeba pamiętać, że nasz zespół jest nowy, mało kto go w Europie miał szansę poznać, dlatego ryzyko jest spore, bo tournée odbywa się po dużych teatrach, gdzie widownie liczą od kilkuset do nawet 1200 miejsc. Jeśli nasi goście zaopiniują nasz zespół pozytywnie, pokazalibyśmy tam "Sen nocy letniej" i premierę, którą Izadora przygotuje w maju - "Burzę".

Program do końca roku znany jest od kilku miesięcy. Co dalej?

Pierwszą premierą 2015 roku będzie "Don Carlos", którego wyreżyseruję w marcu. Przygotowuję się do tego od dawna - kilka razy się nie udawało głównie z powodów obsadowych. Nie miałem Filipa II. Umówiliśmy się z Rafałem Siwkiem, że przyjedzie i zaśpiewa Filipa II i to już jest powód, żeby przygotować spektakl. Piszą o nim, że jest najlepszym Filipem w Europie. Jeśli partię Inkwizytora zaśpiewa Piotr Nowacki, to mamy duet dający szansę na duże przeżycia. Obsada jest właściwie gotowa. Z Tadeuszem Kozłowskim, który od 1 września jest naszym dyrektorem muzycznym, dyskutujemy już tylko o szczegółach. Wystąpią ludzie, których lubię i z którymi współpracuję od lat. Kiedyś się zarzekałem, że trzeba wybierać nowe osoby do głównych partii. Ale siła teatru okazała się większa niż moje myślenie. I z tych nieetatowych śpiewaków wykrystalizował się zespół, który pracuje ze mną praktycznie na stałe. Czy to zafunkcjonuje w tej operze, dopiero się okaże. Chcę, by mój "Don Carlos" był teatrem aktorskim, opartym na relacjach pomiędzy postaciami, na psychologii tych postaci i na obecnym tam tragizmie splotu uczuć.

Później wspomniana "Burza"?

Tak. Izadora ponownie chce wystawić Szekspira. To pewnie będzie jedna z ostatnich premier, przygotowanych przez nią w Operze Bałtyckiej...

Dlaczego?

Mój kontrakt obowiązuje do połowy 2016 roku. Uważam, że później powinien być rozpisany konkurs na to stanowisko. Nie ukrywam, że zastanawiam się, czy w nim nie wystartować. Jeżeli ruszy na serio proces decyzyjny, związany z budową nowej opery i restrukturyzacji całej instytucji, a Bałtycki Teatr Tańca będzie miał takie sukcesy, jak obecnie, to do tego konkursu stanę. Pewnie też wtedy zakończę działalność jako reżyser, bo "Don Carlos" jest ostatnim dziełem, które od dawna chciałem zrobić i dotąd nie zrobiłem. Skoncentrowałbym się później na prowadzeniu teatru, oddając reżyserię i inscenizację młodszym, odważniejszym, bardziej przebojowym.

Tyle że tzw. Nowa Bałtycka to raczej odległa przyszłość...

Coraz bardziej jestem przekonany, że trzeba myśleć o nowym teatrze operowym w sposób kompleksowy. To nie może być po prostu przeniesienie naszego zespołu do wielkiego gmachu. Trzeba zbudować nową instytucję od podstaw. Musimy się spotkać z dyrektorem Romanem Peruckim i przemyśleć, co ma sens, a co go nie ma. Jak dotąd w podzięce za takie myślenie mam awantury. Wszyscy są niezadowoleni. A tu trzeba myśleć szerzej - to powinno być wspaniałe centrum muzyczne najwyższej klasy, godzące najważniejsze dziedziny i skupiające najlepszych muzyków.

Ale nie rezygnuje pan z cyklu "Opera Gedanensis"?

Oczywiście, że nie. W grudniu tego roku będzie gotowe dzieło i w październiku 2015 roku musimy je wystawić. Spektakl nazwiemy "Przybyszewska - chambre des ilusións". Nad librettem pracuje mieszkająca w Paryżu Krystyna De Obaldia, która nosiła się z tym pomysłem od wielu lat. Muzykę pisze Zygmunt Krauze, jeden z naszych najwybitniejszych współczesnych kompozytorów. Być może, podobnie jak z "Madame Curie", premiera odbędzie się w Paryżu, ale nie to jest w tym projekcie najważniejsze. Trwają jeszcze rozmowy o tym, kto będzie ten spektakl reżyserował. Dopóki jednak dzieło jest niegotowe, trudno podejmować taką decyzję.

