- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (15 opinii)
- 2 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 3 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (69 opinii)
- 4 Przed nami święto poezji i literatury (30 opinii)
- 5 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (27 opinii)
- 6 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (7 opinii)
"Jezioro łabędzie" - znakomity spektakl w Gdynia Arenie
Zobacz naszą relację z wydarzenia
Już po raz trzeci Royal Moscow Ballet odwiedził Gdynia Arenę, prezentując "Jezioro łabędzie" - arcydzieło sztuki baletowej. Choć widzowie narzekali, że baletmistrzowie tańczyli do muzyki z płyty, do poziomu artystycznego zastrzeżeń nie mieli - spektakl wzbudził zachwyt publiczności, która nagrodziła artystów gromkimi brawami.
The Royal Moscow Ballet to jeden z najlepszych rosyjskich baletów klasycznych. Wielu jego tancerzy ukończyło prestiżowe szkoły baletowe w Rosji, niektórzy tańczyli nawet w osławionym Teatrze Bolszoj. Dzisiaj zespołem kieruje Anatoly Emelianov - dyrektor generalny i choreograf, a także rycerz Orderu Diagilewa, odznaczony "za wkład dla kultury rosyjskiej". O tym, czym moskiewski zespół zapracował sobie na taką renomę, mieliśmy okazję przekonać się w sobotni wieczór w Gdynia Arenie, gdzie Royal Moscow Ballet zaprezentował - zresztą już po raz trzeci - "Jezioro łabędzie".
Choć od lat mówi się o tym, że objazdowe spektakle baletowe (szczególnie będące powtórką tego, co już mieliśmy okazję w Trójmieście zobaczyć) się znudzą, prognozy do tej pory się jednak nie sprawdziły i nic nie zapowiada, że tak się stanie. Widzowie uwielbiają tego typu rozrywkę i chętnie w niej uczestniczą, czego potwierdzeniem była podobna frekwencja, jak w latach ubiegłych - na widowni zasiadło przeszło 1 tys. słuchaczy.
Z roku na rok widzowie stają się również bardziej wyrozumiali, jeśli chodzi o realizację spektaklu, bo mają świadomość tego, w jaki sposób takie wydarzenia się przygotowuje.
- Przyszliśmy popatrzeć na baletmistrzów, bo to właśnie ich popisy taneczne są największym atutem tego typu spektakli - mówiła po koncercie Maria, absolwentka szkoły baletowej. - Nie oczekujemy cudów w zakresie scenografii czy muzyki wykonywanej na żywo przez orkiestrę, bo byłyby to oczekiwania niemożliwe do zrealizowania. Takie spektakle są bardzo kompaktowe - robi się je w taki sposób, aby szybko móc się rozłożyć, złożyć, zapakować i ponownie ruszyć w drogę. Ja to doskonale rozumiem, bo w przeszłości sama wielokrotnie brałam udział w podobnych przedsięwzięciach.
I faktycznie, zgodnie z utartą praktyką scenografia była minimalistyczna i ograniczała się jedynie do kilku tekstylnych kotar zawieszonych wokół i z tyłu sceny. Rekompensowały to jednak widowiskowe kostiumy oraz przepiękna (choć tylko z płyty) muzyka Piotra Czajkowskiego.
Przypomnę, że "Jezioro łabędzie" to klasyczny balet w czterech aktach. Muzykę, jak wspomniałam powyżej, skomponował Piotr Czajkowski, a libretto napisali Władimir Biegiczew i Wasilij Gelcer. Autorami choreografii, która okazała się być przebojem po dziś dzień, są Marius Petipa i Lew Iwanow.
Libretto opowiada o miłości rycerza Zygfryda do pięknej Odetty. Uczucie burzy jednak podstępne działanie geniusza zła pod postacią tajemniczego rycerza. Przychodzi on na bal z Odylią - piękną dziewczyną w przebraniu czarnego łabędzia, która łudząco przypomina wybrankę Zygfryda. Ten myśląc, że jest to Odetta, ogłasza ją wybranką swojego życia.
Gdy Zygfryd zdaje sobie sprawę z fatalnej pomyłki, popada w czarną rozpacz i udaje się nad staw. Odetta wspaniałomyślnie mu jednak przebacza, a ich miłość zwycięża. W odróżnieniu do pierwowzoru adaptacja The Royal Moscow Ballet, jako jedyne przedstawienie w balecie klasycznym, kończy się happy endem - jest to "tradycja", którą w latach 30. XX wieku zainicjowali sowieci pod wodzą Józefa Stalina i której rosyjskie zespoły baletowe pozostają wierne do dziś.
Rosyjscy mistrzowie stanęli na wysokości zadania i od pierwszej chwili oczarowali publiczność, czego dowodem były gromkie owacje nie tylko po zakończeniu, ale także i spontaniczne brawa w trakcie spektaklu.
Wielu widzów skarżyło się wprawdzie, że hala sportowa nie jest odpowiednim miejscem dla prezentacji tego typu sztuki, jednak nie brakowało i takich, którzy uznali to za atut:
- Nie jestem melomanem, nie znam się na sztuce wysokiej, ale zawsze chciałem wziąć udział w takim wydarzeniu - opowiadał w przerwie koncertu Marcin z Malborka. - Gdyby spektakl odbywał się w operze czy filharmonii, nie miałbym odwagi się na niego wybrać, bo czułbym się mocno skrępowany. Halę Gdynia znam, bywam tu na meczach i koncertach, więc kiedy tylko pojawiła się informacja, że zostanie wystawiony balet, natychmiast kupiłem bilety. Oboje z żoną bawimy się znakomicie - deklarował.
Moskiewska grupa baletowa oczarowała widzów tak bardzo, że wielu z nich zapowiedziało swój udział w kolejnych tego typu wydarzeniach. Jedyne, co budziło zastrzeżenia, to nagłośnienie - chwilami było tak głośno, że solówki poszczególnych instrumentów (a Czajkowski był przecież genialnym melodystą, więc ekspozycji pięknych motywów melodycznych w "Jeziorze łabędzim" jest sporo) zamiast budzić zachwyt, wywoływały ciarki.
"Jezioro łabędzie" - słynne pas de quatre
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (24) 1 zablokowana
-
2019-11-11 09:08
Nie było synergi
- balet najwyższy poziom światowy
- miejsce jak w remizie strażackiej
- nagłośnienie stadionowe
- część publiczności jak z koncertu disco polo- 9 1
-
2019-11-11 09:11
Mistrzowie tańca w arenie
Zrobili swoje, czyli zachwycili profesjonalizmem .warto było ich zobaczyć pomimo fatalnego nagłośnienia i publiki, która pomyliła wydarzenia .
- 7 0
-
2019-11-11 12:33
Słoma z butów
Wszystko rozumiem, że hala sportowa, a nie teatr czy opera, ale czy naprawdę nie można się przez 2 godziny powstrzymać od jedzenia chipsów, kukurydzy i picia kawy w trakcie spektaklu? Uważam, że to brak kultury osobistej i szacunku dla artystów. Tak jak ktoś wcześniej napisał- może balet nie jest sztuką dla każdego.....
- 10 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.