- 1 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Ogromne zainteresowanie wernisażem (15 opinii)
Jerzy Jarocki: do teatru chodzę dla tekstów
- Mam zwyczaj doglądania swojego spektaklu. Widzę dobre i złe rzeczy. Jak dostrzegam mankamenty, to przy najbliższej próbie wznowieniowej staram się je skorygować. Teatr jest ciągle w stanie ruchu, bo aktorzy inaczej grają, coś nowego przychodzi im do głowy, z nowymi sytuacjami w swoim życiu osobistym się spotykają, co oczywiście ma odbicie na scenie. Dlaczego miałbym na to nie reagować? - mówi Jerzy Jarocki, wybitny polski reżyser teatralny, którego spektakl "Tango" z Teatru Narodowego w Warszawie zakończy Festiwal Wybrzeże Sztuki.
Jerzy Jarocki: Bazuję na aktorach. Wszystko jest rezultatem decyzji, jaki teatr ma się na myśli. Czy ma to być teatr związany z aktorem, czy poświęcony inscenizacji i w pewnym sensie uniezależniony od aktora, a wspomagany różnymi środkami - filmem, światłem, wymyślnymi konstrukcjami scenicznymi... Prawdopodobnie mógłbym robić właśnie taki teatr, ale postanowiłem zająć się aktorem. Pewnie dlatego, że sam rozpoczynałem od aktorstwa. I chociaż nie widziałem dla siebie przyszłości w tym zawodzie, to doświadczenie, wiedzę i znajomość tej profesji od podszewki oczywiście wykorzystuję w pracy reżysera.
Tylko najstarsi widzowie mogą kojarzyć jedyny Pana spektakl, przygotowany dla Teatru Wybrzeże przeszło pół wieku temu. Pamięta Pan jak do niego doszło?
Umożliwiłem debiut Ireneuszowi Iredyńskiemu. Napisał on sztukę, której nikt nie chciał mu wystawić, a ja po znajomości (bo znałem go już wcześniej jako młodego poetę z Krakowa), postanowiłem mu pomóc. Zadzwoniłem do swojego kolegi Jerzego Golińskiego, który wówczas akurat pełnił rolę kierownika artystycznego Teatru Wybrzeże, i zaproponowałem "Męczeństwo z przymiarką", którą tu wystawiliśmy. Nie była to szczególnie pamiętna premiera, bo ten tekst na to nie pozwalał, ale co się dało, to wspólnie ze scenografem Marianem Kołodziejem zrobiliśmy.
Chętnie Pan wraca do naszych XX-wiecznych klasyków: Gombrowicz, Różewicz, Mrożek, Witkacy. Dlaczego?
Proszę zwrócić uwagę na jeden istotny fakt - ja jestem już człowiekiem starym. Gdy pierwszy raz wystawiałem Różewicza czy Mrożka, nie byli jeszcze znanymi dramatopisarzami. To byli debiutanci. Więc z jednej strony faktycznie realizuję sztuki uznanych autorów, ale ja ich wypróbowałem zanim tacy się stali. Miałem już wtedy kilku-, kilkunastoletnią praktykę teatralną, a oni - tak jak Sławomir Mrożek - nie mieli jej praktycznie wcale i jeszcze nie zdążyli liznąć teatru. A co do powrotów do tych samych tekstów - nie możemy wypuszczać z ręki czegoś, co stanowi duży atut naszego teatru, naszej dramaturgii. To przecież autorzy, którzy zostawili uniwersalne ślady w postaci sztuk, które napisali. Staram się pokazać, że kilkadziesiąt lat później te sztuki są ciągle żywe.
Zmiany i korekty w sztukach, które wystawiam, przeprowadzam praktycznie od zawsze. Dopóki zmiany te dotyczyły tekstów młodych, początkujących dramaturgów, to im nie przeszkadzały. Jednak, gdy ci autorzy stali się dojrzałymi, uznanymi twórcami, niekiedy są z tego powodu niezadowoleni. Na przykład Mrożek miał do mnie pretensje za zmiany w mojej inscenizacji jego "Miłości na Krymie" (2007). W tym wypadku były one wymuszone przez wady tego dramatu, które nie tylko ja dostrzegłem. Jego przyjaciele i bliscy byli dużo bardziej krytyczni niż ja zaraz po opublikowaniu tekstu. Następny mój spektakl - "Tango" (2009), które właśnie przywiozłem do Gdańska - nieco się różni od tego, co napisał Mrożek, ale mój scenariusz został osobiście zaakceptowany przez autora.
