• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Maciej Nowak o Gdańsku w książce "Mnie nie ma"

Łukasz Rudziński
28 października 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Niespełna tydzień temu ukazała się książka "Mnie nie ma" Olgi Święcickiej. To wywiad-rzeka z postacią doskonale w Gdańsku znaną - Maciejem Nowakiem. Były szef Nadbałtyckiego Centrum Kultury i Teatru Wybrzeże, a obecny dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w Poznaniu, dzieli się przemyśleniami na temat teatru, kuchni czy homoseksualizmu, opisując swoje życie. Oczywiście nie brakuje też wielu nawiązań do 15 lat, które Nowak spędził w Gdańsku, bo "tu wszystko się zaczęło", jak mówi bohater książki.



"Mnie nie ma. Rozmowa z Maciejem Nowakiem" Olgi Święcickiej. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015. Cena 33-39 zł. "Mnie nie ma. Rozmowa z Maciejem Nowakiem" Olgi Święcickiej. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015. Cena 33-39 zł.
Ciekawe są kulisy nominacji na stanowiska kierownicze Macieja Nowaka w latach 90., które związane są z... bankietami.

- Na bankiecie po premierze spotkałem znanego mi wcześniej Wojtka Bonisławskiego.(...) Zacząłem narzekać ma sytuację finansową "Gońca" [gazeta "Goniec Teatralny", którą Maciej Nowak wydawał w Warszawie - przyp. red.], a on powiedział wprost: "Dam ci pieniądze, ale razem z instytucją". Chodziło o Centrum Edukacji Teatralnej Dzieci i Młodzieży.(...) W pierwszym momencie aż prychnąłem. Ja, warszawska gwiazda, mam jechać na prowincję?(...) W drodze powrotnej, im bliżej byliśmy Warszawy, tym bardziej dochodziło do mnie, że powinienem spróbować, że to przygoda. Jak już dojechaliśmy, oddzwoniłem do Bonisławskiego i powiedziałem: "Dlaczego nie?". Wziąłem udział w konkursie, wygrałem. I tak w 1991 roku wylądowałem w Gdańsku - tłumaczy w książce Nowak.
Również kolejne stanowisko - dyrektora Nadbałtyckiego Centrum Kultury - związane jest z podobną sytuacją i słynnym wyskokowym napojem, od lat kojarzonym z byłym szefem NCK.

- Dzięki wódce zostałem chociażby dyrektorem Nadbałtyckiego Centrum Kultury. Nominację na to stanowisko dostałem na bankiecie dla ministrów krajów bałtyckich, którzy przyjechali do Gdańska na konferencję. Pod wpływem wiśniówki zacząłem mówić we wszystkich językach świata, również tych, których nie znam. Scenie przyglądał się wicewojewoda, profesor Józef Borzyszkowski, który potem zapytał Wojtka Bonisławskiego, dyrektora Departamentu Kultury w Urzędzie Wojewódzkim: "A ten gruby, ten poliglota, towarzyski taki, może on zostanie dyrektorem NCK-u?". To wytrzeźwiałem i zostałem - wspomina w książce szef tej instytucji w latach 1993-2000.

Jaki masz stosunek do Macieja Nowaka?

Zresztą, z wiśniówką "zaczęło się, jak wszystko, w Trójmieście" - przyznaje w innym miejscu bohater książki "Mnie nie ma".

- Wcześniej niespecjalnie piłem alkohol, a wiśniówki nie znałem w ogóle.(...) Pierwszy raz spróbowałem w środowisku skupionym wokół sopockiej fundacji Sfinks i legendarnego klubu SPATiF. Wciągnął mnie w nie mój przyjaciel Rafał Roskowiński, dla znajomych Rozkurwiński, bo oprócz tego, że jest wspaniałym ekscentrykiem i wybitnym malarzem, twórcą polskiej szkoły muralu, był też strasznym dziwkarzem.(...) W Sfinksie, który otwierano wyłącznie na większe imprezy, i w SPATiFie, otwartym zawsze, urzędowała zaprzyjaźniona z Rafałem Basia Kruszewska, szefowa Związku Polskich Artystów Plastyków w Gdańsku. Do jej rytuałów należała wiśniówka, a że była kobietą samotną i niebywale rozrywkową, to piła często. Najczęściej z nami.(...) Kiedy w 1997 roku pierwszy raz myślałem o ucieczce z Gdańska, to głównie dlatego, że zacząłem funkcjonować jak pan Zagłoba.(...) Wszyscy wiedzieli, że z Nowakiem jest nieustająca zabawa. Zaczęło mnie to męczyć, że muszę do tego wizerunku doskakiwać - przyznaje Nowak.
A zabawa, jak wiadomo, może się różnie skończyć. Sam Maciej Nowak wspomina jeden z niepodziewanych poranków, który od lat funkcjonuje w charakterze anegdoty:

