• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Magia baśniowych światów - o "Przygodzie Sindbada Żeglarza" Teatru Muzycznego

Łukasz Rudziński
23 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 

"Przygody Sindbada Żeglarza" są spektaklem familijnym, pełnym baśniowych scen i pięknej muzyki. Zobacz fragmenty przedstawienia (nagranie z próby spektaklu).


Spektakl oparty na baśni Bolesława Leśmiana "Przygody Sindbada Żeglarza" to najnowsza propozycja Teatru Muzycznego. Spektakl długo się rozkręca i jest nieco zbyt długi dla małych widzów, ale wiele scen zapada w pamięć.



Bardzo pomysłowym rozwiązaniem jest "wprowadzenie" na widownię teatru symbolicznego statku, którym podróżuje Sindbad. Podniesienie jego żagli oznacza podniesienie kurtyny, za którą rozgrywa się większość zdarzeń. Bardzo pomysłowym rozwiązaniem jest "wprowadzenie" na widownię teatru symbolicznego statku, którym podróżuje Sindbad. Podniesienie jego żagli oznacza podniesienie kurtyny, za którą rozgrywa się większość zdarzeń.
Bohaterowie podróżują przez morze, napotykając zaczarowane wyspy. Na zdjęciu Brenard Szyc (Tarabuk, po lewej) oraz Marek Kaliszuk (Sindbad z drugiej obsady, po prawej). Bohaterowie podróżują przez morze, napotykając zaczarowane wyspy. Na zdjęciu Brenard Szyc (Tarabuk, po lewej) oraz Marek Kaliszuk (Sindbad z drugiej obsady, po prawej).
Jedną z najciekawszych postaci jest Diabeł Morski w wykonaniu Reni Gosławskiej. Jedną z najciekawszych postaci jest Diabeł Morski w wykonaniu Reni Gosławskiej.
Wśród licznych przygód kochliwy Sindbad trafi m.in. do Najdroższej (na zdjęciu Karolina Merda), która żywi się diamentami, pilnowana przez wielkiego Ptaka Murumadarkosa (Tomasz Więcek). Wśród licznych przygód kochliwy Sindbad trafi m.in. do Najdroższej (na zdjęciu Karolina Merda), która żywi się diamentami, pilnowana przez wielkiego Ptaka Murumadarkosa (Tomasz Więcek).
Bolesław Leśmian pisząc baśń o dzielnym podróżniku Sindbadzie inspirował się arabską "Księgą tysiąca i jednej nocy", z której oprócz tytułowego bohatera zaczerpnął orientalizm. Z kolei w bardzo dobrze i rozsądnie przygotowanej przez Andrzeja Rychcika adaptacji przygody Sindbada poddano zrozumiałym skrótom.

Dzielny Sindbad z inspiracji Diabła Morskiego wyrusza w świat w poszukiwaniu przygód. Znajdzie schronienie w wielkim ptasim jaju, dzięki któremu pozna Najdroższą - dziewczynę zjadającą diamenty, trafi na dwór króla Miraża i spróbuje spełnić zachcianki królewny Piruzy, zdobywając dla niej Magiczną Latarnię. Wraz z załogą statku będzie stawiał czoła drapieżnym rybom piłom, znajdzie się w rękach ludożerców, trafi do Afryki, gdzie razem z wujem Tarabukiem i Chińczykiem przyjdzie mu mierzyć się z tubylcami i czarnoksiężnikiem Barbelem. Wreszcie w drodze powrotnej spotka piękną Arkelę. Przygód Sindbada jest tu ledwie kilka, bohaterowie wszystkich przygód Sindbada z dzieła Leśmiana (jest ich u Leśmiana w sumie osiem plus zakończenie) zamykają się w kilku wybranych opowieściach (np. Ptak i czarnoksiężnik Murumadarkos są jedną postacią, a z wątku Murumadarkosa zaczerpnięto jedynie motyw przesłuchania królewny). Cześć przygód, z korzyścią dla widowiska, uległa znacznemu uproszczeniu.

