• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Maciej Sadowski: Planów nie brakuje

Patryk Gochniewski
4 lutego 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Maciej Sadowski: Muzyczna schizofrenia wcale nie brzmi strasznie. Być może już od dawna ją mam... Myślę, że kluczem do ilości tworzonej przeze mnie muzyki jest czas, jaki na to poświęcam. W przeciwieństwie do znacznej większości moich kolegów muzyków nie mam żadnego stałego zatrudnienia. Moim jedynym zajęciem jest granie koncertów i tworzenie muzyki. Maciej Sadowski: Muzyczna schizofrenia wcale nie brzmi strasznie. Być może już od dawna ją mam... Myślę, że kluczem do ilości tworzonej przeze mnie muzyki jest czas, jaki na to poświęcam. W przeciwieństwie do znacznej większości moich kolegów muzyków nie mam żadnego stałego zatrudnienia. Moim jedynym zajęciem jest granie koncertów i tworzenie muzyki.

Maciej Sadowski, absolwent gdańskiej Akademii Muzycznej, w ubiegłym roku wydał aż trzy płyty z trzema różnymi projektami. Opowiedział nam o pracy w LowBow, Maciej Sadowski Kwadrat oraz Gdańsk Necropolitan Orchestra oraz o tym, że kontrabas może grać pierwsze skrzypce i skąd u trójmiejskich muzyków tyle funeralnych inklinacji.



Patryk Gochniewski: Trzeba przyznać, że w minionym roku nie próżnowałeś.

Maciej Sadowski: Zdecydowanie. Był to jeden z najpracowitszych okresów w moim życiu. Całkiem niedawno ukazały się debiutanckie albumy moich dwóch autorskich projektów: LowBow i Maciej Sadowski Kwadrat. Nie brakuje przychylnych recenzji, zaplanowane są trasy koncertowe. Zadebiutowaliśmy również z Dawidem Lipką jako zespół Gdańsk Necropolitan Orchestra z płytą "Necrosofia". Światło dzienne ujrzało debiutanckie wydawnictwo Kornetu Olemana, dowodzonego przez Mariusza Czubaja, gdzie miałem przyjemność zagrać. Ponadto brałem udział w nagrywaniu jeszcze dwóch świetnych płyt. Pierwsza to debiut kompozytorski Antoniego Wojnara - "The Nochats' Dance", druga to kolejna porcja piosenek Edit Piaf śpiewanych po polsku przez światową Dorotę Lulkę i granych przeze mnie i Pawła Nowaka. Ponadto ścieżka dźwiękowa mojego autorstwa pojawiła się w debiutanckim filmie krótkometrażowym Natalii Nylec, "Utrata".

2020 będzie równie owocny?

Planów nie brakuje. W 2019 roku powstał zespół Sagato, który współtworzę wraz z Krzysztofem "Arszynem" Topolskim i Tomkiem Gadeckim. Nagraliśmy już nasz debiutancki album, który ukaże się najprawdopodobniej na wiosnę. Nową świecką tradycją ma stać się nagrywanie w listopadzie każdego roku płyty Gdańsk Necropolitan Orchestra. Zeszłoroczny materiał został zarejestrowany i ulega postprodukcyjnym przekształceniom. Spodziewamy się go wydać również wiosną. Niewykluczone, że uda nam się w tym roku wydać kolejny album zespołu Zgniłość.

Sklepy muzyczne w Trójmieście


Jeśli chodzi o moje flagowe projekty, to materiał na drugi album Maciej Sadowski Kwadrat w zasadzie jest gotowy. Najprawdopodobniej wydam go w tym roku. Następny album LowBow planujemy na początek 2021 roku. Intensywnie myślimy również nad tym, w jaki sposób sprowadzić z USA na jesienną trasę koncertową Kevina Scotta Davisa, który dograł piękne ambientowe tła do albumu "murmurs" i jednocześnie został moim pierwszym prawdziwym internetowym przyjacielem.


Trzy płyty w relatywnie krótkim odstępie czasu. Trzy z różną muzyką i w różnych konfiguracjach. Łatwo było to ogarnąć czy po prostu gdy jedna płyta była skończona, brałeś się za drugą?