- Kiedyś obudziłem się i poczułem, że nie jestem w swoim łóżku i w ogóle miejsce, w którym leżę, niespecjalnie przypomina łóżko. Potem zdałem sobie sprawę, że nie mam na sobie pidżamy, tylko spodnie od garnituru i marynarkę. Otworzyłem jedno oko i zobaczyłem morze, piasek i hotel Grand. Otworzyłem drugie i zobaczyłem grupę niemieckich emerytów z przewodnikiem, który wskazywał na mnie palcem i pięknym akcentem mówił: "Das ist unsere Stadttheater Direktor".
Maciej Nowak w ostatnich latach pojawił się w Teatrze Wybrzeże tylko raz, w 2012 roku, podczas premiery monodramu "Danuta W." Krystyny Jandy na podstawie książki Danuty Wałęsowej, na który przyjechał w roli dziennikarza prowadzącego program Telewizji Polskiej "Wszystko o kulturze". Maciej Nowak w ostatnich latach pojawił się w Teatrze Wybrzeże tylko raz, w 2012 roku, podczas premiery monodramu "Danuta W." Krystyny Jandy na podstawie książki Danuty Wałęsowej, na który przyjechał w roli dziennikarza prowadzącego program Telewizji Polskiej "Wszystko o kulturze".
Właśnie okres dyrekcji w Teatrze Wybrzeże (2000-2006) Maciej Nowak wspomina z Trójmiasta najlepiej. Początki w gdańskiej scenie były trudne, gdy ratując budżet teatru, zwolnił niemal połowę pracowników i zlikwidował wszystkie (poza krawiecką) pracownie rzemieślnicze w teatrze - "Czułem się jak krwiopijca z powieści Zoli, miałem sporo dylematów. Mówiłem o sobie ironicznie: rzeźnik z Targu Węglowego" - przyznaje ukochany przez większość ówczesnych aktorów Wybrzeża dyrektor.

- Kiedy aktorzy przyszli do mnie do Nadbałtyckiego Centrum Kultury prosić, żebym został ich dyrektorem, poczułem, że to jest moment, kiedy mogę podjąć takie wyzwanie.(...) Miałem do wyboru przejąć taktykę mojej poprzedniczki, czyli obcinać koszty, nie grając spektakli i cieszyć się z ciepłej posadki, albo wykonać ryzykowny krok, brnąć w zadłużenie, ale za to pokazywać super premiery - twierdzi Nowak, zapewniając, że załatwiając Teatrowi Wybrzeże na odchodnym status sceny narodowej, zlikwidował dług teatru do około 200 tysięcy złotych.
Czytelnik "Mnie tu nie ma" dowie się też, że to Joanna Senyszyn jako jedyna miała odwagę powiedzieć wprost, że odszedł z Teatru Wybrzeże, bo "środowisko nie mogło sobie poradzić z grubym gejem", że wśród orędowników jego zwolnienia w pierwszym szeregu stał Aram Rybicki. Pozna stosunek Macieja Nowaka do Lecha Wałęsy i prałata Henryka Jankowskiego. Nowak wspomina także m.in. o organizacji transmisji meczów z piłkarskich Mistrzostw Świata 2006 w Niemczech na Dużej Scenie, czy kontrowersyjnej półnagiej sesji zdjęciowej z parówkami, która pechowo ukazała się w magazynie "Lifestyle" dokładnie w dniu śmierci Jana Pawła II. Maciej Nowak opowiada również o wizytach gdańskiej śmietanki w Cotton Clubie, gdzie spotykała się cała elita polityczna skupiona wokół Donalda Tuska, by przy bilardzie załatwiać partyjne interesy, czy o organizacji "Dzień dobry w Ratuszu Staromiejskim, czyli Niekabarecie Macieja Nowaka", przygotowywanym w NCK-u na wzór niezapomnianego studenckiego teatrzyku Bim-Bom.

