• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Klenczon - muzyczna podróż retro

Łukasz Rudziński
28 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najjaśniejszym wokalnie punktem spektaklu "Klenczon - poemat rockowy" była Katarzyna Cygan. Najjaśniejszym wokalnie punktem spektaklu "Klenczon - poemat rockowy" była Katarzyna Cygan.
Reżyserka, producentka i wokalistka spektaklu "Klenczon - poemat rockowy" - Anna Dauksza. Reżyserka, producentka i wokalistka spektaklu "Klenczon - poemat rockowy" - Anna Dauksza.
Lider TSA, Marek Piekarczyk, uprawomocnił człon "rockowy" w nazwie spektaklu z piosenkami Krzysztofa Klenczona. Lider TSA, Marek Piekarczyk, uprawomocnił człon "rockowy" w nazwie spektaklu z piosenkami Krzysztofa Klenczona.
Osobliwy chórek "nie do pary" urozmaicał występ wokalistów i sekcji muzycznej. Osobliwy chórek "nie do pary" urozmaicał występ wokalistów i sekcji muzycznej.

Raz jako liryczne, spokojne utwory, innym razem ostrzej, w pełnych energii rockowych kompozycjach można posłuchać w Off de BICZ twórczości Krzysztofa Klenczona. Jego muzyka posłużyła za temat wieczoru "Klenczon - poemat rockowy". To świeże spojrzenie na muzykę z lat 60. i 70. XX wieku.



Dobrym pomysłem okazało się połączenie przeglądu piosenek Klenczona z rysem biograficznym frontmana niezapomnianych polskich bandów, jak Czerwone Gitary, czy Trzy Korony. Godzinny program muzyczny wypełniają więc wspomnienia Alicji "Bibi" Klenczon, żony Krzysztofa, których fragmenty zainspirowały Katarzynę Cygan do napisania scenariusza wieczoru. Dzięki nim poznajemy bliżej sylwetkę muzyka, od początku jego znajomości z "Bibi" aż do tragicznej śmierci wokalisty w 1981 roku.

W tym spektaklu-koncercie udział bierze trójka wokalistów:Katarzyna Cygan, kojarzona z zespołem Siedem Kotów, Marek Piekarczyk, czyli lider legendy polskiego rocka, formacji TSA oraz Anna Dauksza - reżyserka i producentka spektaklu, absolwentka (tak samo jak Cygan) Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni i wieloletnia solistka Teatru Muzycznego w Gdyni.

To różnorodne muzycznie trio sięgnęło po repertuar z różnych okresów twórczości Klenczona, przypominając nieco zapomniane, niesłusznie, piosenki (m.in. "Muzyka z tamtej strony dnia", "Wiosenna miłość") oraz jego najsłynniejsze przeboje ("10 w skali Beauforta", "Taka jak ty", "Jesień idzie przez park", "Biały krzyż").

Kompozycje Klenczona na nowo zaaranżował klawiszowiec Hubert Świątek, który wspólnie z Januszem Mackiewiczem (kontrabas, gitara basowa), Grzegorzem Syczem (perkusja) i Michałem Saidowskim (gitara) wykonali je "na żywo" w Sopockiej Scenie Off de BICZ.

Sentymentalny, wspomnieniowy repertuar lidera Czerwonych Gitar zyskał dzięki temu soulowo-jazzowe (Katarzyna Cygan), folkowo-ludowe (Anna Dauksza) i rockowe (Marek Piekarczyk) brzmienie. Muzycy najlepiej wypadali we wspomnianych aranżach, bez wycieczek w rejony innych gatunków muzycznych (piękne, przepełnione tkliwością "Biały krzyż" czy "Muzyka z tamtej strony dnia" w wykonaniu Katarzyny Cygan brzmią dużo lepiej niż jej rockowe "10 w skali Beauforta", zaś Marek Piekarczyk najlepiej czuje się w rockowych balladach - "My z XX wieku", "Niebieskooka", "Nie przejdziemy do historii"). Od poziomu wspomnianej dwójki, niestety, odstaje Anna Dauksza.

Prawdziwym koszmarkiem inscenizacyjnym jest kuriozalny występ "chórku", składającego się z dwóch młodych dziewczyn podrygujących jak na dyskotece oraz obu wokalistek (jeśli akurat nie śpiewają piosenek Klenczona), z cudaczną choreografią zaczerpniętą, zdaje się, z nieudanej akademii szkolnej z podstawówki. Obecność "chórku" była zresztą kompletnie zbędna, co udowodniły kompozycje wykonywane bez tego osobliwego towarzystwa.

Czy lubisz wracać do muzyki sprzed lat?

Pierwszy występ "Klenczona - poematu rockowego" miał charakter próby otwartej, czy też pokazu przedpremierowego i pewnie dlatego muzycy nagłośnieni byli dużo lepiej niż wokaliści. Z pewnością dopracowana zostanie też nieco chaotyczna podczas tego pokazu oprawa wizualna.

