• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kolorowy ptak, bezbarwny spektakl - o premierze "Kolibra lot ostatni" Teatru Miejskiego w Gdyni

Łukasz Rudziński
19 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Dariusz Szymaniak w roli Witolda Gombrowicza (w centrum) okazuje się zblazowanym, znudzonym i nieco zepsutym człowiekiem, którego niewiele (poza Walkiem) interesuje. Dariusz Szymaniak w roli Witolda Gombrowicza (w centrum) okazuje się zblazowanym, znudzonym i nieco zepsutym człowiekiem, którego niewiele (poza Walkiem) interesuje.

Podczas premiery spektaklu "Kolibra lot ostatni" teatr zapełnił się do ostatniego miejsca. W końcu na deski Miejskiego trafił spektakl poświęcony patronowi teatru, na podstawie sztuki jego kierownika literackiego, Pawła Huellego i reżyserii dyrektora artystycznego sceny, Krzysztofa Babickiego. Niestety całość okazała się bardzo przeciętnym widowiskiem.



Poza parą głównych bohaterów uwagę śpiewem i wyglądem zwracała rozerotyzowana Lili (Beata Buczek-Żarnecka), na zdjęciu z zainteresowanym nią biczkomerem (Maciej Wizner). Poza parą głównych bohaterów uwagę śpiewem i wyglądem zwracała rozerotyzowana Lili (Beata Buczek-Żarnecka), na zdjęciu z zainteresowanym nią biczkomerem (Maciej Wizner).
Znajomość Walka, granego przez Szymona Sędrowskiego (po lewej), z Gombrowiczem to fikcyjna kontynuacja znajomości narratora z parobkiem z "Ferdydurke". W spektaklu "Kolibra lot ostatni" jest najciekawszym wątkiem spektaklu. Znajomość Walka, granego przez Szymona Sędrowskiego (po lewej), z Gombrowiczem to fikcyjna kontynuacja znajomości narratora z parobkiem z "Ferdydurke". W spektaklu "Kolibra lot ostatni" jest najciekawszym wątkiem spektaklu.
Spektakl ożywiają piosenki wykonywane przez aktorki Miejskiego, jako główny punkt nocnego programu międzywojennej restauracji Adria. Na zdjęciu Paculanka (Elżbieta Mrozińska, po lewej) oraz Błyszczyńska (Dorota Lulka). Spektakl ożywiają piosenki wykonywane przez aktorki Miejskiego, jako główny punkt nocnego programu międzywojennej restauracji Adria. Na zdjęciu Paculanka (Elżbieta Mrozińska, po lewej) oraz Błyszczyńska (Dorota Lulka).
Akcja spektaklu "Kolibra lot ostatni" rozgrywa się niemal w całości w Gdyni. To okryta złą sławą ulica Portowa, Plac Kaszubski czy Dworzec Morski, czyli miejsce, skąd Gombrowicz udał się na dożywotnią emigrację. Od pierwszych chwil na scenie widzimy wielki, rozdzielony na dwie części szkielet statku - jak można się domyślić, to fragmenty transatlantyku "Chrobry", na którego pokładzie Witold Gombrowicz popłynął do Argentyny. Cała historia rozgrywa się w przestrzeni, która wygląda jak wnętrze statku (umowna scenografia Jagny Janickiej), przez cały czas przypominając nam o emigracji głównego bohatera.

Poznajemy fikcyjną historię ostatnich godzin życia Gombrowicza w Polsce, które spędził w "polskim Nowym Jorku", jak o Gdyni wyraża się entuzjastycznie nierozgarnięty policjant Wodeyko. Pisarz bawiąc w warszawskiej kawiarni Ziemiańska, miejscu spotkań bohemy artystycznej, m.in. Skamandrytów, dowiaduje się od przyjaciela a zarazem mniej uzdolnionego kolegi po piórze, Czesława Straszewicza, o możliwości odbycia darmowego rejsu do Argentyny. Bardziej z nudów i ciekawości niż z potrzeby serca lub obaw przed II wojną światową decyduje się popłynąć. Dlatego w lipcu 1939 roku trafia do Gdyni. Tu spotyka swoją wielką fascynację z czasów młodości, parobka Walka (znanego dobrze z "Ferdydurke"), który został oberkelnerem i prowadzi podejrzane interesy w gdyńskim półświatku.