Namawiam Izadorę, by w grudniu zrobiła "Alicję w Krainie Czarów" - byłby to spektakl dla wszystkich, z orkiestrą na scenie i muzyką "na żywo". Chciałbym, by premierę udało się pokazać 6 grudnia. Ostatnie dzieło, któremu patronuję i które jest mojego pomysłu to "Sąd ostateczny" Memlinga w ramach wspomnianego cyklu "Opera Gedanensis". Krzysztof Knittel pisze muzykę, scenariusz Mirosława Bujki już jest gotowy. Wierzę, że wiosną 2016 roku odbędzie się premiera.

Gdyby tak zaangażował pan do którejś z premier Piotra Beczałę, Mariusza Kwietnia czy Aleksandrę Kurzak, to miałby pan w Operze Bałtyckiej od razu wydarzenie. Nie warto spróbować?

Taki solista przyjeżdża na ćwierć próby, wszystko musi być mu podporządkowane i śpiewa partię, którą doskonale zna. Koszt takiego wydarzenia przekracza wszelkie normy, do jakich zmusza nas budżet. Nasza widownia jest zbyt mała na taką ekstrawagancję, by jednorazowy występ pochłonął środki na wiele innych spektakli. Czy jest sens organizowania takiego występu dla tej garstki osób, które kupią bilety na wybitnego solistę? Mam wątpliwości. Opera Bałtycka wyspecjalizowała się w ambitnym repertuarze i ma swój unikalny styl prezentacji dzieł operowych jako spektakli teatru współczesnego. Gwiazdy światowych scen nie bardzo do tego się nadają. Jednym się to podoba, innym nie. Nie da się zadowolić wszystkich.

Może warto podjąć się więc takich produkcji, jak "Skrzypce Rotszylda / Gracze", którą zrealizował pan razem z Andrzejem Chyrą?

Zamierzamy dalej współpracować z Andrzejem, który właśnie przygotowuje "Czarodziejską górę" Tomasza Manna z muzyką Pawła Mykietyna na Malta Festival w Poznaniu. Rozmawiamy z dyrektorem Michałem Merczyńskim o tym, że chcemy wejść we współpracę i po pokazach w Poznaniu przejąć tytuł i grać go u nas repertuarowo. Jeśli to się uda, będziemy szukać na to dodatkowych środków. I to optymistyczne hasło "dodatkowe środki" niech pozostanie mottem na przyszły rok.

Plany artystyczne Opery Bałtyckiej na najbliższe lata:

8 listopada 2014 - "Body Master / Falling Angels / Sarabande", chor. Izadora Weiss i Jiří Kylián;
9 listopada 2014 - "Clash / Fun / Light", chor. Patrick Delcroix, Izadora Weiss;
marzec 2015 - "Don Carlos" Giuseppe Verdiego, reż. Marek Weiss, dyrygent Tadeusz Kozłowski;
maj 2015 - "Burza" wg Williama Szekspira, chor. Izadora Weiss;
październik 2015 - "Przybyszewska - chambre des ilusións" z muzyką Zbigniewa Krauze, libretto Krystyna De Obaldia;
6 grudnia 2015 - "Alicja w Krainie Czarów", chor. Izadora Weiss;
wiosna 2016 roku - "Sąd Ostateczny" Memlinga z muzyką Krzysztofa Knittela, scenariusz Mirosław Bujko;

---
jak znajdą się dodatkowe środki:
jesień 2015 - "Czarodziejska góra" Tomasza Manna z muzyką Pawła Mykietyna, reż. Andrzej Chyra.

Miejsca

Opinie (32) 5 zablokowanych

  • a zapowiadał wcześniej, że odejdzie z końcem tego roku

    następny co przyrósł do stołka, nie zważając na repertuar i poziom artystyczny opery
    plus jeszcze "utalentowana" żonka - nóżka w lewo, nóżka w prawo i półobrocik - ot i cała 'choreografia'

    • 54 10

  • Bez podwyżki 6 lat...

    Może pokażecie wzrost dochodów w działach od 2008.

    • 35 3

  • weiss...

    Wszystko obstawione...

    • 29 1

  • Repertuar (3)

    czyi tradycyjnie - Rysiek się nie napracuje, weźmie stary plakat zmieni się tylko nazwę spektaklu a reszta to sztanca !!!!

    Panie Weiss skończ pan w końcu i spie........pan do warszawki ze swoja żoneczką.To co pan zepsuł w tej instytucji można godzinami wypisywać.Historia Pana osądzi...całe trójmiasto już na Pana i żoneczkę, córeczkę, synusia i resztę rodziny patrzeć nie może. Czas zrobi swoje i zapomnimy, wymażemy z pamięci byle jakiego twórce burdelowych spektakli oraz jego>utalentowaną małżonkę.