Ten dość dynamiczny (dzięki zmianom wykonawcy po każdej piosence), różnorodny spektakl jest ciekawą retrospektywą twórczości Krzysztofa Klenczona, wykonywaną na trzy głosy. To ożywczy powiew retro, który dzięki aranżacji Huberta Świątka i pracy solistów, nie pachnie formaliną.

Wydarzenia

Klenczon - poemat rockowy

40 zł
jazz, rock / punk, poezja śpiewana

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (20) 2 zablokowane

  • muzyka klenczona

    dla mnie nie ma interpretacji piosenek Klenczona dlatego akceptuje tylkp zespol Zuki, ktory oddaje autentyzm jego tworczosci

    • 0 2

  • słowo od reżysera (1)

    Szanowni Państwo, Serdecznie dziękuję za zainteresowanie. Dziękuję Panu Rudzińskiemu za recenzje, zgadzam się z nią w zupełności. Szkoda tylko, że prasa zastała zaproszona trochę za wcześnie. Dziękuję za Państwa opinie, jestem zaszczycona czytając je. Spektakl, dopiero powstał. Znam jego słabe punkty i zapewniam, że zostaną wprowadzone zmiany artystyczne i inne zabiegi by stał się perełką. Ze względu na Państwa i... postać KK . Podchodzę do tej pracy bardzo poważnie zawodowo i... sercowo. Nie czekajcie jednak, na kalki aranżacji Krzysztofa. Nie jest to koncert dinozaurów, które uwielbiam, lecz w tym wypadku, nie. Każdy artysta ma prawo na swoje środki wyrazu, jeżeli ma coś do powiedzenia. A myślę, że ten spektakl niesie jakiś przekaz... Serdecznie Pozdrawiam. i zapraszam na następne spektakle.

    • 8 0

    • słowo od reżysera

      Kasiu, było wspaniale! Publiczność także nie zawiodła, a gdyby jeszcze wszyscy - a prasa w szczególności - wiedzieli, w jakim tempie przygotowywany był spektakl, to recenzje na pewno miałyby inny wydźwięk.

      • 0 0

  • Szkoda, że nikt z widzów ani dziennikarzy nie wie, że przygotowanie tego spektaklu trwało tydzień! JEDEN TYDZIEŃ!!!
    Dziennikarski paszkwil może sklecić każdy w kwadrans, ale nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, by przygotowania do jakiegokolwiek spektaklu muzycznego trwały tak krótko, a mimo to był on tak dobrze przyjęty przez publiczność - za wyjątkiem blogera Rudzińskiego, oczywiście.
    Poza tym zanim wklei się coś do internetu i podpisze własnym nazwiskiem, warto zapoznać się z faktami, nazwiskami i nie mylić scenarzystów i wokalistów z reżyserami.
    Tylko młody wiek i brak doświadczenia w pracy może usprawiedliwić formę tego wpisu (bo przecież nie recenzji!)...

    • 10 0

  • (1)

    Zespół instrumentalny rzeczywiście doskonały, cała reszta niestety pozostawia wiele do życzenia. Gwiazdy - wokalnie dramatyczne. Pojawia się refleksja, czy artysta nie wie, kiedy powinien przestać śpiewać? Pewnie nie, skoro oglądaliśmy wczoraj trójkę niby profesjonalnych wykonawców, którzy nie trzymają tonacji, momentami są w innym zupełnie miejscu niż orkiestra, słychać że nie panują nad dźwiękiem albo dudnią jak z armaty. Czy musi dojść aż do momentu, kiedy publiczność wygwizda muzyka albo obrzuci go pomidorami, żeby uświadomił sobie, że scena nie jest już dla niego? Ruch sceniczny rzeczywiście fatalny. I to nie tylko w wykonaniu chórku (bo też jakie pole do popisu ma chórek). Sama K. Cygan miotała się po scenie w sposób niczym nie uzasadniony, zdecydowanie lepiej kiedy stała nieruchomo, trzymając mikrofon. A. Dauksza, choć ruszająca się z wielkim wdziękiem i elegancją, pełna energii i brawury (czasem zdaje się nie uzasadnionej) jako wokalistka niestety wypada blado. I to nie oznacza, że odstaje w jakiś drastyczny sposób od reszty, równie miernej. Cały spektakl wczorajszy zdecydowanie zepsuł akustyk, nie potrafiąc zachować równowagi między intensywnością brzmienia instrumentalistów a siłą głosu wokalistów. I generalnie wszystko byłoby nawet do przełknięcia,gdybyśmy mieli do czynienia z amatorami,próbującymi swoich sił na scenie. Tym wybacza się więcej. Profesjonalistom niestety nie.

