- 1 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Ogromne zainteresowanie wernisażem (15 opinii)
- 6 Wszyscy sprzedają akcje? On kupuje (25 opinii)
Kluczowa bitwa na Zalewie Wiślanym
Jest rok 1463. Wojna polsko-krzyżacka trwa już dziesięć lat (później historycy nadadzą jej nazwę Wojny Trzynastoletniej). Polska walczy o odzyskanie zajętego na początku XIV w. przez państwo zakonne Pomorza Wschodniego wraz z Gdańskiem. Bitwa morska, do której dochodzi 15 września na Zalewie Wiślanym może zdecydować o losach wojny.
W kwietniu 1463 r. dowództwo krzyżackie postanawia przejść do decydującej ofensywy w delcie Wisły. Podstawą operacyjną tych działań ma być Gniew - niezwykle ważny punkt strategiczny w systemie umocnień krzyżackich. Skutecznie blokuje on szlak wiślany i połączenie lądowe Polski z Gdańskiem oraz strzeże ważnej przeprawy przez Wisłę, która zapewnia Zakonowi połączenie Prus z Pomorzem i Rzeszą Niemiecką. Strona polska stawia sobie za cel zdobycie Gniewu i dlatego pod koniec lipca 1463 r. rozpoczyna się polskie oblężenie miasta.
We wrześniu Zakon przystępuje do przeciwnatarcia, jednak 9 września 1463 r. płynąca z Królewca przez Zalew Wiślany i Szkarpawę ku oblężonemu Gniewowi flotylla krzyżacka zostaje zablokowana przez flotę gdańską pod Żuławkami na Szkarpawie. Nie doczekawszy spodziewanej odsieczy, dowodzący flotyllą wielki mistrz Zakonu Ludwig von Erlichshausen 13 września wydaje rozkaz powrotu na Zalew. Po nocy spędzonej w okolicach Tujska krzyżackie okręty skierowały się ku Elblągowi. Wielki mistrz cały czas wierzy w powodzenie operacji gniewskiej i nie chce pozwolić na zepchnięcie swojej flotylli w głąb Zalewu. Dlatego decyduje o skierowaniu trudnych w manewrowaniu jednostek płaskodennych (galary i komięgi załadowane żywnością i bronią) pod osłonę wysokiej skarpy stoku Wysoczyzny Elbląskiej; do działań na Zalewie przeznacza zaś wyłącznie jednostki żaglowe i żaglowo-wiosłowe.
Tymczasem w rejonie Tujska flota gdańska i elbląska połączyły siły. 14 września 1463 r. dochodzi do pierwszych utarczek z okrętami wroga. Flota związkowa (okręty gdańskie i elbląskie, zaciężni polscy i gdańscy) blokuje flotylli krzyżackiej drogę do Królewca. Po trwającym zaledwie kilka godzin zaciętym boju okręty blokady zdobywają trzy krzyżackie szniki (duże łodzie żaglowo-wiosłowe) płynące od Królewca z zaciężnymi na pokładzie.
Noc z 14 na 15 września okręty krzyżackie spędzają w rejonie Kamionek Wielki - Suchacz, 10-13 km na północny-wschód od Elbląga. Położenie, w jakim znajduje się flotylla wielkiego mistrza, jest dość niefortunne: okręty stłoczone są w jednym miejscu i na skutek falowania przemieszczają się bez możliwości efektywnego manewrowania. Wiatr spycha je na brzeg, a co gorsza - dozorują je jedynie okręty znajdujące się na zewnątrz ugrupowania flotylli zakonnej. Polscy dowódcy (Wincenty Stolle, Maciej Kolmener, Jakub Vochs) postanawiają wykorzystać tę sytuację i podczas nocnej narady opracowują plan ataku: odcięcie Krzyżakom drogi na Zalew poprzez okrążenie ich szykiem półksiężyca. Dwustronne oskrzydlenie przeciwnika pozwoli flocie związkowej najpierw skutecznie ostrzelać z bombard, hakownic i kusz ścieśnione okręty krzyżackie, aby potem, po zdezorganizowaniu ich obrony i wywołaniu paniki, kolejno abordażować, rozpoczynając od okrętów na zewnątrz szyku.