Paweł Huelle międzywojenną Polskę oddaje barwnym, bogatym językiem, wzorowanym na Gombrowiczu. Dramat aż roi się od cytatów, zapożyczeń i tropów twórczości pisarza. Odnajdziemy tu fragmenty inspirowane nieukończoną "Historią", "Ferdydurke", "Kronosem", czy "Dziennikami". Zdarzają się przy tym lingwistyczne perełki: "Sienkiewicza to nie cierpię. (...) Kraśność jego i piękno mnie zbrzydzają. Łatwizna Ojczyzna. Tu blizna, tam blizna." Ponieważ sztuka napisana została na zamówienie Teatru Miejskiego, autor pozwolił sobie na żartobliwą grę słów i odniesień przy określaniu niektórych nazwisk bohaterów. Biznesmena Kujawę gra Eugeniusz Krzysztof Kujawski, fotografa Wilczyńskiego Grzegorz Wolf, a Hrabiego Żernowskiego Mariusz Żarnecki. Hrabia nerwowo wypatruje w Adrii popisów żony, rozerotyzowanej Lili (naprawdę małżonki aktora, Beaty Buczek-Żarneckiej).

Wątki wybijające się z tekstu "Kolibra..." to motywy zaczerpnięte z "Ferdydurke", włącznie z parafrazą zakończenia powieści. Jednak niemal od początku spektaklu odniesienia do twórczości pisarza sprawiają wrażenie przesadnego przeładowania akcji. Pomimo intrygi kryminalnej, stanowiącej główną oś akcji (Gombrowicz opowiada nadkomisarzowi w areszcie o całym zajściu, co jest pretekstem do licznych reminiscencji), w spektaklu nie ma napięcia, ani dramaturgii. Zapewne w trosce o mniej domyślnych widzów, zarówno wstęp jak i zakończenie opowiedziane są przez bohaterów sztuki. Idąc konsekwentnie za tekstem Huellego, reżyser Krzysztof Babicki zrobił w ten sposób spektakl bardzo przewidywalny, pozbawiony finezji i teatralnej wyobraźni.

Przez reżyserską wstrzemięźliwość aktorzy nie mają zbyt wiele szans na pokazanie swojego talentu. Wypadają poprawnie. Na ich tle wyróżnia się nieco hardy Walek Szymona Sędrowskiego - z jednej strony prawdziwy karierowicz, z drugiej outsajder, człowiek tajemniczy i wrażliwy. Tradycyjnie już dobrze w roli jednej z "gwiazd wieczoru" w Adrii, Lili, wypada Beata Buczek-Żarnecka. Główny bohater - Witoldo - grany jest przez Dariusza Szymaniaka nierówno. Z pewnością bliżej mu jednak do gołębia niż jastrzębia czy tytułowego kolibra. Bohater Szymaniaka zawsze, gdy w okolicy jest Walek, wygląda jakby starał się wracać do gry z młodości, gdy z parobkiem próbował "przyjaźni chłopackiej". Zresztą, relacja Witoldo z Walkiem stanowi zdecydowanie najciekawszy wątek spektaklu, niestety dosłownie w pewnym momencie przekształcony w relację erotyczną.

Przedstawienie "Kolibra lot ostatni" miało według jego twórców trafić do ludzi, którzy nie znają bliżej twórczości Gombrowicza oraz tych, którzy nie poprzestali na szkolnych opracowaniach "Ferdydurke" i do teatru zaglądają regularnie. Niestety, dla pierwszych może okazać się zbyt uwikłany w niuanse, natomiast dla drugich będzie kolejną przeciętną propozycją dość staroświeckiego teatru, którego ozdobą są estradowe popisy Lili oraz Błyszczyńskiej i Paculanki.

