- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (16 opinii)
- 2 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 3 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (69 opinii)
- 4 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (8 opinii)
- 5 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (27 opinii)
- 6 Wielki łoś zrobił tu prawdziwą furorę (5 opinii)
Koniec Willi Fundacji Sopot Centralny. Co dalej z FSC?
W sierpniu 2012 roku otworzono nową artystyczną przestrzeń Trójmiasta - Willa, którą przejęła i zaadaptowała do swoich potrzeb Fundacja Sopot Centralny wymaga jednak kapitalnego remontu i nie może być dłużej użytkowana przez artystów. Fundacja Sopot Centralny szuka nowej lokalizacji.
W budynku przy ul. Winieckiego 53A w ciągu półtora roku odbyło się około 80 wydarzeń artystycznych, w tym pokazy spektakli teatralnych (ostatnio premiera spektaklu Krzysztofa "Leona" Dziemaszkiewicza "Zostanę tutaj już na zawsze") czy spotkania autorskie (w tym z Jurijem Andruchowyczem i Maciejem Sieńczykiem). Głównym obszarem działalności szybko stała się jednak organizacja koncertów muzyki alternatywnej i praca laboratoryjna różnych artystów, nierzadko rezydujących w Willi.
- Miewaliśmy koncerty niewielkich i nieznanych grup oraz artystów bardziej znanych, jak Mikołaj Trzaska, Jerzy Mazzoll, Drekoty, Trupa Trupa, Drewno From Las, Dick4Dick, DJ Ebola czy The Shipyard. W skrajnych przypadkach mieliśmy około 10 widzów, ale na nasze wydarzenia najczęściej przychodziło ich kilkudziesięciu, a bywały i takie, gdzie gościliśmy nawet 250 osób - wylicza Sowińska.
Fundacja w tej sytuacji nie jest sama. Liczyć może na miasto Sopot, z którym współpraca układa się bardzo dobrze.
- Bardzo cenimy współpracę z Fundacją Sopot Centralny i szukamy dla niej nowego obiektu, który będzie własnością miasta, bez roszczeń ewentualnych byłych właścicieli, spełniający wymogi wynajęcia lokalu użytkowego w trybie bezprzetargowym. Nasza umowa ważna jest jeszcze niespełna dwa lata. Jesteśmy otwarci na dalszą współpracę i dlatego zależy nam, by fundacja szybko miała nowy lokal. Wierzę, że znajdziemy go do końca lutego - mówi Joanna Cichocka-Gula, wiceprezydent Sopotu.
Członkowie Fundacji chętnie wyremontowaliby Willę, ale na wymagany remont ich nie stać. Wiele środków wyłożonych z własnej kieszeni i kilka miesięcy pracy kosztowało ich w 2012 roku zaadaptowanie i oddanie do użytku budynku Willi, której parter był właściwie pustostanem bez podłogi, szyb w oknach, instalacji elektrycznej i wody. Koszt remontu byłby zbyt wysoki, dlatego członkowie fundacji szukają wraz z władzami Sopotu nowej lokalizacji.
- Muszę podkreślić, że mamy wielkie wsparcie ze strony miasta przy wyborze nowej lokalizacji. Dostaliśmy już parę ofert, ale są to miejsca do remontu, a my chcemy móc jak najszybciej ponownie działać. Najprawdopodobniej wybór jednego ze wskazanych miejsc wiązałoby się to z modyfikacją profilu naszej działalności, bo sytuowałyby nas one dużo bliżej centrum miasta. Jesteśmy otwarci na zmiany, jednak zależy nam, by zachować możliwie najwięcej z charakteru dotychczasowej lokalizacji - dodaje Michał Derlatka, współzałożyciel Fundacji Sopot Centralny.
A jaki los czeka opuszczoną willę przy Wienieckiego 53A?
- Willa musi być zamknięta, bo budynek grozi zawaleniem. Ponieważ ma status zabytku na pewno nie zostanie wyburzona. Trwa wycena kosztów remontu, ale już pierwsze szacunki mówią o tym, że koszt ten przekracza wartość rynkową budynku. Może jednak ktoś podejmie się jej remontu - kończy Joanna Cichocka-Gula.
Miejsca
Opinie (65) 1 zablokowana
-
2014-01-07 12:34
sami ludzie z fundacji opowiadali, że ...
przed pierwszą zimą uruchomili ogrzewanie bez sprawdzenia stanu instalacji i pozalewali całą willę - skandal! A przedtem w dolnym mieszkaniu, bo przez kilka lat tylko góra była zamieszkała, każdej zimy pękały rury, fajnie było.
- 2 0
-
2014-01-08 12:59
Fundacja pt. Niezła Imprezownia (2)
Często tamtędy przechodzę, różnych porach dnia i za dużo sztuki tam nie widziałam...oprócz wiecznie otwartej imprezowni - imprezki, pełno butelek i śmieci...
- 3 0
-
2014-01-09 08:52
Dokładnie (1)
- 1 1
-
2014-01-09 08:54
Zupełnie się zgadzam, ja czasem chodzę na spacery przy kościele na Świętojańskiej - wokół smutne twarze i żebracy, aż strach myśleć, co dzieje się w środku...
- 3 0
-
2014-01-09 10:09
Obiektywna opinia
Tak - mi osobiście zdarzyło się kilkakrotnie oceniać książkę po okładce, i jak się okazało potem - opłaciło się. Widziałem, że okładka do du*y, brzydka graficznie, nieładna, to nie czytałem, a potem wszyscy mówili, że strata czasu, i ze książka **jowa. Więc się zgadzam. A tak w ogóle, to lepiej wcale nie czytać, strata czasu jak dla mnie. większość literatury to szajs.
Z drugiej strony, jeżeli chodzi o spacery, to jednak polecam Orłowo, a nie jakieś zapadłe dziury, zadupia, czy kościół w Gdyni (czy tam się w ogóle ktoś modli? ja jakoś nigdy nie widziałem).- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.