    • 44 8

    • Plany (1)

      Pan dyrektor zawsze ma plany a życie pokazuje swoje !

      Najlepszy jak do tej pory był plan pana dyrektora Weissa aby wymontować część foteli na parterze i zamknąć balkon aby SALA WYGLĄDAŁA NA PEŁNIEJSZĄ :)

      taka prawda moi państwo ! może ktoś chce bilecik za złotówkę ?

      • 19 3

      • Ceny biletów są podane na stronie internetowej Opery Bałtyckiej oraz w gablocie przy kasie biletowej. Bilet za złotówkę nie jest dostępny w ogólnej sprzedaży i przysługuje wyłącznie pracownikom na jeden spektakl tytułu premierowego, zgodnie z zarządzeniem Dyrektora Naczelnego, o czym podpisany w komentarzu pracownik z pewnością wie. Ponadto za zgodą Dyrekcji sporadycznie przekazywane są bilety w preferencyjnych cenach różnego rodzaju Fundacjom, Stowarzyszeniom i Organizacjom opiekującym się osobami o różnym stopniu upośledzenia umysłowego lub ruchowego, którym sytuacja materialna nie pozwala na zakup biletów w normalnej cenie, a możliwość wysłuchania/obejrzenia spektaklu - a co za tym idzie przeżycia duchowe związane z odbiorem spektaklu, niejednokrotnie motywują takie osoby do życia, przełamywania barier i podtrzymywania relacji społecznych.

        • 2 2

    • Plakaty Opery Bałtyckiej przygotowywane są na zlecenie przez różnych grafików. Normalna praktyką w teatrach jest w przypadku zmiany w repertuarze jednego wieczoru, wykorzystanie istniejącego projektu, który był używany, z naniesieniem na niego odpowiedniej korekty (dotyczącej daty, tytułu czy obsady). Podyktowane jest to względami natury ekonomicznej.

      • 1 2

  • błąd (4)

    W przysłowiu jest pliszka nie sroczka!

    • 14 1

    • nieprawda (1)

      obie formy są w użyciu, akurat tego, że złego użył wyrażenia, dyrektorowi opery zarzucić nie można. Nawiasem mówiąc oprócz pliszki i sroczki mogłaby być też myszka...

      • 2 3

      • Śliweczka na torcie

        Nno!

        • 0 0

    • Nie pliszka i nie sroczka,

      tylko LISZKA. Liszka, czyli lis - taka jest pierwotna i jedyna prawidłowa wersja

      • 2 1

    • sprawdz dokładnie, to LISZKA ( lisica ) chwali ogonek!

      • 1 0

  • weiss oszust (1)

    Pamietam zdanie, nie będe premierem jak mój brat bedzie prezydentem.

    nie będe reżyserował jak mnie znów zrobicie dyrektorem. He he a pamietam jak się poprzednio zażekał, że w nowej kadencji da młodym robić spektakle. Oszust

    • 29 1

    • Nie będe premierem jak mój brat bedzie prezydentem to drobiazg

      przy II Irlandii, cudach gospodarczych i innych fajerwerkach , które Rudy Lump obiecał swoim odmóżdżonym lemingom.Weiss z Weissówną położyli Operę Bałtycką na łopatki. U Izydory każde przedstawienie baletowe na jedno kopyto. Zmienia się tylko muzyka i ciuszki, które maja na sobie tancerze. Reszta to kalka poprzednich.Orzechowski zamienił Teatr Wybrzeże w Cyrk Wybrzeże. Szkoda czasu na wizyty w tych instytucjach kierowanych przez tych ludzi i pieniędzy.

      • 9 2

  • słowa, słowa, słowa

    A na scenie; przytupy do.......sceny.
    Próbowałem doczekać kiedy słowa obleką się w czyny. Niestety, tylko w nazwie została Opera i Balet.

    • 20 2

  • Z nostalgią wspominam EURAZJĘ - kiedy to było ?!