Spektakl

8.0
54 oceny

Kolibra lot ostatni

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (61) 2 zablokowane

  • (1)

    Jedno wielkie g. Panie prezydencie czas skończyć z tym prowincjonalnym teatrem. Przecież gdynia cytując gombrowicza chce zawsze "wzwyż, nigdy w dół". To wstyd że takie spektakle robi ten teatr szkoda pieniędzy za długo to trwa. Lepiej mieć jeden a dobry teatr. Miejski już nie ma szans.

    • 1 16

    • Ten komentarz to jakieś kompletne dno.... chyba jakieś zero to pisało. Napierw się zastanów 3 razy zanim coś napiszesz.

      • 3 0

  • Rudziński, przesadzasz, Pan! (2)

    Faktycznie, tekst sztuki jest lepszy niż jego inscenizacja, niż praca reżyserska. Najbardziej szkoda mi bardzo zepsutego klimatu knajpy portowej: w dialogach jest wszystko, co być powinno - znać, że p. Huelle bywa tu i tam, i to do późnych godzin - co w tym przypadku należy zapisac mu na plus. Szkoda, że reżyser p. Babicki choćby w ramach reserachu nie poszedł na nockę do żadnej knajpy, bo po takiej wizycie być może zrozumiałby, jak okropne niewiarygodne zafundował widzom klimaty knajpiane: sztucznie zagrane, bez finezji w drugich i trzecich planach, no i okropnie niewiarygodnie wprost oświetlone - jak korytarz u dentysty, a nie knajpa! Ale generalnie to nie jest stracony wieczór - o, nie! Huelle przeważa na plus - i dla niego choćby warto się do Miejskiego przejść. W sumie więc polecam;-)

    • 6 1

    • (1)

      Może Babicki nie zrobił reserchu w żadnej knajpie ale podejrzewam, że trudno byłoby mu znaleźć w dzisiejszych czasach taką z przedwojennym klimatem.
      Nie zgadzam się co do oświetlenia - myślę, że wraz ze scenografią i muzyką (o których nikt nie wspomniał) budują niesamowitą przestrzeń i atmosferę.
      Oprócz tekstu Huellego warto wybrać się dla p. Szymaniaka, który wcielił się w postać Gombrowicza i p. Michalskiego, który dawno nie grał w Miejskim żadnej większej roli.

      • 6 1

      • atmosfera

        Nie chodzi o niesamowitą atmosferę, a o atmosferę portowej knajpy. A Pan Michalski dawno nie grał i lepiej by było, gdyby tak zostało. Ślepa Gienia nigdy nie grała i jak w koncu coś zagra, to też nie zamierzam tego oglądać. Chyba, że zagra to coś dobrze, a nie jak Pan Michalski.

        • 0 8

  • Sorry, taki mamy klimat

    więc i takie sztuki

    • 1 3

  • (2)

    Bardzo dobre przedstawienie,świetnie zagrane, polecam

    • 9 1

    • taaak

      Iwona, odstaw burgunda.

      • 1 0

    • Dziękuję za piękne przedstawienie, gratuluję wszystkim realizatorom i aktorom, a szczególnie Pani Monice Babickiej,bardzo dobrze zagrana rola! Polecam obejrzenie przedstawienia.

      • 4 1

  • poszli po rozum do głowy i odwołali się... (1)

    Następny krok to powinna być likwidacja tego teatru, "aktorzy" na kasy do Biedronki (wreszcie zrobią coś pożytecznego), obiekt na magazyn.
    Podobnie należy postąpić z pozostałymi trójmiejskimi "teatrami" włącznie i na czele z nadętym tzw. teatrem muzycznym.

    • 9 29

    • ty po rozum nie idź bo nie znajdziesz

      Leć do Biedronki, kup sobie flaszeczkę i czipsy. Potem włącz Klan w telewizorze i będziesz miał rozrywke na własnym poziomie. Na bilet do teatru szkoda twojej kasy, nie będziesz tam miejsca marnował.

      • 2 0

  • Trwa przyprawianie "Kolibrowi" gęby "bezbarwności

    zanim jeszcze go zobaczyła szersza publiczność... potem chyba już tylko zostanie pogrążyć się w zimowym marazmie trójmiejskiego piekiełka...