Śledzi Pan polskie życie teatralne? Co Pan myśli na temat tego, co się dzieje w polskim teatrze?
Czasami czuję niepokój, zauważając wśród młodych twórców tęsknotę, by instytucja gwarantowała powodzenie ich dzieła. To właściwie próba powrotu do realiów socjalizmu. Nie ulega jednak wątpliwości, że prawdziwe talenty powinny być wspomagane, bo obowiązkiem władz miasta i ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego powinno być inwestowanie w uzdolnioną młodzież. Niezależnie od tego życie teatralne jest teraz naprawdę interesujące, chociażby dlatego, że stało się międzynarodowe. W tej chwili kontakt z zagranicznym teatrem jest dostępny nie tylko dla twórców teatralnych, ale też dla publiczności. To daje możliwość porównania, a w tej dziedzinie, którą uprawiam już ponad 50 lat, niesłychanie istotne jest właśnie porównanie. To rozszerza horyzonty, wyrabia smak na inne rodzaje teatru. Poza tym, wśród młodszych polskich reżyserów jest co najmniej kilkanaście nazwisk, którym warto się przyjrzeć.
Chodzi Pan do teatru, ogląda pracę młodszych kolegów?
Coraz rzadziej bywam w teatrze, bo mam na to coraz mniej czasu. Ciągle jestem czynny zawodowo, więc muszę czegoś nie zrobić, by mieć czas na wizytę w teatrze. Oczywiście mimo wszystko chodzę do teatru, na przykład dla tekstu. Czasami zainteresuje mnie jak określony reżyser wystawi jakąś sztukę. Co mu przychodzi na myśl, gdy podejmuje się wystawić taką, a nie inną literaturę? Poza tym, wśród młodego pokolenia jest wielu moich byłych studentów, asystentów i stażystów, którzy zapraszają mnie na swoje premiery, co też bywa powodem, bym poszedł do teatru. Mam również zwyczaj doglądania swojego spektaklu. Gdy grane jest moje przedstawienie, można mnie zazwyczaj spotkać na jego widowni.
I co Pan widzi, obserwując swoją pracę po raz kolejny?
Widzę dobre i złe rzeczy. Jak dostrzegam mankamenty, to przy najbliższej próbie wznowieniowej staram się je skorygować. Teatr jest ciągle w stanie ruchu, bo aktorzy inaczej grają, coś nowego przychodzi im do głowy, z nowymi sytuacjami w swoim życiu osobistym się spotykają, co oczywiście ma odbicie na scenie. Dlaczego miałbym na to nie reagować? Czemu nie zatrzymać nowych wartości i usunąć to, co stało się manieryczne, automatyczne, nieświeże? Publiczność ma prawo wymagać, żeby ten spektakl, na który idzie do teatru, nie był ramotą, w niektórych wypadkach sprzed 5-7 lat. Uważam, że widz ma prawo oczekiwać, by przynajmniej raz w ciągu tych dwóch-trzech miesięcy reżyser widział, co teatr sprzedaje w jego imieniu publiczności i zgłosił swoją aprobatę lub veto.
Pracuje Pan nad kolejnym spektaklem?
Tak, przygotowuję się do kolejnej premiery w Teatrze Narodowym w Warszawie, ale jeszcze nie rozpocząłem prób. W kręgu moich zainteresowań jest teatr, aktorstwo, rewolucja i Witkacy.
Wydarzenia
Spektakl
Tango
Wywiady
Spektakle
Zobacz także
Opinie (16) 1 zablokowana
-
2012-05-06 13:11
wielki reżyser (1)
Już nie mogę się doczekać "Tanga". :)
- 9 4
-
2012-05-06 15:11
A te minusy dał pan Łukasz i pan Jerzy? ;)
- 1 0
-
2012-05-06 17:25
Współczesny teatr przyczynia się do ogłupiania i wynaradawiania Polaków (6)
Zwłaszcza rządy ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego doprowadziły do stanu, że dzisiaj potrzebna jest prawna ochrona naszego dorobku w dziedzinie kultury, naszego dziedzictwa narodowego.
