• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jelinek o kobietach. Po premierze "Śmierci i dziewczyny"

Łukasz Rudziński
28 listopada 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Wybór twórczości Elfriede Jelinek w teatrze zawsze jest wyzwaniem, którego austriacka noblistka nikomu nie ułatwia. Tym większa satysfakcja, gdy z próby inscenizacji jej tekstów wychodzi się zwycięsko, jak w przypadku "Śmierci i dziewczyny" w reżyserii Jerzego Wójcickiego.



Wszystko zaczyna się z pozoru niewinnie i romantycznie - od pocałunku "Śpiącej królewny". Ale czy na pewno całowanie nieprzytomnej, pijanej dziewczyny można nazwać niewinnym i romantycznym? Wszystko zaczyna się z pozoru niewinnie i romantycznie - od pocałunku "Śpiącej królewny". Ale czy na pewno całowanie nieprzytomnej, pijanej dziewczyny można nazwać niewinnym i romantycznym?
Bohaterka Kamili Dziemian przechodzi ogromną metamorfozę. Z królewny staje się depresyjną, brutalnie doświadczoną przez życie pisarką. Bohaterka Kamili Dziemian przechodzi ogromną metamorfozę. Z królewny staje się depresyjną, brutalnie doświadczoną przez życie pisarką.
Siostrzane spotkanie po latach szybko przeradza się w seans żalów i pretensji. Na zdjęciu Kamila Dziemian (po prawej) i Monika Markowc. Siostrzane spotkanie po latach szybko przeradza się w seans żalów i pretensji. Na zdjęciu Kamila Dziemian (po prawej) i Monika Markowc.
Elfriede Jelinek, jak sama o sobie mówi, nie pisze dla teatru - "to teksty przeznaczone do wypowiedzenia i to z wyeksponowanej pozycji mówiącego na scenie, nic więcej". Dlatego jej sztuki mają przeważnie kształt litanii słów o niezwykłej gęstości znaczeń. To gigantyczne monologi surowego wydawać by się mogło tekstu, przez który trzeba się przedrzeć i zwyczajnie go oswoić, by był zrozumiały dla widza. I Jerzemu Wójcikiemu (wspólnie z Mariuszem Więckiem napisał swój scenariusz na podstawie sztuki "Śmierć i dziewczyna. Dramaty księżniczek") to się udało.

Sztuka składa się z pięciu scenicznych miniatur. Reżyser zawarł je w dwóch częściach spektaklu, pozornie od siebie odległych przez zmianę miejsca i czasu akcji oraz kilkuminutową przerwę, podczas której przy chóralnym śpiewie "Spiritus Sanctus" dwaj techniczni wnoszą rekwizyty potrzebne w dalszej części przedstawienia. Gra zaczyna się już przed wejściem na salę Sopockiej Sceny Off de BICZ, gdzie miała miejsce premiera spektaklu. Kamila Dziemian w stroju czirliderki krąży po Klubie Atelier z piwem w ręku. Sam spektakl rozpoczyna krótki film pokazujący ją w tańcu oraz siedzącego przy barze Piotra Chysa (na co dzień aktora Teatru Wybrzeże).

Po chwili pijana bohaterka wtacza się na scenę, zrzuca czerwone szpilki, przybiera seksowną pozę i "zasypia" wchodząc w rolę Królewny Śnieżki i Śpiącej Królewny, ważnych postaci w "Dramatach księżniczek". Szybko zjawia się "królewicz" i przez kilka minut zbiera się do pocałunku leżącej w wyzywającej pozie Śpiącej Królewny. Banalny, klubowy początek umożliwi ożywionej królewnie flirt z królewiczem. Ale wcale nie musi być romantycznie. Zamiast wypełniać scenariusz z bajki, łatwo wpaść na inny - chłopak dostrzegł pijaną dziewczynę udającą się w odludne miejsce i skrada się do niej w ściśle określonym celu. Jej przebudzenie po prostu go płoszy, dlatego zaczyna z nią rozmawiać. Konsekwencje tej znajomości poznajemy w drugiej części spektaklu.

Cała pierwsza część rozgrywa się bez scenografii, na brzegu sceny, niemal w półmroku. Rozmowa Księżniczki i Królewicza przybiera formę seksualnej gry. Ona zalotna i wyzywająca, on po początkowych wahaniach staje się stanowczy, męski, dominujący. To co przed chwilą było zwykłą kokieterią, jest teraz prowokacyjnie dosłowne. Główną bohaterką w tej części przedstawienia pozostaje Elfriede Jelinek, której językiem mówią do siebie aktorzy.

Druga część przynosi drastyczną zmianę. Siostra odwiedza siostrę. Siedzą przy stole, racząc się winem. Ulatnia się ciężki język Jelinek. Wkrótce pojawia się też "królewicz". Jest banalnie i serialowo. Rozmowa wyraźnie się nie klei. Szybko okazuje się dlaczego. I chociaż Wójcicki nie każe już aktorom mówić Jelinek (co akurat charakteryzuje większość polskich realizacji jej sztuk), wciąż pozostaje jej wierny ideowo. Kreuje sytuację sceniczną opartą na motywach kolejnych części "Śmierci i dziewczyny". Kontynuuje teatr płci i ukazuje w drastyczny, choć niezbyt odkrywczy sposób męsko-damski układ sił, o którym pisze Jelinek.