    Z tonu wypowiedzi krytyków spektaklu można wywnioskować, że Trójmiasto to metropolia sztuki teatralnej, której światowy poziom rażąco zaniżył "Koliber"...

    Albośmy to jacy tacy, jak śpiewali starożytni Kaszubi.

    • 11 1

  • spektakl odwołany! (4)

    Właśnie przed chwilą Teatr odwołał niedzielny spektakl - nie wybierajcie się!

    • 13 1

    • (2)

      Z powodu infekcji nie odwołuje się spektakliu Jak mawia Janda, aktor ma prawo nie zagrać tylko jak jest umierający. Ale wszystko się zmienia...

      • 14 2

      • (1)

        Skąd wiesz, że to infekcja? Może grypa żołądkowa? Ma, za przeproszeniem, wymiotować na scenie?

        • 4 0

        • Będzie w duchu sztuki nowoczesnej. Jak jeszcze jelita popuszczą, to napiszą o tym w periodyku dla Młodego Tfurcy.

          • 1 0

    • dobra decyzja.

      • 9 1

  • Jak ktoś jest ograniczony to mu teatr zbyteczny, (4)

    prostak i wieśniak po przyjściu do teatru nadal będzie prostakiem i wieśniakiem, to są elementarne błędy popełniane podczas wychowania od lat najmłodszych często nie do wyprostowania. Więc tumany oglądajcie amerykańskie filmy bo przemoc to jedyne przesłanie które rozumiecie.
    Ja się wybieram dzisiaj na 17 na Kolibra, wszystko jest dla ludzi :D

    • 15 18

    • Skąd w Tobie tyle jadu i agresji? (1)

      Czy to przypadkiem nie Ty jesteś ograniczony?

      • 12 0

      • Dwa razy w roku idzie do teatru, to czuje się lepszy.

        • 1 0

    • a ja miły Panie, obejrzę sobie z przyjemnością ze dwie amerykańskie produkcje w TV.

      Jeśli ty jesteś tzw. kulturalny człowiek, to ja chcę być chamem.

      • 11 1

    • prostak

      Nie zaczyna się zdania od "więc", a przed bo przecinek, Panie Nieograniczony.

      • 11 0

  • słaby spektakl (4)

    Niestety bardzo słaby spektakl, w większości przypadków gra bardzo sztuczna, taki teatr XIX wieczny, przerysowany, zero naturalności. Szczytem sztuczności jest Pani Monika Babicka, która w każdym przedstawieniu gra jak uczennica w szkolnym teatrzyku. Co do tekstu uderzyła mnie ilość powtórzeń, że bohaterowie są w Gdyni, że akcja toczy się w Gdyni, ta ilość powtórzeń jest do zżygania.

    • 6 10

    • kolego (3)

      Rzyga się przez RZ

      • 3 1

      • myślowo przez "ż"

        • 0 0

      • spoko, spoko

        Zależy czym! Jakbyś pożarł gżegżółkę........

        • 4 0

      • niestety spektakl jest taki jak moja ortografia

        • 3 2

  • recenzja nie trafiona (2)

    Recenzent który od początku i konsekwentnie nie znosi teatru dramatycznego .
    Proponuję, żeby bywał tylko w teatrze muzycznym.
    Spektakl na dobrym poziomie , ciekawy wątek. Najważniejsze ,że dzieje się w Gdyni i pokazuje życie w tym mieście przed II wojną.
    Na western zawsze można wybrać się do kina albo nie ruszać się sprzed telewizora.

    • 15 5

    • " Najważniejsze ,że dzieje się w Gdyni" - i to już niektórym wystarczy by ochy i achy emitować

      • 2 1

    • recenzent

      Kibic, jak porównujesz ten spektakl z tym jaki tworzą Twoi ulubieni żółto-niebiescy piłkarzyki, to może nie był dramatyczny. Ale to też druga liga.

      • 2 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Sztukę o początkach Gdyni napisał znany trójmiejski pisarz. Jaki?

 

Najczęściej czytane