- 1 6
-
2012-05-06 19:04
Powtarzasz slogany z radyja. (5)
Zacznij chodzić do teatru, człowieku, na czym ostatnio byłeś i gdzie ?
- 4 1
-
2012-05-06 20:46
(4)
Macierzyństwo, sporo lat nie byłam w teatrze. Po latach poszłam, ale nawet nie pamiętam na czym byłam ostatnio i czy ta moja ostatnia wizyta była 2 lata temu czy mniej. Przebywałam wówczas w otoczeniu młodzieży gimnazjalnej, niektórzy może już do liceum chodzili. Tak jak na scenie posługiwali się językiem rynsztokowym, tak i oni komentowali używając wulgaryzmów. Znajomi oceniają współczesny teatr podobnie - sporo się zmieniło na gorsze. Słyszałam, że do ministra kultury szły pisma ze skargą i propozycją, by nie finansować ze środków publicznych tych spektakli, które operują wulgaryzmem językowym, które ośmieszają i szkalują katolicyzm i patriotyzm. Wiem, że żeby cokolwiek się zmieniło na lepsze w kulturze czy oświacie, musi się najpierw zmienić rząd.
- 2 6
-
2012-05-06 23:24
bomba opinia... (1)
...dawno się tak nie uśmiałem, ileż w niej zawoalowanej ironii... brawo
- 2 1
-
2012-05-08 08:55
Z tych opinii się z pewnością nie uśmiałeś, bo się z nimi identyfikujesz:
"dla nagich aktorek i dla bliskiego realnemu życiu języka, którzy niektórzy nazywają "wulgarnym" "
"on dla tekstów a ja dla nagich aktorek ganiających po scenie
i tym się różnimy pięknie"
"On już chyba stary jest, bo ja chodzę do teatru popatrzeć na roznegliżowane aktorki i ogólnie dobrze się bawić."
Bawcie się dobrze "młodzi, wykształceni....". Mnie taki antyteatr nie bawi.- 0 0
-
2012-05-07 13:17
czyli tak jak myślałem, nie chodzisz a wiesz lepiej (1)
normalne u moherowych
- 2 1
-
2012-05-08 08:48
Chodziłam i chodzić przestałam. Na podstawie zaobserwowanych i zasłyszanych spostrzeżeń napisałam konkretne zarzuty uzasadniające to czemu już nie chodzę. Tradycyjna już u "młodego, wykształconego, z dużego miasta" odpowiedź w której nie ma słowa odniesienia na te zarzuty a jest tylko próba poniżenia. Ale tak to już jest u debilowatych, normalne u takich myślących inaczej.
- 0 0
-
2012-05-06 17:48
żal kogo interesuje po co jakis stary dziad chodzi do teatru....
- 3 10
-
2012-05-06 19:03
on dla tekstów a ja dla nagich aktorek ganiających po scenie
i tym się różnimy pięknie
- 3 3
-
2012-05-07 10:11
dla nagich aktorek i dla bliskiego realnemu życiu języka, którzy niektórzy nazywają "wulgarnym"
- 2 2
-
2012-05-07 11:19
On już chyba stary jest, bo ja chodzę do teatru popatrzeć na roznegliżowane aktorki i ogólnie dobrze się bawić.
- 0 2
-
2012-05-07 18:04
(2)
Hmm wybitny reżyser a pierwsze słyszę o tym Panu. Nawet w tańcu z gwiazdami, ani w tańcu na lodzie ani w Kocham cię Polsko nie występował.
- 0 2
-
2012-05-07 18:16
hmmm
Po tym co napisałeś(aś) wnoszę, że to chyba dobrze, że nie znasz tego Pana.
- 0 0
-
2012-09-10 19:35
Co za żenujący poziom dyskuzji na tym poratalu!!! Taniec z gwiazdami? Plebs wkracza na salony - pora umierać.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.