Gdy wydaje się, że reżyser sam się w tym wszystkim pogubił i serialowa scenka jest po prostu banalną psychodramą, następuje błyskawiczna zmiana. Rozsypywane przed widzem elementy układanki znów stanowią sensowną całość. Udało się w czytelny sposób przełożyć na język teatru sens sztuki, chociaż wobec najtrudniejszego z wyzwań - ukazania śmierci jako sposobu "przywracania głosu" kobietom, figury ich losu i przeznaczenia - Wójcicki ucieka w dosłowność.

Ciekawą, inną niż w Teatrze Wybrzeże energię ma Piotr Chys, budujący zdecydowanie najlepszą aktorsko postać spektaklu. Nieźle radzi sobie również Kamila Dziemian. W ich obecności wyjęta z tandetnego serialu bohaterka Moniki Markowc pozostaje zupełnie niewidoczna.

"Śmierć i dziewczyna" to owoc naprawdę dojrzałej pracy nad niezwykle wymagającą twórczością laureatki Literackiej Nagrody Nobla z 2004 roku. Znajdziemy tu wprawdzie jeszcze pewne niedoróbki (słabe operowanie światłem, nie do końca zsynchronizowane projekcje wideo), ale spektakl jest bez porównania lepszy niż poprzednia trójmiejska premiera Jerzego Wójcickiego - "Wyciemnienie". Wójcicki potwierdził, że w trójmiejskim offie jest dzisiaj jednym z najciekawszych twórców.

Spektakl

7.6
18 ocen

Śmierć i dziewczyna

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (14) 3 zablokowane

  • Knut Ahnlund dobrze to wszystko podsumował.

    • 0 3

  • byłam, widziałam, polecam

    • 7 4

  • ładne laseczki i nużki tez apetyczne :)

    trzeba przyjsc na spektakl by sie zbliska pzyjzec:)

    • 9 3

  • ok

    bylem, aktorstwo pierwsza klasa - polecam

    • 6 6

  • Austryjacy nigdy ale to nigdy nie mają nic ciekawego do powiedzenia!!! (1)

    • 3 9

    • Pewnie

      Jellinek jest kretynką, Bernhard pisze powieści przygodowe, Rilke rymy częstochowskie, zaś Mozartowi słoń na ucho nadepnął dlatego komponował takie banały :) A i zapomniałabym o Filozofii po góralsku Karla Poppera. Widać, że mój przedmówca ma szerokie pojęcie o kulturze:)

      • 4 0

  • Nareszcie!

    W końcu porządny spektakl w Teatrze "off the bicz".Już dawno nie widziałem tak dobrego.Interesujący temat i przejmująca gra aktorska dzięki której emocje ze sceny udzieliły się większości osób na widowni!
    Naprawdę chapeau bas!

    • 6 6

  • Krótko (1)

    Miejscami nieco przesadzony, ale na pewno mocny spektakl. Nie można przejść obojętnie. Zdecydowanie warte zobaczenia, pozostawia ślad, głęboką refleksję.

    • 5 4

    • nieco

      to bardzo delikatne słowo. Temat ok. Grają świetnie. Ale Problem do granic możliwości uwypuklony, przez co wydaje się to sztuczne, wyolbrzymione i nieprawdziwe. A tak w cale nie jest.

      • 1 3

  • świetna gra aktorska!

    Szczególnie podobała mi się pani Kamila, widać, że rola kosztowała ją bardzo dużo pracy, wysiłku,a przede wszystkim odwagi, ale opłacało się!

    • 7 2

  • jedyne co o spektaklu mogę powiedzieć, to to, że Piotr Chys bez zarzutu, gra prawdziwie, zapomina się, że to rola, a nie on po prostu. Kamila Dziemian grała bardzo dobrze ciałem, natomiast fragmenty mówione brzmiały jakby dziecko na lekcji dostało coś do przeczytania, przez zupełny brak intonacji ciężko było zrozumieć sens tekstu, natomiast Monika Markowc... pozostawię to bez komentarza... Były momenty przejmujące, ale i beznadziejne (np. rzucanie tortami - wg mnie tani chwyt, żeby pobudzić ludzi nieco już znudzonych), fajny natomiast pomysł z projekcjami.

    • 2 0

  • strata czasu, znowu (1)

    Jestem strasznie zawiedziona teatrem dzisiejszych czasów. Tematy są pseudointelektualnymi show dla hołoty, nie widowni - tak czasami myślę, jak słyszę chichoty na "zarąbisty"gest aktorki, albo na byle wulgaryzm, podniecamy się tanimi środkami ekspresji, zaspakaja nas spektakl, który "ryje beret", jest "hardcorowy" itp.

    Nie podobała mi się gra aktorów w tej sztuce. Moim zdaniem nikt nie był choć trochę dobry. Słyszałam recytację, widziałam czekanie na twarzy na swoją kwestię, słyszałam puste pauzy, nie wierzyłam podskokom, nadpobudliwemu zachowaniu na scenie, miałam wrażenie

    • 2 2

    • cd.

      że to wręcz staje się żałosne....

      Szukam teatru prostych dialogów, zwykłych emocji, w których są głębokie refleksje opowiedziane i zagrane w prosty sposób. Chciałabym zobaczyć nas samych w teatrze. Chciałabym zrozumieć coś o sobie, o nas i o współczesności.

      • 0 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jakie zwierzę widnieje w logo Lamborghini?

 

Najczęściej czytane