• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
Aktualnie brak w repertuarze trójmiejskich teatrów

Księżniczka czardasza (25 opinii)

kasy:
58 763-49-06
8.1
78 ocen
Emmerich Kālmān
Csardasfurstin
operetka

libretto: Leo Stein i Béla Jenbach
przekład i opracowanie: Jerzy Jurandot

kierownictwo muzyczne: Jacek Boniecki
reżyseria i inscenizacja: Grzegorz Chrapkiewicz
scenografia: Marek Chowaniec, Paweł Walicki
kostiumy: Dorota Roqueplo
choreografia:Joanna Semeńczuk i Igora Kryszylowicz
premiera 31 grudnia 2002 roku
czas trwania ok. 2 h 35 min z dwiema przerwami

polska wersja językowa

Pogardzany przez wielu gatunek operetkowy (Tuwim nawoływał do zamordowania operetki „tej starej idiotki”) nadal ma się dobrze. Atakowano go głównie za tematykę librett („W operetce wszystko się może zdarzyć: całująca się para nie zauważa wkraczającego do pokoju pułku huzarów, a ojciec nie poznaje rodzonej córki, bo włożyła inne rękawiczki”). A jednak często okazuje się, że podobne historie i sytuacje zdarzają się także i w życiu. Co rusz kolorowe magazyny donoszą nam o łzawych historiach z wyższych sfer, mezaliansach (w XXI wieku!), zerwanych zaręczynach, zdradach, czy cudownych karierach współczesnych kopciuszków. Większość tych historii ma miejsce w światku showbiznesu czy też w operetkowych (nomen omen) europejskich rodach królewskich (by wspomnieć tu tylko małżeństwo norweskiego następcy tronu z kobietą „po przejściach”). Ale głównym atutem operetki nie są libretta, których zakończenie jest łatwe do przewidzenia (w finale przeważnie mamy happy end), nie trącący myszką dowcip słowny, ale muzyka: melodyjna, sentymentalna, a nade wszystko: znana wszystkim z licznych wykonań i przeróbek. Wiele operetkowych melodii zagościło na co dzień w naszym życiu, by wspomnieć tu takie szlagiery, jak: „Usta milczą, dusza śpiewa” z „Wesołej wdówki” czy kankan z „Orfeusza w piekle”.

Także w „Księżniczce czardasza” znajdziemy melodie, które nucimy jeszcze długo po spektaklu: „Artystki z variete” , "Bo to jest miłość" i „Choć na świecie dziewcząt mnóstwo”. Libretto opowiada na pierwszy rzut oka absurdalną historię do tego irytująco melodramatyczną. Jednak to zestawienie sprawiło, że „Księżniczka czardasza” od swej premiery w 1915 roku jest jedna z najpopularniejszych operetek. Stał się wręcz kwintesencją tego gatunku.

Treść Arystokrata Edwin zaręcza się z gwiazdą variete Sylvą. Oczywiście rodzina chłopaka nie godzi się na małżeństwo. Tym bardziej, że Edwin jest zaręczony z inną. Sylva dowiaduje się o podwójnej grze ukochanego i postanawia poświęcić się karierze - rusza na podbój Ameryki. Przed tym jednak pojawia się incognito na balu (którego w operetce nie może zabraknąć), zdobywa serca niedoszłych teściów (którzy nie poznają w niej artystki), ale w kulminacyjnym momencie aktu II wyjawia kim jest i zarzuca ukochanemu kłamstwo. Na szczęście jest jeszcze akt III, który godzi i łączy zakochanych i w dodatku przynosi sensacyjną wiadomość: matka Edwina w także była w młodości artystka sceniczną.

Przeczytaj także

Opinie (22)

  • alez ten ogor ostry (opinia sprzed 17 lat)

    niezle pojechales po rezyserze i towarzystwie! ostro! ostrutenko! a ja pochwale! bo mi zespol "chrapkiewicz i jego ludzie" w pelni mi odpowiada . szczegolnie w "mozarcie i salierim" - dawno nie wiedziem, tak perwersyjnie wysmakowanego plastycznie przedstawienia. i pieknie i sugestywnie, odjechane, nierealistycznie, ale konsekwentne i klarowne, bez koszmarnych peruk z epoki, tylko z dyskretnymi nawiazniami do mozartowskich czasow. oddzielny rodzial to powaljace swiatlo, dzieki ktoremu raz jest tak kameralnie, ze czuje oddech mozarta i salieriego na policzku, innym razem otwierajace przestrzen tak, ze mozna dostac zawrotu glowy. no i te smaczki: karafki, kieliszki, mebelki, ta lawa, ta skala u stop geniuszai rzemieslnika. a czy wspomianlen juz o scenicznych brudach, bebechach? bo siedzi sie na widowni i widzi, jak to wszystko wyglada od drugiej strony - jkurtyna, swiatla, liny, kable itd. i widownia z tej perspektywy jaka ladna. , dla mnie po prostu scenograficza perła. Ogor, a Tobie Mozart i Saleri podbal się?

    • 1 0

  • Nieruchawa księżniczka (opinia sprzed 17 lat)

    Jestem zachwycona panią Iwoną Tober w roli Stazi,ładny głos,figura czarująca solistka!
    Pani Fabrello ładnie śpiewa ale jest przyciężka,zero uroku,nie mogłam uwierzyć ,że dla takiej Sylvy ktokolwiek straciłby głowę,ubrana była jak ciotka-klotka,kok przyklepany na głowie.
    Miałam wrażenie,że ta pani jest w ciąży lub ma kontuzję bo ledwo sie ruszała!
    Balet super,zespół baletowy opery jest ok!
    Gdyby główna solistka magnetyzowała publiczność,było by to przedstawienie na 6.
    Jeszcze super był Andrzej Śledź!

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pod patronatem

Nadchodzące premiery