Za czasów pracy w Nadbałtyckim Centrum Kultury (na zdjęciu) i Teatrze Wybrzeże Maciej Nowak dał się poznać jako człowiek kreatywny i nietuzinkowy, który ma wielki talent do wywoływania skandali, czego nie ukrywa w wywiadzie-rzece "Mnie nie ma" Olgi Święcickiej. Za czasów pracy w Nadbałtyckim Centrum Kultury (na zdjęciu) i Teatrze Wybrzeże Maciej Nowak dał się poznać jako człowiek kreatywny i nietuzinkowy, który ma wielki talent do wywoływania skandali, czego nie ukrywa w wywiadzie-rzece "Mnie nie ma" Olgi Święcickiej.
Jednak w liczącej 250 stron książce fragmenty o Gdańsku zamykają się w dwóch podrozdziałach i licznych nawiązaniach. Co jeszcze w niej znajdziemy? Przede wszystkim szczere wyznania na temat pracy w teatrze, pracy dziennikarza oraz krytyka teatralnego i kulinarnego, opisy licznych doświadczeń kulinarnych (w tym o powiększającej się po każdej "zawodowej" wizycie bohatera książki jego kolekcji restauracyjnych menu) oraz odważne wypowiedzi na temat homoseksualizmu (wraz ze wspomnieniami różnych związków Nowaka), czy jak woli o tym mówić sam Maciej Nowak - pedalstwa. Całość składa się w ciekawy, złożony obraz jednej z najbarwniejszych postaci polskiego teatru i polskiej kuchni ostatnich dwóch dekad.

Na koniec jeszcze raz oddajmy głos bohaterowi książki Olgi Święcickiej.

- Mimo, że minęło dziesięć lat, ciągle jest we mnie jakiś rodzaj obsesji, jakaś rana, która z trudem się zabliźnia. I żal, taki zwyczajny, ludzki, do Gdańska. Spędziłem w nim 15 lat, przyjechałem jako młody chłopak, wyjechałem jako stara k..., oddałem temu miastu najbardziej kreatywne lata życia. To było moje miasto, a teraz nie mam tam nawet swojego łóżka. Wszystko psu na budę - podsumowuje "gdański" okres swojego życia Maciej Nowak.

Opinie (44) 3 zablokowane

  • Ja, warszawska gwiazda, mam jechać na prowincję?

    mniemanie o sobie to chyba zawsze miał wysokie

    • 9 1

  • a tauś szanownego pana (2)

    to kim był

    • 1 5

    • pewnie tez c*otą.

      • 0 5

    • komuchem

      • 0 0

  • smutne

    wianek kiełbasy i teatr czyli teatr dla kiełbasiarzy.... i :gwiazda warszawska... taki ten gdańsk, taki prezydent grodu nad motławą z jego urzędniczkami , piszącymi erotomankami, które nie mają czasu na urzędniczą pracę, ale kasę grabią...

    • 0 1

  • a te artykuły na Trójmiasto też świadczą o "wysokiej kulturze" tego kraju i tego grodu... nie sądzę, aby pan autor tego artykułu podawczego był dziennikarzem. A jeszcze bardziej nieudolnie pisze pan Borys Kossakowski. Psieje ten gdańsk, bez obrazy dla piesków

    • 0 3

  • Miło przeczytać ciekawy, zachęcający do książki artykuł.

    • 1 0

  • Znałam gościa widywałam często . ale zawsze pijanego nigdy trzezwego , on powinien być nie krytykiem kulinarnym ale alkoholowym , kiper to jego zawód.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym teatrze Paweł Huelle był kierownikiem literackim?

 

Najczęściej czytane