Raczej robiłem wszystkie płyty jednocześnie. Można powiedzieć, że seriami pracowałem nad materiałem, potem nad zdobywaniem funduszy, nagraniami i wydaniem. Nie było to jakoś szczególnie zaplanowane, po prostu w ten sposób pracowało mi się najlepiej. Pracując nad jednym projektem, nabierałem zdrowego dystansu do drugiego i ze zdwojoną energią wracałem do działania. To jeśli chodzi o LowBow i Kwadrat. W Gdańsk Necropolitan Orchestra praca wygląda zgoła inaczej. Tam wszystko dzieje się szybko i spontanicznie, na dodatek wszystko - oprócz oprawy graficznej - organizujemy własnymi rękami.

W każdej dziedzinie sztuki wykonawcy dzielą się na artystów i rzemieślników. Ty zdecydowanie jesteś tym pierwszym. Nieustannie poszukujesz, zgłębiasz, przesuwasz granice.

Dziękuję za takie zdefiniowanie. Na pewno szukam nowych dróg wyrażenia siebie, ale nie uciekam też od rzemieślniczego doskonalenia warsztatu, zarówno jeśli chodzi o technikę gry, jak i poszukiwania sprzętowe. Na pewno nie lubię się nudzić, szczególnie muzycznie. Nie wiem, czy w muzyce istnieją jeszcze jakieś granice. Oczywiście lubię poeksperymentować z nowymi możliwościami amplifikacji i przetwarzania akustycznych instrumentów, jak również ogromną frajdę sprawia mi postprodukcja moich albumów. Lubię też eksperymenty jeśli chodzi o instrumentarium. Na przykład w zespole LowBow muzyka napisana jest na kwartet smyczkowy złożony z dwóch kontrabasów i dwóch wiolonczel, co jest fenomenem na skalę światową. Ponadto wykonujemy wszystko tylko w dwie osoby, zapętlając elektronicznie poszczególne ścieżki.

Jesteś kontrabasistą. To instrument, który lubi być na pierwszym planie, często układa całą harmonię utworu. Jednak na "Jazzie dla zwierząt" ze swoim kwartetem postawiliście na kontrolowany chaos.

Kontrabas z pewnością organizuje i dyscyplinuje zespołową grę, ale raczej nie lubi być na pierwszym planie. Zazwyczaj działa nieco w ukryciu. Muszę jednak przyznać, że w moich projektach postanowiłem trochę wyróżnić ten instrument z tłumu i pokazać, że zdecydowanie może on grać pierwsze skrzypce (śmiech). W marcu 2018 roku w studiu Custom 34 poza kontrolowanym chaosem, który postanowiliśmy pokazać na płycie "Jazz dla zwierząt", powstał również chaos niekontrolowany, który zamierzamy pokazać światu w tym roku. Chciałem, aby płyta była spójna, odpowiednia do słuchania w całości. Wierzę, że jeszcze nie cała ludzkość słucha składanek na platformach streamingowych.

Trzy autorskie projekty. Dlaczego aż tyle? Tak bardzo chcesz znaleźć granice muzyki czy też boisz się nudy?

Zaznaczmy, że dwa i pół autorskich projektów, ponieważ z Gdańsk Necropolitan Orchestra współtworzę z genialnym trębaczem, a prywatnie przyjacielem - Dawidem Lipką. Zdecydowanie nie lubię nudy. Nie wiem, czy jej się boję. Chyba po prostu się nią nudzę. A jeśli chodzi o granicę, to chyba John Cage już ją znalazł.


Bo na przykład projekt Low Bow mógłby spokojnie stworzyć soundtrack do jakiegoś dusznego, skandynawskiego kryminału.

Jestem fanem muzyki filmowej i kilka razy udało mi się już pracować przy alternatywnych produkcjach. Nie miałbym też nic przeciwko, gdyby w takim soundtracku pojawiło się coś z repertuaru LowBow. Muzyka, którą tworzę w tym zespole, jest ilustracyjna. Te obrazy to głównie natura, która nas otacza. Na najnowszym albumie zespołu LowBow, "murmurs", chciałem poruszyć wyobraźnię słuchacza, moim celem było przekazanie pewnych obrazów poprzez dźwięki. Chciałem również poprzez muzykę przekazać to, że właśnie przyroda, która wydaje się być nam dana na wieczność, w rzeczywistości znika na naszych oczach w zastraszającym tempie. W muzyce zawarłem jednak odrobinę nadziei. Może nie wszystko stracone...

Kolejnym projektem jest Gdańsk Necropolitan Orchestra. Chyba twoje najbardziej znane dziecko.