Przygody Sindbada rozgrywają się w bajkowej, kolorowej scenografii autorstwa Adama Kiliana i Jarosława Kiliana, robiącej wielkie wrażenie dzięki pomysłom, korzystających z najprostszych teatralnych środków - jak wzburzone morze, którego fale na deskach Muzycznego osiągnięto "wachlując" niebieskim materiałem, a podniesienie żagla na statku, którym podróżuje Sindbad (umieszczonym w formie półotwartego podestu na widowni Teatru Muzycznego), pomyślane zostało jako uniesienie kurtyny (podniesienie żagla oznacza więc odkrycie "baśniowego świata" przed widzami). Dobre wrażenie robi wielki ptak podczas podróży ze swoim jajkiem, choć najpiękniejszy moment spektaklu to wizyta na dworze króla Miraża i niezwykle efektowny wielki słoń, na którym wjeżdża triumfalnie król w towarzystwie tancerek i dworzan.

Uroda poszczególnych scen nie zawsze idzie jednak w parze z wartką dramaturgią, która kuleje przez większość pierwszego aktu.
Tempa i mocy pozbawione są w nim głównie zdarzenia na statku (dzieci nie rozumieją, że statki i marynarze w toku opowieści się zmieniają, bo Sindbad i marynarze wciąż wyglądają tak samo, więc niezrozumiałe jest dla nich czemu marynarze nie poznają Sindbada, którego widzą kolejny raz). Nie do końca zrozumiały jest pomysł, by magiczna latarnia, jakiej Sindbad szuka dla pięknej Piruzy, była kinematografem wyświetlającym fragment filmu "Złodziej z Bagdadu" w reż. Raula Walsha z 1924 roku.

Znacznie żywszy i ciekawszy jest akt drugi, w którym czynny udział bierze już trójka bohaterów - Sindbad, jego wuj Tarabuk oraz Chińczyk. Dużo ciekawiej robi się też na statku, a marynarze mają swoje pięć minut (poza "Piosenką marynarzy" jest to bardzo udana scena w krainie ludożerców). Dodatkowym smaczkiem są występy akrobatyczne tancerek z gdyńskiego Teatru Mira-Art (szczególnie taniec w sieci podczas "morskiej" sceny z rybami piłami robi duże wrażenie). Imponują też Afrykanie (u Leśmiana były kobiety-olbrzymki) w sugestywnych i w efektownych maskach na głowach.

Dużą wartością gdyńskiej inscenizacji jest muzyka Grzegorza Turnaua, pełna znanych z jego twórczości motywów, wesoło jazzująca, bogata instrumentalnie i dobrze wykonana przez orkiestrę Teatru Muzycznego pod batutą Dariusza Różankiewicza. Jednak część piosenek, do których Turnau skomponował muzykę na zamówienie Muzycznego, zwłaszcza tych śpiewanych chóralnie przez artystów gdyńskiej sceny, jest mało zrozumiała i słabo słyszalna (przynajmniej w lożach bocznych teatru).

Aktorzy grają zespołowo i dość równo - warto wyróżnić Renię Gosławską (Diabeł Morski w jej wykonaniu to czasem złośliwy chochlik, czasem dobry duch i opiekun Sindbada) oraz Magdę Smuk (która z  niewielkiej roli Chińczyka zbudowała postać zapadającą w pamięć). Jak zwykle dobrze, tym razem w roli Ptaka Murumadarkosa, prezentuje się Tomasz Więcek, zabawny w roli Klienta na targu niewolników jest Tomasz Fogiel. Nieźle, choć bez błysku wypadają księżniczki, grane przez Annę Urbanowską (Najdroższa, Piruza i Arkela). Niestety, najsłabszy aktorsko i nieprzekonujący wokalnie okazuje się Paweł Czajka, grający podczas premiery kluczową postać spektaklu - Sindbada. Czajka skupiony jest na kolejnych zadaniach, z którymi radzi sobie raz lepiej (np. u ludożerców), raz gorzej, ale jego postać przypomina trochę jajko, w jakim podróżuje jego bohater do krainy Najdroższej - wydrążone w środku.