Wczesnym rankiem, 15 września 1463 r., pod osłoną porannej mgły, flota związkowa niespostrzeżona podpływa do okrętów przeciwnika. Gdy mgła się podniosła, trwający przynajmniej godzinę pojedynek strzelecki rozpoczyna bitwę na Zalewie Wiślanym. Po stronie Zakonu biorą w niej udział 44 okręty zakonne (ok. 10 statków wiślanych i galarów, ok. 20 burdyn i barek, ok. 14 różnych łodzi rybackich). W walce uczestniczy 1500 zaciężnych i 350 marynarzy. Po drugiej stronie w bitwie uczestniczą 30-32 okręty gdańsko-elbląskie (15-17 uzbrojonych łodzi, ok. 10 sznik i ok. 5 barek), na ich pokładach jest łącznie 1200-1250 zaciężnych polskich i gdańskich i ok. 220 marynarzy.
Wielki mistrz widząc, że jego okręty nie mogą manewrować, że szaleją na nich pożary i powstaje panika, traci wolę walki. Dowodzenie przejmują więc poszczególni dowódcy, z których jedni chcą walczyć, a inni - przeżyć. Dlatego niektórzy kierują się ku brzegowi, inni porzucają płonące okręty i przesiadają się na łodzie. Pod naporem związkowych sznik okręty zewnętrznej linii obrony krzyżackiej zaczynają się cofać w głąb szyku, powodując jego zacieśnienie i spychanie na brzeg. Stłoczone okręty bezładnie miotają się w różne strony, rozbijając burty, łamiąc wiosła, miażdżąc szalupy i ludzi. W tej beznadziejnej sytuacji wielki mistrz z najbliższymi dworzanami wymknął się łodzią przez lukę między lewym skrzydłem floty związkowej a brzegiem. Udało mu się dotrzeć do Królewca.
Wczesnym popołudniem okręty związkowe rozbijają linię zewnętrzną, co pozwala im wtargnąć w głąb ugrupowania krzyżackiego. Zaciężni królewscy i gdańscy wchodzą na pokłady okrętów zakonnych, inni ruszają za uciekającymi jednostkami krzyżackimi, a jeszcze inni holują płonące okręty i gaszą pożary. Bitwa zmienia się w pojedynki i pogonie, niejednokrotnie mające finał na brzegu. Ogarnięci paniką Krzyżacy skaczą za burtę, aby dopłynąć do brzegu. Szacuje się, że utonęło i zaginęło około 1050 knechtów i marynarzy. Inni (około 550) dostali się jako jeńcy do niewoli. Uciekło i ocalało około 260 Krzyżaków.
Bitwa na Zalewie Wiślanym była czynnikiem decydującym dla dalszego przebiegu wojny - udaremniła planowaną ofensywę krzyżacką na Żuławach, spowodowała upadek Gniewa i odblokowanie szlaku wiślanego. Od tego momentu osłabieni Krzyżacy zrezygnowali z działań zaczepnych i jedynie bronili swego stanu posiadania. Trzy lata po bitwie na Zalewie Wiślanym Pomorze i Gdańsk wróciły do Polski.
Opracowanie: Jagoda Klim, Patryk Klein i Wojciech Ronowski z Centralnego Muzeum Morskiego,
na podstawie książki: Józef Wiesław Dyskant, "Zatoka Świeża 1463", Bellona, Warszawa 2009.
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (51) 8 zablokowanych
-
2012-09-15 00:07
To nie Gdańsk lgnął do Polski
tylko Polska do Gdańska, ze względu na kasę. Porównajcie długą historię Gdańska z innymi miastami północnej Polski. Pochodzę z bardzo starego gdańskiego rodu, który tam mieszka od XVI wieku po przeprowadzce z Osnabrueck. W mojej rodzinie język polski jest używany dopiero od czasów po II wojnie swiatowej. Proponuję poczytać nieco więcej, żeby poznać prawdziwą historię mojego ukochanego miasta. Ja niestety mieszkam za granicą, chociaż wiele naszych nieruchomosci rodzinnych pozostało w Gdańsku i nie ma możliwosci, żeby je teraz odzyskać.
- 4 4
-
2012-09-15 15:55
To dlaczego Pomarzenie nadal kupują niemieckie auta?
Patrzę na samochody z naszych ulic i nadal nie mogę się nadziwić skąd to niepohamowane "parcie" Pomorzan na niemieckie fury. Czy nadal się kojarzą z solidnymi tankietkami, które rozjeżdżały we wrześniu 1939 nowe państwo polskie?
Jakość ? Nie sądzę.
Mechanik- 2 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.