To w zależności od tego, w której bańce się znajdujesz (śmiech). Te projekty są tak różne, że mało jest osób, którym by się każdy z nich podobał. A to mi się akurat bardzo podoba, bo dzięki temu uświadamiam sobie, że nie mam klapek na oczach i potrafię odnaleźć się w różnych gatunkach i stylistykach. Co do samego projektu - to powstał trochę przypadkiem. Spotkaliśmy się z Dawidem pierwszego listopada 2018 roku w naszej wspólnej pracowni na Dolnym Mieście i zarejestrowaliśmy materiał na płytę. Postanowiliśmy nie podejmować żadnych założeń, ustaleń ani nie grać gotowych kompozycji. Specyfika daty i aura za oknem sprawiły, że nasze improwizacje trochę przypominały nam pieśni pogrzebowe. Dorobiliśmy więc trochę ideologii do naszego grania, Dawid dodatkowo sypnął trochę swoim lekkim poetyckim piórem i tak powstała Gdańsk Necropolitan Orchestra.

Skąd u trójmiejskich muzyków takie uwielbienie dla tematyki funeralnej - GNO, Stefan Wesołowski, Nagrobki...

...Trupa trupa, Zgniłość... No chyba stąd, że za moment wszystkich nas zaleje morze.

"Necrosofia" - jak sam mówisz - jest bardzo osobista. Wyjaśnij to proszę.

Każdy z moich projektów jest bardzo osobisty. Ten przedstawia jednak dodatkowo moją relację z Lipą. Jak już wspomniałem wcześniej, postanowiliśmy nie podejmować przy nagrywaniu żadnych założeń. Żadna nuta nie była przez nas wcześniej zapisana. Wszystko, co nagraliśmy, było kwestią chwili, nastroju, to po prostu z nas wypłynęło. Do tego mieliśmy doskonałe warunki, aby w pełni otworzyć się muzycznie, ponieważ w przeciwieństwie do sytuacji, w których nagrywa się płyty w profesjonalnych studiach, nie towarzyszyli nam żadni technicy, realizatorzy dźwięku ani nikt inny. Po prostu dwóch przyjaciół w małym zamkniętym pomieszczeniu porozmawiało sobie na pewne tematy za pomocą instrumentów, a nasz tani sprzęt do home recordingu zapisał to w beznadziejnej jakości, co jeszcze bardziej nadaje autentyczności temu nagraniu. Ponadto nikt poza nami nie maczał w tym palców przy postprodukcji, wszystko zrobiliśmy z Dawidem sami. Jedynym wkładem z zewnątrz był genialny projekt okładki wykonany przez malarza Szymona Szyszkę, naszego sąsiada z pracowni.


Przy tak dużej liczbie obowiązków w kilku projektach nie obawiasz się popadnięcia w muzyczną schizofrenię?

Muzyczna schizofrenia wcale nie brzmi strasznie. Być może już od dawna ją mam... Myślę, że kluczem do ilości tworzonej przeze mnie muzyki jest czas, jaki na to poświęcam. W przeciwieństwie do znacznej większości moich kolegów muzyków nie mam żadnego stałego zatrudnienia. Moim jedynym zajęciem jest granie koncertów i tworzenie muzyki. A czas, który wszyscy spędzają za biurkiem, czy też nauczając w szkołach, ja po prostu przeznaczam na twórczość własną.

Wiele ci w duszy gra, jednak każdy muzyk, który ma kilka projektów, zawsze jeden lubi najbardziej. Zatem który?

Są dwa najważniejsze projekty: Czesław, 2015, i Józef, 2018. Spośród tych dwóch nie będę wybierał (śmiech).

Opinie (67) 2 zablokowane

  • Szkoda

    chciałem posłuchać 7 mej, wyjdzie jeszcze w tym roku?

    • 2 1

  • Płyty dofinansowane

    muszą się zgadzać z linią ministerstwa, więc nie jest to taka niezależność, o której myśli przynajmniej część artystów. Niemniej powodzenia!

    • 1 0

  • Stefaniak.To jest super gdański kontrabasista. Grał u Karajana. Dziwne i żenujące,że nikt nie pisze o tym niezwykłym sukcesie.

    • 2 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki oddział Muzeum Narodowego zlokalizowany jest w Spichlerzu Opackim?

 

Najczęściej czytane