    • 8 5

    • zgadzam się całkowicie z powyższą opinią. zero klimatu Klenczona
      wyszedłem zdegustowany. Ktoś po spektaklu powiedział : Śpiewać każdy może ......... i miał rację

      • 0 0

  • Panie chcą zaistnieć na nowo

    Całe szczęście swój prawdziwy obraz Klenczon stworzył sam a jego wspaniała muzyka daje nam wgląd w jego duszę. W tym widowisku Alicja "Bibi" Klenczon-Corona oraz jej koleżanka Anna Dauksza usiłują stworzyć romantyczną historię, dzięki której mają nadzieję na nowo zaistnieć.

    • 2 9

  • Piekarczyk zawiodl

    Niestety zawiodl mnie Marek Piekarczyk, bo choc tworzenie wlasnej wersji jest chwalebne dla artsty, to jednak calkowite odejscie od originalnej melodii i harmonii, sprawia, ze utwor staje sie nierospoznawalny. Szkoda, bo bylo wielu mlodych na widowni, ktorzy nie znajac oryginalu, beda myslec, ze Klenczon spiewal w stylu rocka lat 80/90-tych kiedy Marek Piekarczyk byl u szczytu swojej kariery. W ten sposob Piekarczyk zwrocil uwage bardziej na siebie niz na muzyka, ktoremu ten spektakl byl poswiecony. jesli nie czul sie dobrze w konwencji klenczonowskiej, to nie musial sie angazowac w to widowisko. Nie bede wspomniac o paniach, bo to osobna sprawa. Zgadzam sie z poprzednikami, najlepiej wypadla Kasia Cygan.

    • 2 4

  • miałam okazję widzieć spektakl (1)

    muzycznie ok, ale - zgadzam się z opiniami, że to Katarzyna Cygan wokalnie trzyma cały wieczór (choć zaczyna też nieszczególnie), poza tym uznanie dla muzyków instrumentalistów. Pani Dauksza powinna wiedzieć, kiedy ze sceny zejść i ten moment chyba już przegapiła, niestety. Ogólnie uważam, że 40 zł to jednak trochę za dużo w stosunku do tego, co zaprezentowali artyści.

    • 3 2

    • też miałem okazję

      A mi się wlałsnie bardziej podobała w sceniczności. Widać pasję i że lubi to co robi, to dlaczego ma na siłę kończyć, niech działa jak długo ma ochotę o!
      A ogólniej - choreografia momentami dziwna, ale chyba przez to fajna, nie byliśmy na mszy. Cena mogłaby być ciut niższa.

      • 4 0

  • recenzja ł.r jest tendencyjna...lepiej niech się nie wypowiada

    • 4 1

  • Brawo za pomysł

    Niewątpliwie można przyczepić się czy do czystości wykonania, czy do choreografii występu, ale mimo wszystko brawo i ukłon dla pomysłodawców tego spektaklu-koncertu. Krzysztof Klenczon był niezwykłym muzykiem, utalentowanym, wszechstronnym i należy wspierać podobne pomysły, których celem jest przypomnienie czy przybliżenie Jego muzyki pokoleniu, któremu być może Czerwone Gitary kojarzą się tylko z Sewerynem Krajewskim. Dla mnie ogólnie wrażenia bardzo pozytywne i potrafiłam przymknąć oko nawet na nieczyste tony, falstarty czy zmiany w tekstach piosenek (w pamięci utkwił mi np. błąd w piosence "Muzyka z tamtej strony dnia" - Pani Cygan zaśpiewała "burzę niesiesz mi czy serca DAR", a w oryginale jest "burzę niesiesz mi czy serca ŁAD"). Było energicznie, emocjonująco, zespół instrumentalny jak najbardziej stanął na wysokości zadania i jako fanka jestem usatysfakcjonowana, bo cieszy mnie, że Krzysztof Klenczon nadal ma tak duże grono wielbicieli i że wciąż są ludzie, którym zależy na rozpropagowaniu Jego twórczości. Nigdy nie miałam możliwości usłyszeć Klenczona na żywo (urodziłam się kilka miesięcy przed Jego śmiercią), więc cieszą mnie takie projekty, bo to zawsze inna forma obcowania z Jego muzyką - inna niż tylko płyty czy kasety.
    Przeogromny plus za przybliżenie mniej znanych kompozycji jak np. "Daleka rzeko" czy "Ty albo więcej nikt". Zastanowiło mnie tylko włączenie do spektaklu utworu "Nie mów nic", który wprawdzie Czerwone Gitary wykonywały, ale który skomponował Marino Marini.

    • 10 0

  • Złe nastawienie może wszystko zniszczyć

    Nie wiedziałem, że redaktor Rudziński jest tak znanym, cenionym i obiektywnym krytykiem muzycznym. A może pomylił spektakle. Carmen grają w Gdańsku.
    Ja dzięki wczorajszemu przedstawieniu odkryłem utwory Krzysztofa Klenczona na nowo. Dopisała równierz publiczność, o co przed sezonem nie jest łatwo.
    Gorąco polecam.

    • 7 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Bałtyckie Spotkania Ilustratorów organizowane są przez:

 

Najczęściej czytane