Reżyser Jarosław Kilian do "Przygód Sindbada Żeglarza" w kształcie zaproponowanym przez Andrzeja Rychcika podchodzi po raz piąty (po raz pierwszy Kilian wyreżyserował ten tytuł w Teatrze Miejskim w Gdyni w 1992 roku). Niestety, poza specjalnie napisanymi na potrzeby gdyńskiej inscenizacji piosenkami i kompozycjami Grzegorza Turnaua (oraz dwoma występami akrobatek) trudno doszukiwać się w gdyńskiej produkcji oryginalności. Spektakl na poziomie adaptacji, inscenizacji i scenografii jest wierną kopią dwóch poprzednich - z Teatru Polskiego w Warszawie (2002) oraz Teatru Śląskiego w Katowicach (2011). Różnią go detale, jak precyzja wykończenia kostiumów i scenografii, czy techniczne możliwości sceny Muzycznego, na której spektakl wygląda momentami bardzo efektownie.

"Przygody Sindbada Żeglarza" to w sumie przedstawienie niezłe, ale z pewnością nie wybitne. Dla dzieci poniżej 6-7 lat wytrzymanie na nim trzech godzin może okazać się nie lada wyczynem.

Spektakl

7.3
40 ocen

Przygody Sindbada Żeglarza

musical, teatr dla dzieci

Miejsca

Opinie (48) 7 zablokowanych

  • najn

    może jednak nie

    • 0 0

  • wojciechowski tak

    Gosławska śpiewa coraz gorzej. Czas zrozumieć, że samym wygłupem grac nie można

    • 12 3

  • Spektakl słaby

    Byłam z mężem i dwójką dzieci (prawie 4 i prawie 8 lat). Zdziwiło mnie to, że przez tyle godzin siedziały jak zaczarowane. Ja natomiast rozczarowałam się "megaprodukcją". Treść dość niezrozumiała w pewnych chwilach nawet dla osoby dorosłej, muzyka słaba, druga część trochę lepsza... Zbyt mało arabskiego klimatu, arabskiej muzyki, dekoracje, przykro mówić, najczęściej w Muzycznym były lepsze. W porównaniu z kolorową, zabawną i pełną życia "Pchłą szachrajką" na 10 punktów dałabym mu tylko 3-4.

    • 2 2

  • Byłam wczoraj z córkami na spektaklu i mnie osobiście nie zachwycił, natomiast córki bawiły się znakomicie. Dzieciom polecam, dorosłym nie.

    • 3 1

  • byłam i widziałam

    Dzieci 7-8 lat zachwycone, buzie się nie zamykają od wydawania pozytywnych opinii. W mojej ocenie super scenografia - brak słów po prostu piękne, piosenki - niezrozumiały tekst, najlepsze kreacje: Diabeł Morski, Chińczyk, Żeglarze (Bosman), Afrykanie. Najbardziej niesamowita scena: akrobatyka aktorek w siatkach i na szarfach, scena Sindbada ze swoim odbiciem na wyspie, scena z Afrykanami, scena ze słoniem. Jak dla mnie w skali od 1-10 daję 8,5. Dzieci wytrzymują (19-22).

    • 3 2

  • (2)

    Spektakl w miarę. Nie porywa.
    Rzeczywiscie - brawa dla diabła morskiego - niesamowita charyzma. Wspaniała muzyka Pana Turnaua.
    Natomiast Księżniczka Anna Urbanowska...kompletnie nietrafiona rola młodej kochanki Sindbada. Niemniej, chętnie zobaczyłbym Panią Urbanowską w roli dojrzalszej, starszej kobiety - w roli odpowiadającej jej wiekowi.
    Warto byłoby też popracować nad dykcją - nie rozumiałem niektórych kwestii - szczególnie w piosenkach.

    Tak czy siak, dzieciom się podobało, a to najważniejsze :)

    • 0 6

    • diabeł dno i....

      chyba nie byłaś na spektaklu?

      • 0 0

    • Niektóre kobiety są bardzo zazdrosne

      Pani kuba!
      Zazdrość panią zżera i tyle. A swoją drogą to Pani urbanowska, jest z pewnością, najlepszą aktorką w T.M. i jedną z najmłodszych więc proszę bez takich wycieczek.

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Główna siedziba Muzeum Narodowego przy ul. Toruńskiej 1 znajduje się w gmachu należących niegdyś do:

 

Najczęściej czytane