    • 3 2

  • Nie oszukuję (2)

    Rozumiem tych, co nie akceptują moich spektakli. Szanuję odmienne opinie. Rozumiem, że wielu nie może się pogodzić ze zmianą profilu Opery i nie może darować zamiany baletu na teatr tańca. Szanuję odmienny gust, ale to nie znaczy, że mogę odłożyć na bok swój i realizować takie spektakle i wpuszczać takich artystów, których sam nie akceptuję.
    Rozumiem nienawiść do dyrekcji tych, których pozbawiłem pracy. Głównie ta nienawiść uderza w Izadorę, bo to w BTT jest najczęstsza wymiana kadr. Tak jak w zespole sportowym, gdzie wciąż przychodzą lepsi, silniejsi, młodsi i bardziej utalentowani. Tak będzie przy następnych dyrekcjach. Nie miejcie złudzeń, że kiedy odejdę, nowe dyrekcje przyjmą z powrotem do pracy wszystkich zwolnionych.
    Rozumiem też, że "żoneczka"pracująca z mężem budzi zawiść i niechęć. Ale jej pozycja artystyczna w kraju i na świecie jest niekwestionowana. Żadne opluwanie tego nie zmieni, jak nie zaszkodzi owacjom na jej spektaklach.
    Nie rozumiem tylko czym wam zawiniły moje dzieci. Ten atak trąci dziwną osobistą frustracją i jest niegodny.
    To prawda, że w porzekadle jest pliszka, ale sprawa dotyczy również sroczki, wróbelka i innych ptaszków. Dotyczy również mnie.
    Nigdy nie zapowiadałem, ze odejdę w tym roku. Moja kadencja kończy się w czerwcu 2016 i wierzę, że Pan Marszałek ogłosi wtedy konkurs na nowego dyrektora. Możliwe, że do niego stanę wśród wielu innych kandydatów, o których już wiem. Jeśli to zrobię, to nie dlatego, że przyrosłem do stołka, bo takich ciekawych stołków jest więcej, tylko ze względu na ludzi, z którymi pracuję osiem lat. Uważam też, że budowa nowej opery jest konieczna i będę o to walczył bez względu na to, kto zostanie nowym dyrektorem.
    Bieda w Operze Bałtyckiej nie ma związku z tym, czy będzie nowa siedziba, czy nie. To jest bieda systemowa w całym resorcie kultury i jej instytucji.
    Mimo tej biedy wzrosty i spadki dochodów w zespołach, o które pyta jeden z internautów wyglądają następująco - Chór - 2009- 1182 tysiące, 2010 - 1365 tysięcy, 2011 - 1502 tysiące, 2012 - 1452 tysiące. Orkiestra - 2009 - 2000 tysięcy, 2010 - 2303 tysiące, 2011 - 2378 tysięcy, 2012 - 2442 tysiące. Balet - 2009 - 1160, 2010 - 1487 tysięcy, 2011 - 1064 tysiące, 2012 - 1165 tysięcy.
    Ilość etatów w zespołach jest z małymi wyjątkami ta sama.
    Pozdrawiam internautów i zapraszam na nasze spektakle, bo tylko one są właściwą miarą naszej pracy, a nie nonszalanckie opinie, że to kroczek w lewo, kroczek w prawo i piruecik. Ktoś, kto to napisał, pomylił chyba nasze spektakle i z innymi, które przecież i ja pamiętam.
    Marek Weiss

    • 16 30

    • Prawda jest inna, po prostu nie chcemy Państwa. Spektakle są nudne i wtórne. Zespół jest wymieniany co 2 lata w całości dlatego że tancerze traktują naszą Operę jako przechowalnię zanim uda się załapać coś lepszego. Nigdy zespół wymieniany co chwila nie zagra wyśmienicie.

      • 16 5

    • Pomarudzę !

      A biura, obsługa sceny i sprzątaczki ?
      :-)
      No i oczywiście dyrektorzy !

      • 6 1

  • Pytanie

    Skoro już pojawił się osobiście dyrektor , to ja mam pytanie : rozumiem , że np. Beczała nie pasuje do wizji "prezentacji dzieł operowych jako spektakli teatru współczesnego" , bo jest w istocie znany w środowisku z konserwatyzmu ; co jednak w tym towarzystwie robi Kwiecień , otwarcie twierdzący , że najbardziej lubi spektakle niestandardowe , bo są dla niego nowym wyzwaniem? Zresztą , polskie gwiazdy światowych scen to nie tylko wymieniona trójka , ale i na przykład T. Konieczny , też otwarty na współczesność , a w tym sezonie śpiewający w Strasznym Dworze w Łodzi. Albo A. Dobber , też nie będący specjalnym tradycjonalistą , regularnie występujący w Polsce i otwarcie deklarujący , że w kraju bierze stawki krajowe , bo przecież jedzie na tym samym wózku co reszta. Ich nieobecność na afiszu wielu krajowych oper bo nie tylko Bałtyckiej trudno uzasadniać tylko brakami budżetowymi , choć niewątpliwie obecność Rafała Siwka jest tu krokiem w dobrym kierunku (a kto będzie śpiewać Carlosa?).

    • 10 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czym był i do czego służył WILKOM?

 

Najczęściej czytane